wymiar sprawiedliwości

Udostępnianie informacji publicznych: MSWiA zapłaci 10 tys za proceduralne błędy

W czerwcu 2008 roku jedna ze spółek zwróciła się do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji z wnioskiem o udostępnienie informacji publicznej. To zaczęło postępowanie, którego efektem jest postanowienie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który ukarał ministra grzywną za nieprzekazanie do sądu skargi, odpowiedzi na skargę i akt sprawy w sprawie o sygn. II SAB/Wa 47/09 ze skargi spółki na bezczynność Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji w przedmiocie rozpatrzenia złożonego wcześniej wniosku. W całej sprawie chodzi głównie o terminy i przekazywanie (nieprzekazywanie) oryginałów pism, a więc ktoś może zbyć sprawę stwierdzając, że kara została wymierzona ze względów proceduralnych, ale sprawa mówi trochę o aktualnej praktyce udostępniania informacji publicznej i metod domagania się jej udostępnienia. To nie pierwsza taka kara, którą sąd orzekł w związku z procedurą udostępniania informacji publicznej. Wcześniej Sąd Administracyjny w Warszawie wymierzył karę 10 tys złotych grzywny Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Prokurator interweniuje, bo organizacja zbiorowego zarządzania prawami autorskimi nie wypłacała twórcom kasy

Niektórzy to nadal pamiętają: zapytałem KOPIPOL o to, w jaki sposób chce mi wypłacić gromadzone w imieniu twórców (a więc również w moim) pieniądze. Dowiedziałem się, że "Wobec bardzo dużej liczby podmiotów uprawnionych do ich utrzymywania powstaje niebezpieczeństwo znacznej atomizacji wysokości wynagrodzeń należnych poszczególnym uprawnionym". Nieco później pojawiła się też interpelacja poselska, z odpowiedzi na którą dowiedzieliśmy się, że stowarzyszenie, owszem, nie wypłacało, ale po kontroli ministerstwa "wdrożyło już system repartycji indywidualnej"... Chyba jeszcze raz zapytam KOPIPOL o pieniądze. A przecież w YouTube czy w Vimeo opublikowałem już kilkadziesiąt wideogramów. Mógłbym zapytać raz jeszcze również ZPAV? Tymczasem na świecie są miliardy twórców, a nadal tylko nieliczni uzyskują z OZZ-tów wynagrodzenie. Po tym wstępie wypada odnotować doniesienie z Brukseli: tamtejszy prokurator generalny przyglądał się działaniom SABAM, która w imieniu twórców jest uprawniona do gromadzenia wynagrodzeń z tytułu praw autorskich, ale... nie przekazywała twórcom żadnych pieniędzy.

Apelacja od wyroku w sprawie serwisu bielsko.biala.pl

Po wyroku w sprawie braku rejestracji serwisu bielsko.biala.pl (por. W Bielsku-Białej wyrok grzywny za brak rejestracji serwisu internetowego oraz Uzasadnienie wyroku Sądu Rejonowego w Bielsku-Białej (sygn. akt IX K 2011/08)) oskarżeni wydawcy złożyli apelację do Sądu Okręgowego w Bielsku-Białej Wydział VII Karny Odwoławczy. Opinię w tej sprawie ma również przedstawić Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Sprawa zatem jeszcze się nie zakończyła.

Czy da się wnieść do sądu pisma mailem, a tradycyjnie tylko ostatnią stronę z podpisem?

Jeden z czytelników (wraz z kilkoma innymi osobami) przeprowadził pewien "projekt badawczy". Zadano polskim sądom apelacyjnym, Sądowi Najwyższemu oraz kilku sądom okręgowym, rejonowym oraz WSA, NSA, ale również Ministerstwu Sprawiedliwości, pewne pytanie: czy można nadesłać pismo procesowe drogą elektroniczną, a tradycyjną drogą pocztową jedynie kartę z podpisem ("stronę końcową pisma z oryginalnym podpisem"). Dzięki uprzejmości inicjatora projektu, który jednak zastrzegł sobie anonimowość, mogę udostępnić niektóre z uzyskanych odpowiedzi. Myślę sobie, że administracja publiczna może spodziewać się coraz większej liczby takich i innych pytań. Obywatele będą je zadawać, a uzyskane odpowiedzi będą publikowane. Myślę, że jest to proces ważny dla budowy społeczeństwa obywatelskiego.

Clipping - wyrok w sprawie jedenastu słów (sprawa C-5/08)

Trybunał Sprawiedliwości Wspólnot Europejskich wydał interesujący wyrok, w którym dokonał wykładni art. 2 lit. a) dyrektywy 2001/29/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 22 maja 2001 r. w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym, ale również przesłanek wyjątku odnoszącego się do czynności tymczasowego zwielokrotniania w rozumieniu art. 5 tej dyrektywy. Pojawia się orzecznictwo na temat dozwolonego użytku. W sprawie tej chodziło m.in. o to, czy jeden podmiot powinien uzyskać zgodę na "dokonanie czynności zwielokrotniania artykułów prasowych w drodze zautomatyzowanego procesu polegającego na ich skanowaniu i przekształcaniu w pliki graficzne, a następnie elektronicznym przetwarzaniu tych plików"... Wyrok zatem dotyczy działalności nazywanej clippingiem, a więc monitorowania i analizy prasy.

Uzasadnienie wyroku Sądu Rejonowego w Bielsku-Białej (sygn. akt IX K 2011/08)

Znamy już uzasadnienie wyroku Sądu Rejonowego w Bielsku-Białej z dnia 2 czerwca 2009r., w którym sąd ten uznaje dwóch oskarżonych za winnych popełnienia przestępstwa z art 45 ustawy Prawo prasowe, tj. (działając wspólnie i w porozumieniu!) "wydawania czasopisma o tytule www.bielsko.biala.pl ukazującego się w sieci Internet, bez wymaganej rejestracji". O sprawie (w tym o samym wyroku) pisałem w tekście W Bielsku-Białej wyrok grzywny za brak rejestracji serwisu internetowego, a potem sprawdzałem, jak to jest z innymi serwisami internetowymi, za cel biorąc serwisy internetowe Rządu, Prezydenta RP, czy Rzecznika Praw Obywatelskich (por. Dlaczego urzędy nie rejestrują w sądzie swoich serwisów jako dzienników lub czasopism - publikuję odpowiedzi).

Numer IP a identyfikacja konkretnej osoby fizycznej

W USA sędzia Sądu Dystryktowego z Seattle uznał, że numer IP (ang. internet protocol) nie jest daną osobową ("IP addresses are not personal information"), ponieważ aby taki numer mógł być uznany za daną osobową musiałby identyfikować konkretną osobę, a przecież taki adres wskazuje jedynie komputer w sieci. Takie stanowisko zostało sformułowane w sprawie z powództwa zbiorowego ("class-action lawsuit") przeciwko spółce Microsoft, która aktualizując automatycznie oprogramowanie antywirusowe gromadzi numery IP komputerów, na których takie oprogramowanie się instaluje. Pozew złożono jeszcze w 2006 roku, kiedy w imieniu konsumentów argumentowano, że gromadzenie przez korporacje danych tego typu stanowi naruszenie relacji kontraktowych. Microsoft zaś odpiera zarzuty twierdząc, że numerów IP nie zestawia z danymi pozwalającymi na identyfikację konkretnych osób.

"Przepisy techniczne" a oznaczenia płyt "pozwalające odróżnić produkt legalny od pirackiego" (Sprawa C-20/05)

Zgodnie z dyrektywą ustanawiającą procedurę udzielania informacji w zakresie norm i przepisów technicznych pojęcie "przepisy techniczne" oznacza "specyfikacje techniczne i inne wymagania, włącznie z odpowiednimi przepisami administracyjnymi, których przestrzeganie jest obowiązkowe, de jure lub de facto, w przypadku wprowadzenia do obrotu lub stosowania w Państwie Członkowskim lub przeważająca ich część, jak również przepisy ustawowe, wykonawcze lub administracyjne Państw Członkowskich, z wyjątkiem tych określonych w art. 10, zakazujących produkcji, przywozu, obrotu lub użytkowania produktu". Na liście dyskusyjnej biegłych sądowych w zakresie informatyki Maciej Szmit zwrócił uwagę na interesujący wyrok, który dotyczy tych kwestii, ale również dotyczy oznaczeń płyt kompaktowych oznaczeniem wyróżniającym "SIAE", które wprowadzono we Włoszech, by dzięki temu "informować konsumentów i władze krajowe o tym, że powielone utwory są legalne".

"Piractwo informacyjne" - od słów do czynów, czyli "wszyscy przeciwko wszystkim"

wybuch bomby nuklearnejJakiś czas temu, w tekście Rola agencji informacyjnych w społeczeństwie... informacyjnym, komentowałem słowa p. Piotra Skwiecińskiego, prezesa PAP, o "piractwie informacyjnym". PAP zorganizowała konferencję prasową, w czasie której przedstawiła swoje przyszłe działania na polu walki z "informacyjnym piractwem". Polska Agencja Prasowa ma zamiar walczyć z nim na drodze sądowej. Kilka dni temu pozwała jednego z wydawców w związku z naruszaniem praw autorskich do swoich utworów - depesz (depesza to coś innego niż prosta informacja prasowa). PAP wybrała dużego przeciwnika. Sytuacja na rynku obiegu informacji może zacząć zmieniać się w bardzo interesujący sposób. Utrzymanie monopoli na informacje w "społeczeństwie informacyjnym" porównałbym do projektu przejścia suchą nogą przez Morze Czerwone. Ponoć komuś się to nawet udało ...ale wymagało boskiej interwencji.
Aktualizacja pokonferencyjna; więcej w komentarzach...

Skąd pomysł rejestracji elektronicznych publikacji?

Jak się wydaje - chodzi o kasę. W przypadku wprowadzenia rejestracji internetowe serwisy będą miały wybór: albo jesteś (rejestrowaną) prasą i masz prawo do skorzystania z licencji ustawowej, wynikającej z prawa autorskiego (art. 25 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych), albo jesteś piratem i - skoro mamy już organizację zbiorowego zarządzania na rynku prasowym - będziemy Cię ścigać za naruszenia prawa autorskiego (oczekując trzykrotności stosownego wynagrodzenia). "Rejestracja prasy" to zatem - jak się wydaje - sprytne ograniczenie dozwolonego użytku publicznego. Dodatkowo zdejmuje z nowej organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi obowiązek wypłacania wynagrodzenia wszystkim tym, co to nie są prasą (bo się nie zarejestrują). I tak, jak Na świecie są miliardy twórców, jest też coraz więcej "wydawców prasy", którym można pod jakimś pozorem odmówić bycia beneficjentem systemu...