prawo autorskie

Wyciek z Zatoki Piratów

W serwisie The Pirate Bay zarejestrowanych jest 1.623.717 użytkowników. Trzy dni temu administratorzy tego największego serwisu torrentowego powiadomili społeczność, że komuś udało się znaleźć lukę i doszło do wycieku zawartości bazy danych. A więc w cudze ręce trafiły dane dotyczące zarejestrowanych użytkowników: ich hasła i adresy poczty elektronicznej. Dane te są ponoć silnie zaszyfrowane, więc administratorzy Zatoki Piratów piszą, że wyciek nie stanowi zagrożenia ("...the passwords are stored encrypted, so it's not a big deal...")

Ktoś wie, kto potem używa tych dysków?

Oczywiście mógłbym wyrazić oburzenie, że są tacy programiści, którzy produkują "nielegalne edytory tekstu", albo "nielegalne programy" i jeszcze wprowadzają je do obrotu, ale nie będę się tym razem tego czepiał. Ciekawe natomiast jest to, co się dzieje ze sprzętem, którego przepadek orzeknie sąd w wyniku postępowania?

Czy "własne" serwisy internetowe administracji publicznej działają legalnie?

W kontekście sprawy dotyczącej Gazety Bytowskiej zaczęła mnie nurtować pewna myśl. Administracja publiczna działa na podstawie i w granicach prawa. Jeśli chodzi o dostęp do informacji publicznej, to ustawa wskazuje nam sposób działania Biuletynów Informacji Publicznej. Jeśli internetowe serwisy informacyjne są prasą, a nawet - jak chce sąd I instancji w sprawie Gazety Bytowskiej (por. Sporu o Gazetę Bytowską ciąg dalszy - oskarżony i prokuratura złożyli apelacje) - dziennikiem, no to trzeba o nich myśleć bez nieuzasadnionych wyjątków. Wyjątkiem takim może być BIP. Na jakiej podstawie działają np. serwisy internetowe Policji? Czy są zarejestrowane w sądzie rejestrowym jako dzienniki lub czasopisma?

Nielegalne sieci w Świętokrzyskiem

"Świętokrzyscy policjanci zatrzymali 6 osób w wieku od 17 do 43 lat (w tym jedną kobietę) mieszkańców Buska – Zdrój i okolic, którzy korzystali z sieci komputerowej nielegalnie założonej przez studentów informatyki" - tak się zaczyna notatka opublikowana na stronach Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach. Kielecki oddział Gazety Wyborczej publikuje "pochwalny" artykuł o sukcesach policji, natomiast na Internetowym Forum Policji toczy się interesująca dyskusja na temat niedawnej akcji w Koszalinie...

"All your base are belong to us" czyli walka o hex odbezpieczający HD-DVD i Blu-Ray

All your base are belong to us 09 F9 11 02 9D 74 E3 5B D8 41 56 C5 63 56 88 C0Pamiętacie "All your base are belong to us"? Zapowiada się podobne szaleństwo społeczne, którego przesłaniem będzie (albo precyzyjniej: już jest) ciąg znaków: "09 F9 11 02 9D 74 E3 5B D8 41 56 C5 63 56 88 C0". A wszystko w związku z odkryciem sposobu obejścia zabezpieczenia Advanced Access Content System (AACS). Obserwowany już w Sieci ruch powielania "poufnej informacji" stanowi przyczynek do dyskusji na temat skuteczności "technicznych zabezpieczeń" przed kopiowaniem, czyli DRM oraz na temat przypisywanej przez wielu chęci informacji do bycia wolną (por. Syndrom sprytnej krowy i AACS).

Lustracja: internet i społeczeństwo informacyjne we wniosku RPO do TK

Jak wiadomo - Rzecznik Praw Obywatelskich zwrócił się 20 kwietnia 2007 roku do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie niezgodności z Konstytucją RP szeregu przepisów ustawy z dnia 18 października 2006 r. o ujawnieniu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944-1990 oraz treści tych dokumentów oraz ustawy z dnia 18 grudnia 1998 r. o Instytucie Pamięci Narodowej - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Chodzi o lustrację. We wniosku Rzecznik przywołuje m.in. problemy interpretacyjne związane z pojęciem "dziennikarza", stąd mowa tam wprost o internecie i o wątpliwościach związanych z ewentualnym objęciem lustracją osób prowadzących serwisy internetowe (blogi) (por. też Lustracja blogerów i komentatorów). Ale z wniosku można wyczytać więcej: ochrona tajemnic, wolność prowadzenia i publikowania badań naukowych, działalności edukacyjnej, wolność słowa, prywatność... Wszystko to dotyczy obiegu informacji, a ta w społeczeństwie informacyjnym ma chyba kluczowe znaczenie...

Parlament Europejski przyjął IPRED2

Parlament Europejski przyjął drugą Dyrektywę dotyczącą egzekwowania, tym razem kryminalnego, naruszeń prawa własności intelektualnej (on criminal measures aimed at ensuring the enforcement of intellectual property rights; IPRED2). Dyrektywę przyjęto (to było "pierwsze czytanie") stosunkiem głosów 374 do 278. Od samego początku prac legislacyjnych projekt wzbudzał wiele kontrowersji (por. Albo konsument, albo osadzony, czyli europejski projekt IPRED 2). W miarę postępów prac te kontrowersje nie zanikały a teraz trwają prace nad analizami i "liczeniem strat".

Odpowiedź z KOPIPOLU mam dostać po "długim weekendzie"

Jak państwo pamiętacie - niedawno wysłałem do Stowarzyszenia Zbiorowego Zarządzania Prawami Autorskimi Twórców Dzieł Naukowych i Technicznych KOPIPOL list, w którym pytam o zasady, na jakich mogę uzyskać - jako twórca - przypadającą mi część opłat od czystych nośników i urządzeń reprograficznych. Skoro ja jestem twórcą, a organizacje zbiorowego zarządzania zbierają pieniądze w imieniu i na rzecz twórców, to po prostu chciałbym wiedzieć jak te pieniądze mogę dostać. Dwa dni temu otrzymałem wstępną odpowiedź. Odpowiedź merytoryczną mam dostać po długim majowym weekendzie.

Sąd Okręgowy oddalił apelację ZUS w sprawie protokołu KSI MAIL. Koniec.

tabliczka sali rozpraw Sądu Okręgowego w WarszawieDziś przed Sądem Okręgowym w Warszawie odbyła się odroczona wcześniej rozprawa w sprawie z powództwa Sergiusza Pawłowicza przeciwko Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych, w której powód domagał się udostępnienia informacji publicznej, tj. ujawnienia specyfikacji technicznej protokołu KSI MAIL. Była to rozprawa, w której sąd rozpatrywał apelację ZUS po tym, jak Sąd Rejonowy uznał tego typu protokół komunikacyjny za informację publiczną. Sąd Okręgowy oddalił apelację ZUS, a zatem można powiedzieć, że po pięciu latach i jednym miesiącu Sergiusz Pawłowicz, reprezentowany przez mec. Artura Kmieciaka, wygrał sprawę. Orzeczenie jest prawomocne i w żadnym toku instancji zaskarżeniu nie podlega.

Na świecie są miliardy twórców

Zinstytucjonalizowana branża medialna uważa, że nowe technologie, a konkretnie zdolność użytkowników internetu do generowania własnej twórczości, jest zagrożeniem dla interesów tej branży. W samej branży spierają się różne interesy, czego wyrazem jest chociażby wyrok polskiego Sądu Najwyższego z 3 stycznia 2007 roku, w którym SN uznał, że twórcy filmów i audycji nie mają prawa do dodatkowego wynagrodzenia od operatorów kablowych, jeśli ich utwory zostały wykorzystane jako składowe utworów audiowizualnych. Należy odnotować, że Sąd Apelacyjny podtrzymał w mocy decyzję prezesa UOKiK na temat nieuczciwych praktyk rynkowych ZAiKS, chociaż ta sprawa może mieć ciąg dalszy. Należy wspomnieć również to, że niedawno odbyło się publiczne wysłuchanie w Sejmie związane z nowelizacją prawa autorskiego - tu chodziło o ustalanie tabel wynagrodzeń, a także konferencja Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego - tu debatowano o DRM. Ja zaś wysłałem list do KOPIPOLU, w którym pytam o możliwość uzyskania od tej organizacji wynagrodzenia, a pytam, bo jestem twórcą. Ilustracją zatem tych zdarzeń jest podcast, czyli fonogram, którego jestem (jak sądzę) producentem. Wobec wybuchającej twórczości 750 milionów internautów mówienie, że ZAiKS (reprezentując niecałe 3 miliony podmiotów) zarządza 95% "światowego repertuaru" jest chyba lekkim nieporozumieniem.