W życiu należy dużo od siebie wymagać
Rozmowa z Pierwszym Prezesem Sądu Najwyższego - Prof. dr hab. Adamem Strzemboszem.
Prof. Adam Strzembosz urodził się 11 września 1930 roku w Warszawie. Tam też ukończył szkołę podstawową. W roku 1949 zrobił maturę a następnie rozpoczął studia prawnicze na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie uzyskał tytuł zawodowy prawnika. Studia prawa były wówczas dwu stopniowe. Drugi stopień studiów tzw. "kurs magisterski" odbył na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie uzyskał tytuł zawodowy magistra prawa. W latach 1956 - 1958 odbył aplikację sądową w sądach warszawskich. W roku 1961 powołany został na stanowisko sędziego sądu powiatowego. W pięć lat później został delegowany do sądu wojewódzkiego, gdzie pełnił funkcję sędziego wizytatora d/s nieletnich. A w roku 1968 otrzymał nominację na stanowisko sędziego sądu wojewódzkiego. Sześć lat później został delegowany do Instytutu Badania Prawa Sądowego. W roku 1969 zrobił doktorat, a następnie w roku 1979 habilitował się. Od września 1980 roku związany był także z działalnością NSZZ SOLIDARNOĆŚ. Był min. twórcą Komisji Zakładowej Solidarności w Ministerstwie Sprawiedliwości, członkiem zarządu Regionu Mazowsze, współprzewodniczącym Krajowej Komisji Rewizyjnej. Konsekwencją tej działalności było odwołanie go w grudniu 1981 roku, przez Radę Państwa, ze stanowiska sędziego sądu wojewódzkiego i usunięcie z Instytutu Badania Prawa Sądowego. Następnie pracował na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, gdzie uzyskał tytuł profesora nadzwyczajnego. Po obradach Okrągłego Stołu, w których uczestniczył kierując opozycyjnym zespołem d/s prawa i sądów, został powołany na stanowisko pierwszego zastępcy Ministra Sprawiedliwości, a od lipca 1990 roku do chwili obecnej pełni funkcję Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego. Ma na swoim koncie ponad sto publikacji w tym kilka książkowych.
Czym zajmuje się na co dzień Pierwszy Prezes SN?
Przede wszystkim kieruję Sądem Najwyższym i to zarówno w charakterze merytorycznym - jestem przewodniczący Kolegium SN oraz Zgromadzenia Ogólnego Sędziów, jak i administracyjnym, a także reprezentuję go na zewnątrz. Oczywiście nie mam żadnego wpływu na treść orzeczeń zapadających w Sądzie Najwyższym. Do moich obowiązków należy także występowanie do odpowiednich izb o rozstrzygnięcie wątpliwości prawnych, czyli o wydanie uchwał o charakterze abstrakcyjnym, które by wyjaśniały sprzeczności występujące w praktyce orzeczniczej sądów. Mam też prawo występowania do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zgodności aktów niższego rzędu z aktami wyższego rzędu. A od momentu zastąpienia rewizji nadzwyczajnej kasacją, raz w miesiącu orzekam w Izbie Karnej SN jako jeden z sędziów wydających orzeczenia kasacyjne.
W jaki sposób wprowadzenie do polskiego prawa instytucji kasacji wpłynęło na ilość spraw rozstrzyganych przez SN?
Wzrost spraw, które wpływają do Sądu Najwyższego, w porównaniu z okresem obowiązywania rewizji nadzwyczajnej, jest wręcz dramatyczny. W szczególności dotyczy to Izby Karnej SN, która została dosłownie zalana kasacjami. Mimo, że rozwiązanie to przysparza pewnych trudności praktycznych to wprowadzenie kasacji jest w pełni uzasadnione. Można to określić jako zwycięstwo prawa nad pewnymi instytucjami typowo sowieckiego pochodzenia, które pozbawiały obywatela prawa do domagania się rozpatrzenia jego sprawy przez Sąd Najwyższy, poprzez to, że decyzję o wniesieniu rewizji nadzwyczajnej podejmowało kilka osób znajdujących się na wysokim szczeblu administracyjnym, tj. Pierwszy Prezes SN, Minister Sprawiedliwości - Prokurator Generalny, czy wreszcie Rzecznik Praw Obywatelskich. Takie rozwiązanie zresztą istniało już w Polsce przed Drugą Wojną Światową i obecnie występuje w większości europejskich państw demokratycznych.
Zatem o ile wydłużył się czas rozpatrywania spraw wynikających z kasacji w porównaniu z rewizją nadzwyczajną?
Wcześniej Sąd Najwyższy potrzebował od dwóch do czterech miesięcy na rozpatrzenie rewizji nadzwyczajnej, podobnie zresztą jak i pozostałych spraw trafiających do SN. W chwili obecnej, gdyby nie doszło do zmian prawnych i organizacyjnych, to sprawy karne wpływające w najbliższym czasie mogłyby liczyć na rozstrzygnięcie za około dwa lata. Te zmiany są o tyle trudne, że nie można ich rozwiązać poprzez samo zwiększenie liczby sędziów, gdyż brakuje dla nich pomieszczeń, pomijając problem ze znalezieniem osób posiadających odpowiednie kwalifikacje do zajmowania tego stanowiska.
Ustawa Prawo o ustroju sądów powszechnych mówi o tym, że kandydat na sędziego powinien posiadać "nieskazitelny charakter". Co to według Pana oznacza?
Jest to określenie niezbyt wyraźnie zdefiniowane, chociaż każdy człowiek wie mniej więcej co to oznacza. Chodzi tu nie tylko o uczciwość, solidność, obowiązkowość, ale także o takie cechy, które świadczą o tym, że dana osoba w stosunkach między ludzkich i w swoich stosunkach z państwem, zakładem pracy postępuje tak, jak tego można by oczekiwać od prawego obywatela i prawego człowieka. Natomiast nie ma tu pewnego sformalizowanego kodeksu zachowań dla tej grupy zawodowej, które pozbawiałyby przymiotu nieskazitelnego charakteru. Takie projekty były, lecz okazywały się nieprzydatne ze względu na konieczność operowania regułami ogólnymi, właściwie truizmami, przez co niewiele wnosiły do sprawy, a z drugiej strony trudno jest przewidzieć wszystkie ekstremalne i wyjątkowe sytuacje, które mogą się w życiu pojawić.
Artykuł 178 ust. 2 uchwalonej niedawno Konstytucji głosi: "Sędziom zapewnia się warunki pracy i wynagrodzenia odpowiadające godności urzędu oraz zakresowi ich obowiązków" Czy mógłby Pan to zinterpretować i ocenić czy obecna sytuacja materialna sędziów jest według Pana odczucia zgodna z tym przepisem?
Oczywiście sędziowie powiedzą, że nie. Natomiast przedstawiciele zawodów inteligenckich, gorzej płatnych, jak np. lekarze, czy nauczyciele, powiedzą że tak. Niemniej należy tu wziąć pod uwagę zarówno to, że sędziemu nie wolno dorabiać, poza działalnością naukową, bądź artystyczną do swojej pensji, jak i to, że pewien autorytet tego zawodu buduje się, oprócz oczywiście sposobu funkcjonowania sędziów, na statusie materialnym. Sędzia, który chodzi w dziurawych butach, lub przetartej na łokciu marynarce nie wywołuje aplauzu. Sądzę, że sędziowie Sądu Najwyższego zarabiają zgodnie z przytoczonym przepisem, ich uposażenia bowiem opowiadają uposażeniu zasadniczemu wicemarszałka sejmu, czy wicepremiera. Natomiast problem zaczyna się przy sędziach niższych instancji. Te różnice pomiędzy płacą sędziów SN, a pozostałymi są zbyt duże, co oczywiście nie oznacza, że wszyscy powinni zarabiać tyle samo; powinno to być uzależnione od zajmowanego stanowiska.
A czy to, że w Sądzie Wojewódzkim w Warszawie niektórzy sędziowie muszą przeprowadzać rozprawy w małych salkach przerobionych z dawnych pokojów narad można uznać za zapewnienie im godziwych warunków pracy?
Jest to z całą pewnością niewłaściwe. Dlatego też ważną rzeczą jest wybudowanie nowego gmachu Sądu Najwyższego, nad czym trwają już prace. Po wyprowadzeniu się Sądu Najwyższego z obecnego gmachu zwolnią się dwa piętra, które po niezbędnym remoncie będzie można zaadoptować na potrzeby sądów warszawskich, co powinno w sposób istotny polepszyć warunki pracy sądów, które tu pozostaną
Czy w dalszym ciągu istnieje duża fluktuacja kadr w obrębie sądownictwa i jak Pan ocenia to zjawisko?
Fluktuacja w dalszym ciągu istnieje, ale uległa pewnemu zmniejszeniu w stosunku do tego co było. To, że w dalszym ciągu wielu wartościowych, doświadczonych sędziów odchodzi wynika, moim zdaniem, nie tylko z niezadowolenia z powodu niskich płac, ale także z tego, że jest to zawód bardzo obciążający psychicznie i nie każdy jest w stanie go wykonywać. Jest to oczywiście z punktu widzenia wymiaru sprawiedliwości bardzo niekorzystne zjawisko, gdyż na wykształcenie w pełni wartościowego sędziego, począwszy od momentu rozpoczęcia aplikacji, potrzeba około dziesięciu lat.
Jakie jeszcze dostrzega Pan problemy stojące przed polskim wymiarem sprawiedliwości?
Należy dokonać takiej reformy sądownictwa, aby z jednej strony zwiększyć dostępność do sądu obywatela, a z drugiej strony zwiększyć szybkość rozpoznawania spraw. Przewlekłość spraw jest bowiem bardzo niekorzystna z punktu widzenia realizacji praw obywatelskich, jak również z punktu widzenia rozwoju życia gospodarczego. Ponadto szybkość rozpatrzenia sprawy karnej ma ogromne znaczenie z punktu widzenia prewencyjnego, o wiele większe niż wysokość kary.
Jakie cechy charakteru, umiejętności powinien posiadać dobry sędzia?
Jest to trudne do zdefiniowania. Wydaje się, że muszą to być zarówno odpowiednie predyspozycje intelektualne jak i pewne cechy charakteru. Musi być to człowiek otwarty, gotowy uwzględniać pewne indywidualne, właściwie niepowtarzalne okoliczności, wrażliwy na innych ludzi, ich nieraz niezwykle trudne warunki życia, czy bardzo niekorzystne dla nich zbiegi okoliczności. A więc musi to być człowiek, który ma pewną poza prawniczą wiedzę o życiu i świecie, ma doświadczenie i umiejętność oceniania ludzi. Do tego dochodzą umiejętności analizy wszystkich okoliczności, z którymi się w sprawie zetknął, logiczność myślenia, orzekanie poza wszelkimi emocjami, które może dana sprawa wywoływać. Na pewno ważna jest także rzetelność i systematyczność w pracy.
Co jest najtrudniejsze w tym zawodzie?
Myślę, że najtrudniejsze jest samo podejmowanie decyzji. Sędzia rozpatruje stosunkowo niewiele spraw jednoznacznych i do końca jasnych. Najczęściej musi wybierać pomiędzy którąś z wielu możliwych wykładni prawa, oceniać zgromadzony materiał dowodowy, na podstawie którego musi wyrobić sobie pogląd o postępowaniu człowieka, którego sprawa dotyczy i podjąć w tej sprawie rozstrzygnięcie zdając sobie często sprawę, że tak do końca nie jest w stanie dowiedzieć się wszystkiego o tym człowieku, o okolicznościach sprawy, gdyż nie posiada takich urządzeń, które dawałyby mu stuprocentową pewność.
A czy pamięta Pan swoją najtrudniejszą sprawę?
Nie mam takiej sprawy, którą uznałbym za najtrudniejszą. Wiele było spraw trudnych. Im bardziej dotykały one losu konkretnych osób, tym były trudniejsze. Miałem także takie sprawy, w stosunku do których nie jestem tak do końca przekonany, czy zrobiłem w nich dostatecznie dużo, ale taki już los sędziego.
Pana credo życiowe...
Po pierwsze credo jest sprawą bardzo osobistą, a po drugie nie posiadam takiego jednego, wydumanego hasła. Uważam natomiast, że w życiu należy dużo od siebie wymagać, chcieć się rozwijać i to nie tylko we własnym zawodzie i zachowywać się jak człowiek przyzwoity
Pana Hobby?
Mam na nie niestety coraz mniej czasu i sił. Ale bardzo lubię czytać książki i podróżować.
A Pana rodzina?
Mam żonę, czwórkę dorosłych dzieci i troje wnucząt.
Rozmawiał: Piotr Bałasz
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>