dostępność

Re-use jako narzędzie realizacji obywatelskiej władzy zwierzchniej w RP w kilku przykładach

Dobrze. To teraz połączmy wnioski z analizy procesu legislacyjnego z projektem standaryzacji udostępniania orzeczeń sądowych w RP... Do tego potrzebna jest jeszcze analiza finansów publicznych (wielu ich aspektów, począwszy od budżetu przez zamówienia publiczne), potem połączenie analizy finansów publicznych z analizą procesu legislacyjnego - wsparte analizą orzecznictwa oraz danymi z instytucjonalnej statystyki publicznej (GUS) oraz tym, co - w ramach re-use da się wydobyć z działania państwa i zaczynamy mieć podstawy do "evidence base policy", a przez to bardziej do "społeczeństwa obywatelskiego". A skoro mowa o re-use, to dwa aktualne przykłady wykorzystania danych publicznych do przyglądania się działaniu państwa i sygnał o prowadzonych postępowaniach, których celem jest wydobycie danych od państwa...

Minister Jacek Kapica odpowiada na "list otwarty" w sprawie "blokowania" hazardu

Kilka dni temu skomentowałem doniesienia na temat prac analitycznych związanych z koncepcją blokowania stron internetowych, jaka wyłoniła mi się z lektury wypowiedzi ministra Jacka Kapicy, Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Finansów i Szefa Służby Celnej. Swój komentarz opublikowałem wcześniej na Facebooku, ale zaraz potem opublikowałem też większy materiał na ten temat: Koalicja i opozycja mówi o blokowaniu internetu, a ja mam déjà vu. Połączyłem w nim wątek pomysłów Solidarnej Polski w kwestii blokowania treści pornograficznych z wątkiem hazardowym, który wyłania się z wypowiedzi resortu finansów. Wczoraj miałem okazję dyskutować o antypornograficznych pomysłach posłów z Solidarnej Polski w telewizyjnym programie "Tak jest" na antenie TVN24 (niestety nie jest dostępny online). Dziś zaś mam okazję opublikować otrzymany od ministra Jacka Kapicy list stanowiący odpowiedź na moje komentarze.
Aktualizacja w górę osi czasu: Pan Minister Jacek Kapica robi mi kampanię do Senatu

Koalicja i opozycja mówi o blokowaniu internetu, a ja mam déjà vu

Najpierw pojawia się koncepcja "blokowania pornografii", a to w formie projektu uchwały, którą proponuje Sejmowi posłanka Beata Kempa. Zaraz potem pojawia się wypowiedź wiceministra w Ministerstwie Finansów, p. Jacka Kapicy, w której mówi o tym, że rząd pracuje nad analizami zmierzającymi do wprowadzenia blokowania stron internetowych w kontekście hazardu. Niby są to dwie różne siły polityczne, ale... Po chwili zastanowienia dochodzę do wniosku, że to może przedsiębiorstwo STS, które od pewnego czasu stale zabiega różnymi sposobami o wprowadzenie blokowania stron konkurentów z zagranicy? Może postanowiło obstawić i koalicję i opozycję, a tylko posługuje się różnymi argumentami w celu przekonania jednych i drugich? Tymczasem przypominam, że pomysły na blokowanie stron i usług niedozwolonych zakończyły się 5 lat temu w sposób mało komfortowy zarówno dla obywateli, jak i dla rządu.

Zabieganie o "jednolity rynek cyfrowy" oznacza zgodę na komercjalizację praw człowieka

widok na salę plenarną Parlamentu EuropejskiegoMój komentarz do przyjętej dziś rezolucji Parlamentu Europejskiego w sprawie wspierania praw konsumentów na jednolitym rynku cyfrowym? Uważam, że to przejaw "rozdwojenia jaźni". Głównym problemem jest to, że gdy się mówi o "rynku" cyfrowym i o niego zabiega w sytuacji, w której wolność słowa i wolność pozyskiwania i rozpowszechniania informacji należą do wolności "politycznych" i realizowane są już masowo z wykorzystaniem technologii cyfrowych, to w istocie znaczy, że mówi się i zabiega o komercjalizację praw i wolności człowieka.

Starania genealogów jako praktyczny przykład ponownego wykorzystania informacji z sektora publicznego, w tym zasobów BAM

W mojej opinii Geneteka - serwis Polskiego Towarzystwa Genealogicznego - to jeden z ciekawszych przykładów "ponownego wykorzystania informacji z sektora publicznego" (czyli re-use) w tym obszarze, który - pod wpływem środowisk zabiegających o szerszy dostęp do danych gromadzonych przez państwa (członkowskie UE) i możliwość ich wykorzystania, doprowadził - szerząc swą myśl i argumentację - do rozszerzenia dyrektywy unijnej na dane zwane w skrócie BAM (biblioteki, archiwa, muzea). Jutro (w poniedziałek, 24 listopada) odbędzie się w Warszawie spotkanie Warszawskiego Towarzystwa Genealogicznego, które zatytułowane będzie "Geneteka - z perspektywy szukającego, indeksującego i administratora".

Dyskusja nad standaryzacją dokumentu elektronicznego wymiaru sprawiedliwości

Od jakiegoś czasu współpracuję z Interdyscyplinarnym Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego. Jestem tam odpowiedzialny za realizację projektu, który nazywa się System Analiz Orzeczeń Sądowych. Projektu polega na integracji danych na temat orzeczeń sądów powszechnych, sądów administracyjnych, orzeczeń Sądu Najwyższego oraz Trybunału Konstytucyjnego. Wszystko to w ramach ponownego wykorzystania informacji z sektora publicznego i w celu stworzenia narzędzi, dzięki którym dałoby się wygodnie analizować orzecznictwo w Polsce. Tworząc ten system zderzyłem się z problemem niejednolitości publikowania orzeczeń przez poszczególne ośrodki udostępniające takie dokumenty obywatelom. W związku z tym postanowiłem ów projekt przedstawić instytucjom publicznym i zaproponować im współpracę w sferze standaryzacji dokumentu elektronicznego dla wymiaru sprawiedliwości. Wcześniej tego typu działania podejmowałem w sferze konsultacji publicznych. Wówczas w Ministerstwie Gospodarki powstał schemat XML dla dokumentu elektronicznego w procesie legislacyjnym. To mało seksowna aktywność. Praca u podstaw. Tworzenie fundamentów sprawnie działającego państwa. Dzięki uprzejmości Rzecznika Praw Obywatelskich dziś odbyło się spotkanie, w czasie którego rozmawialiśmy o możliwościach współpracy różnych instytucji publicznych ze sobą nawzajem, a także z partnerami społecznymi. Jest nadzieja.

Ponowne konsultacje założeń re-use - coś tu jest nie tak

Widzę tu problem. Brałem udział w konsultacjach dotyczących założeń projektu ustawy o ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego. Odbywały się one za pomocą systemu Konsultacje Online. Brałem też udział w spotkaniach uzgodnieniowych, w czasie których zgłaszałem kolejne uwagi. Do tej pory nie otrzymałem żadnego odniesienia się gospodarza procesu legislacyjnego do zgłoszonych uwag, a to łamie zasadę responsywności, która m.in. wynika z przyjętego przez MAiC "Kodeksu Konsultacji i Siedmiu Zasad Konsultacji" oraz - by wskazać formalny akt - z Zarządzenia nr 5 Ministra Administracji i Cyfryzacji z dnia 12 lutego 2013r. w sprawie zasad prowadzenia konsultacji społecznych. No i teraz jestem zapraszany do konsultowania założeń ponownie.

Ochłap informacji publicznej od afery do afery

Mamy klasyczną sytuację. Oto pod wpływem afery ktoś decyduje się udostępnić nieco danych, by jakoś poradzić sobie z sytuacją. Chodzi oczywiście o komunikat na stronach Sejmu RP, a raczej nie komunikat, tylko "Informacje dotyczące wyjazdów zagranicznych posłów". Tymczasem takie akcyjne działanie nie jest rozwiązaniem problemu braku przejrzystości działań władzy publicznej. Takie informacje powinny być stale dostępne w BIP (w przypadku Sejmu i Senatu to strony tych instytucji) i być stale aktualne. Dodatkowo powinny być udostępniane nie jedynie w plikach PDF, ale również w postaci nadającej się do automatycznego przetwarzania. Dla mnie byłoby super, gdyby to było udostępniane również poprzez API.

Na czym polegał spór

W demokracji wolność słowa oznacza odpowiedzialność za słowo - to dotyczy każdego członka społeczności. W demokracji sprawowanie władzy oznacza odpowiedzialność za swoje działania przy pełnieniu czasowego mandatu. Słowa "samuraj" i "minister", w sumie, mają ten sam "źródłosłów": służyć. I tego dotyczy "dyskurs" i "spór" w czasach napędzanej technologicznie globalizacji: służyć jak? Służyć komu? Cóż znaczy społeczeństwo? Cóż znaczy prawo? W jaki sposób podejmowane są globalne decyzje, które dotyczą jednostek zaszytych w lokalnej głuszy?

O prywatnej sprężynce w kształcie SS i patronacie Ministra Spraw Zagranicznych

Znowu to samo. Już to przerabialiśmy z akcją "Orzeł może". Tym razem też - jestem o tym przekonany - MSZ bardzo chętnie udostępni każdemu zainteresowanemu wszelkie pisma, które otrzymało w sprawie "patronatów honorowych" nad "sprężynką", jak również wszystkie odpowiedzi, jakich udzieliło w tej sprawie. MSZ chętnie to udostępni w ramach realizacji wniosku o dostęp do informacji publicznej. O ile tylko jakiś obywatel zechce o to zapytać. W samej akcji koleżanek i kolegów z biznesu nie widzę "niemal" nic złego. Niech sobie prywatnie organizują konkurs na sprężynkę. Robią to w ramach wolności gospodarczej. Mamy ponoć wolność wywalczoną i uzyskaną w 1989 roku. Już całe 25 lat wolności, które w tym roku tak hucznie obchodzimy. Natomiast zaangażowanie Ministra Spraw Zagranicznych w rozmywanie symboli państwowych... To już jest inna sprawa.