Projekt ochrony społeczeństwa przed pornografią
Szykuje się penalizacja "treści mających charakter pornograficzny", aktualny przepis mówi o "publicznym prezentowaniu treści pornograficznych w taki sposób, że może to narzucić ich odbiór osobie, która tego sobie nie życzy". Wedle projektu penalizacja ma dotyczyć rozpowszechnia treści oraz "tworzenia, przechowywania, przesyłania, przenoszenia albo przewożenia", jednakże z zastrzeżeniem celu, tj. rozpowszechniania właśnie. To raczej uderzenie w "źródła", bo przepisu (gdyby był uchwalony) nie powinno się interpretować rozszerzająco. W przypadku podejrzenia popełnienia przestępstwa trzeba będzie wykazać, że ktoś, kto ma np. na dysku materiały o "charakterze pornograficznym" przechowywał je tam w określonym celu, a nie np. dla zaspakajania własnych hmm... chuci. Ale, aby on ten materiał miał, to skądś go musiał wziąć, więc ktoś go musiał wyprodukować i rozpowszechnić...
O projekcie pisze Metro w tekście PiS: do więzienia za pornografię: "Posłowie PiS przygotowali projekt nowelizacji kodeksu karnego. Zgodnie z nim każdy posiadający zdjęcia lub filmy porno będzie mógł trafić za kratki na rok. Jednak, gdy ktoś będzie czerpał zyski ze sprzedaży ostrej erotyki (np. pani w kiosku), może posiedzieć nawet dwa lata. Dziś takie kary czekają tylko tych, którzy udostępniają treści pornograficzne dzieciom poniżej 15. roku życia oraz mają pornografię z udziałem niepełnoletnich". To Metro, więc nie zwrócono uwagi na to, że projektowane przepisy uznają za przestępstwo działania sprawcy o charakterze kierunkowym (robi się coś "w celu"...).
Poselski projekt ustawy o zmianie ustawy - Kodeks karny (druk nr 1494) wpłynął do Sejmu 12 stycznia 2007 roku. 13 marca 2007 r. skierowano go do I czytania na posiedzeniu Sejmu. Strona Sejmu poświęcona temu projektowi jest dziwnie uboga w treść, chociaż "głębiej" umieszczono pliki zawierające odpowiednie druki sejmowe.
Obecne brzmienie art. 202 Kodeksu Karnego:
Art. 202. § 1. Kto publicznie prezentuje treści pornograficzne w taki sposób, że może to narzucić ich odbiór osobie, która tego sobie nie życzy, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
§ 2. Kto małoletniemu poniżej lat 15 prezentuje treści pornograficzne lub udostępnia mu przedmioty mające taki charakter, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
§ 3. Kto produkuje w celu rozpowszechniania lub sprowadza albo rozpowszechnia treści pornograficzne z udziałem małoletniego poniżej lat 15 albo związane z użyciem przemocy lub posługiwaniem się zwierzęciem, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Projektowana nowelizacja art. 202 Kodeksu Karnego
W art. 202 ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. Kodeks Karny (Dz. U. z 1997 r., Nr 88, poz. 553; z późniejszymi zmianami) wprowadza się następujące zmiany:
1) § 1 otrzymuje brzmienie:
„Kto rozpowszechnia treści mające charakter pornograficzny, podlega karze grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.”
2) po § 1 dodaje się § 1a o brzmieniu:
„Tej samej karze podlega, kto treści określone w § 1 w celu rozpowszechniania tworzy, przechowuje, przesyła, przenosi albo przewozi.”
3) po § 1a dodaje się § 1b o brzmieniu:
„Jeżeli sprawca przestępstwa opisanego w § 1 albo § 1a działa w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, podlega karze grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”
Uzasadnienie:
Uzasadnienie
Poselski projekt ustawy o zmianie ustawy Kodeks karny ma na celu kryminalizację rozpowszechniania pornografii. W obecnym stanie prawnym rozpowszechnianie pornografii stanowi przestępstwo wyłącznie wtedy, gdy:
- prezentacja może narzucić odbiór treści pornograficznych osobie, która sobie tego nie życzy
- rozpowszechnia się treści małoletnim do lat 15
- rozpowszechnia się treści z udziałem małoletniego do lat 15, zawierające sceny przemocy albo związane z posługiwaniem się zwierzęciem
Ponadto przestępstwem jest posiadanie tzw. pornografii dziecięcej.W ocenie wnioskodawców dotychczasowy stan prawny zapewnia jedynie fragmentaryczną ochronę społeczeństwa przed pornografią. Taki stan prawny jest nie do zaakceptowania, gdyż dopuszcza do rozpowszechniania szkodliwych treści. Liczne badania naukowe wykazały, że treści pornograficzne wywierają szkodliwy wpływ na społeczeństwo. Istnieje bowiem zależność wprost proporcjonalna między dostępnością treści pornograficznych a przestępczością o charakterze seksualnym.
Ponadto nie ulega wątpliwości, że pornografia rażąco narusza godność ludzką, gdyż prowadzi do swoistego „uprzedmiotowienia” człowieka. Obowiązek skutecznej ochrony obywateli przed pornografią można zatem wywieść z wyrażającego zasadę ochrony godności człowieka art. 30 Konstytucji.
Wprowadzenie projektowanych rozwiązań nie przyczyni się do większej, niż dozwolona w art. 31 ust. 3 Konstytucji ingerencji w sferę praw i wolności obywateli.
Niniejszy projekt nie pociąga za sobą obciążenia budżetu państwa lub budżetów jednostek samorządu terytorialnego, jak też jakichkolwiek negatywnych skutków gospodarczych, społecznych lub prawnych.
Przedmiot ustawy nie jest sprzeczny z prawem Unii Europejskiej.
Jest kilka problemów związanych z pojęciem "treści o charakterze pornograficznym" albo "pornografia". Można zapytać o Kamasutrę (i reprodukcje historycznych rycin), można zapytać o zdjęcia obiektów takich jak świątynia w Khajuraho (JPG). Nowelizacja tych problemów nie niweluje. Co będzie można uznać za treści "o charakterze pornograficznym" nadal pozostanie w ocenie praktyki stosowania prawa (więc sygnalizowany wielokrotnie w literaturze problem stosowania zasady "nullum crimen sine lege" pozostaje). Obracamy się w dość "delikatnej" materii rozważań. "Obyczajność" się zmienia w czasie, i chociaż mam w pamięci dialog z jednej z wcześniejszych kadencji w Sejmie ("jak pan wejdzie do kiosku i poprosi o pornosa, to sprzedawca nie będzie miał wątpliwości co panu podać"), to jednak przepis karny powinien precyzyjnie określać czyn zakazany pod groźbą kary - w przypadku penalizacji posiadania treści "o charakterze pornograficznym" tak nie jest.
Piotr Paweł Rubens (1577-1640), "Wenus i Adonis", połowa lub koniec lat trzydziestych XVII wieku.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Szkoda, że racjonalny ustawodawca to tylko idea...
Pomijając już dość wątpliwy szkodliwy wpływ pornografii na przestępczość seksualną, to projektowane zmiany nie wytrzymują krytyki przede wszystkim jeżeli chodzi o kwestie pozaprawne.
- Fakt, że w niektórych krajach obowiązują podobne regulacje nie jest żadnym argumentem za tym, aby je naśladować. Można przecież podać przykłady innych krajów, gdzie takie regulacje nie istnieją.
- Czy ochrona godności ludzkiej oznacza, że należy chronić tę godność wbrew woli chronionego? Jak to się ma do pełnej treści art. 30 Konstytucji, w którym jest także mowa o wolności i prawach oraz art. 47? Proponowane rozwiązanie byłoby jeszcze większym "uprzedmiotowieniem" człowieka, którego prawo do decydowania o własnym wizerunku zostałoby istotnie ograniczone. Ponadto w większości przypadków byłoby to chronienie godności obywateli obcych krajów.
- Ustawa oczywiście jest niewykonalna technicznie. Każdy wykryty przypadek przechowywania lub przewożenia materiałów pornograficznych będzie rodził podejrzenia o zamiar ich rozpowszechniania i dawał pretekst do dalszych przeszukań i zatrzymań.
- Temat braku precyzyjnej definicji pornografii i trudności związane z jej wypracowaniem był już nieraz omawiany.
P.S. Tak, mam duszę liberała i BARDZO niepokoją mnie takie projekty.
Po pornografii przyjdzie kolej na...
Spenalizowanie pornografii do "twardych" wyroków bardzo szybko przestanie wystarczać krzyżowcom spod znaku tzw. moralności. Głód "naprawiania" maluczkich pokieruje ich zapewne prawie natychmiast ku innym obszarom zepsucia i zgnilizny. A jest ich w końcu całkiem sporo. Na przykład długość spódnic, głębokość dekoltów, długość włosów, za krzykliwe kolory ubrań, mało pogodny wyraz twarzy podczas spaceru... O "złych" poglądach już nawet nie warto pisać, bo to się samo przez się rozumie, że trzeba je ustawowo wyplenić.
Deja Vu czy paranoja? A może stopniowe zniewalanie w imię "oczywistego prawa" i schizofrenicznej misji obrony więzi społecznych?
tommy
_____ http://www.put.poznan.pl/~tommy
Pomimo że w pełni popieram
Pomimo że w pełni popieram filtrowanie pornografii w szkołach o tyle ten projekt uważam za poroniony. Jeśli komuś leży na sercu ochrona nieletnich przed pornografią to lepiej by zrobił lobbując na rzecz wywalenia jej do domeny .xxx. Co do dorosłych to nie uważam, żeby trzeba było ich chronić tak jak to napisano w uzasadnieniu ustawy. Jak będą chcieli to sami się ochronią.
--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/
Poszedłbym jeszcze dalej.
Poszedłbym jeszcze dalej. Nakazałbym pod groźbą zakazu prowadzenia usług providerskich wydzielenie serwisu o takiej treści na osobne maszyny w osobnych domenach. Połączenia z nimi mogą być taryfikowane, jakaś kwota za pakiet. Jak sądzę, koszt dodatkowych opłat z tytułu korzystania z treści takich czy innych szybko nauczy dorosłych jak kontrolować swoich podopiecznych. Dorośli jeśli zechcą zapłacić za takie treści to zapłacą. Wszak można to ująć pod pojęciem rozrywka dla dorosłych.
Ogólnie rzecz biorąc, to sieć internetowa powinna być podzielona na kilka segmentów. Segment edukacyjno-informacyjny mógłby być dotowany przez rządy czy firmy. Serwisy inne powinny utrzymywać się z innych źródeł, czyli np. z opłat od korzystających. Takie rozwiązanie z założenia pozwoliłoby zbudować domenę yyy.info.pl która spełniałaby funkcję informacyjno-edukacyjną. Problem nadzorowania treści na serwerach leżałby po stronie providerów. Naruszenie zasad dla tego rodzaju domeny, to zamknięcie serwisu, a to już są określone straty dla providerów.
Piszę o takim rozwiązaniu z myślą, że blokada swobodnej publikacji (czyt. darmowego dostępu) do treści często naruszających dobra osobiste konkretnej osoby, szybko by spowodowała spadek zalewu tego typu informacjami w internecie.
Serwisy typu xxx powinny mieć naliczaną opłatę za ściągane pliki. Wolność słowa to także odpowiedzialność za słowo jakie się wypowiada, a internet pozwala poniekąd unikać takiej odpowiedzialności.
Osobiście uważam, że skoro VaGla może poświęcić tak wiele uwagi vortalowi, aby nie pojawiały się na nim żadne "złe" treści, to każdy provider ma także możliwości aby kontrolować czy treści zamieszczane na przykładowej domenie yyy.info.pl są zgodne z zasadami obowiązującymi serwis. To tylko kwestia miejsc pracy dla "cenzorów", bo zdjęć czy filmów, raczej bez oglądnięcia nie da się zakwalifikować jako zgodne lub nie z obowiązującymi zasadami serwisu. :-)
Pozdrawiam.
wolność? na co to komu?
W odróżnieniu od stanu obecnego, w którym aby się do danych treści dostać, trzeba... wpłacić operatorowi serwisu (nie tak małą) kasę.
A co to ma wspólnego z pornografią? Poza przypadkami, gdy ktoś publikuje materiały nie mając praw do użycia wizerunków występujących tam osób (klasycznie: zdjęcia/filmy z byłą lub byłym, często z zemsty), nie ma związku. Zawodowi aktorzy (i aktorki) porno nie uważają dystrybucji swoich "arcydzieł" za naruszenie.
Czemu nie? Zresztą spora część operatorów pornostron jest za. Projekt (domena .xxx) padł nie przez opór środowiska porno ale ze względu na ich przeciwników, których interesuje wyłącznie zniszczenie pornografii jako takiej a nie wolność wyboru (pozwalająca osobom niezainteresowanym odfiltrować łatwo takie treści bez zakłócania dostępu zainteresowanym).
Teraz ICANN planuje możliwość uruchamiania własnych TLD, więc może sprawa odżyje?
VaGla = jeden serwis. Spory provider = tysiące stron (albo i miliony). Kto ma za to zapłacić? Chcesz zniknięcia darmowego hostingu dla blogów i 10x podwyżki cen na płatny?
Czyżby wyszło przysłowiowe szydło z przysłowiowego worka? Wszelka cenzura pod przymusem jest ohydna, obrzydliwa i niedopuszczalna. Jeśli ktoś sobie dobrowolnie i dla siebie blokuje - nie ma sprawy, ale narzucanie takiego światopoglądu innym jest barbarzyństwem i ohydą.
Ten zakres zmian w kodeksie karnym
jest dosyć niepokojący. Penalizacja tak powszechnych czynów jak rozpowszechnianie i posiadanie [w domyśle w celu rozpowszechniania] materiałów o treści pornograficznej spowoduje gigantyczny zamęt. Obecnie regulacje dotyczą tylko specyficznych "działów" pornografii, a mimo to nie udaje się uniknąć problemów choćby z oceną charakteru treści. W przypadku pornografii z udziałem małoletnich poprzeczka, z tego co się orientuję, jest dosyć nisko postawiona i zdecydowana większość materiałów mających przesłanki by uznać je za pornografię, zostaje właśnie za pornografię uznana. W wyniku pewnego konsensusu społecznego, czy może bardziej kulturowego, granica jest wyraźna. Jednak w przypadku osób dorosłych, granica między pornografią a nie-pornografią jest bardzo niestabilna. Przecież istnieje olbrzymia ilość wydawnictw i pojedynczych publikacji o charakterze erotycznym, ale wg twórców nie będących pornografią. Kiedyś czytałem gdzieś wyniki ankiety, w której pytano o granicę pornografii i jak nie trudno się domyślić, odpowiedzi były bardzo różne. Nie ma w społeczeństwie już takiej jednoznacznej oceny jak w przypadku pornografii dziecięcej. Kto może to ocenić arbitralnie? Czy sądy będą indywidualnie rozstrzygały te kwestie? Do tej pory udało się uniknąć precyzyjnego określenia zakresu pojęcia pornografia. Były co prawda wyroki skazujące w sprawach o prezentacje treści o char. pornograficznym osobom nieletnim lub tym, które sobie tego nie życzą, ale z tego co wiem [i z tego co nie wiem, ale się domyślam] w większości nie było wątpliwości co do charakteru treści, no i warto wspomnieć, że samych wyroków było bardzo mało. Teraz pod ocenę trafi znacznie większa ilość materiałów o niepewnej treści. Zgodnie z zapowiedziami, w ramach uzgodnień w komisji ma być dyskutowana sprawa definicji pornografii. Ale w takim razie jaka jest szansa, że ta definicja nie będzie nosiła znamion ideologicznych naleciałości, że będzie obiektywna?
Druga istotna kwestia to problem ścigania tego przestępstwa. W Polsce istnieją przedsiębiorstwa, które produkują i rozpowszechniają treści pornograficzne, więc wbrew pozorom będzie to miało pewne skutki gospodarcze, niewielkie, ale jednak.
Policja ostatnio oficjalnie mówi o tzw. monitorowaniu internetu [głównie popularnych sieci p2p] i wyłapywaniu treści niedozwolonych. Bardzo powoli opanowuje zakres treści zabronionych definiowanych obecnym brzmieniem artykułu 202, ale odbywa się to przy współpracy zagranicznej, przy dużej presji społecznej i mimo wszystko sporymi nakładami. W przypadku "zwykłej" pornografii na taką pomoc nie możemy liczyć. Problemu tzw. piractwa komputerowego z racji jego powszechności nie udaje się skutecznie opanować, a przecież pornografia w internecie jest wszechobecna, w sieciach p2p stanowi jedną z największych [jeśli nie największą] kategorii wymienianych danych. Czy w ramach teraz jednego przestępstwa, będzie konieczne stworzenie pewnej hierarchii ważności [czyli ważniejsza jest pornografia dziecięca niż tony pornografii "zwykłej"]? Bo podane na tacy dowody nie są fizycznie możliwe do przerobienia. Jak to się ma do zasadności tworzenia normy prawnej? Jeszcze w kwestii rozpowszechniania - nie znam za wiele sytuacji, ale o ile się orientuję to w przypadku obecności treści niedozwolonych i programu p2p na komputerze podejrzanego, dosyć swobodnie biegły uznaje, że fakt rozpowszechniania musiał mieć miejsce. Wychodzi się z pewnego uproszczonego założenia, że istotą programów p2p jest udostępnianie zawartości swojego komputera, a jeżeli coś jest pozyskiwane przez sieć p2p to podczas pozyskiwania jest udostępniane. Oczywiście nie jest to do końca prawda, ale nie tak łatwo każdemu to obalić. W przypadku rozszerzenia zakresu nielegalnej pornografii to w sieciach p2p mamy do czynienia z masowym rozpowszechnianiem. Ale też w przypadku posiadania na zasadzie wspomnianego wnioskowanie, porno+p2p=posiadanie w celu rozpowszechniania.
A teraz od innej strony: skoro zabronione jest posiadanie w celu rozpowszechniania, to nie jest zabronione posiadanie samo w sobie. Więc w takim razie posiadanie pornografii dziecięcej w przypadku braku udowodnienia rozpowszechniania nie powinno być karane.
No i pozostaje oczywisty problem
W kwestii merytorycznej ta propozycja też jest naciągana. Do tej pory nie udało się jednoznacznie potwierdzić szkodliwości pornografii, jak również nie ma zgody co do wspomnianej dodatniej korelacji między dostępnością pornografii, a ilością przestępstw na tle seksualnym. Z tego co wiem, bardziej powszechne jest twierdzenie o korelacji ujemnej.
Rzekoma ochrona godności jest owszem zasadna, ale przecież osoby, które biorą udział w jej tworzeniu, robią to świadomie, a wszelki przymus jest penalizowany w ramach obecnego kodeksu.
Poza tym pornografię utożsamia się powszechnie z filmami i zdjęciami, ale przecież istnieje też pornografia w formie pisanej, gdzie faktycznie nie występują rzeczywiste osoby. Nie ma konkretnych "ofiar", jest tylko autor i ewentualni odbiorcy. Więc nie ma w takim wypadku utraty godności przez konkretne osoby. A ochrona godności człowieka, rozumiana w szerszym znaczeniu jako ochrona pewnej abstrakcyjnej cechy gatunku[?] - w takim wypadku olbrzymi wachlarz innych czynów i treści obraża nasze tzw. człowieczeństwo.
A osobiście uważam, że czasem ograniczanie bardziej szkodzi niż dostępność. I nie tędy droga.
jasność
Jedno zdanie i wszystko jasne. Chodzi o stworzenie kolejnej myślozbrodni, tak aby każdy, kto nie podziela jedynie słusznego poglądu definiowanego przez jedynie słuszną partię podlegał karze.
O ile ograniczanie dostępu nieletnich do pornografii i zakaz wytwarzania pornografii z udziałem nieletnich są uzasadnione (zarówno naukowo jak i moralnie), o tyle zabranianie ludziom dorosłym dostępu do tego typu rozrywki wynika tylko i wyłącznie z chęci narzucenia siłą swojego światopoglądu.
Moją godność naruszają próby traktowania mnie jak małego dziecka, któremu trzeba zabraniać różnych rzeczy. Godność osób produkujących porno i występujących w tych produkcjach nie jest raczej naruszona - biorąc pod uwagę, że zajmują się tym dobrowolnie.
XIX wiek dzwonił, że chce swoje przesądy z powrotem.
Jak dotąd mamy dwa wręcz idealne przykłady, że jest zupełnie odwrotnie: Szwecja, gdzie zniesienie zakazu pornografii przyniosło spadek liczby przestępstw seksualnych, oraz Japonię, gdzie dostępność pornografii (w tym symulowanych gwałtów, najdzikszego fetyszyzmu, a w wersji animowanej już absolutnie każdego odchyłu) powinna, zdaniem autorów tej poprawki, doprowadzać do epidemii wyuzdanych gwałtów - podczas gdy w rzeczywistości nic takiego się nie dzieje.
Biorąc pod uwagę, że wspomniany artykuł pozwala na dowolne ograniczenia praw, byle miały ładnie napisane uzasadnienie - faktycznie.
Uzasadnienie do tych zmian w KK jest stekiem ideologicznych bzdur i kłamstw. Mam wrażenie, że bardziej chodzi tu o przypodobanie się pewnym środowiskom (radyjo?) niż o faktyczne doprowadzenie do zmian - i całe szczęście.
Projekt Ustawy naruszającej godność i swobodę osobistą
Może zastanówmy się nad samym mechanizmem, napędzającym wielką branże pornograficzną {polecam film pt. "Siódmy krąg"},chociaż to może wydać się zbyt emocjonalne podejście do sprawy, dla takich ekspertów jak wy. Jeżeli mamy sytuację, iż młoda dziewczyna dobrowolnie podpisuję umowę o zatrudnienie w filmie dla dorosłych, godząc się w tej umowie na określone z góry warunki, ściśle konkretyzując:
-stosowanie wobec niej przemocy psychicznej oraz fizycznej
-branie udział w scenach wyjątkowo gorszących, oczywiście konkretnie opisanych, aby nie było później roszczeń z którejkolwiek ze stron
-późniejszą publikację materiału, w sposób mogący jednoznacznie naruszyć dobre imię, której ze stron
To macie rację, tutaj faktycznie prawo nie powinno ograniczać czyjejś wolności czy też dobrego smaku
W przypadku kiedy młoda dziewczyna, zostaje zaangażowana do filmu dla dorosłych, podpisując dosyć ogólną umowę, której warunku niekoniecznie zbiegają się z rzeczywistością i w momencie realizacji zlecenia, osoba jest przymuszana do pewnych czynności, ograniczających jej swobodę oraz godność, czy też stosowana jest wobec niej przemoc psychiczna czy też fizyczna pod groźbą zerwania umowy, no to tu niestety pojawia się element psychologiczny, który bardzo trudno określić literą, a nawet całym alfabetem prawa. Mówiąc już tak bardzo kolokwialnie, dziewczyna, zaczyna uprawiać seks z drugą osobą, i w pewnym momencie np. reżyser każe jej brzydko mówiąc, spożywać różnego rodzaju fekalia, ekstrementy, czy też. np. jest ona przyduszana, poniżana, to zastanówcie się. W jaki sposób prawo chroni taką biedną, zagubioną osobę. Z jednej strony to już oddała się tej świni, i szkoda było by wszystko zaprzepaścić. Mam nadzieję iż rozumiecie, o co mi chodzi.Grożą jej np. że jak nie zrobi czegoś, czego nie było w umowie, a umowa ma bardzo ogólny charakter, np. zatrudnienie pani do filmu dla dorosłych, o tematyce takiej czy siakiej, to tak naprawdę prawo w żaden sposób, nie chroni takiej osoby. Nawet gdyby taka kobieta, zdecydowała się nagle przerwać współpracę, to zagrożą jej że i tak materiał trafi do publikacji, na co wcześniej wyraziła zgodę, a ona nie dostanie z tego tytułu żadnego honorarium.Ustawa mogła by właśnie ograniczać tego rodzaju działalność, wprowadzając różne klasy materiałów pornograficznych. Klasa A, gdzie dopuszczalne są tylko pewne określone sceny, o charakterze bardziej erotycznym niźli pornograficznym. Klasa B, gdzie dopuszcza się tylko na pokazywanie scen o charakterze zupełnie pozbawionym scen z użyciem przemocy, zwierząt i różnego rodzaju obrzydliwych metod. Klasa C, gdzie zezwala się na rejestrowanie scen z przemocą psychiczną, ale bez przemocy fizycznej. Klasa D, tutaj byłbym skłonny na zezwolenie rejestrowanie scen z wykorzystaniem przemocy, aczkolwiek też w granicach rozsądku, nie pozostawiających trwałego uszczerbku na zdrowiu czy życiu, ale za wcześniejszym uzgodnieniu między stronami. Czyli panienka musiała by mieć jasno i wyraźnie napisane, jaki jest jej zakres obowiązków podczas realizacji materiału, i prawa jakie przysługują jej w momencie niewywiązania się z tych ustaleń drugiej strony. Zdaję sobie sprawę, iż nie jest to ustawa na jeden wieczór, do napisania na kolanie. Chodzi mi tylko o karaniu przestępstwa, jakim jest żerowanie na czyjejś krzywdzie, np. braku środków do życia