Kto korzysta z internetu, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech
W zwiastunie programu Bronisław Wildstein przedstawia, którego emisja planowana jest na dziś wieczór, pada wypowiedziane przeze mnie zdanie: "kto korzysta z internetu, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech". Nie jestem pewny, jak zmontowano te wszystkie wypowiedzi, ale dowiem się dziś o godz. 23:35 (wcześniej jednak mecz Polska-Irlandia).
Tematem tego wydania programu mają być Zagrożenia w Internecie. Podobno w internecie można znaleźć każdego i nie ma w nim anonimowości. W czasie nagrania programu, na pytanie, czy istotnie nie jesteśmy anonimowi, odpowiedziałem p. Wildsteinowi pytaniem: jeśli nie jesteśmy, to może prowadzący program wie, kto opublikował w internecie listę pochodzącą z IPN? Wydaje się, że ten fragment nie zostanie wykorzystany w dzisiejszym programie, chociaż nie wiem tego na pewno. W czasie nagrania wypowiedziałem również tezę, że może dobrze by było, gdyby Prezydent RP przed podpisaniem skierował do Trybunału Konstytucyjnego ustawę o zmianie ustawy Kodeks karny (por. Zapraszam na burzę mózgów: argumenty przekonujące Pana Prezydenta do uruchomienia kontroli konstytucyjnej noweli kodeksu karnego). Nie wiem czy i ten postulat pojawi się w zmontowanym programie.
Obok mnie gościem programu Bronisława Wildsteina będzie p. Sebastian Małycha, prezes Mediarecovery, a więc spółki zajmującej się "informatyką śledczą". Nie widziałem materiału po montażu, nie słyszałem też wypowiedzi innych gości. Wiem natomiast, że w programie wystąpi również p. Mirosław Maj z NASK, który miał w czasie spotkania w studio zgromadzić maksymalnie dużo informacji na temat młodzieży, która współtworzy program. Jak znam Mirka, to zebrał o nich sporą kolekcję informacji.
Okazuje się, że jest Mediafun wrzucił nagranie online:
- VaGla's blog
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Rzeczoną ustawę prezydent
Rzeczoną ustawę prezydent już podpisał 14 listopada 2008 r., link punkt nr 9.
isototnie
Nagranie programu miało miejsce bodaj 3 tygodnie temu. Zresztą nie wiem jak je zmontowano i nie wiem, czy będzie o tym postulacie, który wobec podpisania przez Prezydenta ustawy jest już nieaktualny (utracona szansa poznania stanowiska TK w sprawie "regulacji przestępstw komputerowych"?).
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Dlaczego można tak szybko
Dlaczego można tak szybko akceptować w Polsce nowe ustawy ?
W ten sposób można przepychać najgorsze i najbardziej skandaliczne rzeczy - prawie bez echa, które trochę czasu potrzebuje, aby się odbić tu i ówdzie; z czego zresztą jak widać Prezydent RP korzysta...
Jak widzę takie działania, to jestem pewien, że czas oczekiwania na akceptację musi być znacznie, znacznie dłuższy.
--
Pozdrawiam, Michał G.
Słusznie prawisz
Jeden z ciekawszych programów Bronka.
Wojciech
Program na poziomie "Faktu".
Program na poziomie "Faktu". Biedny pan Wildstein. Nie ma pojęcia o czym mowa.
bardzo ciekawy odcinek
Po pierwsze gratulacje - wg. mnie odcinek programu na poziomie - co rzadko się zdarza w telewizji. Gdyby nie zapowiedź po meczu, nawet bym o tym odcinku nie wiedział ;)
Po drugie, czy to jest już absurd rodem Orwella? Kilka lat temu (dla niewielu może nawet i kilkanaście) nikt by się takimi rzeczami w ogóle nie interesował.
Czy dojdzie do takiej sytuacji, że społeczeństwo będzie się bronić przed Państwem w imię anominowości? Może powstaną większe internety szyfrowane na bazie tego jednego, dużego i niepewnego?
Niestety pojęcia o
Niestety pojęcia o Internecie nie ma też Policja, Sądy, Urzędy itp instytucje. NP.moja próba zgłoszenia włamania do serwera EKC skończyła się pytaniami: to właściwie co wartościowego zabrali?
Nowelą ustawy traktującej większość internautów jako przestępców nie ma co się przejmować; i tak w Polsce prawo nie jest przestrzegane... no chyba, że ktoś podpadnie "władzy", tak jak ja .
Pozdrawiam
Slabo.
Stara spiewka: hakerzy, phishing itd. Zabraklo mi Goriona do kompletu. A swoja droga - jak widac majac dobrych gosci mozna i tak kompletnie skopac temat, jesli sie go nie rozumie...
Przegapiłem.
Jak zwykle ciekawe programy mi umykają. Choć może to i lepiej, bo bym się może i zdenerwował...
-- piotrg --
To już było
Nie powinienem się dziwić, bo przecież znałem formułę tego programu, wiedziałem jaka jest jego idea i do kogo jest adresowany... Jednak pomimo wszystko czuję delikatny niesmak związany z przedstawianiem "Zagrożeń w internecie" w aż tak sensacyjny sposób. Cóż można osiągnąć strasząc internetem? Skoro zagrożenia istnieją a pomimo antywirusów, firewall'i innych ciekawych systemów, incydenty się zdarzają, to czemu publicyści nie zadają sobie trudu pokazania jak działać "post factum". Czemu nie skupić się na chociażby cywilizowaniu aspektów prawnych związanych z siecią - co w moim mniemaniu dobrze zapoczątkował Pan Waglowski w swojej części cyberprzestrzeni.
Trochę naiwnie właśnie tego rodzaju tematyki się spodziewałem. Oczywiście jako osoba z laboratorium informatyki śledczej patrzę na zagrożenia w sieci trochę inaczej niż potencjalny widz tego programu ale ... zamiast kolejny raz mówić to samo może lepiej pokazać kilka innych/nowych aspektów tego tematu.
Pozdrowienia dla widzów, którzy dotrwali do końca.
Nie Internet straszny tylko jego użytkownicy.
Witam.
Ś.p. Stanisław Lem napisał, że "dopiero gdy wszedł do Internetu, przekonał się jak wielu jest idiotów na świecie".
Trudno przewidzieć jak zostanie użyty ten sam przedmiot przez różnych ludzi. Cywilny Internet powstał z myślą o kadrach naukowych. Proszę zauważyć, że pomijam militarny aspekt, który leżał u podstaw budowy zasad organizacji tej infrastruktury. Ludzie świata nauki, to najczęściej ludzie odpowiedzialni za to co robią. Dlatego Internet w centrach akademickich i naukowych był jaki był. Wypuszczenie go na szerokie wody sprawia, że mają do niego dostęp również tacy, których ekscytuje bezkarne psucie czyjejś pracy. Albo zawłaszczanie cudzej pracy, bo przecież Internet jest "anonimowy".
Po co straszyć internetem? Ano może dlatego jak poniżej:
Powyższe to odpowiedź znanej wyszukiwarki na wpisanie tekstu składającego się z Pana Imienia i Nazwiska (zaczerpnięte z postu). O ile tu (prawo.vagla.pl) zapoznałem się z faktem, że ma Pan styczność z "Laboratorium informatyki śledczej", o tyle z odpowiedzi wyszukiwarki dowiaduję się, że jest Pan Prezesem MediaRecovery. Moje twierdzenie opieram na tym, że jest mało prawdopodobne aby jeden element wspólny "laboratorium informatyki śledczej" w dwóch niezależnych punktach informacyjnych, reprezentował dwie różne osoby. Owszem, może Pan zaprzeczyć. Zawsze można usiłować zdyskredytować informację. Tylko często może się okazać, że faktycznie chodziło nie o Pana, ale cóż. Czas nie biegnie jak dotąd wstecz.
Tak może z innej strony. Zapewne doskonale pamięta Pan sprawę Ani i wygłupu jej kolegów w szkole. Ania popełniła samobójstwo, a koledzy wylądowali w sądzie. A co z takimi "żartownisiami" w internecie? Owszem, można odszukać, ale z jakim nakładem kosztów podatnika. Można taniej, o ile sprawcą jest internetowy analfabeta czyli tzw. "script kids".
Rozwiązanie podnoszące bezpieczeństwo? Można przejść na IPv6 i każdy komputer ma publiczny adres. Jest do zlokalizowania jak zwykły telefon. A może podpis cyfrowy? Podpis widoczny jedynie w logach serwera. Każda notatka zamieszczana na serwerze, a bez podpisu cyfrowego, podlega kontroli albo wręcz znika w bezdennej czeluści kosza cyfrowego. Tę kwestię można pozostawić administratorowi serwisu. To jego problem, co pozwala umieszczać. Jednak nie sądzę aby to cokolwiek poprawiło. Zawsze będą serwery, bądź algorytmy "anonimizujące" nadawcę treści. Chyba najprościej będzie wprowadzić opłaty za transfer plików, zwłaszcza tych wysyłanych na serwery. Wtedy rodzice zainteresują się co takiego w necie robią ich dzieci. Nic tak nie dyscyplinuje jak kontrola finansowa.
IPv6 nie zapewnia identyfikalności...
a ściślej taką samą jak IPv4, jest możliwość posiadania własnego IPv6 ale nie obowiązek. Każda osoba która choć trochę interesuje się ciemną stroną sieci wie że IP można zidentyfikować (inna sprawa to wykonalność tego przy kilku przełaczeniach pomiędzy niezbyt przyjaznymi względem siebie krajami) i że cały szkopuł polega na tym żeby tego IP nie połączyć z konkretnym człowiekiem wykonującym daną "czarną robote". Co biorąc pod uwagę dostępność niezabezpieczonych, słabo zabezpieczonych sieci WiFi (MAC filter, WEP to żadne zabezpieczenia, WPA TKIP też do złamania, w samym centrum warszawy od ręki powyżej 100 sieci) nie jest problemem.