Wystarczy uzasadniona obawa

Zabiję twoją matkę, zabije twojego ojca, zabije twojego psa, a potem go zjem. Potem wyjdę przed dom i wsadzę ci d... twoje nowe BMW...

W sierpniu roku 2002 media informowały o tym jak to przedstawiający się jako "wyższy duchowny bractwa zakonnego Himawantii" Ryszard M., pseud. Mohan, został aresztowany w związku ze znieważaniem i groźbami karalnymi pod adresem papieża Jana Pawła II. Policjanci z Centralnego Biura Śledczego we współpracy z funkcjonariuszami Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymali podejrzanego w Gdańsku, w przeddzień wizyty papieża. Ustalono, że zatrzymany przez nich człowiek przesłał listy do Sejmu i na internetowym forum "Gazety Wyborczej" - namawiał w nich do zabójstwa papieża.

Internet stwarza fałszywe przekonanie o pełnej anonimowości jego użytkowników. Przeróżni dowcipnisie, wandale, chuligani, którzy tkwią w takim przekonaniu, decydują się na wysyłanie pogróżek do Bogu ducha winnych ludzi. Tłumaczą to potem niewinnym żartem. Prawie to widzę: w kawiarence internetowej siedzi domorosły hackier. Jego fizys nosi jeszcze znamiona niedawno przebytego trądziku młodzieńczego. Siedzi i wysyła pogróżki swojej ex dziewczynie, chichocząc w duchu. "Zabiję twoją matkę, zabije twojego ojca, zabije twojego psa, a potem go zjem. Potem wyjdę przed dom i wsadzę ci d... twoje nowe BMW" chciałoby się zacytować kwestię filmową znanego aktora. W mniemaniu tego młodzieńca "anonimowe" komunikaty stanowią narzędzie sprawiedliwości dziejowej. Odpłaca dziewczynie za to, że już z nim nie jest. Bo chciałaby być z kimś, z kim można porozmawiać o czymś innym niż o komputerach. A może było inaczej? Może motywem było przekonanie, że pracodawca był niesprawiedliwy zwalniając go z pracy. A może pies sąsiada szczeka po północy, więc niech się sąsiad może zastanowi...

Cyberstalking to nowe przestępstwo, które coraz częściej pojawia się w internecie. Termin oznacza internetowe prześladowanie ofiary, która nie wie zazwyczaj, kim jest prześladowca. W polskich realiach można w takim przypadku mówić o groźbie karalnej. Czasem anonimowość jednak nie jest taka pełna i uda się organom ścigania doprowadzić do postawienia zarzutów. Czasem nawet do skazania sprawcy.

W styczniu 2001 sopocki sąd skazał grożącego SMS'ami na karę 1000 zł grzywny, jednocześnie w mediach apelowano, aby ci, którzy mają podobne kłopoty spieszyli się z doniesieniem na policję, gdyż dane na serwerach są przechowywane przez stosunkowo krótki czas. Sędzia uzasadniając wyrok stwierdziła, że gdyby grożący przeprosił poszkodowanego - kara byłaby jeszcze niższa. A co się właściwie stało? Pewien człowiek wysyłał swojemu sąsiadowi sms'y z pogróżkami (groził, że mu wysadzi w powietrze samochód, że go zabije itp.). Wysyłał je za pośrednictwem strony www, co w jego mniemaniu gwarantowało bezkarność. Ofiara zwróciła się do prokuratury, która z kolei zwróciła się do operatora telefonii komórkowej. W wyniku tych działań wspomniany człowiek stanął przed sądem. Groziła mu kara do dwóch lat więzienia. Polski kodeks karny przewiduje, że kto grozi inne osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę, lub szkodę osoby najbliższej, jeżeli groźba wzbudza w zagrożonym uzasadnioną obawę, że będzie spełniona, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności, albo pozbawienia wolności do dwóch lat. Nikt tego za nas nie zrobi, gdyż ściganie następuje na wniosek pokrzywdzonego (art. 190 kk).

Ktoś mógłby zapytać: a na czacie można grozić? Przecież czat to nic poważnego -. Otóż nie ważne w jaki sposób się grozi, chodzi o to, że groźba może wzbudzić uzasadnioną obawę, że zostanie spełniona. Kolejny, rodzimy przykład: policjanci zatrzymali trzech uczniów jednej z łódzkich szkół ponadgimnazjalnych w wieku 17 i 20 lat, którzy na czacie pokłócili się z internautą, a później groźbami usiłowali wymusić od niego 200 złotych w ramach przeprosin. No tak, czasami trzeba pomóc organom ścigania - oni nie zawsze wiedzą kto groził. Młoda częstochowianka, na przykład, sama przeprowadziła "śledztwo" i wskazała policji ślad. Daniel J. wysyłał pod jej adresem, przez Internet, groźby gwałtu i zmasakrowania.

Kodeks karny przewiduje również inną sytuację faktyczną: kto stosuje przemoc wobec osoby lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania, zaniechania lub znoszenia podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Jeśli sprawca działa w ten sposób w celu wymuszenia zwrotu wierzytelności podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat (art. 191 kk). Wyobraźmy sobie następująca sytuację: "niezależny konsultant" znalazł dziury w systemie informatycznym firmy i postanowił poinformować o tym kogoś odpowiedzialnego. Jednocześnie w liście elektronicznym zasugerował, że jeśli się go nie zatrudni, ktoś może dokonać włamania. Właściwie to nawet nie musiał znajdować tej dziury. Wystarczy, że napisze o jej znalezieniu... A inna sytuacja: informatyk w firmie postanawia zostawić "backdoora" w systemie, którym się opiekuje. Będzie to ostateczny argument w sytuacji, gdy pracodawca postanowi zwolnić go z pracy.

Zamiast kary pozbawienia wolności może się okazać, że sprawca jest niepoczytalny. Rosyjski włamywacz, który szantażował prezesa amerykańskiego banku, miał trafić do szpitala psychiatrycznego, jak orzekł sąd w Surgucie (to w Rosji). Rosjanin włamał się na serwer firmy oferującej usługi bankowe przez Internet. Pobrał poufne dane o kontach klientów jednego z banków. Skontaktował się z jego prezesem i zażądał 10 tys. dol. za utrzymanie tych danych w tajemnicy. Następnie został aresztowany.

Jak widać z tego, ograniczonego, przeglądu - postaci groźby karalnej może być dużo. Niekoniecznie należy konstruować groźbę karalną w internecie jako odrębną kategorię prawną. Na zakończenie można postawić pytanie: Jak interpretować doniesienie mediów o tym, że pewna łódzka firma chce sprzedać strony internetowe z nazwiskami Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej i Mirosława Drzewieckiego - łódzkich posłów Platformy Obywatelskiej? Firma wyceniła te strony na sto dolarów od sztuki... Czy nie chodzi tu o wyegzekwowanie jakiejś należności?

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>