"Własność intelektualna" w służbie społeczeństwa

Adelphi Charter on Creativity, Innovation and Intellectual PropertyKiedy tworzono podstawy systemu ochrony patentowej czy prawnoautorskiej - te mechanizmy miały służyć rozwojowi innowacyjności i ogółowi społeczeństwa. Obserwatorzy dostrzegli jednak, iż jest przeciwnie. Co z tym zrobić? Dyskusja trwa. W tej sprawie wypowiedziało się The Royal Society for the encouragement of Arts, Manufactures and Commerce pierwszy raz mówiąc o prawach człowieka.

Współczesne modele biznesowe coraz częściej opierają się właśnie na "własności intelektualnej", jednak dziś coraz bardziej można zaobserwować, iż rozszerzająca się ochrona w tym zakresie raczej przeszkadza innowacyjności i społeczeństwu jako takiemu niż mu pomaga.

Trzeba na nowo przyjrzeć się współczesnym problemom "własności intelektualnej". Pierwszy krok został zrobiony: opublikowano stanowisko the Adelphi Charter. W dyskusji the Royal Society for the Arts, Manufactures and Commerce (dawniej the Royal Society of Arts) udział biorą uznane autorytety świata prawa (np. James Boyle, profesor prawa w Duke University), sztuki (np. Gilberto Gil, brazylijski minister kultury) i nauki (np. Sir John Sulston, który uzyskał nagrodę Nobla za odkodowanie ludzkiego genomu). Dostrzeżono już, iż utracono konieczną równowagę w procesie tworzenia norm w zakresie monopoli prawonoautorskich i patentowych. Dostrzeżono też, iż monopole te bardziej służą obecnie prywatnym przedsiębiorstwom niż ogółowi społeczeństwa.

Stanowisko Adelphi relacjonuje The Economist: stanowisko to dalekie jest od odpowiedzi na pytania jak tworzyć prawo dotyczące własności intelektualnej w rzeczywistości tworzonej przez cyfrowe technologie. Promuje jednak koncepcję "dobrej polityki tworzenia takiego prawa", które nie powinno polegać na gwarantowaniu coraz to większej ilości uprawnień i monopoli, a na tworzeniu równowagi pomiędzy uprawnionymi a domeną publiczną.

O inicjatywie pisze rónież Guardian: pierwszy raz to szacowne grono autorytetów powiązało problematykę "własności intelektualnej" z Deklaracją Praw Człowieka.

Przeczytaj notatkę prasową: International Commission calls for Governments to adopt new public interest benchmarks for intellectual property…

Więcej o projektach RSA

The Adelphi Charter:

1 Laws regulating intellectual property must serve as means of achieving creative, social and economic ends and not as ends in themselves.

2 These laws and regulations must serve, and never overturn, the basic human rights to health, education, employment and cultural life.

3 The public interest requires a balance between the public domain and private rights. It also requires a balance between the free competition that is essential for economic vitality and the monopoly rights granted by intellectual property laws.

4 Intellectual property protection must not be extended to abstract ideas, facts or data.

5 Patents must not be extended over mathematical models, scientific theories, computer code, methods for teaching, business processes, methods of medical diagnosis, therapy or surgery.

6 Copyright and patents must be limited in time and their terms must not extend beyond what is proportionate and necessary.

7 Government must facilitate a wide range of policies to stimulate access and innovation, including non-proprietary models such as open source software licensing and open access to scientific literature.

8 Intellectual property laws must take account of developing countries’ social and economic circumstances.

9 In making decisions about intellectual property law, governments should adhere to these rules:

* There must be an automatic presumption against creating new areas of intellectual property protection, extending existing privileges or extending the duration of rights.

* The burden of proof in such cases must lie on the advocates of change.

* Change must be allowed only if a rigorous analysis clearly demonstrates that it will promote people’s basic rights and economic well-being.

* Throughout,there should be wide public consultation and a comprehensive, objective and transparent assessment of public benefits and detriments.

We call upon governments and the international community to adopt these principles.

Pełny skład komisji ekspertów odpowiedzialnych za przygotowanie ww. Karty, dostępny jest na stronach Wikipedii

Przeczytaj felietony: Intelektualna... własność? oraz Miejmy to już za sobą

Przejrzyj zasoby serwisu (własność intelektualna)

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Ciężar dowodu

"Kiedy tworzono podstawy systemu ochrony patentowej czy prawnoautorskiej - te mechanizmy miały służyć rozwojowi innowacyjności i ogółowi społeczeństwa. Obserwatorzy dostrzegli jednak, iż jest przeciwnie. Co z tym zrobić? Dyskusja trwa."
Niezłe, niezłe. Jak rozumiem fakt, że ochrona patentowa i autorska jest obecnie szkodliwa dla społeczeństwa przyjmujesz za pewnik.

Następnie jednak gładko przechodzisz do opisania karty, która wzywa m.in. aby wymagać rygorystycznego uzasadnienia dla postulatów rozszerzenia ochrony.

Nie wydaje Ci się, że jeżeli proponujemy zmiany w systemie ochrony własności intelektualnej, to niezależnie od tego czy służą one interesom właścicieli, czy osób które chciałyby z niej skorzystać bez zgody właścicieli powinniśmy przytaczać argumenty o podobnej merytorycznej jakości. Czy też jedna strona jest z tego dowodu zwolniona, z uwagi na pewne aprioryczne założenia co do wyniku?

Pisząc takie rzeczy jak w tym poście lub w ostatnim felietonie propagujesz czarno-biały obraz świata z Billem Gatesem po jednej a onym "społeczeństwem" (aż chce się powtórzyć za klasykiem: "i kto za to płaci?"). Konsekwencja może być taka, że np. polskie przedsiębiorstwa z systemu patentowego jak dotąd nie korzystały tak nie skorzystają, bo "to przecież sprawa dla wielkich i tak mnie wyślizgają". W ten sposób to co piszesz przerodzi się w samospełniającą się przepowiednię i będziesz miał rację, ale chyba nie o to Ci chodzi.

Marek

Całe szczęście można komentować

VaGla's picture

Na tym polega dyskusja, że z jednej strony i z drugiej padają głosy. Dzięki temu, że teraz moje „tendencyjne” posty można komentować jestem spokojny, że nie „przegnę” w którąś stronę, a zainteresowani będą mogli też bez większych problemów być rzecznikiem argumentów przeciwnych.

Prowadząc serwis jestem jedynie skromnym żurnalistą i nie sądzę, bym miał moc sprawczą pisania i publikowania "samospełniających się przepowiedni". W praktyce zawodowej (jako prawnicy) wszak gramy takimi kartami, jakie nam prawodawca przygotuje. Jeśli tu czasem wypowiem się na temat "intelektualnej" własności z przekąsem i w tonie melodramatycznym, to dlatego, że tendencje zmierzające do rozszerzenia tego pojęcia są na przeróżnych łamach przytłaczające. A chodzi o równowagę właśnie. Brak jej w tej chwili, zwłaszcza gdy przedstawiciele organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi nazywają obywateli „złodziejami” (czy to nie czarno-biały obraz świata?), gdy o szóstej rano w swoim domu każdy może przywitać się ze stróżem prawa przywiedzionym (nie mającym uzasadnienia w obowiązujących przepisach) doniesieniem, gdy 20% ludzkiego genotypu opatentowano (a to prawie tak, jakby rościć sobie wyłączne prawo do treści opublikowanej w księdze, którą czytelnik po prostu przeczytał), a o lekach nie wspomnę. A przecież doktryna „własności intelektualnej” ma również wpływ chociażby i na model rolnictwa (gdy rolnik już nie kupuje ziarna a licencje na nie, i plonów tego ziarna nie może zostawić dla siebie, bo z umowy licencyjnej wynika, iż nie jest ono jego własnością).

Przy okazji dyskusji o patentowaniu oprogramowania argumenty padały gęsto. Z jednej jak i drugiej strony przygotowywano raporty i analizy (z jednej i drugiej strony niedoskonałe i chyba zgodzisz się ze mną Marku, że klimat wokół projektu dyrektywy, gdy go po dwakroć składano w warunkach „szybkiej ścieżki”, bez możliwości szerszej wymiany argumentów, nie sprzyjał rzetelnej dyskusji). Publikując tu przeróżne notatki i wypowiedzi staram się za każdym razem wskazywać czytelnikowi odesłania do materiałów źródłowych. Stąd znajdzie tu zarówno linki do ogłoszonych propozycji zwiększających zakres ochrony i uzasadnienia tychże, jak i stanowiska przeciwne. Kiedyś jeden z czytelników zarzucił mi, że prezentuje materiał bez własnego komentarza i swojego w danej sprawie stanowiska. Zatem moje stanowisko zacząłem publikować. Zmieniając „silnik” serwisu mam pełniejszą ku temu możliwość. A i komentowanie tychże stanowisk daje możliwość tym wszystkim, którzy mają zdanie inne niż przedstawione, by w „słusznym oburzeniu” bronili racji, które sami wyznają. To chyba poprawia klimat dyskusji o „ustroju” nowoczesnego społeczeństwa, a nie pogarsza?

Innymi słowy. Obecnie kwestia objętości „własności intelektualnej” nie jest już neutralną instytucją egzotycznego prawa społeczeństwa informacyjnego a staje się kwestią wyboru z szerszego spektrum możliwości. W tym znaczeniu można ją nazwać kwestią polityczną, o której można (i uważam, że należy) dyskutować.

PS. Niektórzy uznają mnie (IMHO niesłusznie) za człowieka religijnie podchodzącego do „wolnego oprogramowania” (w takim podejściu przywołany przez Ciebie Bill Gates to uosobienie szatana). Tylko, że ja wyrażałem zawsze stanowisko mówiące o neutralności technologicznej, w której mogą współegzystować rozwiązania o otwartym i zamkniętym kodzie źródłowym oprogramowania. W tym sporze chodzi o to, czy i jak jakiś podmiot może rościć sobie prawa wyłączne do efektów pracy innych. W mojej opinii warto piętnować sytuacje w których gigantyczny koncern międzynarodowy zawłaszcza dorobek innych podmiotów, ale również wówczas, gdy inne podmioty zawłaszczają dorobek tego koncernu. Zatem nie uważam się za ekstremistę, a raczej za rzecznika równowagi właśnie. Wiem, że w opinii niektórych – ekstremistą można zostać już wówczas, gdy nie przyjmuje się bezrefleksyjnie argumentów określonej opcji. Pewnie ze względu na to moje podejście proponowano mi (podobnie jak olbrzymiej ilości innych ludzi), bym wystartował w „castingu” na lobbystę Microsoftu w Polsce :) Zresztą pozdrawiam czytelników, będących pracownikami tej firmy. Cóż. Nie jestem jednak przekonany, iż opatentowane "rozwiązanie" powinno być wskazane w rozporządzeniu jako "standard" komunikacji urzędu z obywatelem. Podobnie przychylam się raczej do stanowiska, zgodnie z którym organizacja standaryzacyjna, odpowiedzialna za przygotowywanie protokołów komunikacyjnych, mając wybór ku temu, zrezygnowała ze wspierania rozwiązania do identyfikacji nadawcy informacji, skoro osoby pracujące nad takim "standardem" w pierwszej kolejności byli pracownikami korporacji, a korporacja ta zapowiedziała chęć licencjonowania tego rozwiązania (skoro stałoby sie standardem). Jestem za otwartymi standardami (w przeciwnym razie nie są one w mojej opinii standardami właśnie)...

--
[VaGla] Vigilent Android Generated for Logical Assasination

porozmawiajmy o konkretach

ksiewi's picture

Moim zdaniem, nie ma przekonywujących dowodów ani na to, że prawo własności intelektualnej wspomaga produkcję dóbr niematerialnych, ani na to, że jest przeciwnie. Po pierwsze, nie jesteśmy tego w stanie sprawdzić empirycznie. Po drugie, żaden model ekonomiczny nie jest w stanie uwzględnić i wyizolować wszystkich czynników, które mają wpływ na tę produkcję. Łatwiej jest wskazać pozytywny lub negatywny wpływ w konkretnych przypadkach - co też starałem się zrobić parę komentarzy wcześniej.

Stosując podejście ściśle prawnicze można wskazać, że prawo własności intelektualnej wchodzi w konkretne relacje z innymi normami w systemie. Można podać co najmniej trzy przykłady: prawo własności rzeczy materialnych, wolność słowa, wolność prowadzenia działalności gospodarczej.

Manipulując zakresem ochrony własności intelektuanej można wpływać na zakres ochony wynikający z tych trzech reżimów. Co do pierwszego - padł już na tych łamach przykład ograniczania swobody dysponowania własną kartką papieru i długopisem. Wpływ na wolność słowa był szczególnie widoczny w sporach dotyczących technologii szyfrujących - zarówno w sprawie Zimmermana, jak i DeCSS (w tej ostatniej kod źródłowy programów rzekomo naruszających cudzą własność intelektualną zaczęto publikować jako "speech" - nadruki na koszulkach, kubkach itp.). No i wreszcie swoboda działalności gospodarczej - nie sposób nie zauważyć, że własność intelektualna ma na nią wpływ. W postaci "twardej" dzieje się to przez patenty na metody prowadzenia działalności gospodarczej, a w "miękkiej" - np. franchising.

Myślę, że warto przyjrzeć się dokładniej zakresom tych wszystkich norm. Już nawet z powyższego widać, że w wielu przypadkach mamy "coś za coś" (np. franczyzobiorca uzyskuje duże ułatwienie w rozpoczęciu biznesu, ale ogranicza jednocześnie swoją swobodę jego prowadzenia).

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>