Polityka ściągania

Wolność prowadzenia badań naukowych należy do jednej z podstawowych, chronionych konstytucyjnie wolności. Nikt nie tworzy w próżni. Od wieków korzystało się z efektów pracy innych: cytując, bazując na efektach ich pracy… Ta sytuacja różni się w pewien sposób od tej, w której zapomina się zaznaczyć cytowanego fragmentu, zapomina się o podaniu źródła, a nawet zapomina się wskazać autora całej pracy, którą ktoś zechciałby przedstawić, np. na wyższej uczelni, jako własną... Wraz z sezonem obrony prac dyplomowych wraca temat plagiatów.

Tygodnik Polityka opublikował artykuł autorstwa Michała Fiedorowicza, zatytułowany Ściąganie ścigane. Czytamy tam w jednym z pierwszych akapitów: "Aż dziw bierze, że powstają jeszcze prace pisane samodzielnie. Dziś student prowadzący rzetelne badania traktowany jest niemal jak żyjąca skamielina. Po co się przemęczać, w pocie czoła formułować tezy i wnioski, szukać dowodów? O tym, że lepsze, prostsze i efektowniejsze jest przepisywanie fragmentów książek i opracowań kolegów, studenci wiedzą nie od dziś. Jednak te tradycyjne metody mają swoje wady – istnieje spore prawdopodobieństwo, że promotor będzie znał źródło zapożyczenia. A i wyszukiwanie właściwych fragmentów, a następnie przepisywanie ich zabiera sporo czasu. Coraz częściej bibliotekę zastępują zasoby Internetu, a wyszukanie interesujących nas fragmentów za pomocą Google czy Altavista i wklejenie ich do własnej pracy to już kwestia sekund. Ryzyko, że promotor natrafi na tę samą stronę, jest dość niewielkie, bo przecież nikt nie jest w stanie przeszukać całej sieci".

Przeczytaj również felieton: ...bo nauka to potęgi klucz.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

a pod spodem

a pod spodem akurat reklama była (jest?): prace magisterskie, przygotowywane prze wykładowców. śmiesznie

Rzeczywiście, ciekawe spostrzeżenie

Istotnie. Tak jak napisał gregp powyżej: na tej dokładnie stronie znalazła się reklama serwisu, z hasłem "Wykładowcy piszą wzorce prac magisterskich i licencjackich". Wyjdzie na to, że ten komentarz napisałem po to, by sprowokować odwiedzających mój serwis do klikania w reklamy (podjąłem próbę zablokowania tej reklamy wpisując adres w odpowiedni formularz w panelu administracyjnym Google, chyba nieskutecznie, ale "zmiany mają być widoczne po kilku godzinach"). Hmmm... Dziękuje za ten komentarz, bo zwraca uwagę na interesujące zjawisko.

Screen fragmentu serwisu z reklamami Google Adsense

Screen fragmentu niniejszego serwisu z reklamami Google Adsense...

Chociaż jest tam więcej, ale pozwoliłem sobie na zrobienie screena fragmentu, który dla celów archeologii internetowej prezentuję poniżej:

Screenshot serwisu magisterskie.com.pl

Screenshot serwisu, a w nim oferta "!!! DOKTORANCI z uczelni publicznych piszą na zamówienie prace magisterskie, licencjackie i zaliczeniowe z wielu przedmiotów (prawo, ekonomia, politologia, stosunki międzynarodowe, zarządzanie, marketing, finanse, handel, filologia polska, filozofia, psychologia, socjologia, pedagogika, kulturoznawstwo, dziennikarstwo, informatyka i inne)". W dziale "O firmie": "... Wszystkie prace pisane przez nas są autorskie i nie posługujemy się treściami z Internetu. Możesz być pewien, że nie będą plagiatem. Nie handlujemy „gotowcami” w przeciwieństwie do innych firm. Prace piszemy tylko na zamówienie. Gwarantujemy anonimowość i dyskrecje" I dalej: "Prace na poziomie LO piszą natomiast nauczyciele z wieloletnim doświadczeniem".

Po tym jak tak pozwoliłem sobie zrobić screena i go opublikować, to już nikt nie będzie chciał się reklamować w tym serwisie :>
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

następna reklama...

blokowanie chyba nie pomoże...tak to jest z tymi profilowanymi reklamami - właśnie wyświetla się kolejna ;-)

"Prace magisterskie
Prace licencjackie Pisanie wzorców"

Uroki reklam.

No cóż, takie są uroki korzystania z AdWords i ogólnie reklamy kontekstowej. Pamiętam, jak kiedyś dwie polskie dystrybucje Linuksa (bodaj Linux+Live i Hackin9) wyleciały dyscyplinarnie z listy DistroWatch, bo na ich stronach domowych pojawiała się reklama produktów firmy Microsoft. Oczywiście prowadzący strony o tym nie wiedzieli (a przynajmniej tak twierdzili) - oni po prostu umieścili na stronach kod bannera, a reklama była generowana przez firmę obsługującą reklamy.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>