Pozyskiwanie vs. rozpowszechnianie

...skoro nie ma jeszcze ustawowego obowiązku posiadania prywatnego konta poczty elektronicznej, to tym bardziej mam prawo blokować dowolną korespondencję kierowaną na takie konto, które już istnieje...

Dostałem list. W środku jakiś załącznik. Jako że kasuje od razu wszelkie listy z załącznikami niewiadomego pochodzenia - nie wiem, co w tym załączniku było. Dzień drugi. "Szanowny Panie, nie dostałem odpowiedzi na wczorajszy list...". Uprzejmie odpowiedziałem, że kasuje jeśli nie zamawiałem. Nadmieniłem również, że mój program pocztowy nie interpretuje listów "skomponowanych" w html'u. "Gdyby był Pan tak miły - dalszą korespondencję moglibyśmy prowadzić w »czystym tekście«". Z krótkiej wymiany listów, prowadzonych przez mojego adwersarza, który pisał z różnych kont pocztowych, zorientowałem się, że pisze do mnie jakiś poważny człowiek, który jednak wyraźnie ma kłopoty z obsługą poczty elektronicznej.

Właściwie to pocztę dość sprawnie obsługuje - nawet tych kilka kont - jednak nie zwraca uwagi na zasady, którym ja staram się hołdować. Nie jest dla niego istotne to, że nie chcę dostać od niego jego biuletynu (przesłał mi go jeszcze raz, wbrew mojej wyraźnej prośbie by tego nie robił - załącznik ważył prawie półtora mega). Nie jest istotne, że mam kłopoty z odczytaniem poczty od niego, napisanej w html'u - sygnalizowałem to chyba ze cztery razy. Mam jeszcze kilka zarzutów, które zostawię dla siebie. Jak się dowiedziałem, Pan ów starał się ze mną skontaktować już wcześniej, jednak mój serwer pocztowy "odbijał" jego pocztę z komunikatem "We don't accept mail from spammers...". No tak. Ktoś go dopisał do baz danych, z których korzysta również mój serwer pocztowy. Widocznie nie byłem pierwszym, którego starał się zainteresować publikowanymi przez siebie "załącznikami". To wyjaśnia, dlaczego korespondencja przychodziła z wielu różnych kont pocztowych...

No dobra. Przejdę do meritum: w efekcie wymiany korespondencji, zablokowałem "z palca" wszystkie pozostałe konta tego Pana, których nie objęły jeszcze moje wcześniejsze filtry. Są ludzie, którzy wyznają następującą zasadę: masz adres poczty elektronicznej? No to ja będę wysyłał na ten adres wszystko, co mi się podoba. "Prowadzi Pan serwis? No to ja Panu wysyłam. Jak to Pan nie chce dostawać?". No to zablokowałem, bo sobie nie życzę. Jak ktoś ma interes - może skorzystać w każdej chwili z formularza na stronie. Po to on tam jest.

Mój serwer pocztowy korzysta z "czarnej listy" PolSpam'u. Wokół tej inicjatywy istnieje spore zamieszanie - ostatnio podsycone przez Stowarzyszenie Marketingu Bezpośredniego. Przyznaję, że sposób tworzenia listy jest kontrowersyjny: np. nie ma możliwości weryfikowania wpisów. Adresy gromadzą anonimowi administratorzy. Istnieje realne ryzyko, że ktoś zgłosi swojego konkurenta i zostanie on dopisany do listy na podstawie sfabrykowanego "dowodu" spamu. Nie wiadomo kogo pozywać. A ja jednak jestem zadowolony. Chociaż nadal dostaje spam, to jednak nie aż tyle, ile dostawałbym bez filtrów.

Mam prawo do prywatności. Skoro nie ma jeszcze ustawowego obowiązku posiadania prywatnego konta poczty elektronicznej, to tym bardziej mam prawo blokować dowolną korespondencję kierowaną na takie konto, które już istnieje. Ba! Mogę nawet zrobić sobie tzw. "białą listę" i przyjmować maile tylko z adresów, które się na niej znajdują. Być może ktoś kiedyś wpadnie na pomysł, że nieposiadanie prywatnego konta pocztowego powinno być sprzeczne z prawem. Może cywilizowanie tej problematyki wymusi z czasem wprowadzenie opłat za listy - czegoś na kształt znaczków pocztowych? Albo wogóle nie będzie wolności wysyłania listów - ze względu na powszechne blokady. Już powstają "kluby", Internet się dzieli.

Konstytucja RP przewiduje, że każdy ma prawo składać petycje, wnioski i skargi w interesie publicznym, własnym lub innej osoby za jej zgodą do organów władzy publicznej oraz do organizacji i instytucji społecznych w związku z wykonywanymi przez nie zadaniami zleconymi z zakresu administracji publicznej. Tryb rozpatrywania petycji, wniosków i skarg określa odrębna ustawa. Petycje takie można składać za pomocą elektronicznych środków komunikacji - z tego wnioskuje, że organy, o których mowa w cytowanym przepisie nie mogą stosować narzędzi blokujących niechcianą korespondencje na wszystkich kontach pocztowych. Co więcej - ktoś powinien czytać wszystko co spłynie na takie konto, bo może to właśnie będzie petycja. Ten problem dyskutuje się ostatnio na przykładzie amerykańskiej Federalnej Komisji Handlu USA, która stosowała filtry...

No dobra. Ale ja nie jestem organem władzy publicznej, a także nie jestem organizacją lub instytucją społeczną. Nie mam obowiązku przyjmować petycji. Nie jestem też pracodawcą, który zatrudnia ponad pięć osób i powinien się "rozliczać" elektronicznie z ZUS'em - to przykłady.

Konstytucja mówi, że każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. Super. Ustawy doprecyzowują to prawo na przykład w ten sposób, że nie można czynić ze swego prawa użytku, który by był sprzeczny ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem tego prawa lub z zasadami współżycia społecznego. Takie działanie lub zaniechanie uprawnionego nie jest uważane za wykonywanie prawa i nie korzysta z ochrony (art. 5 kc). Ja mam zamiar czynić ze swego prawa a jednocześnie wolności (wolności pozyskiwania informacji) taki użytek, że będę blokował niechcianą korespondencję. Jeśli to komuś przeszkadza - proszę bardzo - niech spór rozstrzygnie sąd.

Co do tego Pana, o którym pisałem na początku: pewnie moglibyśmy nawet współpracować. Pan ów jest prezesem jednego z europejskich stowarzyszeń. Działa na rzecz zachowania wspólnej spuścizny kulturowej, jest absolwentem filologii polskiej, współpracuje z ambasadorami, politykami etc... Inteligentny, jak się wydaje, człowiek. Nie chciał mi nic sprzedać, powiększyć, ani reklamować komercyjnej działalności... Tylko... Tylko, że - w moim odczuciu - nie szanuje ludzi.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>