Pytania o podstawy prawne zabiegania przez ABW o blokowanie zdjęć ofiar katastrofy
Nie chce mi się oglądać "drastycznych zdjęć ofiar katastrofy smoleńskiej", które ponoć "pojawiły się w rosyjskim internecie", a potem "na serwerach w Niemczech, Stanach Zjednoczonych oraz na Ukrainie". Nawet ich nie szukam. Generalnie bardzo jest mi żal rodzin tych ofiar (również w związku z ostatnimi doniesieniami dotyczącymi zamiany ciał w trumnach itp.). Natomiast skoro Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego była uprzejma wydać swoje oświadczenie w sprawie tych zdjęć (co - jak słusznie zauważył Jarek Lipszyc na Facebooku - tylko uruchomiło "efekt Streisand", a więc wzmogło zaciekawienie opinii publicznej tymi zdjęciami, które ponoć wcale nie zniknęły z Sieci) - ja mam kilka pytań dotyczących tego oświadczenia ABW.
W pierwszej kolejności podlinkuję źródło, czyli Oświadczenie z dnia 16 października br., podpisane przez Rzecznika Prasowego ABW Macieja Karczyńskiego. Czytamy tam:
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego informuje, że według naszych ustaleń 28 września br. w rosyjskim Internecie pojawiły się drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej.
Ponadto zdjęcia te zostały opublikowane i rozpowszechnione na serwerach w Niemczech, Stanach Zjednoczonych oraz na Ukrainie.
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego natychmiast zabezpieczyła opublikowane fotografie oraz powiadomiła Wojskową Prokuraturę Okręgową.
W tym samym czasie ABW skontaktowała się ze służbami krajów, gdzie odnaleziono w Internecie zdjęcia, celem zablokowania ich publikacji. Po naszej interwencji strona rosyjska oraz ukraińska zablokowały wskazane przez nas strony internetowe.
Do tej pory nie zostały zamknięte strony domen niemieckich i amerykańskich, ponieważ służby tych państw w odpowiedzi poinformowały nas, że nie mogą zablokować tych stron z uwagi na ograniczenia prawne obowiązujące w ich krajach.
Ponadto szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego 1 października br. skierował do szefa FSB (Rosyjskiej Służby Bezpieczeństwa) pismo o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji.
Obecnie w przedmiotowej sprawie Agencja na bieżąco przekazuje wszelkie informacje oraz ustalenia Wojskowej Prokuraturze Okręgowej.
Oświadczenie jest krótkie. Moim zdaniem nic nie mówiące o podstawach prawnych działania ABW w tej sprawie. Media, które to oświadczenie przywołały nie pokusiły się o to, by dopytać rzecznika ABW o takie podstawy.
Należałoby zapytać:
- Czy zdaniem ABW osoby publikujące zdjęcia popełniają jakieś przestępstwa, a jeśli tak, to jakie? Tu wypadałoby podać konkretne przepisy prawa, których naruszenie ABW wskazuje.
- W jakim trybie (formalno-prawnym) zabezpieczono "opublikowane fotografie"?
- O czym dokładnie powiadomiono Wojskową Prokuraturę Okręgową?
- W jakim trybie i na jakiej formalnej podstawie "ABW skontaktowała się ze służbami krajów, gdzie odnaleziono w Internecie zdjęcia"?
- Co to są owe "ograniczenia prawne", na które powołują się Amerykanie i Niemcy twierdzący, że "nie mogą zablokować stron" wskazanych przez ABW?
- Na czym miałoby polegać owo "blokowanie"?
- Czy w takie "blokowanie" miałyby być zaangażowane również sądy?
- Czy ABW zabiega o blokowanie "drastycznych zdjęć ofiar" również innych katastrof?
- Czy w przeszłości ABW zwracała się o takie blokowanie innych (niż dotyczących ofiar katastrof) zdjęć/materiałów do zagranicznych służb, a jeśli tak, to o jakie materiały/zdjęcia chodziło, jaki był efekt tych zabiegów i - podobnie jak wyżej - jaka była wówczas podstawa formalno-prawna takich działań?
- Czy kiedykolwiek do ABW zgłosiły się służby z innych państw z prośbą o zablokowanie na serwerach polskich jakichkolwiek zdjęć i innych materiałów? A jeśli tak - jaka była odpowiedź ABW? Jeśli zaś podjęto działania zmierzające do blokowania takich zdjęć i materiałów - na jakiej podstawie prawnej działało wówczas ABW?
Krótko mówiąc - z notatki ABW w żaden sposób nie potrafię dowiedzieć się, jaka jest - zdaniem ABW - formalno-prawna podstawa zabiegania przez ABW o zablokowanie "drastycznych zdjęć ofiar katastrofy smoleńskiej"? Oświadczenie ABW nie wymienia żadnych przepisów, które stanowiłyby - jej zdaniem - taką podstawę. Media zaś o nią nie pytają, a przynajmniej nie trafiłem jeszcze na tekst, w którym o taką podstawę prawną ktoś by zapytał i przybliżył czytelnikom uzyskane odpowiedzi.
W materiale serwisu Gazeta.pl pt. Oświadczenie ABW i Prokuratury Generalnej w sprawie zdjęć ofiar katastrofy smoleńskiej czytam, że "Szef MSZ Radosław Sikorski zaapelował do polskich mediów o niepublikowanie zdjęć". Dlatego mam kolejne pytania: czy polscy dziennikarze, którzy opublikują przedmiotowe zdjęcia, popełnią przestępstwo? Jeśli tak, to jakie? Jeśli tak, to czy właściwą metodą działania jest "apelowanie", nie zaś wskazanie ew. przepisów, które owe media naruszą? A jeśli nie ma takiej podstawy prawnej (pozostawiam tu teraz na marginesie kwestie ochrony prawnoautorskiej takich zdjęć, bo przecież mają one jakiegoś autora i temu autorowi przysługują jakieś prawa autorskie i naruszenie praw autorskich majątkowych czy osobistych również może być w Polsce elementem rozważań prawno-karnych, ale wcześniej wymaga działania albo autora, albo organizacji zbiorowego zarządzania działającej jako pokrzywdzony)? No i jaka będzie różnica między "mediami", do których szef MSZ "zaapelował", a serwerami, w stosunku do których ABW "zabiega o blokowanie"?
W tekście Seremet zapyta Komitet Śledczy Rosji o drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej czytam:
Prok. Martyniuk podkreślił, że drastyczne zdjęcia "na pewno nie pochodzą z akt polskiego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej" prowadzonego przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie.
Tam również informacja, że "Prokurator generalny jest oburzony publikacją tych zdjęć w internecie". Trochę się obawiam "demokratycznego państwa prawnego", w którym prokurator jest "oburzony", organy włdzy publicznej nie podają podstaw prawnych swojego działania, a mediów nie interesują takie podstawy prawne.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Fotografie
"Zabezpieczyła" to oczywiście w slangu służb. Jak wiadomo granat wysłany do biegłego informatyka jest cały czas "zabezpieczony" , choćby ten wyciągnął zawleczkę i wyrzucił go przez okno (czego na szczęście nie zrobił). Należy więc zapewne czytać tę wypowiedź tak, że ABW zrobiło sobie kopię stron i zdjęć. No i słusznie zrobiło, że zrobiło, potencjalnie mogą to bowiem być dowody w śledztwie, które się przecież toczy.
Co do prawnokarnej kwalifikacji treści zdjęć: nie wiem, nie widziałem. Przepisy mamy tak skonstruowane jak mamy, może dajmy na to art 141 KW, choć tam mowa o rysunku (czy to znaczy, że nieprzyzwoite - tak czy inaczej - zdjęcia można publicznie umieszczać, czy może jest jakaś wykładnia systemowo-celowościowa, boż przecież nie "rozszerzająca"?), a może art 49 par 1 tegoż KW (w końcu - jak rozumiem, bo nie widziałem - mowa o zdjęciach zwłok m.in. Prezydenta, który na pewno jest konstytucyjnym organem RP).
Można by zapewne mieć wątpliwość czy fotografowanie zwłok (jak mówię - nie widziałem tych zdjęć, więc polegam na opisie prasowym) mieści się w demonstracyjnym okazywaniu lekceważenia. Zwłoki się fotografowało dość nagminnie jeszcze na początku XX wieku, a choć współcześnie np SDP uznało np publikację przez SE zdjęć martwego Waldemara Milewicza za "oburzającą", to zdjęcia zwłok możemy w polskich zasobach internetowych znaleźć o tu na przykład i to jako ilustrację do króciutkiej notki prasowej i - jak widać na załączonym obrazku, nikt ich nie "zablokował". Być może taki stan rzeczy się zmieni (choć wypowiedzi SDP nie stanowią wykładni prawa) i publikacja fotografii osób martwych będzie powszechnie uznana za zachowanie sprzeczne z zasadami kultury, podówczas pewnie będzie można mówić o art 140 KW, choć wątpię (boż analogicznie należałoby przecież potraktować wszelkie wyobrażenia pośmiertne np rzeźby na katafalkach czy obrazy "Dance macabre", o publikowaniu fotografii rzeczywiście obrzydliwej działalności Gunthera von Hagensa nie wspomnę).
Myślę, że są tu dwie kwestie: "pornografia śmierci" która rzeczywiście może i powinna być piętnowana i dokumentalistyki (inna rzecz, że co to za dokumentalistyka publikowana w internecie) czy dziennikarstwa, a nawet swoistej formy okazywania szacunku zmarłym (w pałacu Schonbrunn, między innymi, można oglądać pośmiertny portret Franciszka Józefa umieszczony przy jego łożu śmierci, żeby nie szukać daleko) i rozróżnienie między nimi jest tutaj szczególnie istotne. Jak mówię - zdjęć nie widziałem, więc nie wiem ze zjawiskiem zbliżonym do której z tych skrajności w tym wypadku do czynienia mamy. Tak czy inaczej rzeczywiście wydaje się, że kwestia wymagałaby bardziej wyczerpującego potraktowania, nie tylko w kontekście tragedii smoleńskiej.
Zdjecia w moim odczuciu nie
Zdjecia w moim odczuciu nie sa zbyt drastyczne, sa to zwykle zdjecia kilku zwlok z katastrofy polozonych na folii obok siebie, umorusanych troche w blocie, czasami z polamanymi, wzglednie urwanymi konczynami, nie ma jednak pokazanej zadnej duzej ilosci krwii, fotografie sa zrobione z wzglednie duzej odleglosci, wiec nie robi to jakiegos szokujacego wrazenia, choc oczywiscie rozni ludzie moga to roznie odbierac. Zdjecia drastyczne to by byly np. zblizenia czesci zwlok z wyprutymi wnetrznosciami i krwia, a takich zdjec nie pokazano. Odrebnie pokazano zdjecia prezydenta juz zaszytego i umytego na stole w prosektoriuum czy w kostnicy z zabezpieczonymi oderwanymi konczynami nieprzezroczysta folia i zaslonieciem czesci intymnych duzym czarnym prostokatem.
Zatem uwazam, ze zarowno autor, jak i komentujacy mogliby je obejrzec, bo to dosc dziwne jest, gdy doglebnie deliberujecie o czyms czegoscie w ogole nie widzieli.
Ten wątek nie dotyczy tych zdjęć
Ten wątek nie dotyczy tych zdjęć. Ten wątek dotyczy głównie podstaw prawnych działania ABW, która zabiega o blokowanie treści w Sieci.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Ale wypadaloby komentujacym
Ale wypadaloby komentujacym poczynania ABW wiedziec jak wyglada to co ABW chce blokowac...
linki do strony ze zdjęciami
Otrzymałem link do strony ze zdjęciami od znajomej (ona od swojej znajomej itd...) i wrzuciłem na FB z informacją o tym że zdjęcia są drastyczne (kto nie chce niech nie ogląda).
Kilkadziesiąt minut później na głównych portalach pojawiła się informacja "ABW na tropie". Już poczułem na plecach zimny pot i nasłuchiwałem kroków SWAT na schodach przed mieszkaniem. Od razu w głowie myśli - czy ja sam złamałem prawo? Jak pokazuje przykład antykomor.pl - przy okazji linku na FB znajdą u mnie nielegalne oprogramowanie, narkotyki i inne cuda wianki (wtedy wszystko człowiekowi przyklejają)
Bardzo cieszę się, że ktoś poruszył kwestie podstaw prawnych działań ABW i innych służb. Na jakiej podstawie w ogóle powstał taki zamęt z usuwaniem tych zdjęć. Pomijam już fakt o tym że Internet to rewolucja - tutaj nie da się czegoś zablokować - a w przyszłości będzie jeszcze "gorzej" (dla władzy gorzej, dla społeczeństwa - lepiej jak sądzę), bo jak pokazuje Wikileaks nasze zdjęcia prezydenckie to małe piwo.
Sądy i prawo w kulawy sposób starają się ograniczać tę "wolność" - np. wolność publikowania tych drastycznych zdjęć. Przy okazji krzywdząc ludzi naciągając przepisy, stosując konkretne przepisy będące "workami" do których można wrzucić wszystko.
Podstawa prawna
Z informacji gdzie zablokowano, a gdzie nie zablokowano można się chyba domyśleć gdzie demokracja ma się dobrze, a gdzie mamy jej tylko pozory. Generalnie w pierwszym wypadku nie ma podstaw prawnych, w drugim wypadku władza blokuje co uzna za stosowne nie martwiąc się jakimiś przepisami.
W naszym wypadku jak widać nie wiadomo jak to z tą demokracja jest, niby Minister poprosił, ale ABW też się zainteresowało i może kogoś odwiedzić?
Osobiście nie widziałem tych zdjęć i chyba też nie chcę ich oglądać, ale to raczej sprawa wrażliwości (na lekarza bym się nie nadawał). Natomiast gdyby kogoś odwiedziło jednak ABW, to proponuję od razu dopominać się o "podstawę prawną", a w przypadku braku takowej składać od razu zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu przestępstwa przekroczenia uprawnień.
Dla ułatwienia może od razu zacytuję podpowiedź:
http://prawo.vagla.pl/node/9751
przypomnienie
Drastyczne zdjęcia z katastrofy TU-154 w podręczniku dla policjantów
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,9325685,Drastyczne_zdjecia_z_katastrofy_TU_154_w_podreczniku.html
Zdjęcia ludzkich szczątków w księgarni
http://www.rp.pl/artykul/632635_Zdjecia-ludzkich-szczatkow--w-ksiegarni-.html
Czy obecna sytuacja jest istotnie inna?
A może, bo zupa była częściowo za słona
Tak sobie czytam wczorajsze oświadczenie P. mec. Pszczółkowskiego w sprawie oferowania Panu red. Sławomirowi Jastrzębowskiemu zakupu zdjęć ofiar katastrofy smoleńskiej i wyczytuję tamże, że decyzją Wojskowego Prokuratora Okręgowego w Warszawie, na zdjęcia znajdujące się w aktach śledztwa nałożona została klauzula "zastrzeżone" i nie są one [w całości] dostępne nawet dla rodzin ofiar i ich pełnomocników.
Gdybyż szło o te same zdjęcia (a można wnosić z tego samego portalu, że tak, choć osobiście nie wiem... skazani jesteśmy na niewiedzę na skutek choćby owej klauzuli), byłaby to ciekawa konstrukcja:
nałożyćegzekwować na forum międzynarodowym taką klauzulęnaw odniesieniu do informacji "z internetu", a więc powszechnie dostępnej.Ciekawa konstrukcja, bo poufność jest atrybutem "zero-jedynkowym" (jak owa nadmierność słoności tytułowej zupy) i próba jej ochrony w odniesieniu do informacji publicznie dostępnej mija się - poniekąd - ze zdrowym rozsądkiem, ale przynajmniej lepiej (w sensie stosowania prawa) uzasadniałaby działanie ABW, niż podejrzenie popełnienia wykroczenia. Trudne to wszystko (że pozwolę sobie na autoplagiat).
poprawiłem "nałozyć" na "egzekwować", bo samo nałożenie mogło być wcześniejsze niż opublikowanie, co nie zmienia całości rozumowania: upublicznionego nie da się utajnić
No i nie pochodzą
Prokuratura podkreśla, że zdjęcia na pewno nie pochodzą z akt polskiego śledztwa w sprawie katastrofy.
W zasadzie to dobrze (jeśli idzie o ochronę tajemnicy postępowania przygotowawczego), natomiast pytanie o podstawę działań pozostaje w ten sposób otwarte.
update (Roma locuta)
z onetu: "Prawdopodobnie mówimy tutaj raczej o braku etyki, niż o przestępstwie i wykroczeniu, bo podejrzewam, że nie ma tam zakazu robienia zdjęć i pewnie nie ma zakazu upowszechniania takich zdjęć."
Dla porządku
Dla porządku napiszę, że powyżej cytowane zdanie to cytat z premiera Donalda Tuska.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Tak, oczywiście
to powiedział premier. A jednocześnie (a w zasadzie ciut wcześniej) pojawiło się stanowisko polskiego MSZ
O ile umiem czytać, to premier spodziewa się że śledztwo zakończy się ustaleniem, że chodzi tu o brak etyki bo podejrzewa, że nie ma tam zakazu robienia i upowszechniania zdjęć, ale jednocześnie [jego minister spraw zagranicznych] śledztwa się domaga (i ukarania winnych).
Można więc pewnie zaryzykować przypuszczenie, że ABW podjęło działania podejrzewając, że doszło do naruszenia klauzuli "zastrzeżone" (bądź co najmniej naruszenia tajemnicy postępowania przygotowawczego) ale po stwierdzeniu prokuratury, że wyciek nie nastąpił z jej akt pozostały tylko możliwości działania dyplomatycznego tłumaczonego raczej etyczną stroną problemu. A że Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej poinformował, że zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej, dostępne na niektórych stronach internetowych, nie pochodzą z materiałów rosyjskiego śledztwa to trudno się spodziewać jakiegoś spektakularnego dalszego ciągu, jak mniemam.
Ciekawe te ograniczenia prawne
"Do tej pory nie zostały zamknięte strony domen niemieckich i amerykańskich, ponieważ służby tych państw w odpowiedzi poinformowały nas, że nie mogą zablokować tych stron z uwagi na ograniczenia prawne obowiązujące w ich krajach."
Chciałbym, abyśmy i my mogli cieszyć się takimi ograniczeniami. Tymczasem jest jak w państwie policyjnym, a nie wolnym państwie prawa.
Nadgorliwe zapedy cenzorskie
Nadgorliwe zapedy cenzorskie dotknely rowniez prywatne firmy, np. Wykop zdjal recznie ze strony glownej i z hitow znalezisko kierujace do artykulu w jednej z polskich gazet na ten temat (pomimo ze gazeta nie publikowala zadnych zdjec, a jedynie wskazywala ze sie pojawily w sieci):
http://www.wykop.pl/link/1294469/stop-ordynarnej-cenzurze-na-wykopie/
Na tym jednak dzialanosc administracji wykopu sie nie ograniczyla, banowano wszystkich, ktorzy albo podali link do tych zdjec w komentarzach pod artykulem, albo tylko zasugerowali jak je znalezc w sieci.
Po protestach wykopowiczow nastepnego dnia zakopane wczesniej recznie przez administracje znalezisko przywrocono:
http://www.wykop.pl/link/1294017/w-rosyjskim-internecie-sa-drastyczne-zdjecia-ofiar-katastrofy-smolenskiej/
Tak. Roma locuta, ciąg dalszy następuje
Po pierwsze jest podstawa prawna, jak się wydaje, o ile wierzyć dziennikarzom: zdaniem prowadzącej śledztwo w sprawie katastrofy Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie – można rozpatrywać przez pryzmat art. 266 Kodeksu karnego
A po wtóre mamy jeszcze doniesienie zespołu parlamentarnego: Zespół parlamentarny ds. katastrofy smoleńskiej złożył do prokuratora generalnego zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa znieważenia zwłok ofiar Smoleńska przez Donalda Tuska, Radosława Sikorskiego, Jacka Cichockiego i szefów służb specjalnych, ale opisane językiem takim, że nie mam pojęcia o co w nim chodzi, bo znieważenie zwłok to na pewno nie jest powołany w tekście art 18 Ustawy o ABW oraz AW
prasówki ciąg dalszy
"zachowanie to było ukierunkowane na publiczne znieważenie narodu i Rzeczypospolitej Polskiej". Jak podkreślił są to czyny zabronione opisane w artykułach: 133, 135 par. 2 oraz 262 par. 2 Kodeksu Karnego.
W dalszym ciągu jest jeszcze mowa o art. 18 i art. 19 KK.
"Dajcie mi człowieka a
"Dajcie mi człowieka a paragraf się na niego znajdzie"
zdjęcia [prasówka na dziś]
WP podała że sprawa zdjęć trafia do prokuratury praskiej.
Meandry subsumpcji
Interia twierdzi, że Prokuratura praska, ustami jej Rzeczniczki stwierdziła, że
Mowa zapewne o art 266 par 2 KK:
Ale przecież, jak donosiła WP, prokuratura (wojskowa, jak rozumiem bo to zdaje się ona prowadzi śledztwo w sprawie tragedii smoleńskiej, a chyba o nim mowa)
Jeśli dziennikarze niczego nie pokręcili, to można albo przypuszczać, że oprócz akt prowadzonego śledztwa (z którego akt zdjęcia nie pochodzą) istnieją jakieś (inne?!) zdjęcia, na które nałożono klauzulę "zastrzeżone" lub "poufne" i co do których zachodzi podejrzenie, że ujawnił je jakiś urzędnik, który uzyskał do nich dostęp w związku z wykonywaniem czynności służbowych albo że poprawdzie prokuratura jest pewna, że wyciek nie nastąpił z jej akt (i w tym sensie zdjęcia stamtąd "nie pochodzą") natomiast może dotyczyć tych samych zdjęć, które wyciekły skądinąd (w końcu mowa o kopiach cyfrowych, a te mogą pochodzić od wspólnego cyfrowego oryginału, który jest gdzieś poza aktami, w miejscu z którego nastąpił wyciek, bądź od jeszcze innej kopii tegoż oryginału), ewentualnie wreszcie, że prokuratura praska nie podziela pewności prokuratury wojskowej li tylko na podstawie notatki w WP...
A tymczasem FSB...
Z dzisiejszego Onetu: Rosyjski bloger, który opublikował drastyczne zdjęcia ofiar i miejsca katastrofy smoleńskiej, został zatrzymany.[...]prawdopodobnie dokonali tego agenci rosyjskiego FSB. [...]Funkcjonariusze mieli posłużyć się zasadzką, która opierała się na odłączeniu w domu blogera dostępu do internetu. Gdy mężczyzna zwrócił się do firmy telekomunikacyjnej z prośbą o rozwiązanie tego problemu, został poinformowany, że musi stawić się osobiście w siedzibie firmy i podpisać odpowiednie dokumenty.
Zupełnie nie rozumiem o co chodzi (to nie można zatrzymać człowieka w domu albo na ulicy?) no ale jeżeli już robię prasówkę w tej sprawie, to odnotowuję.
Ale nie piszą
Ale nie piszą, jakie przestępstwo miał popełnić. Czy też go zatrzymali, bo "opublikował zdjęcia"...
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
мне кажется, что это может быть Статья 310 УК РФ
ale nie jestem prawnikiem, jak wiadomo. Sam artykuł brzmi, o ile dobrze wygooglałem, mniej-więcej tak:
A rosyjski segment Internetu już wyczyszczony
Rosja zrobiła wszystko, aby wyczyścić swój internet z drastycznych fotografii ofiar smoleńskiej katastrofy. Taką informację przekazał na konferencji prasowej w Moskwie rzecznik rosyjskiego MSZ Aleksandr Łukaszewicz. [...]Łukaszwicz zapewnił, że jeśli gdzieś jeszcze są takie zdjęcia, to na pewno nie w rosyjskim segmencie internetu.
I znowu nie wyczyszczony...
news w Gościu z wczoraj Wyciekły kolejne zdjęcia ze Smoleńska
Strona rosyjska odpowiedziała