Biblioteki i dostęp do wiedzy

Prawo autorskie (i szerzej: prawa tzw. "własności intelektualnej") stoi na przeszkodzie tworzenia społeczeństwa opartego na dostępnej powszechnie wiedzy. Z czasem nie wychodząc z domu będę miał dostęp do jeszcze potężniejszej bazy artykułów, periodyków, czy innych publikacji (już mam do niej dostęp dzięki Sieci), jednak prawa autorskie wygasają w Polsce po 70 latach po śmierci twórcy. Wydaje się też, że z czasem system oceny wartości danej pracy przez pryzmat oceny cytowań wydawnictwa (tytułu – pośrednika) może zostać zastąpiony systemem oceny cytowań danego autora – niezależnie gdzie by on opublikował efekty swoich badań. Przecież to te badania i tezy są wartościowe, nie zaś miejsce, gdzie zostały opublikowane?

Prawa autorskie trwają po śmierci twórcy. Komu zatem przysługują przez te lata? Spadkobiercom, wydawcom, a czasem może nimi dysponować w pewnym zakresie resort kultury (gdy nie ma spadkobierców). Internet zaś w sposób prawie naturalny pozwala stworzyć mechanizmy upowszechniania wiedzy i informacji (z pożytkiem dla ogółu społeczeństwa). Tak jednak się dzieje, że informacja ma wartość ekonomiczną, zatem istnieje pokaźna grupa interesów, której zależy na stopniowym rozszerzaniu monopoli własności intelektualnej długo po śmierci osoby, która wniosła wkład intelektualny w stworzenie danego dzieła. Ten sam mechanizm nie pozwala publikować w Sieci utworów, których autorzy nie żyją, lub nie można ustalić autorstwa danego utworu...

Rzeczpospolita: "Na przeszkodzie szerokiemu dostępowi do książek przez Internet stoją przepisy prawa autorskiego, ale także nawyki korzystających". I dalej w tym samym tekście: "Autorskie prawa majątkowe wygasają dopiero po 70 latach od śmierci twórcy i do tego czasu - jeśli chce się umieścić jego utwór w Internecie - trzeba się z nim (albo z podmiotem, na który prawa te przeszły) porozumieć i z reguły mu zapłacić. Dlatego w filologicznej bibliotece UG najmłodsza publikacja pochodzi z końca lat trzydziestych"...

Czasem słyszę, że powinienem publikować swoje teksty w czasopismach znajdujących się na tzw. liście filadelfijskiej. O tej liście też mowa w przywołanym wyżej artykule Rzeczpospolitej, w kontekście internetu: "Powstają otwarte archiwa elektronicznych dokumentów oraz otwarte czasopisma naukowe. Rośnie też szybko ich współczynnik cytowań ustalany przez Instytut Filadelfijski (tzw. impact factor), który jest w środowisku naukowym miernikiem prestiżu i siły oddziaływania publikacji". Dostępność danych materiałów pozwala częściej je cytować, gdyż są bardziej znane. Jak się wydaje - internet mógłby zmienić dotychczasowy model uzyskiwania kolejnych stopni wiedzy naukowej. Coraz częściej słychać o e-learningu (nauczaniu na odległość). Nauczanie takie bez cyfrowej postaci nauczanej wiedzy nie ma racji bytu...

Poza opublikowaniem danego tekstu warto jednak również zastanowić się nad wyborem tekstów istotnie wartościowych z punktu widzenia nauki. Nie każdy artykuł czy inna publikacja (np. monografia) ma taką samą wartość poznawczą i naukową. Dlatego właśnie niektóre pisma mają radę naukową, zgłaszane do publikacji artykuły są recenzowane. Takie wstępne "przesiewanie" pozwala zwiększyć wartość naukową opublikowanych w danym źródle informacji ("wydawnictwie") materiałów. Nie od dziś wiadomo, że internet, poza tekstami wartościowymi, udostępnia również całą plejadę zwykłych "śmieci". Zatem warto obecnie – jakby się mogło wydawać - bazować na recenzjach i wstępnym wyborze kogoś, kto rzeczywiście zna się na rzeczy (kto potrafi ocenić wartość danego materiału, również pod kontem jego oryginalności; plagiaty zdarzają się również w świecie nauki).

Określanie "lista filadelfijska" oznacza wykaz tytułów czasopism indeksowanych w bazach danych Instytutu Informacji Naukowej w Filadelfii (Institute for Scientific Information). Wykaz ten pod nazwą "master journal list" jest dostępny w wersji elektronicznej na stronie instytutu.

Strona master journal list wedle Google zasługuje page rank o wartości 8 na 10 możliwych punktów

Strona „master journal list” wedle Google zasługuje na współczynnik „page rank” o wartości 8 punktów (na 10 możliwych do uzyskania).

W Polsce istnieje również system punktowania prac naukowych. Na stronie Ministerstwa Edukacji i Nauki dostępny jest "wykaz wybranych czasopism wraz z liczbą punktów za umieszczoną w nich publikację naukową", który został ogłoszony na podstawie § 7 ust. 4 pkt 2 rozporządzenia Ministra Nauki i Informatyzacji z dnia 4 sierpnia 2005 r. w sprawie kryteriów i trybu przyznawania i rozliczania środków finansowych na naukę (Dz. U. Nr 161, poz. 1359). Jak widać - przyznawane danym ośrodkom granty (a więc środki finansowe) mają istotne związki z upowszechnianiem wiedzy i wskazywaniem źródeł, w których warto publikować własne przemyślenia i efekty badań.

Jeśli prawdziwe są tezy głoszone przez współczesnych badaczy w odniesieniu do rozwoju społeczeństwa opartego w głównej mierze na obiegu informacji w globalnej sieci internet (albo w takim tworze, który zastąpi z czasem internet w dzisiejszej postaci) - z czasem "niewidzialna społeczna ręka" będzie mogła wskazywać wartościowe prace bez ingerencji ze strony przyznających granty. To jednak nie takie proste. Aby stworzyć i utrzymać ośrodek upowszechniający dane zasoby w sieci (serwery, łącza, redakcja, proces publikacji, wybór, obsługa nadsyłanych tekstów – sekretariat, etc...) konieczne są środki finansowe. Nie da się – jak sądzę (ale przecież mogę się mylić) – zachować odpowiedniego poziomu źródła na „najwyższym poziomie” bez czynienia nakładów finansowych. Nawet Wikipedia poszukuje obecnie środków na utrzymanie infrastruktury, chociaż nie ponosi nakładów na pozyskiwanie praw autorskich od osób, które społecznie redagują gromadzone tam materiały.

Strona główna Wikipedii - Wolnej encyklopedii uzyskała współczynnik

Strona główna Wikipedii - Wolnej encyklopedii uzyskała współczynnik "page rank" o tej samej wartości, co strona główna master journal list (czyli 8/10).

Jednocześnie można już dziś zaobserwować tendencję do ograniczania ilości i jakości wiedzy i informacji dostępnych w sieci. Dzieje się tak nie tylko ze względu na rozrastającą się sferę monopoli własności intelektualnej (związanych ściśle z gwarancjami pozycji ekonomicznej podmiotów dysponujących uprawnieniami z tych monopoli). Również organizacje państwowe zwiększają sfery tajemnic państwowych, zabiegają o zagwarantowanie bezpieczeństwa publicznego, etc.. Okazuje się, że informacja właśnie i dostęp do niej, może czasem (i według wielu) stanowić zagrożenie dla społeczeństwa (dla przykładu - jeśli będzie wiadomo, w jaki sposób działa system bezpieczeństwa elektrowni atomowej – stanie się ona bardziej podatnym niż inne celem ataku ze strony wszelkiej maści ekstremistów).

każdy może zobaczyć gdzie mieszkam i jak wygląda budynek z lotu ptaka

Dostępnością treści niepokoją się różne państwa i instytucje. Teoretycznie dostęp do podobnych informacji powinien być podobny, jednak tak nie jest. Każdy może zobaczyć, w którym budynku mieszkam i dość dokładnie przyjrzeć się okolicy

Nie każdy może wiedzieć co dokładnie znajduje się w okolicy Białego Domu

Tu mieszka prezydent USA, jednak powyżej przedstawione budynki są jedynie "naszkicowane" (tak naprawdę to jedynie zarys prawdziwej infrastruktury). Nie jest też możliwe dalsze zbliżenie. Na dawnych mapach, w miejscu białych plam widać było jeszcze napis łaciński: "hic sunt dracones" - tu żyją smoki...

Rolę wydawnictw przejmują również systemy wyszukiwawcze. Okazuje się, że publiczność może nie mieć dostępu do informacji, jeśli przedsiębiorstwo oferujące wyszukiwarkę usunie ze swoich indeksów odesłania do określonych treści. Sam materiał (być może wartościowy) nie przestaje istnieć. W społecznej jednak percepcji – on znika. Nie ma do niego dostępu, gdyż nie da się go wyszukać (nie pojawia się w wynikach wyszukiwania). I tu bezpieczeństwo publiczne może być uzasadnieniem do pewnych działań. Mówiło się, że właśnie ze względu na bezpieczeństwo publiczne z wyników wyszukiwania Google zniknęły zdjęcia żołnierzy znęcających się nad więźniami z Iraku.

W tym też sensie oferujący wyszukiwarkę staje się takim samym pośrednikiem w upowszechnianiu wiedzy jak wydawnictwa oferujące tytuły znajdujące się na filadelfijskiej liście.

Internet jest transgraniczy, a w różnych państwach obowiązują różne systemy polityczne i różne prawa. To, co dla demokratycznego państwa prawa wartościowe nie zawsze musi być uważane za takie przez państwa mające inny pogląd na rozwój społeczny. Stąd w Chinach, Iranie, Indiach, Tunezji, etc.. treści są nierzadko blokowane i niedostępne dla obywateli... I na tym przykładzie można wykazać związki biznesu i dostępu do informacji – wszak „w państwach inaczej podchodzących do kwestii dostępności informacji i do wolności słowa” – informatyczne blokady wprowadzane są dzięki narzędziom i przy współpracy korporacji i mniejszych firm „wywodzących się” z krajów o systemach mających wiele z demokratycznego państwa prawnego, gdzie wolność słowa jest jedną z podstawowych wartości...

Jeśli tendencja do usuwania pośredników z obiegu informacji zostanie potwierdzona – istnienie takich list jak lista filadelfijska stanie pod znakiem zapytania (ewentualnie zostanie zastąpiony innym systemem oceny). Czy tekst badacza jest mniej wartościowy tylko dlatego, że został opublikowany w innym „miejscu” (u innego pośrednika)? Ponoć już dziś prawie każdy może być własnym wydawcą – badacze mogą publikować w internecie na własnych stronach. Te zaś nie są na żadnych listach (poza wynikami wyszukiwania, a to też tylko wówczas, gdy umiejętnie się dany zasób przygotuje i pozwoli przeindeksować wyszukiwarkom jego treść), gdyż skupiają dorobek jednego często badacza właśnie. Nie koniecznie muszą stanowić zrecenzowany zbiór publikacji różnych autorów.

Czy zastanawialiście się Państwo kiedyś nad sensem „przedruku” w internecie? Skoro wszystkie materiały są w jednakowy sposób dostępne dla innych (w modelu idealnym) to jaki jest sens publikowania w dwóch miejscach tego samego tekstu w internecie? Jeśli wydawca chcący „upowszechnić wartościowy materiał w swoim serwisie” rzeczywiście ma takie intencje, nie zaś takie, które polegają na agregacji wartościowych materiałów w ramach własnego ośrodka (a dzięki takiej agregacji może na przykład mieć lepszą pozycję w negocjacjach z sieciami reklamowymi, etc), to przecież wystarczy by umieścił w swoim serwisie odnośnik hipertekstowy do wartościowego jego zdaniem materiału.

Warto się też zastanowić nad kwestią zmian w raz opublikowanym materiale. Mechanizmy oparte na wiki potrafią przechowywać kolejne wersje opublikowanego tekstu. Bez możliwości zapoznania się ze zmianami może się okazać, że wszyscy wskazują tekst, w którym nie ma wcześniejszych treści... W ten sposób można np. poprawić historię, albo wykazywać, że wcześniej niż inni doszło się do jakichś naukowych wniosków (których jednak nie było w pierwszej wersji opublikowanego artykułu naukowego)...

Upowszechnienie wiedzy coraz częściej następuje przez różnego typu mechanizmy – czy to takiej, jak algorytm objawiający się następnie poprzez „page rank” Google, czy też takie jak RSS (Realy Simple Syndication) – dzięki któremu inni badacze mogą sami śledzić przeróżne źródła informacji i sami „komponować” niejako własne kanały biegu informacji. Recenzowanie zaś może przybrać formę komentarzy innych badaczy pod określonym tekstem (chociaż mogą oni komentować - recenzować we własnych serwisach i w ten sposób uznawać wartość danego materiału), zaś cytowania to linki. Dzięki takiemu modelowi – zamiast list filadelfijskich różnej maści pojawią się - być może - współczynniki cytowań konkretnych autorów i konkretnych ich tekstów, nie zaś współczynniki cytowań konkretnych pośredników. Ważne będzie co się pisze, nie zaś: kto pisze lub gdzie się to coś „ukazało” (gdyż ukaże się po prostu w Sieci).

Nadal jednak ważne będzie to, w jakim języku się publikuje. Język polski nie jest uznawany za globalny język nauki, chociaż tekst napisany po polsku może przecież być równie wartościowy, a nawet bardziej wartościowy, co tekst angielskojęzyczny. W globalnym społeczeństwie informacyjnym dostępność do treści wymagać musi jego zrozumienia (nawet w tej podstawowej warstwie) przez innych badaczy. Stąd coraz częściej mówi się o konieczności powstania automatycznych systemów tłumaczenia gromadzonych w sieci treści. Takie tłumaczenie jest jednak utworem zależnym i na przeszkodzie w upowszechnieniu takich mechanizmów mogą również stanąć przepisy gwarantujące monopol własności intelektualnej. W Polsce na korzystanie z opracowania wymagana jest wcześniejsza zgoda autora utworu, który się opracowuje (nie mówię o dozwolonym użytku osobistym), chociaż samo opracowanie, jeśli jest opracowaniem twórczym, jest następnie chronione samoistnie jako utwór (tyle, że utwór zależny).

Dziś wypada mi postarać się o jakąś radę naukową dla niniejszego serwisu i liczyć ile razy ktoś powołał się na ten serwis w tradycyjnych periodykach. Liczbę internetowych odesłań mogę policzyć przeglądając codziennie statystyki serwera. Muszę też pamiętać by płacić za domenę (by wcześniej umieszczone w sieci linki zawsze mogły wskazywać konkretne i te same „miejsca”). Zresztą, co do rady naukowej - patrząc na grono komentatorów tego serwisu zalążki takiej społecznej rady już się pojawiają...

Stronę główną VaGla.pl Prawo i Internet algorytm informatyczny ocenił na 6 punktów w dziesięciostopniowej skali page rank Google

Stronę główną VaGla.pl Prawo i Internet algorytm informatyczny ocenił na 6 punktów w dziesięciostopniowej skali „page rank” Google.

Wyniki 1 - 10 spośród około 78,000 dla zapytania własność intelektualna

Wyniki 1 - 10 spośród około 78,000 dla zapytania własność intelektualna

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Co do map w sieci

Ostatnio pisalem o mapach dostepnych w sieci i genialnej metodzie znajdowania rzadowych budynkow w Warszawie: link

No właśnie :)

I w ten sposób p. Miłosz zobrazował jeszcze jedną z właściwości Sieci oraz jej wpływu na upowszechnianie efektów badań poszczególnych badaczy: oto jeśli jeden rozważał jakieś zagadnienie i nie wskazał jakiegoś źródła - autor tego źródła może umieścić przypis przy pracy, przy której go zabrakło :) A na przykładach, które znalazły się w powyżej dodanym źródle po raz kolejny widać, że olbrzymi kłopot sprawia logiczna zagadka: czy powszechnie znana tajemnica nadal taką tajemnica pozostaje?
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

:)

http://rychlicki.net/inne/Untitled-1.jpg

Moge dolaczyc do rady? ;)

Możesz :) hehe

Pewnie, że możesz. Tak się tylko zastanawiam... Bo przecież za chwilę będziesz miał na koncie publikację w tytule znajdującym się na liście filadelfijskiej, tak więc nie wiem, czy aby masz zdrowy ideologicznie kościec :) hehe

Oczywiście - to żarty takie. Już i tak gdzieś przeczytałem, że jestem "cyberpunkiem z wykształceniem prawniczym", albo, że "znane są moje kontrowersyjne poglądy" na różne sprawy. Hmm.. W dzisiejszych czasach dowolne poglądy mogą wzbudzać kontrowersje, ale nadal jestem otwarty na konstruktywną krytykę :)

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

konsolidacja

Zamiast chwalić się wynikami swoich stron może stworzylibyście wspólną razem z ksiewi ;)

pozdrawiam

--
.. a tak naprawdę to był on !!!

I co by to zmieniło?

Co by to zmieniło Wojtku? Krzysztof przecież prowadzi swój własny serwis, gdzie publikuje ciekawe teksty, nota bene - odwiedzam i czytam :). Fakt, że zdecydował się na uruchomienie serwisu w moim odczuciu stanowi potwierdzenie tez zawartych w komentowanym właśnie tekście. Każdy badacz może być własnym wydawcą.

Link zamieszczony wcześniej przez Tomka (On również prowadzi własny serwis, podobnie jak jeszcze inni uczestnicy dyskusji) pokazuje, że tam gdzie istnieje wielość źródeł i poglądów – czytelnik może zyskać możliwość zapoznania się z pewnymi zjawiskami oświetlonymi z różnych stron (inne są wyniki wyszukiwania, gdy szuka się hasła „własność intelektualna”, inne zaś gdy hasłem jest „prawo własności intelektualnej” (a jeszcze inne gdy szuka się „porno z koniem”, albo „seks z barankiem”; przebijesz mnie teraz Sayret? hehe ;-) .

Ehh.. Nie mogę się już chwalić swoim serwisem? No, dobrze. To już nie będę. :)
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

najczęściej czytane

Wlaśnie to mnie dziwiło, że w Twoim serwisie najczęsciej czytane posty to "Nagie nieletnie z Tomaszowa Mazowieckiego" lub "dziecięce porno w sieci".
Nie wszyscy wchodzą tutaj w poszukiwaniu wiedzy ...
Druga sprawa, że psują statystyki.
pozdrawiam
ps. hasła są naprawdę hardcorowe. Myslę, że nikt nie ma cię szansy przebić :-)

Punx not dead

To czasopismo nie jest na liscie filadelfijskiej. Nalezy do Thomsona, wydawnictwo Sweet and Maxwell, Computer and Telecommunications Law Review.

Ha ha

Nie dam rady :)

Pozycjonowanie a dostęp

Powyższe rozważania muszą też uwzględniać kwestie pozycjonowania w globalnych zasobach. Może się zdarzyć, że ktoś, kto publikuje i nie stosuje technik manipulacji mających za zadanie wpływać na pozycję w wynikach wyszukiwania, będzie rzadziej odwiedzany i z jego pracami publiczność rzadziej będzie się mogła zapoznać. Dlatego też ważne by żadna wyszukiwarka nie zajęła dominującej pozycji w globalnej Sieci. By konkurowały ze sobą algorytmy wyszukiwawcze. By takie zabiegi jak przedstawiony poniżej nie dawał oczekiwanych przez pozycjonerów skutków...

Na stronie głównej Hoga.pl techniki stosowane przez pozycjonujących strony www

W źródle strony głównej portalu Hoga.pl można zobaczyć techniki stosowane przez pozycjonujących strony www na listach z wynikami wyszukiwania. Dla odwiedzającego strona kończy sie na nocie zastrzegającej prawa... Ciekawe czy zarząd tej, notowanej na giełdzie, spółki akcyjnej wie, że jej strona główna w ukryty sposób promuje jakieś wentylatory albo usługi kredytowe?

Wynik wyszukiwania hasła wentylatory łazienkowe

Wyniki 1 - 10 spośród około 60,400 dla zapytania wentylatory łazienkowe...

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

U mnie zdarzył się wypadek

U mnie zdarzył się wypadek wykorzystania przez konkurencję w reklamach Adwords Googla nazwy mojej firmy jako słowa kluczowego wyzwalającego reklamę. Napisałem stosowne pisemko w ostrym tonie, zażądałem natychmiastowego usunięcia i jeżeli ie to wypłaty odszkodowania. Po tygodniu reklama przetała się pojawiać po podaniu nazwy. BTW Google do podjęcia interwencji chciał kopii zgłoszenia znaku towarowego. Funkcjonowania ochrony nazwy firmy nie przyjął do wiadomości.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>