Czekoladowy rozbiór Polski w sferze symbolicznej

Jest mi tak strasznie przykro. Przez chwilę myślałem, że to taka "kaczka dziennikarska", że ktoś sobie wymyślił i puścił w Sieć mema. Ale okazuje się, że to dzieje się naprawdę. Oto w Dniu Flagi Rzeczypospolitej Polskiej ma odbyć się "społeczna akcja", która ma "przekonać Polaków do okazywania życzliwości, optymizmu i wiary we własne siły". Zaczynam być człowiekiem, którego do optymizmu należy zacząć przekonywać, chociaż wciąż staram się okazywać życzliwość i wiarę we własne siły. Jednak świadomość, że ktoś rzeczywiście uznał za dobry pomysł odsłaniania czekoladowej karykatury symbolu narodowego przed Pałacem Prezydenckim powoduje, że staję się pesymistą. Pozostaje mi jeszcze resztka wiary. Wierzę mianowicie, że może Pana Prezydenta ktoś zwyczajnie wkręcił, wmanewrował w to przedsięwzięcie. Wierze, że nikt z Kancelarii Prezydenta nie wiedział koncepcji. Bo przecież urzędnicy Kancelarii Prezydenta - tak sobie myślę - zwyczajnie nie mogliby się zgodzić na coś takiego. Ale jeśli jest inaczej, to znaczy, że jestem znacznie bardziej wyalienowany z polskiego społeczeństwa, niż istotnie myślałem.
Aktualizacja w górę osi czasu: Walka o nowoczesny branding narodowy a zarzut sztywniactwa i ponuractwa.

RPO postanowiła przetestować konstytucyjność ustawy o finansach publicznych ograniczającą prawo do informacji publicznej

Ponieważ woda drąży skałę nie siłą, lecz ciągłym kapaniem - dziś informacja o wniosku, jaki złożyła prof. Lipowicz, Rzecznik Praw Obywatelskich, do Trybunału Konstytucyjnego, a który to wniosek dotyczy ograniczenia dostępu do dokumentów wytworzonych w ramach audytu. RPO postanowiła podważyć konstytucyjność jednego z przepisów ustawy o finansach publicznych.

Przestępstwo naruszenia prawa autorskiego jest zbyt ogólnie unormowane

W 2010 roku pisałem, że może można by ocenić polskie przepisy karne prawa autorskiego pod kątem ich zgodności z konstytucją i zasadami takimi jak: "nullum crimen sine lege" i może właśnie się to zdarzy. Oto bowiem Rzecznik Praw Obywatelskich skierowała do Trybunału Konstytucyjnego wniosek w sprawie odpowiedzialności karnej związanej z naruszeniem praw autorskich.

Kwestia ACTA nadal wprawia w zakłopotanie

Historia masowych protestów społecznych związanych z ACTA nadal nie poddaje się łatwej analizie. Owszem. Edwin Bendyk szybko wydał książkę o ACTA, która w sumie ACTA była poświęcona tylko częściowo. Pamiętam, że w czasie wydarzeń grupa socjologów robiła badanie uczestniczące i potem nawet publikowano wyniki. Od czasu do czasu ktoś czuje się zobowiązany do tego, by jakoś dostrzec lub wyróżnić tamte zdarzenia. Wielką grupę osób zaproszono w zeszłym roku na galę nagród "Gwarancje Kultury 2012", co wywołało pewne reakcje, mnie proklamowano wpływowym prawnikiem i nominowano dwa razy do nagrody TOK FM i raz do nagrody Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego, nagrodę TOK FM otrzymała Katarzyna Szymielewicz i zespół Fundacji Panoptykon, dziś, a właściwie wczoraj, "za kampanię przeciwko ACTA" statuetkę przyjmował Jarosław Lipszyc (Fundacja Nowoczesna Polska) i Michał „rysiek” Woźniak (Fundacja Wolnego i Otwartego Oprogramowania). Rząd twierdzi, że wyciągnął lekcje z ACTA. Mnie się wydaje, że wiele jest jeszcze do zrobienia, chociaż staram się pracować "u podstaw". Wiem z pewnością, że żadna z osób "nagradzanych" potem za "anty ACTA" nie czuje się komfortowo. Rozmawiamy ze sobą o tym, rozważamy, jak należy się zachować. Wiemy, że organizatorzy kolejnych gal nie za bardzo wiedzą, jak się mają odnaleźć: czują, że muszą komuś dać wyróżnienie, ale nie wiedzą komu. Chodzimy tam, przyjmujemy te statuetki, raz jedno, raz drugie, ale zawsze podkreślamy, że nie należą się one nam. W takich chwilach jak te warto pamiętać o maturzyście Jakubie Królu, który odpowiadał za organizacje protestów przed sądem, o Artku Sydze ukaranym grzywną za organizację krakowskiej demonstracji. Nie znam ani jednego, ani drugiego. Nigdy ich nie spotkałem, nie rozmawialiśmy. Ale pamiętam o tym, że mieli kłopoty. Wszyscy pamiętamy...

Piruety w miejscu nad ponownym wykorzystaniem map tworzonych za publiczną kasę

fragmencik mapy ze wskazówką o dojściu do lasuAby jednak nie było tak kolorowo, że wszyscy wszędzie już rozumieją potrzebę udostępniania informacji publicznej do ponownego wykorzystania, odnotuję zapadły niedawno wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego w sprawie map. O temacie pisałem przy okazji wyroku wydanego przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie (por. GUGiK twierdzi, że mapy to nie informacja publiczna, ale przegrywa przed sądem administracyjnym w sprawie o re-use). Chwilę temu jednak NSA nie zgodził się z wyrokiem WSA i przyznał rację Głównemu Geodecie Kraju. 5 kwietnia NSA uchylił (sygn. I OSK 175/13) zatem wyrok WSA. To, jak uważam, był smutny dzień. Główny Geodeta Kraju pewnie odetchnął z ulgą uzyskując potwierdzenie NSA, że nadal może kierować się "odrębnymi zasadami" ustawy Prawo geodezyjne i kartograficzne i nadal może pozyskiwać pieniądze pozabudżetowe ze "sklepiku" z informacjami publicznymi. Ale może też będzie to przyczynek do przetestowania polskiego systemu prawnego ponad granicami?

Opracowania Centrum Projektów Informatycznych na temat poprawy serwisów w administracji

Myślę sobie, że warto odnotować udostępnienie publiczne zamówionych przez CPI materiałów, jak Materiały szkoleniowe z zakresu użyteczności serwisów internetowych, Metody i narzędzia prowadzenia analizy SEO – optymalizacja witryn dla wyszukiwarek internetowych, czy Raport o dobrych praktykach w e-administracji. Odnotowuję to m.in. dlatego, że udostępniając na stronie MAiC te materiały napisano tam również: "Udostępnione materiały stanowią informację publiczną w rozumieniu Ustawy o dostępie do informacji publicznej. Mogą więc zostać udostępnione w celu ich ponownego wykorzystywania bezpłatnie."

Prace rządowe nad nowelą ustawy o informatyzacji

Trwają prace nad kolejną nowelizacją ustawy o działalności podmiotów realizujących zadania publiczne oraz niektórych innych ustaw. Do projektu ustawy swoje uwagi zgłosiło 7 różnych podmiotów, a przynajmniej tyle pism z uwagami opublikowano na stronie Rządowego Centrum Legislacji. Tam też właśnie opublikowano pisma zawierające odniesienie się Wnioskodawcy (czyli MAiC) do uwag. Nowelizacja ustawy o informatyzacji jest tez przedmiotem dyskusji Rady Informatyzacji działającej przy MAiC.

Miałem się nie zajmować polityką, a tymczasem...

VaGla i senatorska brodaDzisiaj dowiedziałem się, że Pan Minister Michał Boni rozważa kandydowanie do Parlamentu Europejskiego. Przeczytałem mianowicie, a to podała PAP, że "minister administracji i cyfryzacji Michał Boni powiedział, że rozważa kandydowanie w wyborach do Parlamentu Europejskiego, które odbędą się w 2014 r. Zaznaczył jednak, że dla jego ostatecznej decyzji w tej sprawie kluczowa jest akceptacja premiera Donalda Tuska". Ponieważ społecznie i - jak uważają niektórzy - jak ostatni frajer, angażuję się w te różne prace Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, to - tak sobie myślę - chyba mam prawo się wypowiedzieć w tej sprawie?

Kwartalny raport z walki z anomią

Ostatniego dnia roku 2012 składałem Państwu i sobie życzenia, a konkretnie, by rok 2013 był rokiem walki z anomią. W poprzednim roku starałem się intensywnie zabiegać o dostęp do informacji publicznej. Wspierałem wówczas Fundację ePaństwo, w Ministerstwie Sprawiedliwości argumentowałem na rzecz udostępnienia orzeczeń sądów powszechnych, w MAiC starałem się tworzyć podstawy strukturalizacji dokumentów elektronicznych, które to podstawy wykorzystane zostały w powstałym, pilotażowym systemie konsultacji publicznych online Ministerstwa Gospodarki. Wydaje się, że udało się przekonać wielu do tego, że dostęp do danych publicznych jest potrzebny. Mam tu na myśli w szczególności aktywnych działaczy organizacji pozarządowych. Spodziewam się, że tego trendu już się nie da zadusić. Dostęp do informacji publicznej i możliwość ponownego wykorzystania takiej informacji, to podstawa możliwości praktycznego zastosowania zasady, że władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej należy do Narodu. No, ale jedno to możliwość patrzenia na to, jak działa państwo, a drugie, to tworzenia prawa lepszej jakości. Aby tworzyć prawo lepszej jakości - muszą istnieć przemyślane zasady dotyczące jego tworzenia i oceny skutków projektowanych przepisów (zarówno przed przyjęciem przepisu, jak i po jego przyjęciu). I temu zagadnieniu poświęciłem się w tym roku. Mija pierwszy kwartał, więc warto może napisać kilka słów na temat tego, co się właściwie w tym temacie dzieje.

Skargi SLLGO dotyczące pryncypiów dostępu do informacji publicznej trafiły do Strasburga i do Trybunału Konstytucyjnego

Inaczej niż wiele pseudonewsów, to jest prawdziwy news: po przejściu całej drogi przed sądami administracyjnymi Stowarzyszenie Liderów Lokalnych Grup Obywatelskiej skierowało do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka skargę odnośnie nieudostępnienia przez Prezesa Rady Ministrów korespondencji poczty elektronicznej dotyczącej zmian legislacyjnych w ustawie o dostępie do informacji publicznej. Chwilę wcześniej SLLGO skierowało też do Trybunału Konstytucyjnego skargę konstytucyjną, w której podnosi, że art. 6 ust. 2 w związku z art. 3 ust. 1 pkt 2 ustawy z dnia 6 września 2001 o dostępie do informacji publicznej jest niezgodny z art. 61 ust. 1 w związku z art. 61 ust. 2 Konstytucji RP. Wszystko to dlatego, że NSA był uprzejmy, chroniąc administrację publiczną przed przypuszczalną obstrukcją, wyinterpretować sobie koncept "dokumentu wewnętrznego", który nie ma - jak uważam - oparcia w przepisach powszechnie obowiązującego prawa.