Nie może być tak, że obywatelskie projekty ustaw trafiają bez rozpatrzenia do parlamentarnego „kosza”
Ponieważ czuję się trochę intelektualnie odpowiedzialny za ten kierunek myślenia, to sygnalizuję na tych łamach, że działająca w ramach Instytutu Spraw Obywatelskich (INSPRO) z Łodzi Inicjatywa „Obywatele decydują” realizuje obecnie kampanię społeczną, której celem jest zwiększenie aktywności Polaków w życiu publicznym. W ramach tej kampanii zbierane sa obecnie podpisy (jest ich teraz ponad 200 tysięcy, a organizatorzy pragną zebrać ich 500 tysięcy) pod petycją o wprowadzenie ułatwień w zbiórce 100 tysięcy podpisów pod obywatelskimi projektami ustaw.
Zainteresowanych tą akcją społeczną zachęcam do zapoznania się z materiałami zebranymi na stronie Inicjatywy "Obywatele decydują". Znajdziecie tam Państwo historię projektu, jest też treść samej petycji.
W ramach niniejszego serwisu starałem się sygnalizować pewne rozwiązanie dla wskazanego tu problemu, co można znaleźć w tekście Społeczna, elektroniczna partycypacja w Polsce - ucieczka do przodu. Ten mój pomysł polegał na tym, by zamiast postulować tu i ówdzie wprowadzanie "wyborów przez internet" - wprowadzić możliwość elektronicznego składania podpisów w ramach obywatelskiej inicjatywy legislacyjnej.
Samą treść Petycji Inicjatywya „Obywatele decydują” przywołuję poniżej:
Petycja do parlamentarzystów
My, niżej podpisani Obywatele domagamy się wprowadzenia ułatwień w zbiórce 100 tysięcy podpisów pod obywatelskimi projektami ustaw. Domagamy się również, aby te ustawy były rzetelnie i sprawnie rozpatrywane przez parlamentarzystów. Nasze postulaty znajdują swój wyraz w haśle „Obywatele decydują”.
***
Jesteśmy świadomymi obywatelami – przejawia się to nie tylko w tym, że idziemy do urn, aby wybrać władze, ale także w naszych oczekiwaniach, prośbach i żądaniach wobec wybranych władz.
Nie chcemy oderwanych od rzeczywistości obietnic, chcemy konkretnych działań i ich efektów. Nasz głos nawiązuje do artykułu 4. Konstytucji RP: „Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio”.
Dlatego domagamy się, by polskie prawo ułatwiało obywatelom sprawowanie władzy w sposób bezpośredni, przy wykorzystywaniu narzędzia jakim jest Obywatelska Inicjatywa Ustawodawcza (OIU). Dzięki OIU obywatele mogą przygotowywać obywatelskie projekty ustaw a następnie, po zebraniu pod nimi 100 tysięcy podpisów, mają prawo wnosić je do parlamentu.
Bo warto, by więcej obywateli miało wpływ na jakość swojego codziennego życia.
Bo nic o nas bez nas.
Bo nie może być tak, że obywatelskie projekty ustaw „leżakują” latami w parlamentarnej „zamrażarce” lub trafiają bez rozpatrzenia do parlamentarnego „kosza”.
Wiemy, że wiąże się to ze zmianą priorytetów polskiej polityki, jednak efekty wprowadzenia demokracji bezpośredniej na szeroką skalę w Szwajcarii i innych krajach przekonały nas, że warto tego dokonać.
Uważamy, że nasze postulaty są szczególnie istotne w obliczu kryzysu demokracji przedstawicielskiej, z jakim mamy dziś do czynienia w Polsce. Obserwując zachowania decydentów, niejednokrotnie trudno oprzeć się wrażeniu, że zamiast służby mamy rządy. Zamiast dbałości o dobro wspólne, jest troska o dobro partyjne lub prywatne. Zamiast pokory, jest pycha…
Wierzymy, że urzeczywistnienie naszych postulatów wzmacniających demokrację leży w interesie nas wszystkich, obywateli i obywatelek Rzeczypospolitej Polskiej.
Wierzymy jednocześnie, że posłowie i senatorowie staną na wysokości zadania, i ponad partyjnymi podziałami, wprowadzą nasze postulaty w życie.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
O jedno zero za dużo
Powtórzę to, co już pisałem indziej. Moim zdaniem największym problemem jest ilość potrzebnych podpisów, która powinna być mniejsza o rząd wielkości, czyli wynosić 10 000.
Są w tym kraju ważne sprawy, które z korzyścią dla wszystkich potrafiliby uregulować sami zainteresowani, jednak dotyczące grup kilkudziesięcio, nie zaś kilkusettysięcznych (pamiętajmy przy tym, że nie do każdej zainteresowanej osoby udaje się dotrzeć).
Tyle że do tego trzeba by zmienić konstytucję, więc to sprawa cięższego kalibru. Niemniej, gdyby dzięki wspomnianym w artykule akcjom udało się wzmocnić rolę inicjatywy obywatelskiej, to jednym z następnych kroków mógłby być projekt zmniejszenia tego kosmicznego progu (o ile w ogóle można tą drogą postulować zmianę konstytucji).
Inicjatywa ustawodawcza, a nie lokalna
Moim zdaniem mylisz problemy. Mowa tu o ogólnokrajowej inicjatywie ustawodawczej, a nie o inicjatywie lokalnej.
Wydaje mi się, że w takim przypadku dla wstępnego ustalenia wartości progu można skorzystać z właściwości rozkładu normalnego. Przedział 3 sigma obejmuje 99,73% przypadków, czyli niezbędną liczbę podpisów można ustalić na poziomie pozostałych 0,27%, co dla ludności Polski (38 milionów) daje w przybliżeniu właśnie 100 tys.
Sprawdź: 38000000 * 0,0027 = 102600
10 000 podpisów jest dobrym progiem dla inicjatywy lokalnej, ta jednak nie musi prowadzić do uchwalenia ustawy. Poza tym tak niski próg może prowadzić do kolejnej próby zbudowania "Gwiazdy Śmierci".
Oczywiście praktyka może wykazać, że wstępnie ustalony próg jest niewłaściwy i trzeba go zmienić (podwyższyć lub obniżyć), dlatego konkretne liczby nie powinny trafić do ustawy zasadniczej, gdyby się okazało, że faktycznie będzie potrzebna zmiana konstytucji.
Kto się myli, ten się myli
Wiem, że mowa o inicjatywie ogólnokrajowej, a nie lokalnej. Sęk w tym, że jeśli weźmiesz dowolny problem, to rzadko dotyczy on całej populacji kraju. Zazwyczaj bezpośrednio dotyka, tudzież z innych powodów interesuje mniejszą lub większą grupę społeczną. Stąd Twój wywód statystyczny moim zdaniem nie ma tutaj zastosowania.
Udogodnienia dla samotnych matek znajdą poparcie wielu osób. Ale jeśli miałbyś genialny pomysł na regulacje dotyczące przykładowo dostępu do danych urzędowych poprzez otwarte API, to życzę szczęścia w znalezieniu 100 000 ludzi, którzy zrozumieją w ogóle o czym mówisz i jakie to jest ważne.
Statystyka jest dobra...
Moim zdaniem dalej się mylisz.
1. Statystyka jest dobra, tylko jak sensownie ustalić, kogo ona dotyczy? Przecież oprócz osób zainteresowanych bezpośrednio jest znacznie więcej osób, które odczują skutki ustawy pośrednio.
2. Dobre prawo jest w miarę proste, więc dla nielicznej grupy osób nie powinno się uchwalać nowej ustawy, tylko raczej dodać wyjątek od ustawy ogólnej.
3. Napisałem, że 100 000 jest dobrym progiem wyjściowym, ale praktyka (czyli znowu statystyka) może to zmienić. Mała liczba sensownych inicjatyw będzie skłaniała do obniżenia progu, duża liczba inicjatyw bzdurnych może spowodować podwyższenie progu, choć akurat tego bym nie popierał - ustawa nie powinna całkowicie zwalniać ludzi z odpowiedzialności za publiczne proponowanie bzdur.
4. Obywatelska inicjatywa ustawodawcza nie jest jedynym sposobem wpływania na kształt ustaw. Jeśli piszesz o API, to zainteresowani są tym bezpośrednio programiści, ale pośrednio najmocniej zainteresowani są ich pracodawcy, a to już materiał na lobbing.