Co też oni robią w pracy?

Pracownik ma prawo do prywatności, a pracodawca nie może go kontrolować ze względu na fundamentalne prawa człowieka. Pracodawca może jednak stworzyć pracownikowi takie warunki pracy, by ten nie miał okazji naruszać jego zaufania...

Jak wynika z danych z 2001 roku opublikowanych przez niezależną grupę socjologów z tokijskiego instytutu badawczego Sanro: co dziesiąta firma na świecie kontroluje osobistą pocztę elektroniczną, wysłaną z Sieci do swoich pracowników. Wedle innych badań z tego samego roku: około 14 mln pracowników w USA znajduje się pod stałym nadzorem w pracy, jeśli korzystają z Internetu lub poczty elektronicznej. Amerykańska Fundacja na rzecz Życia Prywatnego (PrivacyFundation), która opublikowała badania twierdzi, że liczba nadzorowanych pracowników na świecie sięga 27 milionów, przy czym fundacja bada jedynie przypadki stałego nadzoru nad pracownikami. Kontrole wyrywkowe przeprowadzane przez pracodawców są jeszcze częstsze. W listopadzie 2002 roku opublikowano badania agencji Kyodo, wedle których co piąta firma w Japonii kontroluje pocztę elektroniczną menedżerów i szeregowych pracowników spółki, aby uniemożliwić przeciek korporacyjnych tajemnic i informacji o klientach.

Jak się czyta doniesienia dotyczące ochrony prywatności pracowników ze świata, to można dojść do wniosku, że w takim biurze podłączonym do Internetu to nikt nie pracuje, a pracownicy cały czas "grzebią" w Internecie w poszukiwaniu pornografii, rozsyłają poufne dane pracodawcy, flirtują albo szpiegują się nawzajem, albo robią niesmaczne dowcipy. Oto przykłady: w sierpniu 2001 roku w Japonii aresztowano Kumiyo Kishi, która przeglądała pocztę elektroniczną kolegi z pracy. Było to pierwsze takie aresztowanie pod rządami nowego prawa chroniącego prywatność w tym kraju. W 2002 roku duński sąd orzekł, że pracodawca miał prawo natychmiastowo zwolnić pracownika, który wysłał pocztę elektroniczną zawierającą satyryczny formularz wniosku o stały pobyt dla obcokrajowców. Formularz wysłano ze służbowego konta pocztowego. Inne przykłady: firma technologiczna iTouch z Cape Town (Południowa Afryka) postanowiła ukarać dyscyplinarne dwóch pracowników, którzy prowadzili serwis pornograficzny przy wykorzystaniu systemu informatycznego firmy. W Brazylii zaś dwie główne firmy motoryzacyjne ogłosiły, że zwolniły pracowników ponieważ "transmitowali" oni przez Internet treści pornograficzne. W 2001 roku pewna Dunka, molestowana seksualnie za pomocą poczty elektronicznej, otrzymała 25 tysięcy duńskich koron (3351 euro) odszkodowania. Młoda kobieta pracująca w jednej z firm zaczęła otrzymywać listy elektroniczne z wyznaniami miłosnymi od anonimowego wielbiciela. Z czasem e-maile nabrały charakteru pornograficznego. Jak się okazało wysyłał je kolega z pracy.

Wedle art. 52 polskiego kodeksu pracy: pracodawca może rozwiązać umowę o pracę bez wypowiedzenia z winy pracownika m.in. w razie ciężkiego naruszenia przez pracownika podstawowych obowiązków pracowniczych, popełnienia przez pracownika w czasie trwania umowy o pracę przestępstwa, które uniemożliwia dalsze zatrudnianie go na zajmowanym stanowisku, jeżeli przestępstwo jest oczywiste lub zostało stwierdzone prawomocnym wyrokiem... W Polsce wykorzystywanie przez pracowników służbowej poczty elektronicznej do celów prywatnych może być uznane za ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych i spowodować wyrzucenie z firmy. By sprawdzić czy to miało miejsce - należałoby skontrolować aktywność pracownika w pracy. Przy czym kontrolowano by pocztę służbową. Czy zaś pracownik może korzystać w pracy z poczty prywatnej? Oto interesujący, moim zdaniem, "nelson" intelektualny: jeśli zbiorem danych osobowych jest "internetowa książka adresowa" z programów do wysyłania i otrzymywania poczty elektronicznej - pracodawca powinien taki zbiór danych osobowych zarejestrować u Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Jak się wydaje - nie musiałby rejestrować takiego zbioru, gdyby książka taka była prywatnym zbiorem pracownika, a pracodawca umożliwiłby pracownikowi "trzymanie" takiej książki na dysku służbowym... Coś za coś... Tak czy inaczej: by prowadzić monitoring prywatnej korespondencji (nawet z wykorzystaniem poczty służbowej) należałoby naruszyć zapisy konstytucyjne, które mówią, że każdy (a więc również pracownik) ma prawo do prywatności!

Nie słyszałem o polskich przypadkach wyrzucenia pracownika z pracy za to, że korzystał z Internetu w celach prywatnych. Coraz więcej jest jednak takich doniesień na świecie. Szczególnie interesujące są te, o orzeczeniach sądowych. W sierpniu 2001 roku sąd pracy w Dusseldorfie (Niemcy) stwierdził, że pracownik prywatnie używający Internetu w biurze pracodawcy może zostać zwolniony bez wypowiedzenia. W szczególności taka sytuacja może mieć miejsce w przypadku, gdy umowa pomiędzy stronami przewiduje zakaz pobierania niezgodnych z prawem (w tym pornograficznych) materiałów z Internetu. W 2002 roku sąd apelacyjny w Paryżu stwierdził natomiast, że pracodawca nie może zwolnić pracownika za wykorzystywanie w celach prywatnych służbowego dostępu do Internetu, chyba, że wcześniej informował, a następnie upominał pracownika, że dostęp ten nie służy celom prywatnym. Warto w tym miejscu przytoczyć raport opublikowany w tym samym roku przez Europemedia, wedle którego ponad jedna czwarta Francuzów, korzystających w pracy z Internetu, więcej niż godzinę dziennie spędza na surfowaniu w Internecie w celach nie związanych w wykonywaną pracą.

Naruszenie prywatności pracownika doprowadziło do protestu związków zawodowych w Szwecji. W tym przypadku menadżer w jednym ze szwedzkich szpitali nakazał pracownikowi "otworzyć" list, który właśnie otrzymał. Pracownik odmówił. Menadżer odczytał jednak list, przesłał go nawet na swoje konto...

Jak widać problem istnieje. Z jednej strony ochronę daje Europejska Konwencja Praw Człowieka ratyfikowana przez Polskę w 1993 roku, wedle której każdy ma prawo do respektowania swojej prywatności i korespondencji (art. 8). W Europie istnieje również Dyrektywa o przetwarzaniu danych osobowych i ochronie prywatności w sektorze telekomunikacyjnym. Konstytucja RP w art. 49 zapewnia również wolność i ochronę tajemnicy komunikowania się. Z drugiej zaś strony - pracodawcy mają uzasadniony interes ekonomiczny w tym, by swoich pracowników monitorować.

Jeśli pracodawca nie zdecyduje się na obdarzenie swoich pracowników zaufaniem: pozostają restrykcje w dostępie do zasobów internetowych, blokowanie możliwości używania innego niż udostępnione przez pracodawcę oprogramowania komunikacyjnego czy inna kontrola efektywności pracowników. W "ryzach" pomoże zapewne oprogramowanie korzystające z podobnych rozwiązań jak te, które uzyskały właśnie ochronę patentową w USA (U.S. patent number 6,606,659). Patent nosi nazwę "System and Method for Controlling Access to Internet Sites", głównym zastosowaniem chronionej technologii ma być ograniczenie pracownikom możliwości przeglądania zasobów internetowych w godzinach pracy...

Podsumowując: pracownik ma prawo do prywatności, a pracodawca nie może go kontrolować ze względu na fundamentalne prawa człowieka. Pracodawca może jednak stworzyć pracownikowi takie warunki pracy, by ten nie miał okazji naruszać jego zaufania. Warto jednocześnie zasygnalizować, że Unia Europejska przygotowuje nową dyrektywę, która ma ujednolicić prawo krajów członkowskich w tym zakresie. Dyrektywa będzie miała na celu ochronę prywatności pracowników i ma zostać zaproponowana już niebawem - w 2004 lub 2005 roku.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>