Pedofil i wirusy

Ponoć w Niemczech ujęto młodego mężczyznę, u którego policja znalazła następnie spory zbiór dziecięcej pornografii. Wszystko dzięki robakowi Sober, który "podszywał się" pod oficjalny komunikat policji, informujący adresata, że dopuścił się nielegalnych działań...

IDG za Reutersem: "Adresat wiadomości po jej przeczytaniu przekonany był, że został naprawdę namierzony przez policję zaś jego ujęcie jest jedynie kwestią czasu. Zgłosił się więc na komisariat i przyznał do posiadania dziecięcej pornografii. Mężczyzna nie miał pojęcia, że tak naprawdę wiadomość wysłał robak i że jej kopie otrzymały prawdopodobnie tysiące innych internautów".

Myślę sobie, że ta historia nie zmieni generalnego nastawienia organów ścigania do procederu polegającego na pisaniu i rozpowszechnianiu wirusów komputerowych i innych robaków. Kiedyś była taka koncepcja przedstawiona w amerykańskim Senacie, by organizacje reprezentujące twórców i wydawców mogły uwalniać do sieci P2P wirusy, które niszczyłyby infrastrukturę "piratów". Niszczenie danych, inwazja w sferę prywatności czy oszustwa mogą rodzić odpowiedzialność. Oczywiście nadal mamy problem ze ściganiem osób odpowiedzialnych za tworzenie i rozpowszechnianie (uwalnianie0 robaków i wirusów). Ale to już odrębny temat rozważań...

W tym przypadku dwudziestolatek miał coś na sumieniu, gdyż po odczytaniu listu pochodzącego rzekomo z Bundeskriminalamt (coś jak federalne biuro śledcze), w którym napisano, iż zalogowano jego odwiedziny w serwisie internetowym zawierającym treści niezgodne z prawem, udał się na posterunek w Paderborn. Rzecznik policji miał stwierdzić, że wirusy nie zawsze działają destrukcyjnie, a ten przykład obrazuje mechanizm, w jaki mogą nawet być przydatne policji w wykrywaniu i ściganiu przestępstw. Obawiam się jednak, czy niezbyt ta wizja spodoba się organom ścigania w poszczególnych państwach i nie zaczną postulować wprowadzenia takich quasi robaków, informatycznych cyberstrażników, którzy będą metodami wykorzystywanymi właśnie przez wirusy patrolowały nasze komputery. Ktoś może nawet wpaść na pomysł, że w przypadku znalezienia treści niezgodnych z prawem (albo raczej niezgodnych z tym, co programista przez prawo rozumiał, a następnie w jakiś tam sposób zaszył w algorytm robaka) taki program kasowałby tą treść, albo powiadamiał policję.

Jeśli coś takiego przyjdzie komuś do głowy, to najepierw należy zadać pytanie o zgodę sądu na przeszukanie, kolejne pytanie o domniemanie niewinności oraz prawo do prywatności.

O sprawie niemieckiego pedofila piszą również inne źródła

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>