Miałem się nie zajmować polityką, a tymczasem...

VaGla i senatorska brodaDzisiaj dowiedziałem się, że Pan Minister Michał Boni rozważa kandydowanie do Parlamentu Europejskiego. Przeczytałem mianowicie, a to podała PAP, że "minister administracji i cyfryzacji Michał Boni powiedział, że rozważa kandydowanie w wyborach do Parlamentu Europejskiego, które odbędą się w 2014 r. Zaznaczył jednak, że dla jego ostatecznej decyzji w tej sprawie kluczowa jest akceptacja premiera Donalda Tuska". Ponieważ społecznie i - jak uważają niektórzy - jak ostatni frajer, angażuję się w te różne prace Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, to - tak sobie myślę - chyba mam prawo się wypowiedzieć w tej sprawie?

Depesza PAP jest dostępna online: Minister Michał Boni rozważa kandydowanie do Parlamentu Europejskiego w 2014 r. A wcześniej Wprost publikował tekst Minister Boni chce zamienić rząd na Brukselę. "Ze względów rodzinnych".

Ja zaś uważam, że w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji, o którym mówiłem na początku jego powstawania, że mu kibicuję, a którego nazwa - przypomnijmy - była tłumaczona, nawet przez samego Ministra Boniego, jako odesłanie do jego imienia, otóż w tym ministerstwie jest jeszcze parę niedokończonych spraw do zrobienia. Z tego też powodu apeluję do Pana Ministra, by jednak nie kandydował. Bo - mówiąc generalnie - Jego kandydowanie będę musiał odbierać jako pozostawienie rozgrzebanych spraw bez finału.

Ja rozumiem "sprawy osobiste". I nawet wiem, o co w tym konkretnym przypadku chodzi. No, ale przecież każdy z nas ma jakieś swoje "osobiste sprawy". Moje cierpią na tym, gdy całkiem społecznie chodzę na te wszystkie spotkania, warsztaty, seminaria, grupy robocze, które przecież mają na celu wspieranie ministerstwa w lepszym realizowaniu jego zadań. Czy rzeczywiście jestem frajerem?

Dziś, po wyjściu z KPRM (o dzisiejszym seminarium Kancelarii Premiera pisałem w opublikowanym przed chwilą tekście Kwartalny raport z walki z anomią), pozwoliłem sobie nagrać krótki komentarz, i apeluję w nim, by Pan Minister nie kandydował, a w każdym razie nie przed skończeniem rozpoczętej roboty:

No, bo zobaczmy, co się może stać. Pan - chcąc być bliżej Brukseli - będzie kandydował. Wiadomo, że kandydowanie z listy dużego ugrupowania ma decydujący wpływ na wynik wyborczy; ja - nie będąc związany z żadną partią polityczną - nie miałbym szans (inna sprawa, że obiecałem komuś, że nie będę kandydował do Parlamentu Europejskiego, a słowo droższe pieniędzy). Być może się Panu uda i zostanie Pan eurodeputowanym. Pan zostanie europeputowanym, a ktoś inny zostanie "ministrem właściwym ds informatyzacji". Taką nową osobę będzie trzeba od początku w te wszystkie tematy wprowadzać, by po kilku próbach mógł powiedzieć, że "mu się otworzyły oczy", albo, że zrozumiał. To nie fair.

Ech, a miałem się nie zajmować polityką :)

Jak Pan będzie kandydował do Parlamentu Europejskiego, to ja będę kandydował do Senatu RP. Nie musiałbym tu pytać o zgodę kogoś, kto ustawia listy wyborcze, rośnie mi senatorska broda, będzie "jak znalazł" na plakat wyborczy. A co mi tam. No, i zrobię to, oczywiście, z przyczyn osobistych. A Polska?

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Przecie....

Nie zginie Rzeczpospolita w dwa tygodnie!

Sprawdzian

Nie znam punktu widzenia pana ministra ale z moich życiowych obserwacji wynika, że funkcja eurodeputowanego to dobrze płatne wakacje, będące wyróżnieniem dla sprytnych polityków. Nie wiem też, czy jeśli pan Boni zrezygnuje z kandydatury to ta szansa nigdy się nie powtórzy. Chciałabym dokładniej poznać tło wydarzeń, żeby móc wartościować wybór jaki zostanie dokonany.

Jeśli jednak, tak jak mi się wydaje, chodzi jedynie o konflikt kariery i idei to będziemy świadkami pięknej walki. Obstawiam, że wygra pan, panie Waglowski.

Ułan Bator czy Bruksela

A może właśnie o to chodzi żeby przyszedł ktoś inny? Sprawa ACTA pokazała, że regulacje dotyczące Internetu są już gotowe. Trzeba je tylko wdrażać szybko, bezwzględnie i bez pytania kogokolwiek o zdanie.

Miało być bez polityki, ale to właśnie politycy majstrują przy prawie i internecie (chyba, że w programach informacyjnych tv pokazują nieprawdę)

Kiedyś była zsyłka do Ułan Bator, a teraz do Brukseli?

Pan minister Boni jest w

Pan minister Boni jest w rządzie ta osoba, która bierze wszelka krytykę rządu na przysłowiowa klatę, przepraszał za Rejestr i pospiech w sprawie ACTA (przedtem broniąc decyzji premiera) - jest kimś w rodzaju "chłopca do bicia".

Może Parlamentowi Europejskiemu tez potrzebny jest ktoś, kto powie: "byliśmy w błędzie, teraz będziemy z Wami rozmawiać, nostra culpa, nostra culpa maxima". Może premier wyznaczył zadanie Panu ministrowi Boniemu: "wysyłam Cie do PE, będziesz przyjmował razy za wszystkich europejskich polityków" ;)

A tak na serio. Czy w otoczeniu Pana ministra nie ma jakiegoś asystenta/ki, zastępcy itp., który mogłaby poprowadzić wszystkie rozpoczęte sprawy w sposób jaki to się zaczęło (nieśmiało) robić od wypadku z ACTA czyli coś na wzór "nic o Was bez Was"?

Oczyzwiscie lepiej by było żeby został i dokończył wszystkie sprawy.

Pora na bezpartyjnego(?)

Pora na bezpartyjnego(?) fachowca. Vagla na ministra!

Czemu nie. Tylko, ze w

Czemu nie. Tylko, ze w polityce niestety dominuje "ciemna strona mocy", ktora jest latwa, prosta i przyjemna. Zeby tylko Vagla nie wszedl do rzadu jako Luke Skywalker a skonczyl jako Darth Vader ;p

errata do poprzedniego komentarza

Oczywiscie Anakin Skywalker skonczyl jako Darth Vader, nie Luke.

Pozdrawiam
May the Force be with you.
Long live and prosper. (to akurat ze Star Treka)

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>