Ojciec Bóg, czyli herezje Państwa Wasilewskich
Bardzo przepraszam instytucjonalnych krytyków, że wbrew ustaleniom nie poczekam na ich publikacje, ale sami rozumiecie: internet rządzi się swoimi prawami. Chociaż część osób miała okazję uczestniczyć w spektaklu pt. Ojciec Bóg na jego pokazach przedpremierowych, jednak to dziś odbyła się premiera. Wrażenia? Efekt twórczości Katarzyny Wasilewskiej i Jacka Wasilewskiego był dla mnie przewidywalny. Zupełnie mnie nie zaskoczyła błyskotliwość tekstu oraz fakt, że sceniczna kreacja Marcina Perchucia wywołała na zakończenie sztuki burzę oklasków. Szanowny Panie Aktorze, zagrać dobrze taki tekst chyba nie jest najtrudniejszym zadaniem? No dobrze, wiem przecież. Marcin Perchuć, którego polubiłem już w roli ekranowego premiera w serialu Ekipa (w sztuce Wasilewskich jest i do tego nawiązanie!), dość brawurowo wcielił się w Boga Ojca (chociaż czujne oko mogło zauważyć, że raz omal się nie "spalił", recytując jedną z najwyraźniej jego samego rozbawiających fraz).
Zastanawiałem się, czy sztuka ma wymiar ponadczasowy. Przepis na sukces wydaje się prosty - problemy rodzicielskie są udziałem wszystkich rodziców, sięgnięcie do wątków biblijnych również jest dość bezpiecznym zabiegiem. Uznałem, że dwa elementy świadczą o tym, że tekst w niezmienionej postaci nie uchowa się na deskach scenicznych za sto, dwieście lat. Tak, wiem, że do kamery po spektaklu wspomniałem tylko o Giulianim. Drugi element to Facebook. Nie wiadomo, jak długo będzie wiódł prym w "społecznościowej organizacji społeczeństwa". Ale to nie jest problem. Za sto lub dwieście lat, w kolejnej adaptacji sztuki, nawiązanie do Giulianiego zostanie zastąpione innym. Następcy Michała Wolniaka, który przy okazji tej sztuki debiutuje w roli producenta teatralnego, będą musieli zatroszczyć się o inne medium wspierające. Nota bene 10 tysięcy "lubiących" fejsbukową stronę Ojca Boga (i to jeszcze przed premierą sztuki!) oznacza, że Michał Wolniak rzeczywiście lubi tę robotę. Oczyma wyobraźni usiłowałem dokonać projekcji tłumaczenia tej sztuki na różne języki i odgrywanie jej w odległych krajach. Myślę, że idealnie się do tego nadaje i przypuszczam też, że wszędzie tam ma duże szanse zyskać uznanie odbiorców.
Sztuka obroni się sama, więc nie ma co o niej pisać (no, może tylko - z racji tematyki tego serwisu - wspomnę, że Lucyfer jest prawnikiem). Ciekawszy jest, moim zdaniem, element inny: w jaki sposób wszechpotężny Ojciec Bóg pielęgnuje w sobie pierwiastek kobiecy. Wydawać by się mogło, że skoro ojciec, to tylko ojcowski punkt widzenia powinien się w nim tlić. A przecież autorów tekstu było dwoje. Uważam, że Katarzyna Wasilewska z kobiecą subtelnością wypchnęła niektóre wątki na plan pierwszy (wątek Maryjny zaś usunięto niemal w całości). Jej małżonek prawdopodobnie się nawet nie zorientował, gdy wspólnie piętnowali patriarchalny system społeczny. Z drugiej jednak strony wycieczka do manicheistycznie brzmiącej herezji wepchnęła autorów we wspieranie modelu rodziny "dwa plus dwa" (Ojciec Bóg z Duchem oraz dwóch synów). (Monicheizm od razu kojarzy mi się z nieświętym Rodyzim, antypatronem internetu, stojącym w opozycji do św. Izydora...)
Oczywiście to sztuka o ludziach. Z pożytkiem dla ponadczasowości autorzy nie nawiązali do końca kalendarza Majów, ale biją na moralny alarm, gdy do odbiorców kierują słowa: wy jesteście ostatni, dłużej nie da się odłożyć Armagedonu. A wcześniej co? Jeśli każdy z nas ma dwoje rodziców, a każdy z nich miał dwoje swoich, i jeśli przyjąć - za genealogami - 30 lat na pokolenie, to w "zerowym roku" musiało być dwa miliony takich punkcików, które musiały się ze sobą zbliżyć. Część z nich musiała potem dzielić te rodzicielskie troski, o których sztuka traktuje. Część, bo przecież wiadomo, że czasy były trudne - najazdy, gwałty, podboje... I tak troski rodzicielskie były obecne w każdym pokoleniu. To, co szarpie uczuciami rodziców można też analizować u dziadków, a czasem i u pradziadków i ich pradziadków (czy będzie sequel: PraBóg?). Z czasem więź słabnie (przy okazji pozdrawiam całą rodzinę Waglewskich, którzy dziś gremialnie stawili sie na premierze - Wojciech Waglewski jest autorem muzyki do tej sztuki; ja już wiem, że ani Wy, ani my nie mamy "prawidłowego" nazwiska).
Troski zatem były obecne odkąd ludzie zyskali samoświadomość. Być może już niedługo to potrwa, jeśli masa ludzka nie będzie poprawnie potrafiła zinterpretować drugiego przykazania miłości (albo, gdy - wzorem trendów na globalnym rynku - wątkiem przewodnim w dyskursie religijnym będą następcy ceramicznych atrap skośnookich bóstw, albo zapanuje powszechny konfucjanizm).
Zdjęcie zrobione przed spektaklem, zanim wyłączyłem to całe elektroniczne, osobiste wyposażenie. Czy nagranie bootlega z tego spektaklu miałoby jakiś sens? Nie. Po prostu trzeba to zobaczyć na scenie, albo w dobrej realizacji TV (albo przynajmniej usłyszeć w dobrze zrealizowanym słuchowisku - to też mogłoby być interesujące). Bootleg pozwoliłby tylko na poznanie tekstu. Nie dawałby możliwości partycypacji...
Ojciec Bóg
Autorzy: Katarzyna Wasilewska i Jacek Wasilewski.
W roli głównej: Marcin Perchuć.
Reżyseria: Waldemar Śmigasiewicz.
Muzyka: Wojciech Waglewski.
Do obejrzenia w klubie 1500 m2 do Wynajęcia przy ul. Solec 18 w Warszawie.
- VaGla's blog
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Ha, miałem to samo przed
Ha, miałem to samo przed oczyma wyobraźni - ta sztuka w innych językach :)
vagla - krytyk instytucjonalny
Ponieważ Bóg jest dla wielu ostateczną instancja Prawa, także zapewne sieciowego, oraz jest główną Instytucją tego świata, krytyka teatralna pozostaje w sferze prawiczo-instytucjonalnej. Łączę wyrazy szacunku, jakiekolwiek by one były.
Nie mogę być krytykiem tej sztuki
Nie mogę być rzetelnym krytykiem tej sztuki. Powód jest taki, że nie jestem obiektywny. Za bardzo lubię autorów. I obserwując ich od lat uważam, że należy im zabronić pisania, ponieważ mogą wywołać midasową inflację słowa.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
gdzie kupić bilety?
z producenckiego obowiązku dodam, że:
- bilety są do kupienia w klubie 1500m2 do wynajęcia, ul Solec 18
- oraz na eBilet.pl: http://www.ebilet.pl/szukaj.php?t=t&tid=7001
- gramy regularnie w klubie, teraz między 17 a 21 stycznia
- za ok miesiąc będziemy mieli premierę w Krakowie w Teatrze Bagatela
więcej o sztuce tu: http://www.ebilet.pl/tekst.php?id=5708
a przedsmak tu: http://www.facebook.com/ojciecbog
> za ok miesiąc będziemy
> za ok miesiąc będziemy mieli premierę w Krakowie w Teatrze Bagatela
o, to super wiadomość, bo zachęcony taka recenzją Vagli ;) jeżeli spektakl będzie grany w KRK to chętnie się wybiorę
Przyczynek do dyskusji o
Przyczynek do dyskusji o wolności słowa i moderowaniu komentarzy. Zgodnie z prośbą producentów spektaklu i przyznam z równie nieobiektywnej jak Vagla motywacji, bo Marcin Perchuć to przyjaciel z rodziny Perchuciów tak bliskiej, że to nasza rodzina prawie, poleciłem ten świetny spektakl na swojej tablicy na Facebooku. Kolega, znany nam od lat rządowy urzędnik - prawnik, aktywista FB, dopisał komentarz, że się nie wybierze, bo klub 1500m2 to podejrzana firma, która powstała na cudzej krzywdzie. Ja dopisałem, że to jakby nie na temat i że spektakl był dobry, czyli warto iść, on swoje o klubie. To mi brzydko wyglądało na mojej tablicy, więc wyciąłem jego komentarz, on swoje i obrażony, że znajomych się nie powinno cenzurować. Dzisiaj zauważyłem, że już jego znajomym na FB nie jestem.
Jestem na twoim zdjęciu z małżonką.