Sieć użytkowników i administratorów

Do Usenetu wysyła się obecnie około miliona postów dziennie. Każdy może tam publikować artykuły i każdy może je czytać. Kogo ścigać za rozpowszechnianie w Usenecie treści niezgodnych z prawem?...

Usenet News to ogólnoświatowy system serwerów oraz grup dyskusyjnych, z którego można korzystać poprzez Internet. Składa się on z kilku tysięcy grup tematycznych, ułożonych w drzewiastą strukturę hierarchiczną. Tak (mniej więcej) definiowany jest Usenet w Wikipedii. Dalej można przeczytać, że serwery Usenetu są z sobą w stałej łączności i stale wymieniają między sobą nadchodzące posty. Serwer Usenetu może uruchomić i administrować każdy, zatem nie można wskazać jednej osoby czy instytucji, która Usenet obsługuje. To od administratora serwera zależy jakie grupy dyskusyjne chce udostępnić. On też decyduje kto może z jego serwera korzystać. Teraz Usenet jest usługą internetową, ale wyrósł z małej sieci opartej na serwerach na Uniwersytecie Duke i Uniwersytecie Północnej Karoliny. W tym sensie mówi się, że Usenet jest starszy od samego Internetu. Dopiero po wejściu sieci uniwersytetu Duke do Arpanetu serwer news tego uniwersytetu został podłączony do sieci opartej na protokole TCP/IP i od tego momentu możemy mówić o wspólnej historii Usenetu i Internetu. W opisie Usenetu dla laików porównuje się go do ogólnoświatowej gazety. Z pewnymi wyjątkami każdy może tam publikować artykuły i każdy może je czytać. I tu się pojawiają istotne problemy.

Czytelnicy o nieco dłuższym stażu pamiętają zapewne wielką aferę, jaka miała miejsce w Polsce w roku 1999, a której głównym bohaterem był serwis Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego. Popularne polskie dzienniki rozpisywały się wówczas na temat rozpowszechniania w Usenecie pornografii z udziałem dzieci. Gazety donosiły, że zdjęcia nadesłane do redakcji przez czytelnika pochodzą z jednej z grup na serwerze news.icm.edu.pl, a dalej informowały o sankcjach przewidzianych w kodeksie karnym związanych z prezentowaniem treści pornograficznych. Środowisko internetowe zareagowało na doniesienia prasowe dość żywiołowo. Wytknięto dziennikarzom niekompetencję w przedstawianiu skomplikowanej przecież tematyki. Z listów nadesłanych do redakcji wynikało jednoznacznie, że administratorzy serwerów Usenetu nie są w stanie kontrolować zawartości grup dostępnych poprzez ich serwery. Warto tu przywołać szacunki Wikipedii, zgodnie z którą do Usenetu wysyła się obecnie około miliona postów dziennie. W związku z ciągłym rozwojem sieci te dane mogą być już znacznie zaniżone. W związku z informacjami prasowymi powstał istotny problem. Kogo ścigać za rozpowszechnianie w Usenecie treści niezgodnych z prawem? Popularny dziennik jednoznacznie wskazywał na administratora serwerów. Wobec medialnej nagonki - administratorzy ICM zamknęli dostęp do kontrowersyjnych grup. Problem jednak pozostał nierozwiązany.

Postanowiłem przypomnieć tamte wydarzenia wobec dwóch doniesień związanych z procesami sądowymi na świecie. Pierwsza opisana niżej sprawa ma związek z wykorzystaniem w Usenecie utworów pisarza science fiction, druga zaś dotyczy roszczeń przemysłu muzycznego. W obu historiach chodzi o naruszenie praw autorskich, co trudno porównywać do rozpowszechniania pornografii z udziałem dzieci. Na tych przykładach pragnę zasygnalizować pewien problem związany z odpowiedzialnością za treści. Diabeł tkwi w szczegółowych zapisach prawa. Raz można tam przeczytać o rozpowszechnianiu, innym razem o udostępnianiu lub prezentowaniu publicznie. W jeszcze innych przypadkach mowa jest o tym, kto ma prawo wyłącznego dysponowania różnego rodzaju informacją. Przy takim podejściu słowo "Usenet" nie koniecznie musi expresis verbis występować w zapisach ustaw, by można było rozpatrywać problemy prawne wynikające z istnienia takiej usługi.

W 2000 roku fan Harlana Ellisona opublikował zeskanowany utwór tego autora na grupie alt.binaries.e-book. Pisarz zwrócił się do sądu poszukując ochrony. Sąd okręgowy zważył argumenty i orzekł, że firma America Online, jako dostawca usług internetowych, nie jest w tym przypadku odpowiedzialna za naruszenie prawa. Jako podstawę orzeczenia sąd powołał amerykańską ustawę Digital Millennium Copyright Act (DMCA), zgodnie z którą dostawca usług nie ponosi odpowiedzialności jeśli usunie sporny utwór po powiadomieniu go o naruszeniu prawa. Sąd apelacyjny, który orzekał w tej samej sprawie stwierdził jednak, że pisarz ma prawo domagać się od AOL ochrony w związku z nieautoryzowanym wykorzystaniem jego utworu rozpowszechnianego poprzez serwery firmy obsługujące Usenet... Sąd apelacyjny uznał, że w pewnych okolicznościach dostawca usług może ponosić odpowiedzialność. Ellison argumentuje, że rola firmy AOL jest podobna do tej, jaką odgrywał serwis Napster przy dystrybucji chronionych przez prawo autorskie utworów. Wszyscy wiemy, jaki los spotkał Napstera. Sprawa wróciła do ponownego rozpatrzenia przed sąd pierwszej instancji.

W drugim przypadku: międzynarodowa organizacja fonograficzna IFPI (International Federation of the Phonographic Industry) postanowiła pozwać belgijskiego dostawcę usług internetowych Telenet zarzucając mu nielegalne dystrybuowanie chronionych prawem autorskim utworów. Również chodzi o Usenetu. W tym przypadku Telenet zdecydował się wcześniej odmówić zablokowania dostępu do pewnych grup dyskusyjnych stwierdzając, że operator nie może być odpowiedzialny za przesyłane w jego sieci dane. Telenet powołuje się w tym przypadku na dyrektywę europejską poświęconą handlowi elektronicznemu (E-Commerce Directive 2002/58/EC). A jak zdecyduje sąd?

W komentarzach dotyczących odpowiedzialności polskiego ICMu, publikowanych w 1999 roku, spotkać można było tezę, że nikt nie ściga Poczty Polskiej za to, iż ktoś przesyła zdjęcia pornograficzne z udziałem dzieci w tradycyjnych listach. Ta analogia jest - jak się wydaje - dość nośna medialnie, ale zbyt daleko idąca. To prawda, że administrator obsługujący serwer Usenetu musiałby kontrolować kilkadziesiąt tysięcy grup dyskusyjnych, na które wysyła się kilkadziesiąt postów na sekundę. Prawdą jest jednak również i to, że istnieją takie kategorie informacji, których rozpowszechnienie (niezależnie od medium, w jakim to nastąpiło) może powodować określone konsekwencje natury prawnej. Poza rozpowszechnianiem pornografii czy naruszeniem praw autorskich można rozważać w tym kontekście również takie posty w Usenecie, które zawierają komunikaty nawołujące do waśni, naruszają czyjeś dobre imię, wyjawiają tajemnicę państwową czy tajemnice przedsiębiorstwa. W Usenecie łatwo sobie wyobrazić groźby karalne czy informacje mające na celu wpłynięcie na notowania spółek na giełdzie. Również spam - a więc przesyłanie niezamawianej informacji drogą elektroniczną - pojawia się w Usenecie, podobnie jak informacje stanowiące obejście zakazów czy ograniczeń reklamy. Mimo przyjęcia generalnej zasady, zgodnie z którą odpowiadać powinien sprawca naruszenia prawa, może się zdarzyć, że w niektórych przypadkach odpowiadać może również administrator serwera, który nie zareagował w określony sposób. Zwłaszcza, gdy sprawca pozostanie anonimowy. To kolejne wyzwanie, przed którym stoi światowy wymiar sprawiedliwości.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>