zamówienia publiczne

Urzędowe ustalanie cen korzystania z informacji w regulacjach re-use i prawa autorskiego

krzywe popytu i podażyKilka dni temu została przyjęta ustawa z dnia 8 lipca 2010 r. o zmianie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych. Nie wiadomo, czy ją któryś z prezydentów podpisał (na stronie prezydent.pl nie ma jeszcze o tym wzmianki). Ponieważ mnie się już wszystko z re-use kojarzy, to zacząłem się zastanawiać, jak aktywność Komisji Prawa Autorskiego (która będzie powołana na podstawie przyjętej właśnie ustawy) będzie się miała do ustalania warunków licencji na ponowne wykorzystanie informacji publicznej (w tym warunków finansowych), zwłaszcza tam, gdzie będzie mowa o "rozsądnym zysku z inwestycji" polegającej na "kosztach zbierania, produkowania, reprodukowania i rozpowszechniania dokumentów, mając na względzie wymagania samofinansowania zainteresowanego organu sektora publicznego, tam gdzie to jest stosowne". Pozornie to dwie różne dziedziny. Ale...

Nowe założenia do ustawy o ponownym wykorzystaniu informacji publicznej

Znak reuse28 czerwca 2010 r. (a właściwie to wczoraj) objawiły się nowe "Założenia do projektu ustawy o zmianie ustawy o dostępie do informacji publicznej oraz niektórych innych ustaw". To efekt "przebudowy" poprzednich założeń do projektu ustawy, o których pisałem kilkakrotnie w dziale re-use niniejszego serwisu. Te przebudowane założenia mają - jak chce strona rządowa - uwzględniać głos strony społecznej, a także opinię Komisji Europejskiej przekazaną w piśmie z 16 listopada 2009 r. Nowe założenia zostały opublikowane w Biuletynie Informacji Publicznej MSWiA nieco "po cichu" (w BIP nie odnotowano daty publikacji, sama publikacja to dołączenie pliku PDF do wcześniejszych materiałów z roku 2009; nota bene plik PDF z założeniami został utworzony 12 lipca 2010 r.), ale są dostępne. Zachęcam zainteresowanych do lektury i do publikacji komentarzy.

Papierowe protokoły w sądach ze względów technicznych

Nie przeoczyłem tego wcale, a jedynie postanowiłem sprawdzić, czy rzeczywiście świat się nie zawali. Nie zawalił się. 1 lipca weszły w życie przepisy ustawy z dnia 29 kwietnia 2010 r. o zmianie ustawy – Kodeks postępowania cywilnego, które wprowadzają w polskim wymiarze sprawiedliwości technologiczne novum, jakim są elektroniczne protokoły. Nie ma, co prawda, rozporządzenia wykonawczego, w którym określono by techniczne ramy tworzenia takich protokołów i określającego wymagania dla sprzętu (a to wiąże się też z brakującymi rozporządzeniami do ustawy o informatyzacji). Wydaje się również, że niewiele osób zastanawia się nad problemem dostępności elektronicznych protokołów dla osób niepełnosprawnych (nie tylko uczestników postępowania, ale też np. niepełnosprawnych pracowników sądów), a już temat ponownego wykorzystania takich informacji jest chyba na zbyt dużym poziomie abstrakcji, dla aktualnych rozważań.

Równe traktowanie (zakaz dyskryminacji) i krytyka rządowego projektu

Poza problemem z wdrożeniem unijnych przepisów o ponownym wykorzystaniu informacji z sektora publicznego (por. Re-use: Komisja UE pozywa nas w związku z brakiem wdrożenia dyrektywy) Polska ma też problemy z innymi transpozycjami. Chodzi m.in. o przepisy Dyrektywy Rady 2004/113/WE z dnia 13 grudnia 2004 r. wprowadzająca w życie zasadę równego traktowania mężczyzn i kobiet w zakresie dostępu do towarów i usług oraz dostarczania towarów i usług oraz Dyrektywy Rady 2000/43/WE z 29 czerwca 2000 r. wprowadzającej w życie zasadę równego traktowania osób bez względu na pochodzenie rasowe lub etniczne. Od paru lat nad projektami stosownej ustawy pracuje Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. W Unii Europejskiej nie próżnują i pojawiły się już inne projekty związane z "równym traktowaniem" (por. Dyskryminacja "ze względu na technologię" a inne sfery dyskryminacji, Walka z dyskryminacją w UE: Komisja proponuje projekt nowej dyrektywy), również związane z konwencją ONZ w sprawie praw osób niepełnosprawnych (por. Rada Unii Europejskiej zatwierdziła Konwencję ONZ o prawach osób niepełnosprawnych).

Brytyjski rząd policzył koszty i zdecydował, że zamknie 3/4 rządowych serwisów internetowych

W 2006 roku pytałem: Ministerstwo Transportu ma nową stronę - dlaczego każdy resort ma mieć własną? Wówczas pokazywałem przykład brytyjskiego serwisu rządowego Directgov. To nie był jedyny serwis rządowy w Wielkiej Brytanii, chociaż integrował w jednym miejscu informacje z wielu resortów. Brytyjczycy policzyli ile rzeczywiście mają serwisów i wyszło im, że rząd utrzymuje ich 820. Dziś dowiedzieliśmy się, że rząd Jej Królewskiej Mości przeprowadził kolejną analizę - tym razem racjonalności tworzenia i utrzymywania poszczególnych serwisów (chodzi o koszty liczone w milionach funtów rocznie) i od marca stopniowo zamyka kolejne serwisy. Nie zmniejszając ogólnej masy dostępnej dla internautów informacji publicznej ograniczy koszty działalności. Ja zaś w marcu tego roku zapytałem przedstawiciela Centrum Informacyjnego Rządu o koszty, które administracja centralna poniosła na stworzenie i obsługę BIP-ów w 2009 roku. W swojej naiwności myślałem sobie, że skoro rok się skończył, a pieniądze zostały wydane, to wiadomo ile ich było. Rząd mi nie odpowiedział.

Witamy w świecie interoperacyjności i otwartych standardów

Wydaje się, że niebawem nie trzeba już będzie wyjaśniać zagrożeń wynikających z takiego, lub innego brzmienia przyjmowanych przez rząd i Sejm przepisów. Administracja publiczna zaczyna na własnej skórze odczuwać skutki działań prawodawcy. Ponieważ w sferze podpisu elektronicznego w Polsce dopuszczono do sytuacji, w której wystawcy certyfikatów oferują rynkowi niekompatybilne ze sobą rozwiązania okazało się, że nie udało się podpisać pewnego rozporządzenia, "ponieważ zostały tu wykorzystane podpisy wystawione przez różne podmioty uprawnione"...

Korporacja Google wzięła polskie Ministerstwo Gospodarki

Ministerstwo Gospodarki oddało korporacji Google ministerialną witrynę. Microsoft pewnie będzie zasmucony, ale może uda mu się przechwycić inne ministerstwo i nikt nie będzie protestował. W każdym razie Ministerstwo Gospodarki ma nową, ale dość smutną z wyglądu, witrynę internetową. Witryna wykorzystuje silnik Drupala (którego osobiście jestem wielkim sympatykiem), chociaż samo ministerstwo o tym fakcie nie wspomina ani słowem. Wspomina za to w komunikacie, że "przy współpracy z Google, portal został wzbogacony w możliwość tłumaczenia treści w nim zawartych na język angielski, niemiecki, francuski, rosyjski, hiszpański i chiński". Być może znacznie więcej bym osiągnął, gdybym nie dostrzegał takich sytuacji. Muszę się pogodzić z tym, że kariery nie zrobię.

Rezolucja w sprawie "zarządzania internetem" - cenzura, domeny, prywatność i prawo do zapomnienia...

15 czerwca Parlament Europejski przyjął rezolucję w sprawie zarządzania Internetem: kolejne działania (2009/2229(INI)). Parlament uznał, że "Internet jest globalnym publicznym dobrem, i że w związku z tym należy nim zarządzać we wspólnym interesie, że "ma zasadnicze znaczenie dla praktycznej realizacji wolności słowa, różnorodności kulturowej, pluralizmu środków przekazu, demokratycznego obywatelstwa, a także dla edukacji i dostępu do informacji, i tym samym stanowi jedno z głównych narzędzi propagowania wartości demokratycznych na świecie", itp. Przygotowując rezolucję eurodeputowani dostrzegli, że Komisja zaniepokoiła się "mało reprezentatywną strukturą Internetowej Korporacji ds. Nadawania Nazw i Numerów (Internet Corporation for Assigned Names and Numbers – ICANN)" i "wyraziła obawę co do znikomej kontroli sprawowanej przez wspólnotę międzynarodową, w tym UE, nad funkcjonowaniem ICANN". Rezolucja, to kolejny głos w dyskusji na temat globalnej kontroli nad globalną siecią. Parlament uznał, że "szkodliwe" treści powinny być raczej usuwane, niż blokowane, uznał, że trzeba uregulować rynek domenowy, europejską infrastrukturę klucza publicznego, że trzeba lepiej chronić prywatność użytkowników, pochylił się nad problemem "prawa do zapomnienia"...

Od jutra rewolucja e-gov w Polsce, a przynajmniej: wchodzi w życie część noweli ustawy o informatyzacji...

Logo ePUAPZgodnie z art. 15 przyjętej niedawno nowelizacji ustawy o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne: "ustawa wchodzi w życie po upływie 3 miesięcy od dnia ogłoszenia, z wyjątkiem art. 3, art. 4, art. 7, art. 8 i art. 10, które wchodzą w życie z dniem 1 stycznia 2011 r.". Ogłoszenie ustawy odnotowałem 3 miesiące temu. Oznacza to, że ustawa zacznie obowiązywać od jutra. To znaczy... Nie ma jeszcze wszystkich rozporządzeń wykonawczych i pewnie poczekamy na nie jeszcze chwilę. Można się za to przyglądać temu, co powinno zacząć jutro obowiązywać.

Słońce wkracza w znak Bliźniąt

Nie chce mi się wierzyć w to, co przeczytałem w Gazecie Wyborczej na temat aktywności funkcjonariusza Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Wpisuje się to raczej w humorystyczne propozycje związane z koniecznością wprowadzenia w polskiej nauce astrologicznej wykładni prawa, niż w koncepcję demokratycznego państwa prawnego. Ponoć funkcjonariusz CBA miał z kiesy publicznej zapłacić wróżce za przygotowanie "profilu numerologicznego" Janusza Kaczmarka, wówczas Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji... Wobec precyzji ustawy o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym może się wydawać, że zamówienie ekspertyzy numerologicznej przez funkcjonariusza CBA mieści się w granicach ustawowych...