Reflectporn: sprawa dla lekarza czy prawnika?
Wikipedia: "Ekshibicjonizm to dewiacja seksualna polegająca na pokazywaniu własnych narządów płciowych celem osiągnięcia zaspokojenia seksualnego, anonimowej osobie lub grupie osób i bez kontekstu związanego z przygotowaniem do spółkowania". A na aukcjach internetowych - jak się okazuje - oferowane są przedmioty, w gładkich powierzchniach których odbite są postaci sprzedawców...
Życie Warszawy: "Ekshibicjoniści tak fotografują przedmioty oferowane przez siebie na aukcjach internetowych, by ukazywały odbicie
ich nagich genitaliów". I dalej: "Eksperci internetowi uważają, że nowa moda nasila się na całym świecie, gdyż dla zboczeńców to najprostsza metoda, żeby pokazać swoje wdzięki milionom użytkowników takich serwisów".
Z początku nie uwierzyłem, gdy wczoraj dziennikarz przedstawił mi sytuację z prośbą o komentarz. Ale faktycznie. Okazało się, że są też takie zbiory zdjęć przedmiotów wystawionych na aukcjach, a które "obrazują" problem:
Czajnik, a w refleksie na jego gładkiej powierzchni widać (jak się wydaje) nagą autorkę zdjęcia. Swoją drogą zastanawiam się, komu powinienem zapłacić za opublikowanie tego zdjęcia w tym serwisie?
Pełna treść mojego komentarza, przesłanego wczoraj na prośbę redakcji ŻW, jest następująca:
Polski Kodeks karny przewiduje karalność publicznego prezentowania treści pornograficznych w taki sposób, że to publiczne prezentowanie może narzucić odbiór treści osobie, która tego sobie nie życzy. Wyższej karze podlega ten, kto prezentuje takie treści małoletniemu. Problem w tym, że nadal nie wiemy czym są treści pornograficzne, a na dostępnych w internecie przykładach zdjęć dokumentujących zjawisko nazywane "reflectporn" nie widać zbyt wiele: czasem niewyraźny zarys sylwetki, sugestię pornograficznego materiału. Nie widzę tam czegoś, co można by nazwać pornografią, chyba, że pornografią można nazwać również niektóre płynące po niebie chmury, które układają się w kształty przywodzące na myśl jakieś obsceniczne sceny lub sytuacje. Byłbym też ostrożny przy formułowaniu ewentualnych postulatów dotyczących ścigania tego typu przejawów ekshibicjonizmu, chociaż ustawa zasadnicza przewiduje, że ograniczenia konstytucyjnych wolności i praw (w tym wolności słowa) możne nastąpić, jeśli są konieczne w demokratycznym państwie dla ochrony m.in. moralności publicznej. Jednak skoro nie jest jasne czym jest pornografia, tym bardziej niejasne będzie to, czym jest jej sugestia. A ściganie niezbyt precyzyjnie sformułowanych przestępstw może prowadzić do nadużyć.
Czy jest to problem, czy też raczej folklor społeczeństwa internetowego?
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>