prasa

Internet i masowe przekraczanie granic wolności słowa

Przed sądem w Pittsburghu (Pensylwania, USA) toczy się proces związany z niepochlebnymi komentarzami opublikowanymi w serwisie DontDateHimGirl.com (nie umawiaj się z nim dziewczyno). Wolność słowa ma pewne granice. Trudno dochodzić roszczeń, gdy każdy może "anonimowo" publikować w internecie komentarze. Brak możliwości skutecznego dochodzenia roszczeń może stanowić zagrożenie praw człowieka - prawa do skutecznego środka odwoławczego. Prawodawca dostrzega problem, stąd pojawiają się też pomysły na szczególną regulację zniesławienia (pomówienia) za pośrednictwem blogów i innych serwisów internetowych.

Pomysł na zgłaszanie treści nielegalnych

W USA przygotowano projekt nowej regulacji, zgodnie z którą (o ile zostanie przyjęta) wydawcy serwisów internetowych będą zobligowani do zgłaszania grafik i materiałów video, które zawierają treści niezgodne z prawem, ze szczególnym uwzględnieniem materiałów godzących w prawa dzieci. Jeśli tego nie zrobią - grozić im będzie grzywna w wysokości do 300 tys dolarów.

Prawo do odpowiedzi online

Parlament Europejski przyjął w drugim czytaniu swoją rekomendację w sprawie ochrony małoletnich, godności ludzkiej oraz prawa do odpowiedzi w odniesieniu do konkurencyjności europejskiego przemysłu audiowizualnego oraz internetowych usług informacyjnych. Chodzi m.in o dyskutowane dość mocno prawo do odpowiedzi w serwisach internetowych.

Dyrektywa audiowizualna po pierwszym czytaniu

13 grudnia Parlament Europejski głosował nad przyjęciem projektu dyrektywy Audiovisual Media Services Directive (AVMS). Dyrektywa ta to kontynuacja dyrektywy o telewizji bez granic. Jeśli zostanie przyjęta - zmieni właśnie tę dyrektywę. W projekcie mowa jest o nielinearnych usługach medialnych (przez co należy rozumieć np. video na żądanie). W pewien sposób dyrektywa będzie dotyczyła również internetu. Warto jeszcze powiedzieć, że nad dyrektywą Unia pracuje zgodnie z procedurą współdecyzji.

Serwisy społecznościowe: wojna postu z karnawałem

Na fali przyznania przez Time tytułu człowieka roku wszystkim oraz tego, że na grube miliony szacuje się wartość serwisów społecznościowych, pojawiły się w prasie dość optymistyczne artykuły dotyczące korzystania z takich serwisów jak YouTube czy MySpace. Wedle komentarzy - nadchodzi rewolucja (ewolucja) informacyjna, ale wydaje mi się, że to tylko pozory. Coś się zmienia, jednak niekoniecznie chodzi o oddanie członkom społeczności wpływu na dyskusje publiczną, na dystrybucję treści. Zmienia się tylko model kontroli nad treściami (por. Ograniczanie i kontrola dostępu oraz kanałów dystrybucji). Ale nadal to nie końcowy użytkownik kontroluje te treści, a zmiana następuje jedynie na funkcji dystrybutora, a większość tegorocznych "ludzi roku" nadal uważana jest przez poszczególne systemy prawa za przestępców.

HRW twierdzi, że blogerów zmuszono do zeznań

Czy w cywilizowanym kraju można być sądzonym za udzielanie wywiadu zagranicznym stacjom radiowym, współpracę z mediami, lub pisanie własnego bloga? Wszystko zależy od tego co się pisze lub mówi. Niektóre kraje są bardzo czułe na tym punkcie, a nawet u nas niedawno toczył się proces przeciwko bezdomnemu, który miał znieważyć Prezydenta. Można narazić się na zarzuty związane z działaniem na szkodę państwa. Pytanie tylko o to, czy zeznania można wymuszać siłą? W Iranie trwa proces czterech blogerów.

Przecieki i prywatność pracowników - ugoda HP

Interesujące. Generalnie media raczej starają się szukać komentarzy dotyczących zasad monitorowania pracowników, jednak gdy się nadarzy okazja, by nawiązać do tematu - zostają jedynie "kontrowersyjne metody użyte do wykrycia przecieków do prasy". Chodzi o Hewlett-Packard. Spółka ma opłacić się władzom Kalifornii (mowa o 14,5 mln dolarów) w wyniku ugody z prokuratorem stanu. Ktoś przekazywał prasie poufne informacje ze spotkań członków zarządu. Nie widać tu związku z monitoringiem pracowników?

Orzeczenie w sprawie zatrzymanego blogera Charlesa LeBlanca

Zatrzymanie Charlesa LeBlancaPo sprawie Josha Wolfa oraz historii z tajemnicą dziennikarską blogerów przyszedł czas na sprawę Charlesa LeBlanca. W pewien sposób kanadyjski sąd uznał, że bloger jest dziennikarzem, a wszystko w kontekście zatrzymania go przez Policję w czasie demonstracji związanej z przygotowaniami do powołania Atlantica Initiative w czerwcu 2006 roku. W czasie zatrzymania LeBlanca krzyczał, że jest blogerem i robi zdjęcia, co jednak nie uchroniło go przed powaleniem na ziemię przez trzech funkcjonariuszy.

Ciąg dalszy belgijskiego sporu wydawców z Google

Niedawno pisałem zarówno o belgijskim wyroku w sprawie Google, o negocjacjach podjętych przez MSN oraz o rezerwie 200 milionów dolarów, którą spółka Google przygotowała na potrzeby ugód związanych z ew. pozwami, których spodziewa się w związku zprzejęciem YouTube. Teraz zaś wiadomo, że Google w Belgii dogaduje się z dziennikarzami i autorami multimediów. Czyżby manewr okrążająco - taktyczny? Spór z Copiepresse trwa nadal. Ja się zastanawiam, czy nie powinienem poprosić Netsprinta o wynagrodzenie... Czy nie powinienem mieć też jakiegoś udziału w opłatach od urządzeń reprograficznych i od czystych nośników?

Wrażenia po pierwszym dniu pół roku później

Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego pragnę niniejszym podziękować za zorganizowanie interesującej dyskusji, która odbyła się w czasie pierwszego dnia konferencji Nowe technologie a ochrona IP. Konferencja miała miejsce w Hotelu Sofitel Victoria w Warszawie. Takie dyskusje są – w moim odczuciu – bardzo ważne. Wiadomo, że jest wiele sprzecznych interesów. Relacje społeczne i biznesowe zmieniają się bardzo dynamicznie. Medal ma więcej niż dwie strony. Bez dyskusji na temat oczekiwań rynku (różnych jego graczy), bez głosu reprezentującego konsumentów, autorów, wydawców, pośredników, i wszystkich innych graczy – nie da się przygotować dobrego prawa opisującego te wszystkie relacje. Jutro dzień drugi.