Byk i niedźwiedź w internecie
To, że w Polsce nie było jeszcze spektakularnych procesów związanych z manipulowaniem informacjami giełdowymi nie oznacza, że regulatorzy tego rynku nie są czujni...
Obsługa relacji z inwestorami giełdowymi to bardzo delikatna materia. Ustawodawstwa państw z rozwiniętymi rynkami papierów wartościowych pełne są obostrzeń dotyczących ilości, formy oraz czasu przekazywania informacji na temat kondycji finansowych istniejących na giełdzie spółek. Chodzi o to, by wszyscy inwestorzy dysponowali (przynajmniej w założeniu) tą samą informacją, podaną w tej samej chwili. Dlaczego to jest takie istotne? W globalnym społeczeństwie, w którym głównym krwioobiegiem informacyjnym jest Internet - informacja ma specjalny, ekonomiczny walor.
Na takim rynku osoby parające się public relations w zakresie finansów mają twardy orzech do zgryzienia. Z jednej strony firmy chciałyby dostarczać na swój temat coraz więcej informacji, by wykorzystać możliwości szybkiej komunikacji z inwestorami, z drugiej: kolejne skandale finansowe doprowadzają do wprowadzania regulacji ograniczających ten przepływ informacji. Dlaczego wolność słowa doznaje ograniczeń wobec rynku papierów wartościowych? Oto dwa przykłady.
24-letni Amerykanin Ned Sneiderman "Sneiderman" stanął przed sądem. Wszystko zaczęło się 8 października 2001 roku, kiedy Sneiderman opublikował fałszywą notatkę prasową na jednym z forów dyskusyjnych poświeconych problematyce obrotu walorami giełdowymi (w serwisie biznesowym Yahoo!). Z notatki wynikało, że firma Extreme Networks, Inc. zamierza podpisać kontrakt z małą firemką z Florydy: Viasource Communications, Inc. Giełda oszalała. Wartość Viasource Communications wzrosła, przekraczając cztery i pół miliona dolarów. Nieco wcześniej Sneiderman nabył akcje Viasource. Jednak manipulację odkryto na czas. Akcje obu spółek czasowo wycofano z obrotu i Sneiderman nie mógł ich skapitalizować. W wyniku procesu sąd orzekł, że Amerykanin naruszył artykuł 10(b) ustawy the Securities Exchange Act of 1934 ("Exchange Act") i nakazał zapłacić odszkodowanie w wysokości sześćdziesięciu tysięcy dolarów.
Zabawa z informacją trafiającą do inwestorów może mieć również wymiar kryminalny. Dwudziestotrzy letni Mark Simeon Jakob opublikował w internecie fałszywy raport dotyczący spółki notowanej na amerykańskiej giełdzie. W raporcie można było przeczytać, że w sprawie spółki Emulex Corp., zajmującej się wysoko zaawansowaną technologią, toczy się postępowanie przed Amerykańską Komisją Papierów Wartościowych i Giełd, o to że spółka zrewidowała swój raport dotyczący zysków i strat oraz że dyrektor generalny spółki podał się do dymisji. Napisany fachowym językiem raport został podchwycony przez komentatorów w całym świecie, w wyniku czego firma gwałtownie utraciła dobrą reputację. W efekcie giełdowe notowania spółki się załamały. Inwestorzy stracili prawie 110 mln dolarów. Mark przyznał, że w sierpniu 2000 spreparował fałszywą notatkę prasową koncernu Emulex. Dlaczego? Jakob operował pożyczonymi walorami. Mechanizm jest prosty: pożycza się walory i sprzedaje w nadziei, że ich wartość spadnie. Jeśli wartość akcji spadnie dokonuje się zakupu tej samej ilości by je oddać. Zarobione pieniądze zostają w kieszeni. Mark Jakob zarobił w ten sposób 236 tysięcy dolarów. Następnie został aresztowany przez FBI. Powództwa cywilne i koszty procesu zniwelowały "finansowy sukces" przedsięwzięcia. Dodatkowo Jakob został skazany na trzy lata i osiem miesięcy więzienia w procesie karnym. W wyroku sędzia stwierdził, że czyn Marka był jak "zrzucenie bomby atomowej na giełdę papierów wartościowych".
A jak to jest w Polsce? Zapytałem Jacka Sochę, przewodniczącego Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, czy KPWiG zwraca uwagę na próby manipulacji ceną walorów przez publikowanie w Internecie fałszywych raportów? Odpowiedział, że owszem, szukają w Internecie zarówno pojawiających się bez zgody komisji ofert sprzedaży papierów wartościowych, jak i raportów. Co więcej: Komisja liczy na pomoc internatów w tym zakresie. Już na początku 2001 roku Komisja Papierów Wartościowych i Giełd powołała komórkę zajmującą się wykrywaniem osób łamiących ustawę o publicznym obrocie w internecie. Pierwszą akcję, polegającą na dokładnym monitorowaniu informacji i list dyskusyjnych w portalach, przeprowadzono 23 kwietnia (2001). W tamtym czasie skierowano 11 zawiadomień do prokuratury o naruszeniu prawa. W roku 2002 wiadomo było już, że kupno akcji Rafinerii Gdańskiej, PZU, Elektrownii Rybnik poprzez internet nie stanowi większego problemu, mimo że nie były notowane na GPW.
Ustawa Prawo o publicznym obrocie papierami wartościowymi z dnia 21 sierpnia 1997 r. przewiduje, że od dnia udostępnienia prospektu do publicznej wiadomości emitent jest obowiązany do równoczesnego przekazywania Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, spółce prowadzącej giełdę lub spółce prowadzącej rynek pozagiełdowy, na których są notowane papiery wartościowe emitenta każdej informacji powodującej zmianę treści prospektu - w okresie jego ważności, oraz informacji o wszelkich zdarzeniach, które mogłyby w sposób znaczący wpłynąć na cenę lub wartość papieru wartościowego. Emitent jest również obowiązany do przekazywania w powyższym trybie informacji bieżących i okresowych. Dopiero po upływie 20 minut od chwili przekazania informacji wspomnianym wyżej podmiotom - emitent jest zobowiązany przekazać informacje do publicznej wiadomości.
Odpowiedzialność za szkodę wyrządzoną wskutek podania nieprawdziwej informacji lub przemilczenia informacji, która powinna być zawarta w dokumentach związanych z wprowadzaniem papierów wartościowych do publicznego obrotu, a także informacji które wspomniałem wyżej (znaczące dla ceny lub wartości papieru wartościowego), ponosi emitent, subemitent usługowy lub wprowadzający, jak również osoby, które opublikowaną informację sporządziły lub w jej sporządzeniu brały udział, chyba że ani oni, ani osoby, za które odpowiadają, nie ponoszą winy.
Szanowni gracze giełdowi: weźcie pod uwagę przykre doświadczenia amerykańskich kolegów. To, że w Polsce nie było jeszcze spektakularnych procesów związanych z manipulowaniem informacjami giełdowymi nie oznacza, że regulatorzy tego rynku nie są czujni. Kto sam lub w porozumieniu powoduje sztuczne podwyższenie lub obniżenie ceny papierów wartościowych, podlega grzywnie do 5.000.000 zł. i karze pozbawienia wolności do lat 3.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>