Wizja przyszłości

Coraz bardziej widoczny stanie się konflikt pomiędzy chronioną przez większość systemów prawnych prywatnością jednostek w Sieci a prawem innych do swobodnego rozpowszechniania i pozyskiwania informacji

Taki trend można zaobserwować już od pewnego czasu. Rok 2003 zaś obfitował w wydarzenia obrazujące to zjawisko bezpośrednio. Na całym świecie uchwalano prawo mające chronić jednostki przed zalewem niezamówionej i niechcianej korespondencji elektronicznej - od USA poprzez Europę (implementującą stosowna dyrektywę), aż po Australię. Nawet w Chinach władze postanowiły walczyć z plagą spamu.

Inną ilustracją zjawiska jest konflikt pomiędzy dostawcami usług internetowych chroniącymi dane swoich klientów a reprezentantami przemysłu muzycznego. Ostatnio w USA okazało się, że operatorzy nie muszą udostępniać danych. W cywilizowanym świecie do ujawnienia takich danych potrzebny jest wyrok sądu. Tym czasem w poszczególnych krajach wprowadza się regulacje nakazujące operatorom utrzymywanie systemu przechwytującego wszelkie informacje przekazywane przez Internet i inne sieci. Również w Polsce takie regulacje już obowiązują. Takie zasady są potrzebne. Ale ważne jest to, by przyjęte normy prawne nie pozwalały na dokonywanie nadużyć. By jasno były określone prawa i obowiązki poszczególnych podmiotów, również tych kontrolujących przekazy informacji. By prawo było spójne. Być może kiedyś będziemy mieli takie prawo.

Nie zmienia to faktu, że prawo światowe stoi przed interesującym, sygnalizowanym wyżej problemem: czy dotychczasowa ochrona prawna własności intelektualnej spełnia pokładane w niej oczekiwania? Być może zamiast organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi powszechne stanie się wykorzystywanie bardziej technicznych środków ochrony praw autorskich (technical protection measures - TPM) oraz systemów zarządzania prawami autorskimi do utworów digitalnych (digital rights management systems - DRES).

Duzi i mali gracze ery cyfrowej stoją przed kolejnym dylematem - czy umożliwić patentowanie algorytmów, programów komputerowych i metod biznesowych? Przez Europę przetoczyła się burzliwa dyskusja związana z propozycją przyjęcia stosownej dyrektywy. Ten problem będzie musiał być rozwiązany w najbliższych latach. Warto przy tym zauważyć, że w Polsce takie patentowanie nie było możliwe, więc w przypadku ewentualnego wprowadzenia takiej możliwości - polscy programiści będą na straconej pozycji. Nie opatentowali (bo i nie mogli) efektu swoich prac. Będą zatem płacić stosowne opłaty licencyjne na rzecz dużych firm, dysponujących tysiącami patentów. Zresztą te duże firmy mogą również mieć problem z przysługującym komuś innemu patentem - co pokazuje zeszłoroczny przykład firmy Eolas Technologies, która uzyskała wyrok zasądzający od Microsoftu odszkodowanie w wysokości 521 mln dolarów. Jednak ci duzi gracze po prostu wymienią się posiadanymi patentami. Cyfrowy świat dzieli się właśnie na dużych graczy i ich klientów.

Dlatego warto obserwować z uwagą, co się dzieje na froncie Wolnego Oprogramowania. Tam też toczy się rozgrywka między SCO a dużymi graczami takimi jak IBM, Novel, Google, etc. Być może za sprawą dyskusji rozpoczętej przez SCO Group wyklaruje się w praktyce sądowej sytuacja prawna Open Source. To tym ważniejsze, że coraz liczniej administracja publiczna w poszczególnych krajach postuluje przejście na Wolne Oprogramowanie. Wspieranie tego trendu deklaruje zarówno Unia Europejska jak i ONZ. Głośno mówi się o e-government.

Regulacje prawne tej sfery aktywności ludzkiej, która skupiona jest w Internecie nabierają tempa. Wszak to tylko inny rodzaj tej samej aktywności, która prowadzona jest w życiu realnym. Dlaczego tak późno? Zniesławienie w gazecie i na forum internetowym może "boleć" tak samo. Pieniądze już dawno wyabstrahowały się od fizycznego ich nośnika. Wydaje się, że dotychczasowa praktyka i pojawiające się coraz liczniej konflikty pomiędzy poszczególnymi podmiotami, uczestnikami gospodarki elektronicznej uświadomiły prawodawcom pewne potrzeby regulacji. W następnym pokoleniu do ciał prawodawczych wejdą osoby, które sprawnie posługują się Internetem - można będzie liczyć na to, że z większym zrozumieniem stanowić będą zasady prawne. Wszak prawo takie jak prawo własności ewoluowało przez tysiące lat. Tym czasem zaledwie w XIX wieku Alexander Graham Bell wypowiedział pierwsze słowa przez wynaleziony przez siebie telefon. Internet w Polsce ma nieco ponad 12 lat. Dlatego w tej chwili można zaobserwować chaos.

W tym chaosie powstają jednak pierwsze i podstawowe akty normatywne, które będą stopniowo coraz bardziej oddawały prawdziwe relacje społeczne życia online. Może nie za rok, nie za pięć czy dziesięć lat, ale będzie możliwa rzeczowa dyskusja nad "ugruntowanymi" instytucjami prawnymi związanymi z Internetem. Okaże się wówczas, że w Internecie (lub w takim medium, które zastąpi z czasem Internet) obowiązują te same podstawowe zasady prawne, które wypracowane były przez wieki. W prowadzonej obecnie dyskusji coraz częściej podnosi się problem transgraniczności Sieci. Prawo krajowe już nie wystarcza. Poszukuje się rozwiązań globalnych, które ujednoliciłyby praktykę rynkową oraz stosunki pozagospodarcze w możliwie największej ilości krajów. Prawo dotyczące Internetu się unifikuje. Jesteśmy na początku drogi, która sprawi, że Internet przestanie być "dzikim zachodem" bez żadnych reguł.

Pozostaje więc czekać na wyedukowanych w społeczeństwie informacyjnym sędziów, adwokatów i urzędników przygotowujących prawo oraz zwykłych obywateli. To funkcja edukacji technicznej całego społeczeństwa, w którym wielu jednostkom przypadnie rola zwykłego konsumenta, klikającego w myszkę bez zrozumienia mechanizmów funkcjonowania Sieci. Cyfrowe wykluczenie, brak umiejętności i wiedzy będzie powodem, dla których systemy komputerowe będą narażone na ataki, pieniądze nie będą bezpieczne na prywatnych kontach elektronicznych, szerzyć się będzie spam, kierowany z przejętych komputerów zombi, należących do nieuświadomionej części społeczeństwa.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>