Dziękujemy za już, prosimy o jeszcze

Być może szybkie tempo zmiany stosunków społecznych, które wymagają wprowadzania powszechnie obowiązujących norm prawnych, wymusi z czasem zmianę podejścia do procesu stanowienia prawa?

Na pierwszym roku prawa studenci dowiadują się, że w czasach rzymskich niewolnik był rzeczą. Można go było uwolnić, sprzedać, oddać, albo zabić... Zwykła rzecz. Podejście do rzeczy i do ich własności z biegiem lat się zmieniało. Minęło więcej niż dwa tysiące lat - prawo własności jest głównym filarem, fundamentem obrotu gospodarczego. Niektórzy mówią o "świętej własności prywatnej". W różnych doktrynach powstawały różne konstrukcje prawne dotyczące własności (żeby przytoczyć jakąś egzotyczną: np. własność uspołeczniona), jednak pomysł, by inny człowiek był traktowany jak rzecz nie spotyka się już z uznaniem współczesnych myślicieli...

Nawiązując do prawoznawstwa należy przypomnieć, że prawo pojawia się tam, gdzie mamy do czynienia z relacjami między jednostkami ludzkimi w ramach pewnej, zorganizowanej grupy. Prawo wyraża wartości i potrzeby o szerszym lub węższym zasięgu społecznym. Prawo ma te potrzeby chronić i urzeczywistniać. Powstawanie prawa jest pewnym procesem decyzyjnym; realne istnienie norm prawnych zależy od społecznego przyzwolenia.

Zrobiłem szybką sondę wśród czytelników serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Zadałem następujące pytanie: Jak oceniasz jakość polskiego prawa dotyczącego internetu? Wynik takiej sondy jest (oczywiście) niedoskonały, jednak - mimo to - nawiążę do niego. Jak na razie: blisko 60% respondentów zaznaczyła odpowiedź: "nie wiedzą co robią". Drugi wynik (38%) uzyskała odpowiedź, wedle której jakość polskiego prawa dotyczącego Internetu jest słaba. Nikt nie zaznaczył odpowiedzi, że jakość tego prawa jest bardzo dobra. A jedynie 2% stwierdziło, że jest wystarczająca. O czym to może świadczyć? O niczym. To zabawa. Zabawa, która skłania jednak do pewnej refleksji...

Internet w Polsce liczy sobie trochę ponad dziesięć lat (w dniu 17 sierpnia 1991 roku nawiązano pierwsze połączenie TCP/IP między Centrum Informatycznym Uniwersytetu Warszawskiego a Kopenhagą). Idea rozproszonej sieci komputerowej bez wyróżnionego punktu centralnego pojawiła się w marcu 1964 roku. Ktoś mógłby powiedzieć, że to w zeszłym stuleciu, ja zaś powiem, że to czterdzieści lat temu. W czasie burzliwego rozwoju Internet uznawany był za oazę wolności, wirtualną przestrzeń, gdzie nie mają zastosowania żadne normy prawne. "Prawo w Internecie? - dziwny pomysł". Do dziś są osoby, które tak uważają. Internet zaś rozwija się coraz bardziej. Z sieci o stricte wojskowym charakterze, poprzez sieć akademicką, znajduje zastosowania komercyjnie. Informacja ma coraz większą wartość. Coraz większe znaczenie ma (wobec tego) wprowadzanie regulacji prawnych związanych z tą sferą aktywności ludzkiej.

Powyższe rozważania chciałbym zilustrować następującymi przykładami: W początkach XIX wieku, w 1815 roku, dzięki prywatnemu systemowi komunikacyjnemu, londyński bankier Nathan Rotschild poznał wynik bitwy pod Waterloo na trzy godziny przed oficjalną informacją na ten temat. Sprytny bankier postanowił dokonać pewnej manipulacji. Zaczął ostentacyjnie wyprzedawać papiery skarbowe, sugerując porażkę Artura Wellesleya (księcia Wellingtona). Gdy cena papierów spadła - dokonał masowego ich wykupu przez podstawionych pomocników. Dwaj inni bankierzy: Francois oraz Joseph Blanc przekupili operatora telegrafu w Tours (na trasie Paryż - Bordeaux), który przez ponad dwa lata wprowadzał błędy do transmisji. Interpretacja błędów dawała wspólnikowi bankierów w Bordeaux informację o trendzie cen na giełdzie w Paryżu. Manipulacje wykryto w sierpniu 1836 roku. Fakty te na stałe weszły do historii telegrafu oraz telekomunikacji. Wówczas były to przypadki jednostkowe, incydentalne. Podobne doniesienia w kontekście internetu dziś nikogo nie dziwią. Są ich tysiące.

Przytaczane przeze mnie we wstępie prawo własności ewoluowało przez tysiąclecia (!!!). Niedoskonałe dziś, prawo dotyczące Internetu ma przed sobą długą drogę. Początków tej drogi można się doszukiwać w 1865 roku, gdy dwadzieścia krajów zawiązało Międzynarodową Unię Telegraficzną i przyjęło pierwsze międzynarodowe regulacje telegrafii. Jednak wówczas nikt nie zdawał sobie sprawy, że już dziesięć lat później, 10 marca 1876, Alexander Graham Bell wypowie do swego asystenta pierwsze słowa za pomocą odkrytego przez siebie telefonu. Internet to już czasy współczesne. Rozwój nowych technologii jest tak szybki, że prawodawca nie nadąża z wprowadzaniem nowych regulacji. A te, wobec globalnego charakteru Sieci, są coraz bardziej potrzebne.

Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy. We współczesnym świecie prawie każdy coś posiada, coś ma. Regulacje prawne własności dotyczą zatem praktycznie wszystkich. Z Internetu nadal korzysta jednak "kilkusetmilionowa garstka" osób. Pokolenia tworzyły doktryny polityczne czy prawne dotyczące znanych im relacji społecznych. Te pokolenia opisywały to, co ich realnie otaczało i otacza (gdyż te doktryny nadal ewoluują). Czy w przyszłości prawodawca będzie mógł zidentyfikować problemy wynikające z rozwoju technologicznego i wprowadzić stosowne regulacje, jeśli ich stosowanie wykraczać będzie poza jego pojmowanie rzeczywistości?

Gdy Internet okrzepnie, gdy minie kilkaset lat - ktoś pewnie zrobi kolejną sondę. Wówczas odpowiedź, że jakość prawa dotyczącego Internetu (jego następcy?) jest wystarczająca (jednak nadal niedoskonała), będzie bodźcem do dalszego rozwoju tej dziedziny. Proces tworzenia norm w opisywanym zakresie będzie jedynie funkcją rozwoju nowych technologii. Wedle obserwacji - rozwoju coraz szybszego... W naszych realiach należy postulować, by prawodawcy nie robili przynajmniej podstawowych błędów. Być może szybkie tempo zmiany stosunków społecznych, które wymagają wprowadzania powszechnie obowiązujących norm prawnych, wymusi z czasem zmianę podejścia do procesu stanowienia prawa?

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>