Pani rzecznik, czekamy na odpowiedź w sprawie majtek

Ponieważ Jakub Chabik zadał podinp. Magdalenie Zielińskiej, rzecznik łódzkiej Policji, pytania w sprawie kontrolowania przez Policję urządzeń mobilnych (a to na okoliczność "legalności" posiadanego oprogramowania prezentującego pozycję na elektronicznej mapie), to zastanawiam się, jakiej odpowiedzi udzieli Policja felietoniście "Computerworld"? Można proponować własne (byle cenzuralne) propozycje odpowiedzi. Zobaczymy, kto będzie najbliżej tej, którą otrzyma autor pytania.

List, który Jakub Chabik przesłał Policji, można przeczytać w tekście pt. Pies buszujący w majtkach, opublikowanym w blogu autora. Tytuł nawiązuje do sugestii, że przecież Policja mogłaby również kontrolować bieliznę kierowców (a właściwie, to dlaczego tylko kierowców, a nie również pasażerów?), w poszukiwaniu podrobionych tekstyliów. Wszystko zaczęło się od informacji publikowanej w wielu mediach, zgodnie z którą: "Komenda Wojewódzka Policji w Łodzi zapowiada specjalne akcje kontrolujące legalność GPS. Mają je przeprowadzać policjanci podczas wspólnych akcji z celnikami i inspektorami transportu drogowego. Jak się dowiedzieliśmy, kontrole mają się odbywać na drogach tranzytowych w całym kraju."

Autor bloga Rewers (a więc właśnie Jakub Chabik) napisał we wstępie swojej blogowej notatki:

Logika, która każe policjantom sprawdzać legalność oprogramowania zainstalowanego na smartfonach i innych PDA, ma swój ciąg dalszy. Następnym krokiem będzie kontrola metek w ubraniach, czy na pewno nie są doszywane na lewo do nieautoryzowanej produkcji z Wietnamu. Policjant, który zagląda nam do majtek, aby sprawdzić czy np. towar oznaczony jako Atlantic to na pewno oryginalny Atlantic, to obraz, który nie cieszy mnie ani jako obywatela, ani jako podatnika.

Ja zwracam uwagę na fakt, że media tak same z siebie o tych kontrolach nie napisały. Musiały dostać jakąś notatkę prasową do wykorzystania. Być może nawet (nie wiem tego) ktoś przesłał informacje do PAP, by ta w swoim serwisie z depeszami sprzedała poszczególnym mediom newsa o kontrolach legalności oprogramowania z mapami.

Policja na swoich stornach opublikowała dwa miesiące temu jedynie notatkę Sprzedawali GPS z nielegalnym oprogramowaniem, w której czytamy:

Policjanci zajmujący się zwalczaniem przestępczości gospodarczej KWP w Poznaniu wspólnie z funkcjonariuszami z Jarocina, zatrzymali trzech mężczyzn podczas transakcji sprzedaży kilkudziesięciu nawigacji samochodowych z nielegalnym oprogramowaniem oraz karty pamięci SD. W ciągu tygodnia sprawcy na aukcjach wystawiali na sprzedaż co najmniej 90 tego typu urządzeń zarabiając na tym nawet 30 tysięcy złotych. Grozi im do 5 lat więzienia.

Współpraca policjantów z Poznania z jedną z krajowych firm zajmujących się ochroną praw autorskich, doprowadziła do namierzenia trzech mieszkańców Jarocina, którzy na aukcjach internetowych oferowali po dziwnie niskich cenach nawigacje samochodowe z zainstalowanym, jak się okazało, nielegalnym oprogramowaniem.

Funkcjonariusze wspólnie z przedstawicielem firmy chroniącym prawa autorskie do elektronicznej samochodowej mapy, odwiedzili sklep komputerowy w Jarocinie prowadzony przez podejrzanych mężczyzn. Przypuszczenia okazały się trafne. Wszystkie nawigacje samochodowe wystawione w sklepie do sprzedaży posiadały nielegalne programy. Mężczyźni zostali zatrzymani.

Policjanci na miejscu zabezpieczyli 15 urządzeń, 60 kart SD z nagranym nielegalnym oprogramowaniem map oraz 2 komputery, na których wykonywane były wszystkie operacje ściągania i wgrywania map nawigacyjnych.
Śledczy prowadzący sprawę oceniają, że przestępczy proceder zatrzymani mężczyźni prowadzili od lipca tego roku. W ciągu jednego tygodnia na co najmniej 3 aukcjach wystawiali do sprzedaży około 30 tego typu urządzeń. W tym czasie mogli zarobić około 30 tysięcy złotych. W półrocznym okresie handlowania GPS-em z nielegalnym oprogramowaniem zarobek mógł osiągnąć nawet kilkaset tysięcy zł.

Mężczyźni usłyszeli zarzuty kradzieży oraz rozpowszechniania programów komputerowych za co grozi im do 5 lat więzienia.

W tekście Wpadka pirata - recydywisty (sierpień 2008), można przeczytać m.in. taką relację z zatrzymania "29-letniego mężczyzny związanego z procederem piractwa telewizyjnego":

Po raz trzeci policjanci z sekcji do walki z przestępczością gospodarczą zatrzymali 29-letniego mężczyznę związanego z procederem piractwa telewizyjnego. Tym razem mieszkaniec Piotrkowa Trybunalskiego wpadł w policyjną zasadzkę dzięki współpracy śledczych i przedstawiciela warszawskiej firmy zajmującej się ochroną praw autorskich.

Stróże prawa uzyskali informację, że mimo wcześniejszych „wpadek” 29-latek nadal skupuje zestawy do odbioru płatnych platform telewizji satelitarnych, a po przeprogramowaniu dekoderów sprzedaje je za pośrednictwem internetowych portali aukcyjnych. Ostatnio mężczyzna poszerzył jednak swoją przestępczą ofertę – oprócz przeprogramowanych dekoderów i kart chipowych umożliwiających bezpłatny dostęp do pełnego pakietu programów jednej z platform telewizyjnych, złamał także zabezpieczenia i oferował swoim klientom program do nawigacji satelitarnej "AutoMapa".

Mężczyzna został zatrzymany w okolicy jednej z restauracji, gdzie umówiony był na transakcję kupna – sprzedaży. Policjanci pilnie obserwowali lokal. "Pirat" komputerowy przybył na spotkanie vw golfem, wysiadł z samochodu i pokazał kontrahentowi „trefny” towar, który miał w bagażniku. W tym momencie, praktycznie na gorącym uczynku wpadł w ręce stróżów prawa.

W samochodzie znaleziono przeprogramowany dekoder do odbioru telewizji cyfrowej, 4 karty chipowe oraz urządzenie do nawigacji z zainstalowanym nielegalnie programem "AutoMapa". W ślad za tym "odkryciem" policjanci przeszukali także pomieszczenia mieszkalne i gospodarcze, które zajmował 29-latek. Tu w ręce śledczych wpadły: jednostka centralna komputera z zainstalowanym nielegalnie oprogramowaniem, 5 dekoderów do odbioru telewizji cyfrowej, dekoder przerobiony w sposób umożliwiający darmowy odbiór płatnych kanałów satelitarnych, 2 karty chipowe, 2 urządzenia służące do przeprogramowywania kart i dekoderów, płyta z nielegalnym programem Windows XP oraz karty z zainstalowanym nielegalnie programem "AutoMapa" i pamięć zewnętrzną z zainstalowanymi nielegalnymi programami. Wszystkie przedmioty – z samochodu i mieszkania skrupulatnie zabezpieczono.

Zatrzymanemu piratowi przedstawiono zarzuty uzyskania cudzego programu komputerowego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, paserstwa oraz popełnienia przestępstw określonych w art. 6 Ustawy o ochronie niektórych usług świadczonych drogą elektroniczną opartych lub polegających na dostępie warunkowym. Za popełnione przestępstwa grozi mu kara pozbawienia wolności nawet do lat 5.

Notatki na temat systemowej kontroli legalności urządzeń GPS na stronach policyjnych nie znalazłem. Dlatego z ciekawością przeczytam odpowiedź p. rzecznik prasowej łódzkiej Policji, jeśli będzie uprzejma odpowiedzieć Kubie Chabikowi. Być może warto przy takich okazjach pytać różnorodnie. Przecież różne osoby mogą inaczej formułować problem, a odpowiedź od rzecznika policji za każdym razem może być interesująca...

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Legalność oprogramowania komputera samochodowego

A co z oprogramowaniem zawartym w komputerze sterującym pracą silnika?? Przecież jest wiele firm, które ingerują (zakładam - bez wiedzy producentów samochodów) w oprogramowanie takiego komputera. Może policja powinna od razu podczas kontroli sprawdzać: telefony, smartfony, MP3, MP4, laptopy, GPS'y, sławetne majtki, no i oprogramowanie komputera samochodowego.

Czy Policja ma prawo...

...sprawdzać "legalność" oprogramowania, przypadkowo zatrzymanych osób? Moim zdaniem nie, brak podstaw prawnych, dodatkowo, czy Policja potrafi na miejscu ocenić, czy posiadany program jest "piracki"? Może jeśli przy rejestracji programu jako imię/nazwisko podam .:HaCkEd:bY:AlAiAs:. to jestem już piratem?

Dowody

Interesująca jest procedura stwierdzania, że posiadanie/używanie czegoś jest nielegalne, i to nie tylko na miejscu.

Czy to znaczy, że policjant powinien czytać za każdym razem warunki licencji, żeby sprawdzić czy jej nie naruszamy? Bo sam paragon czy faktura są tylko dowodem zakupu - o ile ktoś je akurat przechowuje. Czy nieprzechowywanie pudełka, płyty instalacyjnej, dowodu zakupu oraz brak znaczka naklejonego na obudowie może stanowić naruszenie prawa lub tego dowodzić? A zarejestrowanie MS Windows za pomocą numeru seryjnego innego niż ten z zakupionego dla siebie pudełka? Wiele programów nie wymaga nawet podania nazwy i klucza przy instalacji ani aktywacji - jak wówczas stwierdzić legalność korzystania z programu lub jego nielegalność?

A może ktoś się orientuje jaka jest praktyka?

bzudra

Już tylko jeśli chodzi o Microsoft można mieć oprogramowanie zainstalowane na bazie wielu dziwnych licencji, np. MSDN Academic Alliance gdzie studenci mogą sobie instalować co chcą byle nie do zastosowań komercyjnych, nie ma na to żadnych kwitków - czy policjant ma weryfikować spełnienie warunków takiej licencji?

Ja bym nie podpowiadał. Oni

Ja bym nie podpowiadał. Oni są gotowi to zrobić...

Fakt prasowy?

Sytuacja podobna do tej z rzekomym sprawdzaniem legalności oprogramowania na laptopach używanych np. na ławce w parku.
Informacja o takich działaniach pojawiała się gdzieniegdzie ale potwierdzenia ani zaprzeczenia ze strony policji nie było.

Jestem zdania że tego typu działania, jako pozbawione uzasadnienia (fakt używania komputera nie może być podstawą do podejrzewania posiadania oprogramowania "pirackiego").

Na miejscu Policji oficjalnie zdementował bym tego typu informacje, bo podkopują one zaufanie obywateli do policji. Zwłaszcza w połączeniu z takimi http://prawo.vagla.pl/node/8258 informacjami.

No, chyba że legalność oprogramowania ma być takim uniwersalnym batem na obywatela.

a czy samochód nie jest utworem?

Wojciech Orliński wypowiedział się ostatnio, że "jako całość samochód czy laptop stanowią dzieło sztuki chronione copyrightem" (komentarz z 2008/12/02 14:39:24 pod wpisem "Ściąganie pirackich filmów to LUDOBÓJSTWO!!!" tegoż).

Patrząc na art. 51 ust. 3 myślę, że nasza drogówka powinna wobec tego co najmniej domagać się od kierującego przedstawienia wyraźnej licencji producenta samochodu, jeżeli samochód nie został wprowadzony do obrotu na terytorium EOG (samochody sprowadzane z USA?). Ponadto, wszyscy kierowcy samochodów powinni dysponować licencją w przypadku przewożenia osób za opłatą (najem) lub nawet bez niej (użyczenie).

Jak widać, jakaś tam licencja na jakiś tam GPS to przy tym pikuś.

Niniejszy komentarz potraktujmy jako wstęp do obchodów urodzin VaGla.pl...

Kolizja drogowa jako naruszenie integralności utworu?

Kolizja drogowa jako naruszenie integralności utworu? Taka byłaby konsekwencja. (Zawinione) naruszenie monopolu prawnoautorskiego wiąże się czasem z koniecznością wypłaty trzykrotnej wysokości wynagrodzenia za utwór; W przypadku kolizji drogowej mamy też do czynienia z opracowaniem utworu bez stosownej zgody uprawnionych (wszak taki samochodów nie jest często autorstwa jednej osoby, a kilku(set)). Oczywiście taka kolizja, by powstało opracowanie, musiałaby mieć charakter twórczy. Ciekawe też jak wyznaczyć granice inspiracji? W dyskusji na temat części zamiennych lobby producentów takich części przeforsowało jednak możliwość stosowania takich części, które nie pochodzą od "oryginalnych producentów" - czyżby wyłom w spójnej koncepcji?
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Kilka linek o miksowaniu

Hm, niestandardowe podejście do kolizji drogowej, jako aktu paraseksualnego, zostało opisane 35 lat temu:

http://en.wikipedia.org/wiki/Crash_(1973_novel)

Ciekawe, czy takie zachowanie by się dało uznać za twórczość także w sensie prawnym, np. jako happening?...

Jeśli idzie o obronę wszelkiego rodzaju twórczości polegającej na miksowaniu - właśnie opublikowaliśmy (na OSNews.pl) tłumaczenie fragmentu najnowszej książki Lessiga "Remix":

http://osnews.pl/w-obronie-piractwa/

Bardzo też spodobał mi się wpis Alka Tarkowskiego na temat "po co w ogóle mamy zawracać sobie głowę miksowaniem klasyków?" na przykładzie "Pana Tadeusza":

http://kultura20.blog.polityka.pl/?p=688

Mam też świeży i konkretny przykład takiego miksowania - nasza fundacja (Nowoczesna Polska) właśnie uruchomiła stronę z czytanymi wersjami lektur:

http://czytamysluchajac.pl/

C'mon

@ VaGla

Kolizja drogowa jako naruszenie integralności utworu? Taka byłaby konsekwencja. (Zawinione) naruszenie monopolu prawnoautorskiego wiąże się czasem z koniecznością wypłaty trzykrotnej wysokości wynagrodzenia za utwór;

Zasada trzykrotności wynagrodzenia dotyczy naruszeń praw majątkowych, a integralność do nich nie należy.

;-)

Oczywiście

Oczywiście, dlatego napisałem "wiąże się czasem"; być może to był zbyt duży skrót myślowy, bo komentowałem komentarz Krzyśka na gorąco. Ale w przypadku naruszenia autorskich praw majątkowych warto tu rozważyć np. wprowadzenie do obrotu... Teraz lepiej? :)
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Wracając do tematu, to w

Wracając do tematu, to w połączeniu z tym tekstem http://prawo.vagla.pl/node/6888 cała akcja "sprawdzania" legalności oprogramowania wydaje się jasna i klarowna. Co nie oznacza, że zgodna z prawem i zadaniami Policji.

Problem pojawi się wtedy, kiedy Policja oprócz wykonywania tego do czego jest powołana zacznie się sama zadaniować i zamiast rozwiązywać rzeczywiste problemy tam gdzie są uzasadnione podejrzenia zacznie przeszukiwać obywateli, gdzie by tu znaleźć przestępstwo lub choćby podejrzenie.

Czy naruszanie praw autorskich jest już ścigane z urzędu?

Minority report?

A co z kartografami korzystającymi z własnych utworów?

Witam,

Tak się składa, że sam jestem kartografem-hobbystą (na świecie są miliardy twórców) i włóczę się na rowerze ulica po ulicy mierząc (jak potencjalny terrorysta?) wszystko. Potem publikuje mapy na openstreetmap.org (CC_BY_SA). Jak miałbym panu władzy w radiowozie udowodnić, że jestem właścicielem praw majątkowych i nie muszę sobie żadnej licencji do wykorzystywania mojej własności intelektualnej wystawiać?

Ot, taka zagwozdka.

Samocertyfikacja

Akurat w przypadku OSM nie będzie problemu, opowiada się o stronie http://www.openstreetmap.org/. O tym, że są to mapy tworzone przez hobbystów itp. Sytuacja podobna jak w przypadku homologacji CB, które były drukowane samodzielnie z PDFów ze stron producenta. Niedługo będzie trzeba samemu sobie wypisywać licencje, bo w sumie jesteśmy osobno twórcami osobno użytkownikami.

Bardzo ważne jest, żeby nie użyć zwrotu "ściągnąłem za darmo z internetu", bo Policja jest szkolona, że rzeczy "ściągnięte za darmo z internetu" są złe, nielegalne i trzeba zabezpieczyć nośniki. :)

"A to jakaś zorganizowana akcja?"

Wiele osób w podróży na wypoczynek wakacyjny...
Policja zadba o Twoje bezpieczeństwo- toć to pirackie oprogramowanie, na pewno na manowce Ciebie drogi kierowco wyprowadzi...

http://www.tvn24.pl/-1,1612375,0,1,policjanci-scigaja-za-pirackie-gps,wiadomosc.html

A na poważnie sam korzystam z oprogramowania GPS kosztującego 3zł za 24h. Włączam kiedy mi potrzebne. 500zł to chyba z sufitu... Nie wspominając już o darmowych rozwiązaniach.

metody NKWD

Mam nieodparte wrażenie, że niedługo policja - tak jak teraz robi łapanki po rozmaitych koncertach "techno" i zawsze w ten trał złapie się kilku małolatów posiadających parę gramów marihuany - tak zacznie robić np. naloty w autobusie na osoby posiadające iPody (skąd macie te muzykę?), wyłapywać w pociągach użytkowników laptopów (pokażcie no licencję na Microsoft Office), może nawet dzieciom rewidować tornistry czy podręczniki przypadkiem nie skserowane. Ja to piszę zupełnie poważnie (bo to o majtkach to był raczej taki żart? czy nie?)

Jestem raczej zwolennikiem przestrzegania praw autorskich (czy innych praw definiujących prawo autora do jego dzieła, bo "prawo autorskie" w obecnym kształcie jakoś tak nie przystaje do XXI wieku i tych autorów też nie chroni), ale różne wydarzenia z ostatnich lat uważam za grubą przesadę. To już śmierdzi państwem policyjnym.

Jaka jest podstawa prawna przeszukania samochodu w poszukiwaniu urządzenia GPS?

Przeszukiwanie jak przeszukiwanie

Przecież o wiele ciekawszym problemem jest uzyskanie przez policjanta dostępu do danych o naszych ostatnich podróżach (gdzie i kiedy), w niektórych przypadkach (gdy telefon służy jako interfejs do GPSa) również to do kogo dzwoniliśmy, z kim jesteśmy umówieni (kalendarz), kogo mamy na zdjęciach, jakie nagrania posiadamy na wbudowanym w telefon dyktafonie bez postanowienia sądu.

Jeżeli jakiś policjant poprosi mnie o podanie urządzenia otrzyma je z wyciągniętą baterią aby mógł wygodnie przeczytać numer IMEI (wszystkie telefony powinny posiadać nr IMEI na naklejce w okolicach gniazda karty SIM, pod numerem *#06# oraz na zewnątrz kartonu w którym przyszły).

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>