Raz, dwa, trzy - Wielki Brat (a raczej miasto na mieszkanie) patrzy

RMF FM: "Hakerzy ujawnili się. Wiemy już, kto zorganizował akcję w Krakowie. Od rana na wielkim telebimie na Teatrze Bagatela wszyscy mogą śledzić, co dzieje się w mieszkaniu pewnej kobiety. Ona sama nie wie, że jest podglądana". Niezależnie od tego, czy to reklama, czy faktyczne włamanie - sprawa może mieć ciąg dalszy.

Obok obrazu transmitowanego za pomocą wielkiego telebimu przesuwa się napis: "Uwaga! To jest obraz z prawdziwego mieszkania! Włamaliśmy się do niego przez Internet na znak protestu przeciwko łamaniu prawa do prywatności! Chcesz być następny?"

Ktoś narusza prawo do prywatności w proteście przeciwko jego łamaniu? Muszę się chyba napić kawy.

Właściewie, to czemu nie? Ponoć ktoś legalnie wykupił czas emisji na tym telebimie, a właściciel nie wiedział co będzie tam nadawane. Mnie to wszystko raczej kojarzy sie z jakąś skandalizującą akcją promocyjną (i jeśli tak właśnie jest, to będę musiał przyznać, że przeprowadzono ją skutecznie, skoro o niej niniejszym piszę). Myślę, że hakerzy nie wykupują czasu na miejskich telebimach, tylko się włamują do systemu, żeby coś puścić zgromadzonej w centrum miasta gawiedzi...

Chociaż... Do redakcji RMF FM przyszedł ponoć list, w którym "grupa hakerów" miała napisać: "pragniemy zaprotestować przeciwko notorycznemu łamaniu prawa do prywatności człowieka przez wielkie korporacje, urzędy, policję i różne inne instytucje państwowe. Uczyniono z tego powszechną praktykę, wobec której my, zwykli obywatele, jesteśmy bezsilni. Dlatego dziś, w Krakowie, w okolicach teatru Bagatela damy publiczny wyraz swojemu rozgoryczeniu". Gdybym był szefem działu marketingu, to też wysłałbym do redakcji takiego maila. Ciekawe z jakiej maszyny został wysłany ten list?

Jeśli przekaz jest obserwowany przez policję, to ileż to roboty, żeby sprawdzić kto wykupił czas telebimu?

W każdym razie pomysł z telebimem bardzo mi się podoba, przy czym mniej - jeśli istotnie właściciel mieszkania nie wie o tym, że jest obserwowane.

Prawo do prywatności jest obecnie chronione przez prawo cywilne. Zgodnie z art. 23 kc dobra osobiste człowieka pozostają pod ochroną prawa cywilnego niezależnie od ochrony prawnej przewidzianej w innych przepisach. W doktrynie i orzecznictwie utrwalił sie pogląd, że wykaz dóbr osobistych wymienionych w tym przepisie nie jest katalogiem zamkniętym, a przykładowo wskazującym pewne dobra osobiste podlegające prawnej ochronie. I właśnie jednym z takich dóbr osobistych, których ten przepis nie wymienia, a które obejmuje swoją hipotezą jest tzw. prawo do prywatności. Co więcej - rozróżnia sie też prawo do intymności i prawo to podlega ochronie bezwzględnej. Ochrona sfery szerszej osobistych praw człowieka tj. m.in. jego prywatności jest względna. Innymi słowy można wkraczać w dziedzinę prywatności, jeżeli upoważnia do tego przepis prawa, albo wzgląd na ważny interes społeczny. Oczywiście - sąd nie uznałby za uzasadnione naruszanie prywatności w proteście przeciwko naruszeniom prywatności.

Prawo do prywatności w pewien sposób chronione są również przez ustawę o ochronie danych osobowych.

Tak czy inaczej - sposobów naruszania prywatności jest obecnie coraz więcej. Telebim w centrum miasta uznałbym za "ciężkie działo" w porównaniu np. ze zdjęciami robionymi telefonami komórkowymi z ukrycia. Myślę, że można się spodziewać fali spraw sądowych, gdy świadomość prawna poszkodowanych się zwiększy.

Jeśli zaś mamy do czynienia z reklamą - to możnaby uznać, że wprowadzająca w błąd reklama stanowi delikt nieuczciwej konkurencji...

Tak czy inaczej - opisywana sprawa może mieć ciąg dalszy.

Update:
No i ma ciąg dalszy

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>