BIP: szykują się zmiany
Ministerstwo Nauki i Informatyzacji formalnie zakończyło prace związane z "przejęciem zasobu BIP z rąk MSWiA". Od sierpnia rozpoczynają się prace studialne dotyczące nowej koncepcji Biuletynu Informacji Publicznej.
Biuletyn Informacji Publicznej jakoś nie miał szczęścia. W tekście z 2003, roku zatytułowanym "Biuletyn Informacji Publicznej. Wymagania w stosunku do instytucji korzystających ze środków publicznych", pisałem: "w chwili obecnej - moim zdaniem - nie ma wystarczających warunków technicznych do realizacji prawa obywateli do uzyskania informacji publicznej poprzez inetrnet, w szczególności przez strony www...".
Teraz, zgodnie z postanowieniami ustawy o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne, która to ustawa zmieniła brzmienie art. 9 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej za BIP będzie odpowiedzialne Ministerstwo Nauki i Informatyzacji (Art. 9. 1. Minister właściwy do spraw informatyzacji tworzy stronę główną Biuletynu Informacji Publicznej zawierającą wykaz podmiotów, o których mowa w art. 4 ust. 1 i 2, wraz z odnośnikami umożliwiającymi połączenie z ich stronami)
Czy szanowni czytelnicy mają jakieś wnioski racjonalizatorskie dotyczące usprawnienia lub generalnie - modernizacji tego zasobu, jakim jest Biuletyn Informacji Publicznej? Jak to powinno w ogóle funkcjonować?
Mamy takie akty Europejskie jak np Decyzja nr 456/2005/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 9 marca 2005 r. ustanawiająca wieloletni program wspólnotowy mający na celu zwiększenie dostępności,
użyteczności i wykorzystania zasobów cyfrowych w Europie (PDF). Na mocy tej decyzji ustanowiono program nazwany eContentplus. W dniu 1 lipca minął przewidziany przez Komisję Europejską termin na wprowadzenie do krajowego prawa zapisów europejskiej Dyrektywy 2003/98/WE w sprawie ponownego wykorzystywania informacji sektora publicznego (ang. PSI - Public Sector Information).
Jakoś to teraz trzeba ze sobą konstruktywnie "pożenić"...
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
eGovernment
Pozwolę sobie nieskromnie dolinkować do mojego felietonu na temat podstawowych zasad eGovernment:
http://ksiewicz.net/?p=15
BIP: ukierunkowanie uwag
Pomyślałem, że podzielę się pewnymi przemyśleniami, by w jakiś sposób ukierunkować dyskusję.
Otóż - do tej pory system BIPu wygląda tak, że ministerstwo przygotowało za "ciężką" kasę serwis internetowy, który stanowi nic innego, jak taki wczesny katalog internetowy (podobny z jakiego wyrósł serwisy Yahoo! we wczesnych latach rozwoju internetu). Do tego właśnie serwisu odpowiednio umocowani pracownicy podmiotów uprawnionych wysyłają informację wszelakie takie jak nazwa podmiotu, nazwisko osoby odpowiedzialnej za przygotowanie BIP, jego adres i inne jeszcze dane.
Cała rola strony głównej BIP ogranicza się do prezentowania nadesłanych danych, stanwowiąc takią meta nawigację po rozproszonych zasobach.
Jednak z racji takiej konstrukcji - nie da się przeszukiwać zgromadzonych w poszczególnych BIPach (poszczególnych podmiotów zobowiązanych) informacji. By wyszukać dane dotyczące np. budżetu, albo listę spraw aktualnie toczących się przed danym podmiotem - trzeba kolejno wchodzić na kolejne BIPy i starać się coś znaleźć za pomocą udostępnionych tam mechanizmów.
Struktura poszczególnych BIPów jest różna. Kiedy ustawodawca i m inisterstwo dało podmiotom zobowiązanym wolną rękę - można znaleźć obecnie serwisy biuletynów zrobione zarówno w php jak i w technice asp i w wielu innych jeszcze. Każdy z podmiotów zobligowanych przez obowiązujące prawo do posiadania aktualnego BIP sam sobie również zdefiniował pola (ich nazwy), jakie chciałby w swoim systemie przetwarzać (brak narzucenia takich nazw był podyktowany również tym, że inną treść będzie miał BIP izby gospodarczej, a inną treść BIP ministra - co wynika z różnic w charakterze działań podejmowanych przez oba te podmioty). Pewną unifikację (w ograniczonej skali) uzyskały podmioty, które dzierżawiły (dzierżawią) serwisy internetowe biuletynów od jednego dostawcy (siłą rzeczy - są one podobnie skonstruowane. Jednak nadal nie da się skonstruować formalnej wyszukiwarki, która wskazywałaby odpowiedni zasób (zasoby) spełniające dane query w skali całego kraju. Sytuacji nie poprawia również całkowita dowloność w konstruowaniu URLi (adresowania) do zgromadzonych zasobów.
Stąd warto rozważyć, czy model idealny (a kto wie jaki on powinien być?) nie powinien być raczej oparty o scentralizowany serwis (ew. kilka centrów regionalnych), o narzuconej strukturze, narzuconych adresach i narzuconym nazewnictwie pól. W takim układzie oczywiście podmioty zajmujące się komercyjnym udostępnianiem aplikacji biuletynowej podniosą lament, gdyż ten rynek drastycznie się zmniejszy. Istnieje potencjalne zagrożenie polegające m.in. na tym, że trzebaby ogłosić kolejny megaprzetarg na system administracji publicznej. Znów protesty, znów odwołania i jałowa dyskusja na temat tego dlaczego ten podmiot i jego oferta zostali wybrani, a nie inny podmiot i jego oferta.
Mamy też istotny problem ze zbieraniem informacji statystycznych - w jaki sposób sprawdzać oglądalność serwisów BIP? Nie ma wypacowanego standardu mierzenia takiej oglądalności i nawet serwisy komercyjnie działające na polskim rynku mają z tym wiele problemów (a jak reklamobiorcy z reklamodawcami się nie mogą dogadać w warunkach, w których chodzi o poważne pieniądze, to jak mamy wypracować taki system dla celów statystyki publicznej?)
Niefortunnie się stało, że w rozporządzeniu wymieniono adres strony głównej BIP. To bodaj pierwsze rozporządzenie, które taki adres wymieniło, a przecież nie potrzeba było aktu normatywnego, by stworzyć strony poszczególnych ministerstw pod określonymi adresami. Tak czy inaczej - tu problem polega na tym, że w akcie normatywnym narzucono dwóm podmiotom stosowne działania w zakresie DNSów - bip.gov.pl to w pierwszej kolejności obowiązki dla NASK, by utrzymywało zawsze domene gov, oraz dla Polskiej Akademii Nauk, by w domenie gov utrzymywała subdomenę bip. Być może przy okazji tych rozważań warto by zastanowić się nad podstawami prawnymi gunkcjonowania domen administracji publicznej takich jak gov.pl Czy jest jakaś formalna umowa? Kto jest jej stroną? Czy Państwo winno 'narzucić' lub w inny sposób wymusić na NASKu obowiązek obsługi domeny gov w ramach zasobu domeny narodowej? Czy też cały eGovernment w Polsce opiera się na życzliwości i wzajemnej uprzejmości administratora rejestrów i reszty administracji publicznej? To pytania, na które nie znam odpowiedzi.
Problemów widzę więcej - skoro starano się podjąć dyskusję na temat tego w jaki sposób na stronach administracji publicznej umieszczać godło narodowe - co miało zostać uregulowane w stosownej ustawie, to pytanie o wystrój graficzny (layout) stron BIP również wydaje się bybć uzasadnione. Na razie panuje pełna dowolność. Widzę jednak zagrożenie idące potencjalnie z tego, że ktoś narzuci formę graficzną stronom www, bo niby w jaki sposób miałby to zrobić? W załączniku do rozporządzenia? A kto byłby właścicielem praw autorskich do takiego layoutu? Czy - gdyby to było w formie załącznika do aktu normatywnego miałby zastosowanie art. 4 prawa autorskiego - czyli taki layout nie byłby przedmiotem prawa autorskiego w ogóle? Jeśli niebyłby - to mógłobym sobie zrobić taką strone u siebie na serwerze i mógłbym wprowadzać potencjalnych odwiedzających w błąd co do mojej formy prawnej. Być może należałoby wprowadzić zatem zastrzeżenie, że nikt poza zobowiązanymi do prowadzenia BIPu z ustawy - nie może stosować podobnego wystroju graficznego. Ale i tak mamy problem, czego przykłady znajdujemy już w orzecznictwie, że podmioty same nie wiedzą, czy są czy nie są zobowiązane do posiadania i aktualizowania BIPów. Przykłady to spółdzielnie mieszkaniowe czy chociażby sądy (był spór o to czy wyrok z uzasadnienieniem jest informacja publiczną...). Skoro są takie problemy - wydaje się, że należąłoby pomyśleć o reformie całego systemu udostępniania informacji publicznej. Nasze ISOCowsie doświadczenia z systemem Płatnik i próba wydobycia specyfikacji z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wskazują, iż wystarczy zazłonić się dowolną tajemnicą, by został wyłączony tryb administracyjnoprawny w postępowaniu o udostępnienie informacji. Sam spotkałem się też z sytuacją, gdy urzędnik pytany telefonicznie o to kiedy mogę spodziewać się odpowiedzi na zapytanie (chodził również o udostępnienie pewnych dokumentów, tyle że na innej podstawie) stwierdził, że w jego urzędzie nie ma zwyczaju odpowiadać na takie zapytania. Nie ma zwyczaju.
Jak powiedziałem - problemów jest znacznie więcej, a te rozważania umieściłem w celu włożenia kija w przysłowiowe mrowisko. Być może - za wzorem Wielkiej Brytanii - trzebaby powołać jednoosobowy urząd Wielkiego Webmastera Rzeczpospolitej Polskiej, który miałby pieczę nad webowymi zasobami administracji publicznej. Patrząc na ustawę o informatyzacji - miałby on sporo dylematów do rozstrzygnięcia...
--
[VaGla] Vigilent Android Generated for Logical Assasination
Semantic Web?
Wydaje mi się, że cała ta zabawa w informację publiczną powinna zmierzać w kierunku "Semantic Web" - informacja powinna być publikowana w zestawie określonych struktur pozwalających na maszynową analizę ZNACZENIA tej informacji.
Z drugiej strony wiadomo, że narzucenie i opracowanie z góry standardów i formatów takiej informacji (schematów, DTD czy temu podobnych) pochłonęłoby dużo pieniędzy i czasu.
Dlatego prawdopodobnie lepiej byłoby zacząć od stopniowego systematyzowania informacji publikowanej w zwykłym tekście, opisywania jej znacznikami i później wypracowywania szczegółowych wzorców. Tym niemniej mam obawy czy takie podejście "od dołu do góry" zadziała w administracji - tam stawia się wymagania i trzeba je spełnić, nie można działać na zasadzie "Róbcie najpierw tak, potem wam powiemy dokładniej jak macie to przerobić".
Dobrze byłoby zanalizować już istniejące BIPy pod kątem pojawiających się tam informacji i ich struktury - to mogłoby być punktem wyjścia do nowej jakości.
--
[S.A.P.E.R.] Synthetic Android Programmed for Exploration and Repair
Mechanizmy integracji już istnieją
Chciałbym zauważyć że mechanizmy umozliwiające integrację stron podmiotowych z "centralą" już istnieją. Chodzi m.in. o webservices. Odpowiednio skonstruowe, mogłyby z powodzeniem służyć do wymiany podstawowych informacji między stroną centralną a podmiotowymi. Oczywiście pozostaje pytnie, kto sfinansuje taki system? Z jednej strony, jesli chodzi o strony podmiotowe, dostawcy rozwiązań w umowach z urzędami najczęsciej zobowiązywali się do utrzymywania systemu w zgodzie z obowiązującym prawem w tym zakresie (część płatnie, część na własny koszt). Na część centralną należałoby wydać pewnie pieniądze - ale w sposób rozsądny.
Trochę off topic: pamiętam całe zamieszanie wokół powstającego BIPu (zajmowałem się tym intensywnie ze strony właśnie dostawcy rozwiązania) i czekałem jakie to też rewelacje techniczne będzie zawierał serwis centralny, skoro ma kosztować tak wielkie pieniądze. I lipa. Serwis ten jest nadal prymitywną strona internetową. Znów publiczne pieniądze zostały wyrzucowne w błoto.