O ciszy referendalnej

"[W] opinii Państwowej Komisji Wyborczej, emitowanie w mediach elektronicznych w trakcie ciszy referendalnej rozmów z ekspertami i publicystami o idei referendum, nawet jeśli nie będzie tam odniesień do konkretnego referendum może być uznane za naruszenie ciszy".

Wyjaśnienia Państwowej Komisji Wyborczej z dnia 9 października 2013 r. dotyczące tzw. "ciszy referendalnej".

Owe wyjaśnienia to interpretacja ustawy z dnia 15 września 2000 r. o referendum lokalnym dokonana przez PKW.

Zgodnie z art. 29 ust. 3 przywołanej ustawy:

3. Od zakończenia kampanii referendalnej, aż do zakończenia głosowania zabronione jest zwoływanie zgromadzeń, organizowanie pochodów i manifestacji, wygłaszanie przemówień, rozdawanie ulotek, jak też prowadzenie w inny sposób agitacji w związku z referendum.

W ustawie znajduje się zakaz podawania sondaży i przewidywanych zachowań mieszkańców:

Art. 32. Na 24 godziny przed dniem referendum aż do zakończenia głosowania zabrania się podawania do publicznej wiadomości wyników badań (sondaży) opinii publicznej dotyczących przewidywanych zachowań mieszkańców w referendum i wyników referendum oraz sondaży przeprowadzonych w dniu głosowania.

Ustawa zawiera również przepisy karne dotyczące "ciszy", w szczególności:

Art. 69. Kto prowadzi kampanię referendalną z naruszeniem zakazów określonych w art. 29 ust. 2 i 3 albo art. 31, podlega karze grzywny.

Art. 70. Kto podaje do publicznej wiadomości wyniki badań opinii publicznej dotyczące przewidywanych zachowań mieszkańców w referendum i wyniku referendum oraz sondaży przeprowadzanych w dniu głosowania, z naruszeniem zakazu, o którym mowa w art. 32, podlega grzywnie.

W 2010 roku, przy okazji wyborów prezydenckich, pisałem, Wydaje się, że w "dobie internetu" cisza przedwyborcza jest fikcją. Obecnie uważam, że "cisza" wyborcza/referendalna ma jeszcze mniej sensu. Głównie dlatego, że wykroczenie (w tym przypadku przywołany wyżej art. 69) pojawia się tylko wówczas, gdy dokonane na terenie Rzeczpospolitej (z wykroczeniami jest tak, że można je ścigać jedynie "w granicach" kraju), co znaczy, że prowadzenie kampanii referendalnej poza granicami RP (nawet jeśli skutek będzie w Polsce) w istocie nie ma skutecznego ograniczenia prawnego.

Naruszenia ciszy wyborczej, a przecież zdarzały się (por. Cisza przedwyborcza: atak hackerów, gra nerwów czy dziennikarstwo?), zwykle były uznawane za niemające wpływu na wynik. Nie wiem, jakiego rodzaju naruszenie ciszy wyborczej musiałoby nastąpić, by było uznane za mające wpływ na wynik. Zresztą "wpływ" może i mieć, ale ustawa posługuje się określeniem "istotny wpływ" - tak w art. 66 ustawy:

Art. 66. 1. W terminie 7 dni od dnia podania wyników referendum do wiadomości publicznej w sposób, o którym mowa w art. 63 ust. 2, każdy uprawniony do wzięcia w nim udziału mieszkaniec danej jednostki samorządu terytorialnego może wnieść protest, jeżeli dopuszczono się naruszenia przepisów ustawy, a naruszenie to mogło wywrzeć istotny wpływ na wynik referendum.

Nieistotne naruszenie ciszy zatem nie będzie powodowało uznania zasadności protestu.

Pozostaje to przestępstwo z art. 70 ustawy - sondaże dot. "zachowań" i "wyników". Zakaz dotyczy podawania "do publicznej wiadomości". Niepublicznie zatem można się dzielić takimi informacjami. Cóż to znaczy w dobie potencjalnej możliwości masowej komunikacji "jeden do jednego", "jeden do wszystkich", "wszyscy do jednego"? Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. No bo czy podaję do publicznej wiadomości informację, gdy adresuję ją do znajomych? Czy ma znaczenie, że tych znajomych jest 5 tysięcy?

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Ja bym chciał tylko poddać

Ja bym chciał tylko poddać pod rozwagę z ograniczeniem terytorialnym stosowania przepisów, że zdaje się może to rodzić ciekawe zjawiska przy agitacji wobec Polonii.

nowe reguły?

Dlaczego "zachęcanie lub zniechęcanie do wzięcia udziału w głosowania" jest teraz naruszeniem ciszy? W przypadku wyborów czegoś takiego nie było.

hmm

Niewątpliwą zaletą ciszy przedwyborczej jest możliwość korzystania z mediów (również lokalnych) bez ryzyka natknięcia się na polityków i politykę. Od razu robi się jakoś przyjemniej.

A jednak

Rozumiejąc istotę problemu (tak mi się przynajmniej wydaje), uważam ciszę wyborczą za wartościową instytucję. Dopóki istnieją "zawodowe" media i mają (a ciągle chyba tak jest) znaczący udział w rynku informacji to nawet może dać się tę ciszę wyegzekwować. W przypadku całkowitego rozproszenia dystrybucji informacji właściwie nie ma czego pilnować (a może jest?) bo, żadne ze źródeł nie będzie wystarczająco wiarygodne.

>steelman<

zamiast bezsensownej ciszy

zamiast bezsensownej ciszy wyborczej ktorej nigdy w historiii rp nie dalo sie wyegzekwowac (chocby plakaty wyborcze znikajace zwykle w tygodniami i miesiacami po wyborach)powinien byc zakaz publikowania sadazy wyborczych caly czas bo niestety ale nasze sadazownie manipuluja czesto i to w slabym stylu.

Zakaz to nie rozwiązanie

Taki zakaz nie rozwiąże problemu.
Należy edukować siebie i innych. Przy odpowiednim stanie świadomości i krytycznym podejściu do otrzymywanych informacji sondaże niewiele będą zmieniać. Będą przydatne wyłącznie dla wybieranych a nie wyborców.

Jak rozumiem - art 14 uśude

Wydawca Wspólnoty uniewinniony: "Sąd Rejonowy w Radzyniu Podlaskim uniewinnił Mateusza Orzechowskiego od zarzutu naruszenia ciszy wyborczej".
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Czyli innymi słowy, sąd

Czyli innymi słowy, sąd przeczytał ustawę. Okręgowy, dobre i to. I już iura novit curia (okręgowa).

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>