przechowywanie danych

A przy okazji po nalocie na Politechnikę Gdańską

Wedle dostępnych relacji: JM Rektor Politechniki Gdańskiej wyraził zgodę na wkroczenie Policji do akademików. Ponoć "policjanci wchodzili tylko do pokojów osób, na które mieli przygotowany nakaz". Policja raz mówi o sprawdzaniu "rzekomego posiadania przez lokatorów akademików nielegalnego oprogramowania" (por. Program komputerowy: kara za pozyskanie (zbycie) i kara za używanie) i o tym, że o "legalności" mają przesądzić biegli, innym razem o "bezprawnym rozpowszechnianiu"... "Nalot" na akademiki Politechniki miał miejsce 10 czerwca. Policja zabezpieczyła "16 sztuk jednostek centralnych, 5 laptopów, ponad 30 twardych dysków i prawie 700 sztuk płyt CD i DVD".

Eksperci, stowarzyszenia, zarzuty: duże ciśnienie w dyskusji o patentach

Tekst pt. Kto odpowiada za to, że w Polsce udzielane są patenty na algorytmy? jeszcze nie ostygł, ale przekopywanie się przez materiały dotyczące polskich sporów patentowych daje wiele inspiracji, a także ciekawych obserwacji. W jednym ze sporów prawnych (w którym zapadł wyrok WSA w Warszawie z dnia 15 września 2004 r., sygn. 6 II SA 2969/03) podniesiono na przykład, że przewodniczącym zespołu orzekającego Izby Odwoławczej Urzędu Patentowego był ekspert, który jest "poważnie zaangażowany w działalność Internet Society Polska". Ja też jestem członkiem Internet Society Poland, więc przywołam tu tę sprawę.

Program komputerowy: kara za pozyskanie (zbycie) i kara za używanie

Jak już wiemy z wcześniejszych doniesień (por. O legalności programu i stratach firmy) - przepisy karne w Polsce penalizują nieuprawnione uzyskanie programu komputerowego, nie zaś samo korzystanie z niego bez licencji. Może się np. zdarzyć, że ktoś uzyskał program komputerowy, a następnie stracił "podstawę" (przepis art. 278. § 2 KK mówi o zgodzie osoby uprawnionej). Dziś media piszą, że "Patrykowi L. może grozić kara nawet pięciu lat więzienia za używanie nielegalnego Windowsa XP". Nie znamy zarzutów, a dziennikarze i policja asekurują się pisząc "może grozić", ale jednak piszą też "za używanie".

Upowszechniajcie wiedzę o edukacji medialnej

tablica urzędowa Krajowej Rady Radiofonii i TelewizjiZgodnie z zapowiedzią (por. Pomysły na tematy edukacji medialnej) wczoraj odbyło się spotkanie zespołu ds edukacji medialnej (nazwanego też "Forum edukacji medialnej", gdyż pod tą nazwą, na zaproszenie KRRiTV, spotyka się grupa osób i dyskutuje na temat medialnej edukacji właśnie). Jednocześnie wypada odnotować, że KRRiT opublikowała swoje stanowisko w sprawie upowszechniania wiedzy z zakresu tej edukacji. Notatkę publikuje po północy, bo trochę trwało opracowanie nagrania video z wystąpienia dr Lucyny Kirwil ("Zagrożenia podczas korzystania z mediów przez dzieci i młodzież"). W każdym razie już jest w Sieci (takie materiały gromadzę w dziale multimedia niniejszego serwisu). Poza treścią stanowiska KRRiT poniżej również moja krótka relacja z "forum".

Koniec okresu ochronnego dla analogowej telewizji

2015-06-17 00:00
Etc/GMT+2

Na mocy Porozumienia podpisanego w dniu 16 czerwca 2006 r. podczas Regionalnej Konferencji Radiokomunikacyjnej Międzynarodowego Związku Telekomunikacyjnego w Genewie, określono datę "zakończenia ochrony stacji analogowych" (emisji analogowych) na 17 czerwca 2015 r.

List RPO do MSWiA w sprawie dostępności stron

Rzecznik Praw Obywatelskich napisał list do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, w którym pyta o dostępność stron internetowych instytucji publicznych, a dostępność ta dotyczy m.in. osób niepełnosprawnych (ten temat wielokrotnie poruszany był w dziale accessibility niniejszego serwisu). Część tez listu Rzecznika Praw Obywatelskich czytelnicy tego serwisu już znają (por. m.in. Dostępność a technologia informacyjna i komunikacyjna), m.in.: "budowanie stron przyjaznych osobom niewidomym i niedowidzącym jest krokiem milowym na drodze do przeciwdziałania dyskryminacji osób niepełnosprawnych w życiu politycznym, społecznym i gospodarczym"...

Konkurencja headhunterów - problem "sieci kontaktów personalnych"

W Wielkiej Brytanii toczy się interesujący spór prawny, w którym firma doradztwa personalnego (headhunterska, czy - jak kto woli - rekrutacyjna) Hays Specialist Recruitment twierdzi, że jej były pracownik, Mark Ions, "podkrada" jej klientów za pomocą popularnego wciąż na całym świecie serwisu do budowania relacji interpersonalnych - LinkedIn. Sąd zdecydował tam niedawno, by mężczyzna ujawnił dane dotyczące jego "profilu", chociaż firma domaga się również, by ujawnił on całą swoją "bazę klientów".

Kto odpowiada za to, że w Polsce udzielane są patenty na algorytmy?

Urząd Patentowy RPZ serwisu korzysta przynajmniej kilku rzeczników patentowych. Oni zatem wiedzą, że Urząd Patentowy RP uruchomił Serwer Publikacji. Dla tych, którzy nie wiedzą, zacytuję ogłoszenie: "W celu zapewnienia łatwiejszego dostępu do informacji Urząd Patentowy RP udostępnia użytkownikom Serwer Publikacji, gdzie w cyklach miesięcznych, będą publikowane polskie opisy patentowe (PL-B) oraz tłumaczenia patentów europejskich obowiązujących na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej (PL/EP-T). Dokumenty te są dostępne w formacie PDF". A dzięki temu można znaleźć w bazach różne ciekawe "kwiatki". Warto się zastanowić nad tym, jak to możliwe, że udzielane są w Polsce patenty na algorytmy i kto za to odpowiada?

Miasta w Internecie - konferencja o wykluczeniu cyfrowym przykładem cyfrowego wykluczenia

Trochę się załamałem. Stowarzyszenie Miasta w Internecie organizuje konferencję, której hasłem jest "Cywilizacyjny skok Polaków", a podtytułem "Samorządy na rzecz e-Integracji wykluczonych i transformacji administracji w regionach". Otrzymałem nawet list, w którym nie wiem co było, bo w celu ochrony prywatności blokuję wyświetlanie "zagnieżdżonych grafik" w listach. Okazało się, że strona zapraszająca na konferencję poświęconą wykluczeniu cyfrowemu stanowi idealny i jaskrawy przykład praktyk cyfrowo wykluczających.

Czy to helpdesk ujawnił rozmowę w sprawie sabotażu?

Niedawno opublikowałem tekst "...aby zachować wiadomość naciśnij dwa", co trzeba nacisnąć, by opublikować w Sieci?, a w nim informację o ogłoszeniu, za pomocą którego p. Lech Czaban poszukuje świadków opublikowania w internecie jego "rozmowy reklamacyjnej". Teraz zaś w internecie pojawiło się nagranie z rozmowy reklamacyjnej oburzonej klientki TP, która uznała, iż ktoś dokonał sabotażu i w związku z tym przestała działać jej ulubiona telewizja Trwam. Zastanawiam się, czy to standardowa procedura TP, że dopuszcza do tego, by nagrania z rozmów z klientami trafiały w nieodpowiedzialne ręce, które następnie publikują te rozmowy w internecie?