Z 2001 roku Protokół końcowy odbioru pracy wynikający z umowy o znaki drogowe
Jest dalszy ciąg historii sygnalizowanej w tekście Oddajcie obywatelom znaki drogowe w wersji elektronicznej (źródłowej). Otóż okazało się, że obywatelom udało się dotrzeć do "protokołu końcowego odbioru pracy" słynnego rozporządzenia sprzed 12 lat. Chodzi o protokół odbioru umowy o sygnaturze TS11/4415/8/2000 zawartej przez Ministerstwo Infrastruktury z Centrum Rozwoju EXPLOTRANS S.A. w Krakowie (zwanej - bo to spółka, więc ona - wykonawcą). Przedmiotem odbioru było "Opracowanie załączników do rozporządzenia MTiGM w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego, a także warunków ich umieszczenia na drogach". Generalnie: pytanie brzmi: jak to możliwe, by ministerstwo w protokole odbioru mogło sobie napisać, że "Zamawiający nie wnosi zastrzeżeń co do możliwości dystrybucji zatwierdzonych załączników w formie zapisu na płytach CD-ROM przez wykonawcę ze względu" - uwaga - "na prawa autorskie Wykonawcy"...
Przypominam, że chodzi o wzory (cyfrowe) znaków drogowych. Była sobie umowa, ktoś inny, niż ministerstwo, przygotował sobie wzory takich znaków. Potem Ministerstwo wydało rozporządzenia, które miało parę załączników. Wiadomo, jak jest - załączniki zostały - wraz z rozporządzeniem - wydrukowane w Dzienniku Ustaw. Generalnie - w chwili ich urzędowego przyjęcia treść tego rozporządzenia (wraz z załącznikami) stały się aktem normatywnym w rozumieniu art. 4 ust. 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, zatem takim dziełem, które "nie stanowi przedmiotu prawa autorskiego". A jednak w "protokole odbioru" postanowiono napisać, że oto wykonawca ma do nich prawa autorskie, chociaż mieć praw do nich nie powinien (bo stało się aktem normatywnym). I - jak uważam - nie ma.
Ale to nie przeszkadzało wykonawcy czerpać przychodów z tytułu wyłącznego dysponowania źródłową (cyfrową) postacią przygotowanych załączników. Protokół przewidywał, że "rysunki zostały wykonane w formacie Coreldraw i mogą być wykorzystane przez Zamawiającego [czyli Ministerstwo Transportu i Gospodarki Morskiej] wyłącznie do celów wydawniczych Ministerstwa Infrastruktury, tj. do tworzenia rozporządzenia i materiałów informacyjnych".
Sam nie wiem, co mam z tym zrobić. Część z czterech osób wskazanych w protokole już pewnie nie pracuje w jakimkolwiek ministerstwie. Chodzi o osoby stanowiące Komisję odbioru ze strony Zamawiającego w składzie: mgr inż. Jerzy Folga, mgr Tadeusz Strobel, mgr Maciej Wroński, mgr inż. Andrzej Grzegorczyk. Samego ministerstwa Gospodarki Transportu i Gospodarki Morskiej już nie ma. Ale problem pozostał. I uważam, że problem ten polega na tym, że nadal nie jest dla wszystkich jasne co jest publiczne, a co jest prywatne. Nie może - jak uważam - być tak, by ktoś sobie zamawia zrobienie projektu aktu normatywnego, a potem - mocą jakiegoś nie wiem jak nazwanego - porozumienia - dekretował, że komuś, w szczególności wykonawcy zamówienia - przysługują do elementów tego aktu normatywnego jakieś prawa wyłączne (w szczególności autorskie; por. Dziennik Ustaw nr 75 z 2008 roku, poz 451, strona 4216... oraz Dz. U. nr 75: Ruszają główne media, ale nadal nie ma odpowiedzi na wcześniejsze pytania). Z perspektywy społecznej - to nie jest fair. Nie po to ustawodawca uznał, że nie stanowią przedmiotu prawa autorskiego "akty normatywne lub ich urzędowe projekty", by potem ktoś sobie w jakimś porozumieniu lub protokole dekretował, że jednak wykonawcy przysługują jakieś prawa. To - jak uważam - prywata.
Zresztą - zobaczcie Państwo sami: z wyszarpanym z administracji publicznej Protokołem końcowym odbioru pracy można zapoznać się dziś w internecie.
No i na koniec pragnę oddać głos Panu Marcinowi Hyle, który od początku zabiega o dostępność tego rozporządzenia (wraz z załącznikami):
Rozporządzenie znane (ze względu na charakterystyczną okładkę) jako "czerwona książeczka" okazuje się być nie tylko fuszerką, nierzadko utrudniającą bezpieczną organizację ruchu drogowego. Od dawna było wiadomo, że jego kuriozalna forma jest niezgodna z zasadami techniki prawodawczej a nawet narusza delegację ustawową. Najwyższa Izba Kontroli wskazała naruszenie ustawy o zamówieniach publicznych przez ministerstwo przy jej powstawaniu. Dzisiaj można zadać pytanie, czy czterech ówczesnych urzędników państwowych których podpisy widnieją na protokole odbiorczym znało artykuł 4 ustawy o prawie autorskich i czy akceptując kuriozalne zapisy nie ułatwiło prywatnej firmie szybkiego wzbogacenia się. Bo egzemplarz rozporządzenia musi znajdować się w każdym zarządzie dróg, każdej komendzie policji i każdym biurze projektowym. Wynikające z tego transfery do prywatnej kieszeni mogły sięgać w ciągu ostatniej dekady milionów złotych.
No cóż. Spodziewam się pozwu, za linkowanie wskazanego materiału. Jeśli się zdarzy, to będę stawał przed sądem. Protokół odbioru pozostaje zaś protokołem odbioru. I ten protokół odbioru został przygotowany w imieniu zamawiającego, czyli ówcześnie istniejącego ministerstwa.
Właściwie, to po co ja się tym zajmuję? Przecież mógłbym żyć sobie spokojnie i niczym takim się nie przejmować. Przecież minęło tyle czasu. A pieniądze publiczne, to przecież "niczyje" pieniądze...
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Mnie tylko zastanawia, jak
Mnie tylko zastanawia, jak to możliwe, że przy tylu wyciekających sprawach (skandalach) nigdy, nikt nigdy nie "odsiedział" za takie działania... Nikt nie dostał zakazu pracy w administracji publicznej... Czy arogancja władzy jest już tak wielka???
Załączniki w Dzienniku Ustaw?
"Wiadomo, jak jest - załączniki zostały - wraz z rozporządzeniem - wydrukowane w Dzienniku Ustaw." Jest śmieszniej - rozporządzenie zostało wydrukowane w Dzienniku Ustaw, ale załączniki już nie.
znaki drogowe nie obowiązują?
Czy dobrze rozumiem, że w Dzienniku Ustaw nie zostały opublikowane wzory znaków drogowych? Jeżeli tak, to nie stanowią przecież obowiązującego prawa...
Co prawda papierowego
Co prawda papierowego oryginału nie mam ale tutaj wygląda jakby wszystko było ok (pod względem ogłoszenia znaków w Dz.U.):
http://www.dziennikustaw.gov.pl/DU/2002/s/170/1393
http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20021701393
odpowiedzialność komisji
Rozumiem, że do umowy dotrzeć się nie dało. A ważna jest przede wszystkim umowa z aneksami. W notce piszesz tak, jakby to komisja odbioru wymyśliła sobie takie a nie inne rozwiązanie kwestii praw autorskich albo może nawet tym protokołem odbioru nadała ("dekretowała") jakieś prawa wykonawcy. I nie, komisja zapewne nie znała się na prawie autorskim. Za to zapewne była między młotem koncepcji swoich przełożonych a kowadłem zdrowego rozsądku.
Druga kwestia - tu już sam nie wiem - ale czy to nie jest aby tak, że elementem rozporządzenia są wzory znaków: kształt, wygląd czy co tam, a tym czym może sobie wykonawca rozporządzać, jest tylko ich Corelowa wersja elektroniczna?
cytowany na
cytowany na http://di.com.pl/news/47784.html (mniej więcej ostatnia trzecia artykułu)
Piotr Waglowski:
- Treść tego rozporządzenia (wraz z załącznikami) stały się aktem normatywnym w rozumieniu art. 4 ust. 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, zatem takim dziełem, które "nie stanowi przedmiotu prawa autorskiego"
Z tego by wynikało, że wszelkie podmioty korzystające z wersji cyfrowej znaków mogły ją legalnie kopiować i rozpowszechniać, bo prawo wyższe (ustawa) znosi prawo niższe (rozporządzenie). Innymi słowy firma skorzystała na lukach z WOSu u urzędników i nawet nie ma potrzeby się irytować o to, że urzędnicy dopuścili do ustanowienia prawa niezgodnego z prawem (bo przecież firma nie wygrałaby pozwu posiłkując się nielegalnym przepisem, gdyby kogoś chciała zaskarżyć za łamanie praw autorskich) tylko można się denerwować, że podatnicy za pośrednictwem podmiotów gospodarczych zapłacili za nieuwagę urzędników.
Może warto by napisać do wszystkich urzędów, że mogą legalnie piracić te wzory =>
Zawiłości prawa autorskiego?
Tak się zastanawiam, czy przyjmując zapłatę za wykonanie zlecenia spółka nie odstąpiła swoich praw zlecającemu? Wobec tego Urząd może dowolnie dysponować efektami pracy tej spółki czyli wzorami znaków w formie elektronicznej, nawet udostępniając je wszystkim zainteresowanym za darmo?