Edukacja i administracja publiczna w globalnym społeczeństwie informacyjnym

Z dużą uwagą przeczytałem informację prasową firmy Microsoft Polska o umowie z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji w zakresie możliwości dokonywania zakupów oprogramowania "na dogodnych warunkach". Usłyszałem dziś komentarz, zgodnie z którym jest to efekt niedawnej wizyty w Polsce Billa Gatesa. Nie wiem czy tak jest w istocie, czy taka umowa została zawarta z innego powodu (na przykład ze względu na rzeczywistą korzyść dla ministerstwa). To co dziś usłyszałem sprowokowało mnie również do przekopania się przez Sieć w poszukiwaniu pewny materiałów, o których dowiedziałem się, iż właśnie z Sieci zniknęły...

Jak wspomniałem - na stronach Microsoft Polska opublikowano notatkę prasową pt. MSWiA przedłuża Umowę Ramową Microsoft Select:

Microsoft oraz Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji przedłużyły umowę, na mocy której Microsoft przez kolejne trzy lata zapewni jednostkom administracji rządowej i samorządowej w Polsce możliwość dokonywania zakupów oprogramowania na dogodnych warunkach. Umowa gwarantuje korzystny poziom cen przy zakupach licencji oprogramowania firmy Microsoft. Skorzystanie z programu licencyjnego Microsoft Select pozwala na długoterminowe planowanie inwestycji oraz osiągnięcie znacznych oszczędności. Umowa obowiązywać będzie do końca 2008 roku.

Warunki Umowy Ramowej Microsoft Select podpisanej z MSWiA nie ulegają zmianie. Mogą z niej korzystać jednostki organizacyjne administracji publicznej – rządowej i samorządowej. Nabywanie licencji w ramach już podpisanych umów rejestracyjnych, które zostaną automatycznie przedłużone, można będzie realizować do 31 grudnia 2008 r. Do programu mogą także przystąpić nowe podmioty.

Zastanawiam się z czystej ciekawości, czy jako badacz społeczeństwa nazywanego informacyjnym uda mi się dotrzeć do treści powyżej przywołanej umowy ramowej, czy też umowa ta ma jakieś zastrzeżenia dotyczące poufności (np. ze względu na tajemnice przedsiębiorstwa). Gdyby ktoś znał jej treść i możliwe byłoby jej ujawnienie (wszak dotyczy ministerstwa) to ja chętnie się z nią zapoznam.

Niektórzy zauważyli również, że ze stron Prawa i Sprawiedliwości usunięto treści mówiące o Grupie Roboczej ds. informatyzacji (znajdujące się wcześniej pod niedziałającym dziś adresem). Dzięki internetowi możemy jednak cofnąć się w czasie i zapoznać się z jej treścią dzięki "Maszynie czasu" (Wayback Machine):

(...)

Nietrudno zauważyć, że dzięki nowym technologiom produkty informacyjne są pozbawione tradycyjnych nośników, że są one niejako ''zdematerializowane', stanowią jedynie porcje ,,zakodowanej wiedzy''. Kapitałem w świecie elektronicznej ekonomii jest wiedza, inteligencja, wyobraźnia, umysłowa dociekliwość oraz zdolność do samodzielnej inicjatywy. ''Bogactwem narodów'' w epoce informacji są koncepcje intelektualne, ludzka kreatywność a nie rzeczy. Siłą napędową współczesnej gospodarki jest informatyka, dlatego też od edukacji informatyki zależy - w dużym stopniu - miejsce danego kraju w światowym podziale pracy. Czy możemy coś zrobić by podnieść poziom nauczania informatyki w liceach i technikach? Czy uczyć raczej obsługiwania oprogramowań, czy zrozumienia jak one działają? Czy w procesie nauczania korzystać z narzędzi informatycznych firmy Microsoft które dostarczane są użytkownikowi w formie uniemożliwiającej ich przeczytanie i zrozumienie? Pytań jest wiele i - co warto podkreślić- niektóre państwa udzieliły na nie już odpowiedzi. W 1997 r. rząd meksykański wprowadza radykalną reformę systemu nauczania informatyki instalując w 140 000 szkół system operacyjny Linux, który - w przeciwieństwie do narzędzi firmy Microsoft - umożliwia czytanie i zrozumienie oprogramowań, z których jest zbudowany. Co możemy zrobić by zagwarantować wprowadzenie realnego "pluralizmu metodologicznego" (nauka zarówno systemu Windows jak i Linux) w polskich szkołach średnich? Czy jest jakiekolwiek wyjście z sytuacji - biorąc pod uwagę, że tylko 1% nauczycieli informatyki ukończyła wyższe studia informatyczne, reszta natomiast uczęszczała na różnego rodzaju studia podyplomowe? W ostatnim pytaniu tkwią już zalążki odpowiedzi : przede wszystkim trzeba umożliwić nauczycielom informatyki (także ich uczniom) naukę Linuksa, dokładniej dostarczyć im narzędzia pedagogiczne pozwalające zaznajomić się z podstawowymi zasadami działania w/w systemu operacyjnego. Dlatego też Prawo i Sprawiedliwość - w porozumieniu i współpracy z stowarzyszeniami związanymi z Ruchem Wolnego Oprogramowania i grupami informatyków propagujących Linuksa - postanowiło utworzyć na swoich stronicach internetowych Internetowe Studium Wolnego Oprogramowania, w skład którego wchodzić będzie m.in. Podręcznik nauki Linuksa opartey na metodzie "prób i błędów". Po każdym rozdziale tematycznym podręcznika następuje seria od 10 do 20 pytań. Odpowiedzi na pytania znajdują się w aneksie na końcu książki. Autor podręcznika wychodzi z prostego założenia : im więcej ćwiczeń, tym szybsze postępy w nauce pod warunkiem, że uczeń - w razie niepowodzeń - ma możliwość znalezienia odpowiedzi na pytania. Otwarcie modułu, który jest w tej chwili w trakcie testowania nastąpi 28 kwietnia br.

(...)

Tak więc nie ma też stron znajdujących się wcześniej pod adresem www.linux.pis.org.pl (być może to czasowy błąd serwera?). Tak czy inaczej - dotarłem do strony zarchiwizowanej przez mechanizmy Google. Czytamy tam:

Naczelnym celem Internetowego Studium Wolnego Oprogramowania (ISWO) jest dostarczenie nauczycielom informatyki - i ich uczniom - narzędzi pedagogicznych do nauki Linuksa, systemu operacyjnego z otwartym kodem źródłowym. Podręcznik, który zamieszczamy i z którego każdy może za darmo - zgodnie z zasadami ideowymi ruchu "wolnego oprogramowania" - korzystać, zawiera podstawy nauki Linuksa. Mamy nadzieje, że dzięki temu podręcznikowi wzrośnie zainteresowanie wśród młodzieży systemem operacyjnym, którego zasady budowy, historia powstania, umożliwia zrozumienie funkcjonowania społeczeństwa informacyjnego.

Drugi dział ISWO zawierać będzie teksty dotyczące informatyzacji administracji publicznej w naszym kraju oraz w Unii Europejskiej, dział ten adresujemy głównie do studentów.

Teraz pozornie zmienię temat i przywołam opublikowany właśnie na stronach MSWiA komunikat:

20 marca 2006 r. odbyło się robocze spotkanie Grzegorza Bliźniuka, Wiceministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z Wiesławem Paluszyńskim, Wiceprezesem Polskiego Towarzystwa Informatycznego (PTI) ds. Kontaktów Zewnętrznych.

W spotkaniu uczestniczył Pan Marek Słowikowski, dyrektor Departamentu Informatyzacji w MSWiA. Podjęto następujące ustalenia:

1. PTI deklaruje podjęcie się prowadzenia prac zmierzających do ustanowienia systemu certyfikacji umiejętności zawodowych informatyków w Polsce. MSWiA deklaruje wsparcie dla działań w tej materii.

2. PTI będzie współpracować z Radą Informatyzacji i każdym jej przewodniczącym powołanym w trybie przepisów ustawy z dnia 17 lutego 2005r. o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne.

3. MSWiA pozytywnie ocenia dotychczasową współpracę z PTI, w szczególności w zakresie działań zmierzających do uzyskiwania przez pracowników administracji publicznej certyfikatów umiejętności komputerowych ECDL.

W tym miejscu chciałbym pozdrowić serdecznie koleżanki i kolegów z zaprzyjaźnionej organizacji, tj. Polskiego Towarzystwa Informatycznego. Gratuluje szczerze licznych i cennych projektów, jakie PTI organizuje. Robicie kawał dobrej roboty i dziękuje za to, że mogłem (i mogę nadal) uczestniczyć np. w organizowanych przez PTI wspólnie z Internet Society Poland niezwykle interesujących spotkaniach Klubu Informatyka. Spotkania PTI w Szczyrku i Mrągowie są klasą samą w sobie, niedościgniony wzór, ważny przyczynek do dyskusji o informatyce w Polsce. Jako nieinformatyk cieszę się wiedząc, że prawdziwi fachowcy prowadzą ważną dyskusję, dzielą się wiedzą i generalnie są naprawdę fajnymi ludźmi.

Po tej małej dygresji przywołam fragment opisu dotyczącego European Computer Driving Licence (ECDL, a więc Europejskiego Certyfikatu Umiejętności Komputerowych) ze strony tego projektu:

Europejski Certyfikat Umiejętności Komputerowych ECDL (European Computer Driving Licence) zaświadcza, że jego posiadacz potrafi prawidłowo realizować przy pomocy mikrokomputera podstawowe zadania, takie jak: edycja tekstów, wykorzystanie arkusza kalkulacyjnego czy też sieci komputerowej. Kontrola tych umiejętności jest realizowana jako 7 egzaminów, w tym 1 teoretyczny i 6 praktycznych. Egzaminy pokrywają następujące obszary zastosowań mikrokomputerów i technologii informatycznej:
1. Podstawy technik informatycznych
2. Użytkowanie komputerów
3. Przetwarzanie tekstów
4. Arkusze kalkulacyjne
5. Bazy danych
6. Grafika menedżerska i prezentacyjna
7. Usługi w sieciach informatycznych

Egzaminy te sprawdzają podstawowe umiejętności, potrzebne zarówno w pracy zawodowej jak i coraz częściej w życiu codziennym każdego obywatela Europy.

(...)

Wypada cieszyć się z faktu, iż zaprzyjaźnione stowarzyszenie realizuje tak skrojony program. To ważne, by przygotowywać obywateli Europy do życia w Społeczeństwie Globalnej Informacji, podnosić poziom umiejętności wykorzystania mikrokomputerów w pracy zawodowej i życiu codziennym, wprowadzać i ujednolicać bazowy poziom kwalifikacji, niezależny od kierunku i poziomu wykształcenia pracowników, opracowywać model edukacji w zakresie użytkowania mikrokomputerów, umożliwiać przemieszczanie się pracowników pomiędzy krajami w ramach Wspólnoty Europejskiej...

Projekt ECDL jest tak dobry, że wzorują się na nim zwolennicy wolnego, otwartego oprogramowania (FLOSS), projektując alternatywne certyfikaty, mające również realizować powyżej przywołane cele, jednak niewykorzystując produktów (fakt, że najbardziej rozpowszechnionych obecnie) firmy Microsoft. Przykładem może być austriacki Austrian Open Source Certicate, Level 1 (ASOC-1), który mieli zdobywać tamtejsi uczniowie. Właśnie ECDL miał być wzorem egzaminu koniecznego do uzyskania certyfikatu.

Konkluzja chyba powinna być następująca (chociaż nie wiem czy jest słuszna – proszę ją potraktować jako swoistą propozycje, głos w dyskusji): toczy się pewnego rodzaju wyścig o wprowadzenie różnych produktów programistycznych do szkół. Jak wiadomo - kto nauczy młodych ludzi korzystania z danego rodzaju produktów, ten po skończeniu przez nich edukacji zyska w nich wiernych i przyzwyczajonych do danych rozwiązań konsumentów. Jednocześnie niezwykle ważne by zyskać przychylność sektora publicznego (jednego z największych i zdyscyplinowanych rynków) dla danego programistycznego rozwiązania. Zabiegają o to wszyscy producenci. Jedni dla zysku, inni dla idei. Warto o tym pamiętać.

Ciekawy jestem komentarzy czytelników na temat tego, w jaki sposób zagwarantować neutralność technologiczną państwa, w jaki sposób edukować młodzież, by uczyła się ona jak korzystać z nowych technologii, jednak bez wskazywania konkretnego rozwiązania programistycznego, konkretnego producenta. Myślę, że w globalnym społeczeństwie informacyjnym te kwestie mają coraz większe znaczenie.

Ach, i na sam koniec pragnę skromnie zasygnalizować, iż mam kłopot z otworzeniem pliku zawierającego (sądząc po opisie znajdującym się na stronie MSWiA) Plan informatyzacji Państwa. Być może (nie wiem czy to jest powód, ale wydaje mi się, że może to mieć jakiś związek) ma to coś wspólnego ze sposobem, w jaki ten plik z rozszerzeniem PDF został nazwany (może gdyby w nazwie nie było polskich znaków kodowanych w CP 1250 udałoby się otworzyć, a może to tylko coś szwankuje mi w komputerze; muszę to sprawdzić)...

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Plan informatyzacji państwa i trochę o PiS.

ppb's picture

Otworzyłem rzeczony plik i jest to - ni mniej, ni więcej - tylko taki "notatnik" dla uczestników wykładu w formie miniaturowych slajdów plus miejsce na notatki, po trzy na stronę. Nic ciekawego. Jeśli zaś chodzi o sam plik, nie sprawił mi kłopotów, dał się otworzyć zarówno po wysłaniu go z Firefoksa bezpośrednio do KPDF, jak i po zapisaniu na dysku i późniejszym użyciu XPDF. Nie mam pomysłu, z czego mogły wynikać Twoje kłopoty.

A co do linux.pis.org.pl - strona ta zniknęła prawie od razu po wyborach i od tamtej pory nie dała znaku życia. Stwierdziłem, że to kolejny element wycofywania się tej partii z obietnic wyborczych, tylko tym razem zrobili to bardziej po cichu, i nie wnikałem bardziej w tę sprawę. Ciekawostką jest, że adres ten wskazuje na zupełnie inny serwer niż strona główna, więc może rzeczywiście serwer został odłączony (ale raczej nie "chwilowo").

Jednak nie wszystkie wzmianki o wolnym oprogramowaniu zniknęły ze strony PiS. W archiwum wiadomości możemy znaleźć np. to.

Pamiętając, że koordynatorem grupy PiS ds. informatyzacji był/jest Piotr Piętak, poszukałem tego pana w sieci. I tak np. na stronie pis.org.pl ostatnia o nim wzmianka pochodzi z czerwca 2005. Do tej pory aktywnie udziela się zaś na portalu prawica.net i nawet parę dni temu brał udział w jakiejś dyskusji o suwerenności informatycznej jako "doradca Premiera Ludwika Dorna, specjalista w zakresie systemów otwartych", więc może jednak coś dobrego się dzieje...

Czy coś się dzieje?

Hmm, sądząc po nie tak znowu dawnej wypowiedzi Pana Premiera (do przeczytanie tutaj) wiele się nie dzieje. Chociaż z doświadczenia wiem, że Linux gdzieniegdzie działa, lecz nie z powodu przemyślanej polityki lecz bardziej z powodu "zróbcie by działało, ale pieniędzy nie dostaniecie by coś kupić". Swoją drogą ciekaw jestem jak odpowiedź:

Wydatki na oprogramowanie dokonywane są odrębnie przez każdą jednostkę administracji rządowej i samorządowej. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji nie posiada w tym zakresie informacji zbiorczej.

ma się do właśnie podpisanej (ba, przedłużonej!) umowy z firmą Microsoft. Czyżby nie wiedzieli ile ich własna umowa kosztowała? Zakupy są dokonywane samodzielnie przez poszczególne jednostki, ale przeważnie w ramach umowy zawartej wcześniej z MS.
Nie przepadam za teoriami spiskowymi, ale wizyta pana Gatesa i ostatnie odwiedziny innego pana z Intela (przepraszam, wyleciało mi nazwisko z głowy) mogą znaczyć, że robi się nerwowo...

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>