Wybory przez internet - kto to rozgrywa??

Nie wiem komu, ale mam wrażenie, że komuś niezwykle zależy na wprowadzeniu w Polsce głosowania poprzez internet. Korzystam z internetu dość intensywnie od ponad dziesięciu lat i nie wiem z czego wynika ten niezwykły optymizm proponujących głosowanie online w powszechnych, tajnych, bezpośrednich wyborach w Polsce...

Tym razem w Rzeczpospolitej ukazał się artykuł autorstwa Jędrzeja Bieleckiego, w którym cytuje on słowa np. posła Bronisława Komorowskiego: "Politycy się bronią. - Po tych wyborach w Platformie rozgorzała żywa dyskusja, co zrobić, aby poprawić frekwencję - mówi Bronisław Komorowski. Jego zdaniem trzeba wrócić do pomysłu z referendum europejskiego, gdy głosowano przez dwa dni. A także umożliwić głosowanie przez Internet i wydłużyć czas otwarcia lokali wyborczych". Niedawno komentowałem tekst z Gazety Wyborczej i depeszę PAP.

Autor artykułu z Rzepy wyraża pogląd, że "być może najwięcej szkód powoduje jednak zaniechanie przez posłów prac nad wprowadzeniem głosowania przez Internet". Ja się zastanawiam skąd ten optymizm związany z taką formą głosowania? Przytoczone w tekście przykłady z Estonii do mnie nie przemawiają.

"Mamy już ustawę o podpisie elektronicznym" pisze Jędrzej Bielecki, ale nie pisze już: jak ta ustawa działa. Brakuje mi jednak związku pomiędzy podpisem elektronicznym (nawet jeśliby ustawa działała) a tym, że wybory w Rzeczpospolitej Polskiej mają być tajne! Tajność wyborów jest jednym z filarów i gwarantów demokracji. Nie widzę możliwości łatwego przeprowadzenia wyborów tajnych z wykorzystaniem sieci publicznych.

Szanowny panie Jędrzeju: w Polsce, gdzie znaczna część z tych, którzy mają dostęp do internetu korzysta nadal z oprogramowania jednej firmy. Praktycznie wszystkie wirusy i konie trojańskie są dedykowane właśnie jej produktom. Już na etapie klikania w przeglądarkę, dokonanego przez użytkownika aplikacji służącej do "surfowania po internecie", nie można być pewnym, że nie dokonał tego ktoś inny (podszywający się, właściciel farmy zombie, do której należy komputer wykorzystywany przez użytkownika, etc). Wszyscy, którzy zajmują się podpisem elektronicznym głośno powtarzają - podpis elektroniczny jest bezpieczny, jeśli zostanie uruchomiony na bezpiecznym urządzeniu (komputerze). Podłączenie tego komputera do sieci (też takiej jak internet) zmniejsza gwarancje bezpieczeństwa.

Ale załóżmy, że mam podpis elektroniczny, ustawa o podpisie elektronicznym działa, a ja oddałem głos w elektronicznych wyborach (podpisany elektronicznie, bo niby ten podpis ma gwarantować to, że mam prawo wyborcze, że ja to ja, itp). Dlaczego dba się tylko o sprawdzenie prawa wyborczego a nie tajemnicy głosowania? Jeśli się podpisze podpisem elektronicznym i wypuszczę taki głos w tryby "czarnej skrzynki elektronicznego systemu wyborczego", to każdy będzie wiedział, że Waglowski oddał głos na tego i tego (chociażby w międzyczasie ktoś skompromitował system informatyczny i system podpisu elektronicznego generując "w moim imieniu" elektronicznie "podpisany" niby-moim kluczem głos). Następcza zaś anonimizacja oddanych głosów (przprowadzana gdzieś w otchłani systemu) musi rodzić pytanie, czy nie dojdzie na tym etapie do manipulacji? Są na to światowe przykłady!

"Gdyby to miało zależeć tylko od informatyków, w Polsce moglibyśmy głosować on-line w przyszłym roku w wyborach samorządowych". Znaczna część informatyków (nie chcę jednak generalizować, bo są też tacy, którzy dobrze orientują się "w temacie", a nie chcę być na następnym Klubie Informatyka zabity deską z gwoździem) niestety nie ma pojęcia o konstytucyjnych wolnościach i prawach. Może byłoby dobrze, gdyby zajmowali się swoją profesją?

Czy mam rozumieć, że firmy, których pracownicy cytowani są w tekście, wraz z niektórymi politykami, tworzą lobby zmierzające do stworzenia kolejnego systemu informatycznego, tym razem dedykowanego wyborom, a który ma tę właściwość, że "raz opracowany program i sieć służyłyby rzecz jasna w kolejnych wyborach"?

Cóż mogę jeszcze napisać? Może to, że w tym samym wydaniu Rzeczpospolitej opublikowano relację z odbywającej się właśnie konferencji Secure 2005: "Podczas rozpoczętej w Warszawie we wtorek konferencji Secure 2005, nad którą "Rz" objęła patronat, europejscy analitycy i krajowi eksperci zastanawiają się, jak bronić się przed hakerami, aby zmniejszyć straty w biznesie. Niedawno atak informatycznych piratów na jeden z dużych polskich banków spowodował kradzież miliona złotych". Czy skoro nie są bezpieczne banki i biznes, to mamy rozluźniać gwaranty konstytucyjnych praw i wolności oraz podstawy demokratycznego państwa prawa? Krzysztof Sielicki z sieci NASK ostrzega: "nie da się już dziś zapewnić stuprocentowego bezpieczeństwa w Internecie, ale warto wydać pieniądze tam, gdzie zastosowane systemy obronne uchronią firmę przed niepowetowanymi stratami. To jak? Elektroniczne wybory przez internet zwiększą frekwencję? Być może okaże się, iż zwiększą tak bardzo, że w takich wyborach głosowało 300 milionów Polaków...

Przeczytaj felieton: Trudny wybór elektroniczny.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>