W Polsce funkcjonuje autopoietyczny system polityczny

Dziś, w czasie spotkania Obywatelskiego Forum Legislacji, dyskutowaliśmy na temat wyników badania dr Agnieszki Dudzińskiej z Zakładu Bezpieczeństwa Międzynarodowego i Studiów Strategicznych Instytut Studiów Politycznych PAN. Tak jak my w niedawnym badaniu analizowaliśmy przebieg prac legislacyjnych w ramach rządowego procesu - dr Dudzińska badała sejmowy proces stanowienia prawa. Z wyników przeprowadzonego badania (nie są one jeszcze opublikowane) wynika, że system polityczny w Polsce można określić mianem "autopoietycznego", czyli "samowytwarzającego się". W takim systemie czynniki zewnętrzne nie mają wpływu na działanie tego systemu. Mówiąc krótko - w Polsce obywatele "nie mają nic do powiedzenia". Albo inaczej - nawet jeśli mają coś do powiedzenia, to raczej nikt ich nie będzie słuchał.

Podporą teoretyczną przeprowadzonego badania były prace Niklasa Luhmanna i jego teoria systemów. Wniosek, jaki zaprezentowała dr Dudzińska, jest taki, że wszelkie działania społeczne, próby wpływania na proces legislacyjny, dyskusje w mediach i inne podobne elementy, to wszystko ma niemal żaden wpływ na realizację agendy większości w parlamencie i w rządzie. Raz na jakiś czas system (rozumiany nie jako zbiór osób odgrywających jakąś rolę, ale jako bezosobowy system) "rozgląda się", albo raczej "wychyla się" ze swojej bańki, ale i tak zwykle wówczas ignoruje to, co dzieje się w społeczeństwie. Opinie prezentowane w toku dyskusji w komisjach sejmowych są ignorowane, wypowiedzi opozycji parlamentarnej są ignorowane (nikt się do nich nie odnosi), wypowiedzi ekspertów są ignorowane. Stosuje się różnego rodzaju sposoby informacyjnego dyskryminowania informacyjnego obywateli (również dezinformowania na temat działania samego systemu politycznego). Badania pokazały, że posłowie w istocie są "maszynką do głosowania", a opozycja gra określoną przez system rolę pokazowego głosowania przeciwko większości parlamentarnej (przykładowo: w głosowaniach w komisjach sejmowych, które nie mają tak pokazowego charakteru, opozycja ma większą skłonność do wstrzymywania się od głosu, podczas gdy w głosowaniach plenarnych głosuje przeciwko propozycjom większości, by - na zasadzie binarnej polaryzacji, pokazać, że się odróżnia).

Inicjatywy obywatelskie nie mają (niemal) żadnej szansy na realizację (nota bene por.: MAiC sondował w Sejmie możliwość wsparcia elektronicznego popierania projektów obywatelskich). Decyzje zapadają w zależności od trudnej do zidentyfikowania "woli politycznej", w której kształtowaniu nie uczestniczą wszyscy posłowie, a tylko jacyś bliżej nieokreśleni. Parlament "klepie" tylko te propozycje, które wychodzą ze środowiska określającego w jakiś sposób ową "polityczną wolę". I nie musi to być premier, który nie wie wszystkiego na temat wszystkich decyzji (nawet ministrowie nie wiedzą wszystkiego o każdym z elementów toczących się wcześniej prac). Jednocześnie nikt, albo niemal nikt, nie czyta opracowań przygotowywanych dla posłów.

Z badania wynikać ma, że aktywni obywatele postrzegani jako "intruzi" są w różny sposób "neutralizowani". Na przykład w ten sposób, że są dokooptowywani do przeróżnych ciał doradczych, angażowani w spotkania i dyskusje, które nie są zaplanowane w celu wypracowywania kompromisów (decyzja i tak zależy od kreujących "wolę polityczną").

Jeden ze slajdów dzisiejszej prezentacji w OFL

Jeden ze slajdów dzisiejszej prezentacji w OFL dr Agnieszki Dudzińskiej, przedstawionej w czasie spotkania Obywatelskiego Forum Legislacji.

W dzisiejszej dyskusji pojawił się też wątek wyboczy. System wyborczy daje obywatelom pozory wyboru oferując możliwość głosowania na człowieka, który i tak w istocie jest głosowaniem na partie. Gdyby umożliwić głosowanie na partię nic by się nie zmieniło z tym wyjątkiem, że obywatele zrozumieliby, że w istocie nie mają wpływu na konkretne decyzje personalne. Dlatego zatem to się nie zmieni i będzie nadal pozór wyboru nazwiska na liście.

Możliwość uzyskania wpływu na działanie systemu wynika ze stosowania metod niestandardowych, takich, których nie da się prosto zignorować. Stąd system "zagląda do obywateli", gdy jest jakiś spektakularny protest (np. miasteczko, palenie opon, protest górników) albo medialne zamieszanie, którego nie da się zignorować, bo np. prowadzi - w dalszej konsekwencji - do ośmieszenia systemu.

Niby uczestnicy Obywatelskiego Forum Legislacji przeczuwali taką diagnozę (w tym sensie tezy te nie są odkrywcze), ale teraz są poparte ilościowym i jakościowym badaniem opartym na analizie samego procesu (dyskusji na posiedzeniach plenarnych, dyskusji w komisjach i podkomisjach, setki stron stenogramów, analizy głosowań, ale też np. analizy tego kto po kim przemawia, jak długo, jak się zachowuje, np., że bawi się tabletem, albo wchodzi o określonej godzinie tylko na określone głosowanie i wychodzi, by nie uczestniczyć w innym). Wyniki badania dr Dudzińskiej jeszcze nie są opublikowane. Spodziewam się, że będą. Chciałbym, by były opublikowane jak najszybciej.

W ramach Obywatelskiego Forum Legislacji, które to forum ma dość ekskluzywną i zamkniętą formułę (sygnalizują mi tu w komentarzach, że brzmi to nieco kabaretowo, ale uznałem, że warto zaznaczyć nieotwarty charakter dyskusji w OFL), dyskutują zarówno naukowcy zajmujący się systemem politycznym, konstytucjonaliści, socjolodzy badający procesy decyzyjne, również osoby zaangażowane w działania organizacji społecznych (też w zakresie tzw. "społecznego lobbingu"), również osoby zaangażowane w związki zawodowe i związki pracodawców, a także osoby prowadzące zawodową działalność lobbingową.

Badania zrealizowane przez dr Agnieszkę Dudzińską sfinansowało Narodowe Centrum Nauki (grant NCN 2011/01/D/HS6/02386).

Przeczytaj również: Szklana kula CBA i wniosek o dostęp do informacji publicznej

PS
Jeśli dr Dudzińska ma rację, to wyniki jej badań zostaną zignorowane.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Oczywistość...

No cóż, pani doktor doszła w swoim badaniu do wniosków oczywistych, które są jasne chyba dla każdego inteligentnego człowieka, który trochę poobserwuje scenę polityczną w Polsce.
A tak naprawdę wystarczy jedna wycieczka do gmachu Sejmu i spojrzenie na to, jak i czym ten gmach żyje, żeby mieć pełną jasność tego, że stanowi on odrębny świat, całkowicie odcięty od świata zewnętrznego i zamknięty na jakiekolwiek bodźce z tego ostatniego...
Ale swoją drogą chętnie bym poczytał te badania, jak będą opublikowane (i warto by je szerzej rozpropagować; nieraz jest tak, że mimo że coś jest oczywiste, to trzeba to powiedzieć wprost)

oczywistość nie zawsze jest oczywista

Nie zgadzam się z podejściem, że "oczywiste i wystarczy się raz przejść do Sejmu". W dzisiejszym Świecie mamy bardzo dużo opinii opartych na takich anegdotycznych przykładach i pozornych oczywistościach.
Po to robi się rzetelne, systematyczne badania, żeby coś wiedzieć *na pewno*. I dobrze, że takie badania są przeprowadzane.
Gdyby nasi szanowni politycy, wpadając na różne pomysły racjonalizatorskie, częściej zaglądali do wyników badań zamiast opierać się na opiniach "z warzywniaka", nasze życie w RP byłoby o wiele piękniejsze ;)

oczywistość nie zawsze jest oczywista?

Nasi posłowie nic nie piszą, nic nie przygotowują sami. Od tego mają biura poselskie, rzesze doradców, firmy zewnętrzne i służby porządkowe. Badania są dobre, lecz lepsze są interesy partyjne, osobiste i w końcu propagandowe.

Dokładnie tak jest. Wnioski

Dokładnie tak jest. Wnioski z badań zostaną zignorowane. Ciekawe, że naukowcy potrzebują tyle czasu, by dojść do oczywistych wniosków. I jeszcze zakrywają prawdę w ładnie brzmiących naukowych terminach. A prawda wypowiedziana otwarcie jest taka, że w Polsce nie ma żadnej demokracji a jest zwykła, chociaż nieco zakamuflowana dyktatura, dyktatura nomenklatury medialno-partyjnej. Obywatele w tym kraju nie mają (metodami demokratycznymi) najmniejszego wpływu na swoje państwo. Piszę o źródłach, przyczynach i skutkach tej patologii o lat zwracając uwagę na wyalienowanie tego zamkniętego niedemokratycznego systemu.

Pisałem o praźródłach tej patologii w Oszustwo wyborcze w Polsce i ogólnie w Refleksje na temat systemu politycznego w Polsce. W tym ostatnim piszę również o "zaklętym kręgu niemożności", który jest wpisany w istotę tego systemu. Dlatego pani naukowiec może sobie do woli pisać. Ja też. Nie ma to najmniejszego znaczenia. Zwykło trolling internetowy. Ten system jest niereformowalny i nieprzemakalny. Takie systemy można tylko obalić.

od lat tak to działa

to wina systemu, jest on pozostałością minionego reżimu, i nie działa sprawnie. Nie ma głosów czy nacisków, by ów system zmienić. Zmiany polityków nic nie dadzą- to jest tak skonstruowane.

Niestety

Scena polityczna jest kompletnie zabetonowana, o czym wypowiedział się bardzo rzeczowo prof. Gwiazdowski w jednym z odcinków "Tak czy nie".

Z kolei w kontekście procesu tworzenia prawa w Polsce nie można zapominać także o konieczność wprowadzania do naszego porządku prawnego dyrektyw Unii Europejskiej. Przepisy implementujące dyrektywy powodują, nie tylko dla przeciętnego odbiorcy, ale także dla osób zawodowo zajmujących się prawem, największe trudności interpretacyjne. Niestety tworzone obecnie prawo, oprócz tego, że powstaje bez czynnika obywatelskiego, jest wielokrotnie po prostu źle napisane.

Crosskomentarz

Opublikuję i tu komentarz, który wrzuciłem na Facebooku:

255 szerów slajdu i komentarza do systemu autopoietycznego. Niektórzy podając dalej mówią, że wyniki tych badań powinny być jak najszybciej opublikowane. Brawo. Dostrzegają, że podają dalej tylko komentarz, nie zaś wyniki. Wielu zaś uważa, że komentarz to potwierdzenie, że "tak na pewno jest". A gdybym zmyślił całą historię, np. chcąc sprawdzić, czy rzeczywiście "lubimy te piosenki, które znamy"? Niemniej liczę na to, że dr Dudzińska rzeczywiście niebawem opublikuje swoje wyniki badań. Przypuszczam jednocześnie, że wielu z tych, którzy szerują slajd, nawet do nich nie sięgnie, nie przeczyta ich. Tak jak nie przeczytało książki, w której opublikowaliśmy wyniki badania rządowego procesu legislacyjnego. I jeszcze: slajd prowokuje komentarze zwolenników JOW-ów. Żyjemy w erze uproszczeń, więc dla tych, którzy nie nadążają: JOW to skrót od jednomandatowych okręgów wyborczych. Niektórzy podający dalej lub komentujący wydają się uważać, że treść mojego komentarza to poparcie ich tez o konieczności wprowadzenia JOW-ów. Niektórzy nawet uważają, że jestem zwolennikiem JOW-ów. To tylko kwestia mojej wiary, nie zaś badań (a wierzę też w podejmowanie decyzji opartych na dowodach), ale napiszę: otóż nie wierzę, że JOW-y przyczynią się do tego, że obywatele będą mieli przez samo ich wprowadzenie wpływ na kształt państwa. Zostaną wybrani ci, którzy dysponują zapleczem pozwalającym na zaktywizowanie wyborców. Takim zapleczem dysponują partie. Czy się to komuś podoba, czy nie. Moje przesłanie jest inne. Sposób, w jaki ktoś będzie miał szansę niepodjąć własnej decyzji dając możliwość podejmowania jej przez kogoś innego nie sprawi, że interesy tego kogoś niepodejmującego decyzji będą uwzględniane. Obywatele nie będą uwzględniani, jeśli ci obywatele nie będą aktywni i nie chodzi (tylko) o wybory, a o każdy przejaw życia społecznego. Cóż po JOW-ach, jeśli swoich kandydatów przepchną tam mający strukturę i agendę, a reszta będzie tylko narzędziem legitymizacji. JOW-y nie zastąpią wykształconych, aktywnych i zaangażowanych i przedsiębiorczych obywateli, którzy w pierwszej kolejności potrafią identyfikować swoje interesy. Swoje, to znaczy również takie, które uwzględniają dobro wspólne w swoim interesie. Niestety. Nie ma prostej drogi. Trzeba się spocić, by mieć coś do powiedzenia lub być wysłuchanym.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Uważam, że Gospodarz

Uważam, że Gospodarz popełnia poważne błędy logiczne w swoich opiniach na temat systemów socjalno-politycznych. Tłumaczyć to byłoby zbyt uciążliwe i bezcelowe w ramach komentarza, więc zaznaczę tylko w skrócie i w punktach.

A) Wchodzenie w tych sprawach w tematy JOW-ów jest pierwszym "rytualnym" i schematycznym błędem. Demokracja polega nie na tym, że są JOW-y tylko na otwarciu i konkurencyjności. JOW-y w swoim klasycznym wydaniu spełniają te funkcje najdoskonalej, ale problemem w Polsce nie jest brak JOW-ów, ale faktyczny formalny monopol grupek nomenklaturowych na wystawianie kandydatów w wyborach do Sejmu. Monopol partyjny i horrendalnie wysoka bariera wejścia w system jest zasadniczym źródłem patologii. O tym pisałem w "utworze" "Oszustwo wyborcze w Polsce". W systemie otwartym i konkurencyjnym partie muszą być zupełnie inne. Dlatego w Hiszpanii, gdzie są progi wyborcze tylko na poziomie 3% w skali okręgu wyborczego do partii politycznych należy ponad 2 miliony obywateli. Bo bez tych obywateli partie byłyby niezauważalne i nieistniejące. I dokładnie z tych powodów wprowadzona takie a nie inne progi wyborcze.

B. Autor nie zauważa oczywistego faktu, że w Polsce z wyjątkiem osobliwego przykładu PSL-u nie ma w zasadzie partii politycznych. Bo te zamknięte grupki kolesi co udają w telewizji partie polityczne nie mają elementarnych cech klasycznych partii politycznych. Nie mają one przede wszystkim s swoich szeregach obywateli, struktury regionalne są raczej symboliczne i szczątkowe. Za tym idzie brak konkurencji wewnętrznej, brak konkurencji, brak demokracji wewnętrznej, nawet wewnątrz partyjnej dyskusji. O programach, zakorzenieniu społecznym i poważaniu społecznym nie ma co już nawet wspominać. Ale te pseudopartyjki tego zupełnie nie potrzebują, bo 30 milionów obywateli jest ubezwłasnowolnionych i nie muszą te pseudopartyjki stawać do prawdziwie demokratycznych wyborów, które są jedyną możliwością weryfikacji i wpływania na ich działanie.

C. I normalne partie w tym zamkniętym systemie nigdy nie powstaną. Najbardziej irytującym błędem rozumowania i powszechnie powtarzanym truizmem, jest ten, że ludzie muszą się najpierw uaktywnić, aby zmieniać system. Otóż aktywność obywatelska w systemie zamkniętym i pozornie demokratycznym jest zupełnie bezcelowa. To jest strata czasu, walka z wiatrakami, działanie po próżnicy. Autor zachowuje się tak jakby miał do kogoś pretensje, że nie umie pływać wzbraniając mu notorycznie prawa wejścia do wody. I jeszcze uzasadniając to nieumiejętnością pływania. Otórz kolejność i prawidłowość jest zupełnie odwrotna. Najpierw trzeba otworzyć system i dopiero w otwartym systemie ludzi mogą się uczyć aktywności. Metodą prób i błędów, metodą gromadzenia doświadczeń, oddolnego organizowania się w coraz to bardziej złożone struktury. To trwa lata i to jest proces, ale żeby on się w ogóle rozpoczął, żeby ludzi widzieli sens w aktywności, żeby powstawały wreszcie normalne, obywatelskie partie polityczne trzeba najpierw wprowadzić rzeczywistą demokrację. Ale ponieważ ten kraj pływa jedynie w pozorach demokracji jedyne co ma sens to z tego kraju wyjechać. I miliony Polaków już to robią. I będo to robić dalsze miliony. Aż w Polsce zostaną tylko długi i emeryci. A kolejne wybory będą liczone na liczydłach. Ostatnie wybory samorządowe wykazały, że w Polsce nie ma już w ogóle informatyków. Ci co jeszcze zostali nie chcą mieć z tą dyktaturą ciemniaków z Warszawy nic wspólnego.

Proszę zatem

Proszę zatem otworzyć system. Ile Pan na to potrzebuje? Tydzień? Rok?
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Ta uwaga jest mało

Ta uwaga jest mało konstruktywna. Chociaż to rozumiem, bo czuję się podobnie jak i Gospodarz bezsilny.

Ja nie mam osobistej armii o sile armii Putina, by otwarcie systemu wymusić. Nie mam też żadnych możliwości by wpłynąć na otwarcie metodami demokratycznymi czy choćby prawnymi (prawne po części już wykorzystywałem). Tak więc pytanie jest nie na miejscu. Jak cały Naród nie ma wpływu na swoje państwo, to tym bardziej nie otworzy systemu jeden obywatel.

Na dzisiaj mogę tylko bojkotować cały ten system i wykazywać otwarcie ostracyzm. Na fasadowe wybory (te w których gwałcone jest bierne prawo wyborcze, to nie są wszystkie) po prostu nie chodzę i nikt mnie nie zmusi do uczestniczenia w tej kolaboracji. Trochę na zasadzie, jak te pseudopartyjki sobie wzięły monopol na wystawianie kandydatów, to niech sobie również zachowają monopol na ich wybieranie. Niech sami na siebie głosują. To nie mój cyrk. Natomiast nie chcę tego bojkotu prowadzić milcząco. Dlatego tam gdzie mogę wskazuję na patologie systemu, fasadowość polskiej demokracji, znaczenie prawa, Konstytucji i biernego prawa wyborczego w systemie demokracji. Dzisiaj wykorzystując bardzo specyficzny i zbieżny wątek zrobiłem to i u Gospodarza, chociaż wiem, że Gospodarz nieco niechętnie na to patrzy. Ale dzisiaj Gospodarz sam zaczął i sprowokował temat. Dlatego myślę, że i mi wybaczy. A polską pseudodemokrację stanowczo odrzucam i nie będę brał w niej udziału. Zresztą jak większość Polaków słusznie to robi.

O jednym zapewniam. Mój bojkot i ostracyzm nie oznacza, że wszystko jest mi już obojętne. Wręcz przeciwnie. Mój odpór wynika właśnie z tego, że nie jest mi wszystko jedno co oznacza prawo i co oznacza demokracja i obywatelskie społeczeństwo.

Ja się nie czuję bezsilny

Ja się nie czuję bezsilny. Robię tyle, ile potrafię i na ile pozwalają okoliczności. Wedle mojej oceny w tych warunkach, jakie są, rozwiązaniem jest właśnie przekonywanie ludzi, że poprawa ich sytuacji leży w tym, że będą wykształconymi, aktywnymi, zaangażowanymi i przedsiębiorczymi obywatelami, którzy w pierwszej kolejności potrafią identyfikować swoje interesy. Dopiero potem tacy obywatele będą mogli "otwierać system". Bo mówienie, że trzeba otwierać system, nie mówiąc przy tym "jak", uznałbym raczej za mało konstruktywne.

A co do patrzenia chętnie lub niechętnie - niemal każdy komentarz w tym serwisie jest moderowany. Niemoderowane są tylko tych użytkowników, którzy uzyskali kiedyś do tego prawa, a jest ich niewielu. Reszta jest moderowana. A jednak przepuściłem Pana komentarz. Nie musi mi się podobać. Po prostu nie doszukałem się w nim łamania moich zasad prowadzenia dyskusji. A nie jest złamaniem tych zasad, że ktoś ma odmienne od mojego zdanie lub ogląd rzeczy.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

a ja się czuje bezsilny

zbieram materiały (wydobywam z urzędów dokumenty) o bezprawnym działaniu państwa (organu państwa) opisuję, wysyłam do prokuratury, prokuratura odmawia wszczęcia postępowania, sąd później odmawia uchylenia decyzji prokuratury.
Nikt (ani prokuratura ani sąd) nie twierdzą, że nie doszło do popełnienia przestępstwa, owszem doszło, ale z jakichś pokrętnych przyczyn (które nie są jasno wyrażone) uważają, że nie warto sprawców tego przestępstwa ścigać.

droga prawna jest wyczerpana.

droga medialna nie istnieje - bo mediów to nie interesuje

i co dalej ?

Farma na Wiejskiej

Dzięki za ten trafny komentarz. Dodam, że elita sejmowa robi przedstawienia, za które im płacimy. Dzielą naród np. krzyżem, pomnikiem itp. Zajmują się bzdurami udając, że pracują. Chcemy 24 h kanału telewizyjnego, co dzieje się w sejmie. Nie chcemy samozwańczych partii: PJN,PIS,PO lecz partii o niezmieniającej się nazwie dopasowanej do różnych dziedzin gospodarki: przemysł drzewny, lecznictwo, technologie, itp. Jak najbardziej zawęzić do 5-8, poszczególnym gałęziom życia gospodarczego. Nie potrzebny nam Rzecznik praw obywatelskich, bo on się nie zna na wszystkie. Różne gałęzie gospodarki wygłaszałyby swoje poglądy i byli reprezentantami danej dziedziny. Potrzebny nam pogląd na całokształt gospodarki w kraju. Obecnie wszystkie dane, dotyczące bezrobocia i inne są fałszowane. * Chcemy rozliczać obietnice wyborcze. Chcemy ludzi kompetentnych, a nie marionetek oderwanych od społeczeństwa. Chcemy, by żyli od czasu do czasu wśród ludzi, zwykłych zjadaczy chleba. Może nawet bardziej politologów i naukowców zarazem. Chcemy, mniej polityków, nie 460, tyle to liczy prawie Parlament Europejski, który reprezentuje 28 państw. Wystarczyłoby nam ich połowę, byśmy każdego znali i poznawali poprzez jego przemówienia w Sejmie.

Nie wiem, w jakim sensie

Nie wiem, w jakim sensie Pani doktor opierała się na teorii Luhmanna, niech mi będzie wolno tylko zauważyć, że z punktu widzenia jego teorii każdy system jest autopojetyczny. Zatem twierdzenie, że badania empiryczne odkryły, że legislacja jako pewien podsystem polityki, jest zamknięty, nie ma sensu na gruncie teorii Luhmanna. Nie przeczy to wnioskom ani nie podważa wagi badań. Nie ma natomiast sensu podpieranie się teorią, która się stosuje jako ozdobnik.

O wlasnie, nareszcie ktos

O wlasnie, nareszcie ktos napisal po polsku "autopojetyczny", a nie "autopoietyczny". Dziwne tylko, ze wikipedia tez nie "nadaza": http://pl.wikipedia.org/wiki/System_autopoietyczny

Nie ma w tym żadnej

Nie ma w tym żadnej nowości biorąc pod uwagę, że takiej formy używa tłumacz "Soziale Systeme" M. Kaczmarczyk. I kilku innych polskich autorów piszących o Luhmannie. Choć trzeba zaznaczyć, że autor autorytatywnej pracy o Luhmannie w języku polskim, J. Winczorek preferuje wersję z "i" sensownie swój wybór tłumacząc w: Przegląd Socjologii Jakościowej Tom VII, Numer 2 – Lipiec 2011. Lepiej jednak, według mnie, trzymać się przyjętej konwencji z tłumaczenia oryginalnej pracy. Wikipedii bym raczej nie traktował jako rozstrzygającej w tej sprawie.

ten news ładnie

ten news ładnie koresponduje z art. P. Zalewskigo do Polskatimes na temat TTIP i komentarza, który zamieścił Vagla w odpowiedzi na https://www.facebook.com/ProjektSenat/posts/1021315327898313

i co tu więcej napisać można? :)

pozdrawiam "naczelnego strażnika przejrzystości stanowienia prawa"

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>