Chciało ci się zakładać działalność?
Napiszę dla porządku, że niektórzy przedsiębiorcy (zwłaszcza ci, którzy niedawno zaczęli prowadzić działalność gospodarczą i korzystają z tej ulgii, co to miała być taka zachęcająca) winni się zainteresować niniejszym tematem. Nie wystarczy ten jeden raz złożyć deklaracje ZUS DRA. Trzeba to robić co miesiąc, bo system informatyczny nie wyrobił...
Wczorajsza Rzeczpospolita pisała: "Ku wielkiemu zaskoczeniu, nowi przedsiębiorcy, którzy płacą ulgowe składki, mają co miesiąc fatygować się do ZUS i składać dokumenty ubezpieczeniowe. Szybko muszą dostarczyć zaległe deklaracje. Okazało się, że system informatyczny ZUS nie jest przygotowany na zwolnienie nowych przedsiębiorców z comiesięcznego obowiązku składania dokumentów ubezpieczeniowych"
Gazeta wyborcza: "- Przyznaję, chcieliśmy nowym przedsiębiorcom ułatwić życie. Ale okazało się, że nasz system komputerowy z Prokomu wymaga głębszych zmian niż wcześniej przewidywaliśmy. Chciałbym wszystkich przeprosić. Już nad systemem pracują technicy - przyznaje rzecznik ZUS Radosław Przybylski i zapewnia, że system na pewno zadziała... w czerwcu"...
Niedawno system informatyczny ZUS jakąś nagrodę dostał w Unii Eurpejskiej... Media pisały, głosiły i pokazywały: Kompleksowy System Informatyczny Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (KSI ZUS), współtworzony przez Prokom Software S.A., otrzymał główną nagrodę w konkursie e-Europe Awards for e-Government 2005, w jednej z czterech kategorii... Nie. Nie będę złośliwy. Po prostu pójdę i załatwię te deklaracje... Przecież nie nagrodziliby źle działającego systemu, nie?
A na marginesie dodam, że nadal toczy się proces o udostępnienie informacji publicznej, tj specyfikacji tego systemu do kontaktów obywateli z urzędami, by można było stworzyć alternatywne oprogramowanie. Teraz sprawa jest w sądzie cywilnym po tym, jak w dwóch niezależnych postępowaniach administracyjnych sądy administracyjne uznały, iż wystarczy się zasłonić dowolną tajemnicą prawnie chronioną (np. bliżej niesprecyzowana tajemnicą przedsiębiorstwa) by dostęp do informacji gwarantowany przepisami ustawy o dostępie do informacji publicznej okazał się fikcją. Przynajmniej jeśli chodzi o postępowanie administracyjne. Pozostaje droga cywilna, która w przypadku ZUS i Płatnika właśnie jest testowana. Za kilka lat dam państwu kolejny komunikat w tej sprawie.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
nie ma takiego przepisu :)
Czynisz, VaGla, spory skok pomiędzy nieprzystosowaniem systemu ZUS do nowych zadań a sprawą zamkniętego protokołu KSI MAIL. Czy dobrze czytam między wierszami - chcesz powiedzieć, że otwarty system byłby do nich przystosowany?
Ale właściwie chciałbym podyskutować o tej sprawie z nieco innej strony. Mianowicie, wykorzystam tu metodę (proces) prowadzenia dyskursu o prawie (w tej formie) jaki nam się ostatnio bardzo dobrze sprawdził i stawiam tezę:
Nie ma takiego przepisu, który zakazywałby administracji publicznej wybrać zamknięty system do informatyzacji wykonywanych przez nią zadań!
W całej tej batalii nie chod
W całej tej batalii nie chodzi o to, by zmusić urzędy do używania otwartego oprogramowania, lecz o to by obywatel nie był zmuszony do korzystania z niego. Wewnętrznie urząd może sobie używać czego chce, lecz gdy dochodzi do zetknięcia tego systemu ze zwykłym obywatelem powinna istnieć pełna przejrzystość. Wystarczy przypomnieć sobie wątpliwej jakości hasło główne do programu Płatnik, które można było odkodować za pomocą krótkiej aplikacji napisanej w perlu, gdyż oczywiście znajdowało się w rejestrze systemu (o ile mnie pamięć nie myli, dawno nie musiałem go "łamać").
Jako dobry przykład warto wspomnieć fakt, iż ARiMR swego czasu udostępniała specyfikację formatu plików, dzięki któremu można było uniknąć wypełniania tysięcy papierków przy uboju bydła (niestety, po "odnowieniu" witryny wszystko gdzieś poznikało, BTW naprawdę ktoś za tą aktualizację zapłacił???) - pomimo iż sam system działający wewnątrz agencji jest zamknięty. Tylko tyle wymaga się od ZUS-u - by nie wymuszał na obywatelach jednej jedynej technologii i aplikacji, której zabezpieczeń nie można potwierdzić...
jest taki przepis ,,,
Tak jak pisze deejay - nie jest kwestią jakiego oprogramowania używa urząd (aczkolwiek ze względu na strategiczne dane zgromadzone w takich sytamach należałoby optować za os) , ważne jest czy urząd wymusza stosowanie pewnych rozwiązań na użytkownikach końcowych.
Ale do rzeczy - jest taki przepis usatwy o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne, który nakłada na administrację państwową obowiązek udzielenia danych o interfesjach i protokołach informacyjnych.
Na mocy łaskawych przepisów przejściowych w stosunku do najważniejszych urzędów obowiązek ten został przedużony do 2007 roku. *art 56 - nowelizacji do ustawy.
Teza do dyskusji (w tej formie oczywiście): Czy uważacie , że przepisy te bedą skuteczne i doprowadzą do sytuacji pożądanej z punktu widzenia end-userów (czyli nas)
ale który konkretnie?
Czy chodzi Ci o art. 20 ust. 1? Czy może o 13 ust. 2 pkt 2 lit. a)?
przepis
chodzi mi o ten drugi, miałem przyjemność przetestować to w praktyce - udało się
słaba podstawa
Art. 13 ust. 2 pkt 2 lit. a) to dość wątła podstawa.
Po pierwsze, nie stosuje się on do sporej rzeszy podmiotów wyłączonych spod działania ustawy.
Po drugie, wymaga on opublikowania w BIPie "zestawienia struktur dokumentów elektronicznych, formatów danych oraz protokołów komunikacyjnych i szyfrujących". Czy do wypełnienia tego obowiązku rzeczywiście konieczne jest wdrożenie otwartego systemu do komunikacji z obywatelem? Czy to "zestawienie" to to samo co specyfikacja formatu danych lub protokołu?
Po trzecie: Załóżmy, że istotnie chodzi tu o opublikowanie specyfikacji. W jaki sposób podmiot realizujący zadania publiczne wywiąże się z tego obowiązku, gdy specyfikacja protokołu nie została ujawniona przez jego twórcę? Jaka sankcja grozi za niewywiązanie się z tego obowiązku? Rozdział 4 ustawy? A co jeżeli zamknięty protokół (format danych) znalazł się w rozporządzeniu (patrz art. 13 ust. 4)
stawiasz właściwe pytania
Ciekawe czy ktokolwiek jest w stanie sensownie na nie odpowiedzieć, w szczególności co do drugiej tezy - myslę, że przydałby się głos informatyka
Co do trzeciego zagadnienia to można wypowiadać się chyba tylko de lege fereda :-). W obecnym stanie prawnym nie ma takiego przepisu , który nakazywałby ujawnić dysponentowi protokołu lub formatu jego specyfikację.
Konkurencja dałaby jakość
Ten skok oczywiście spory mi się udało zrobić. Musiałem szybko newsa napisać, bo musiałem się wziąć za wypełnianie tych formularzy do ZUS, które właśnie w newsie opisałem. Dziesiąty się zbliża, więc czas najwyższy. A odpowiadając na pytanie - nie wiem czy otwarty system byłby lepiej przystosowany do zadań, które stoją przed ZUS. Myślę jednak, że otwarty kod pozwoliłby różnym fimom pracować nad poszczególnymi modułami. Możnaby uruchomić społeczny (albo paraspołeczny) audyt jakości czy bezpieczeństwa (przed wdrożeniem). Państwo Polskie nie byłoby uzależnione od jednego dostawcy. Powstałyby interfejsy (tak, tak! mamy takie polskie słowo w ustawie) na wiele platform. Myślę po prostu, że monopol nie jest fajny i nie sprzyja zwiększaniu jakości.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Nie jest ważne?
Od razu przyznam, że nie bardzo się znam na technologii, więc chciałbym zadać pytanie z nadzieją na pouczającą odpowiedź. Padło tutaj stwierdzenie, że nie jest ważne jakim oprogramowaniem posługuje się urząd, gdyż najważniejsze jest, żeby nie wymuszał stosowania tego oprogramowania na swoich petentach. Chciałbym polemizować z pierwszym członem tej wypowiedzi, gdyż drugi zdaje sie oczywistą prawdą. Wydaje mi się, że każdy system powinien spełniać pewne wymagania dotyczące bezpieczeństwa i stabilności. I jeżeli ktoś staje przed wyborem systemu, powinien się takimi przesłankami kierować dodając kolejną równie ważną jaką jest cena. Każdego z nas chyba interesuje jak wydawane są nasze pieniądze, więc słusznie każdy by uznał za skandal zadecydowanie o wyborze konkretnego systemu, bez popierania się tymi przesłankami. Wydaje mi się że większość systemów w Polskich urzędach opiera się o system Windows które jak wiadomo nie jest tani, a do doskonałości w dziedzinie bezpieczeństwa, czy stabilności mu daleko. I moje pytanie brzmi, czy nie jest słusznym domaganie się od osób decydujących o wprowadzeniu tego czy innego systemu wybierania systemów opartych na Linuksie? Z tego co czytałem, są to systemy daleko bezpieczniejsze i stabilniejsze od Windowsów, poza tym zapewne zdecydowanie tańsze w zakupie. Wydaje mi się również, że większość z dystrybucji zawiera w sobie dosyć znaczne ilości programów, a więc odpada konieczność zakupowania dodatkowych licencji etc. Zaznaczam, że nie jestem jakimś fanatycznym wyznawcą Linuksa, po prostu interesuje mnie to zagadnienie juz od jakiegoś czasu. Miałem kilka razy okazję widzieć informatyków w różnych urzędach zmagających się z problemami typu BSOD, czy wirus, na urzędowych komputerach i zawsze mnie nachodziła myśl, dlaczego ktoś kto decydował o zakupie systemów wybierał akurat Windowsy a nie coś innego, i czy nie jest to aby co najmniej wątpliwe pod względem prawnym, gdyż jakoś ciężko mi było sobie wyobrazić przesłanki decydujące o wyższości akurat Windowsa. Sam niedawno testowo zainstalowałem sobie jakąś darmową wersje Linuksa, i w użytkowaniu jest co najmniej tak samo prosty jak Windows, więc argument o konieczności szkoleń dla armii urzędników odpada.
Więc jeśli mam rację dlaczego nikt nie podnosi larum, że jedna firma ma faktyczny monopol w urzędach na systemy operacyjne?
A jeśli nie mam racji to czego nie rozumiem?
------------
W Polsce wszyscy znają się na prawie, medycynie i informatyce