Manipulacja wynikami w elektronicznym głosowaniu

Gdy rozmawiam z różnymi osobami są one często zachwycone perspektywą elektronicznego głosowania w powszechnych wyborach. Patrzą na mnie dziwnie, gdy mówię, że jeszcze nie nadszedł czas. Kolejne przykłady na manipulację wynikami głosowania za pomocą maszyn wyborczych Diebolda. Tym razem manipulacja była kontrolowana.

The Washington Post opisuje kolejny eksperyment jakiemu został poddany system do głosowania wyprodukowany przez Diebold Election Systems. W ostatnim roku cztery razy podejmowano takie próby (wraz z opisywaną) i za każdym razem informatycy przełamywali zabezpieczenia maszyny, wpływając na wynik.

W zainscenizowanym "referendum" zadano pytanie: Czy wyniki gromadzone przez system Dibolda mogą zostać zhakowane przy użyciu karty pamięci? Dwie osoby zagłosowały na "tak", sześć na "nie". Następnie specjalny mechanizm optyczny zeskanował głosy i zgromadzonym oznajmiono wyniki: system zanotował: siedem głosów na "tak", jeden głos na "nie".

Krytycy mówią, że organizator eksperymentu - Ion Sancho, który jest odpowiedzialny za poprawność wyborów w hrabstwie Leon County (Floryda) ujawnia potencjalnym hakerom więcej informacji niż mogliby oni poznać w normalnych warunkach, dostają oni również dostęp do sprzętu.

Eksperci twierdzą, że w dobrze skonstruowanym systemie jawność zastosowanego schematu kryptograficznego nie powinna wpłynąć na bezpieczeństwo tego systemu. Ci, którzy zechcą wpływać na wyniki wyborcze nie cofną się przed niczym - również przed manipulowaniem hardwarem (sprzętem). W przypadku elektronicznego głosowania nie chodzi jedynie o szyfrowanie danych. To się robi coraz bardziej skomplikowane. A jeśli się robi skomplikowane, to jak tu uwierzyć, że to czarne (białe, niebieskie, jakiekolwiek) pudełko naszpikowane elektroniką ma poprawnie przechować oddany przeze mnie głos?

W USA atmosfera robi się coraz bardziej napięta im bliżej kolejnych wyborów. Takie maszyny do głosowania ton niezły interes. A jeśli chodzi o pieniądze, to czasem przymyka się oko, jeśli nie wszystko poprawnie działa. Co z tego, że może chodzić o podstawy demokracji? Przecież w to i tak już nikt nie wierzy!

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>