Jestem człowiekiem systemu
Dłużej tego ukrywać nie mogę. Zostałem rozszyfrowany przez dyskutantów (dyskutanta) na forum Libertarian. W myśl zasady "prawda nas wyzwoli" trzeba to powiedzieć głośno: jestem człowiekiem systemu. Nie wiem, czy rzeczywiście "jednym z mniej przyjemnych" (gusta nie podlegają dyskusjom), ale podobno w każdej plotce kryje się ziarno prawdy. W każdym razie rzeczywiście uważam się za "człowieka systemu". Wspieram wręcz te działania, które mają na celu zbudowanie jego lepszych - w moim odczuciu - fundamentów.
W uruchomionym na forum Libetarian wątku na temat Fundacji Panoptykon (która, nota bene, szuka pracowników) niejaki vlimek zastanawia się czy w kwestii bezpieczeństwa i prywatności warto zaufać takim ludziom, jak ja. Autor raczej nie ma do mnie zaufania. Wydaje się, że wnioski Pan vlimek wyciągnął po lekturze hasła umieszczonego w Wikipedii oraz tez głoszonych swego czasu przez autora serwisu napisy.info (por. W kłamliwy, wręcz przestępczy sposób twierdzę). O wpływie ostatniego świadczy stwierdzenie, że "oskarżałem tłumaczy napisów". Czy oskarżałem? Być może tak to mogło być odebrane, chociaż zaciekawionych tematem odsyłam do tekstów źródłowych: Napisy do filmów na celowniku, Jeszcze o napisach i kulturze, Zatrzymano tłumaczy napisów..., czy - ostatnio - Prokuratura zabrzańska chciałaby pewnie już się pozbyć problemu napisy.org.
Libertariański (?) komentator stwierdza, że nigdy nie poruszę fundamentalnych spraw: dokumentów tożsamości biometrycznych, obowiązku meldunkowego, realnej cenzury internetu. Należę do ludzi, którzy "skupiają się na pierdołach robiąc przy tym wiele wrzasku". Ponieważ autor opiera się na Wikipedii, w której nie odnotowano przecież wszystkich z poruszanych tu wątków, nie trafił na moje teksty na temat biometryki, czy cenzury. Istotnie jednak obowiązkiem meldunkowym się zbytnio nie interesowałem (chociaż komentatorzy w tym serwisie kilkakrotnie poruszali ten problem). Nie mam za złe vlimekowi, że nie czyta tego serwisu. Dla większości osób poruszam tematy nudne, piszę w sposób zbyt rozciągły, nie podaję gotowych odpowiedzi. Poza wszystkim - przez ostatnie 13 i pół roku zebrałem tu już ponad 9 tysięcy tekstów. Chociaż dostęp do nich nie jest ograniczony hasłami i innymi restrykcjami - rozumiem, że zapoznanie się z nimi nie jest zadaniem łatwym (nie jest też - całe szczęście - obowiązkowe).
Nie wiem skąd komentowany autor wziął "informację", że byłem doradcą prezydenta Kaczyńskiego. Takiej informacji nie ma w Wikipedii (tam jest jedynie informacja o moim zaangażowaniu w prace Rady Informatyzacji, a więc organu opiniodawczo-doradczego ministra spraw wewnętrznych i administracji; por. Piotr Waglowski powołany do Rady Informatyzacji). Na pewnym poziomie abstrakcji można by jednak uznać, że doradzałem Panu Prezydentowi Kaczyńskiemu, ponieważ w serwisie kilkakrotnie odnosiłem się do prezydenckich zasobów internetowych: "Lech Kaczyński ma jasną wizję państwa"... i nowe strony beta za 363 tysiące, Chmura zastąpi pudełka, czyli dlaczego mi ręce opadły, gdy Prezydent RP promuje Google, Udostępniając pieśni patriotyczne w formacie mp3 ZAiKS i Prezydent zadają zagadki prawno-autorskie oraz eMPe-trójki od władzy publicznej w Newsweeku. Wcześniej w ten sposób doradzałem również Prezydentowi Kwaśniewskiemu (por. Co zobaczy obywatel?), a ostatnio Prezydentowi elektowi Bronisławowi Komorowskiemu (por. Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej ds społeczeństwa informacyjnego). W żadnym z podanych przypadków nie była to działalność sformalizowana, chociaż wiem, że pracownicy Kancelarii Prezydenta czasem czytają ten serwis.
I chociaż kiedyś członkowie społeczeństwa obywatelskiego (ten sam, co teraz?) sprowokowali mnie, bym potwierdził, że jestem kapusiem i złodziejem, to dziś - już bez przewrotnej retoryki - mogę potwierdzić, że uważam się za człowieka systemu.
Po pierwsze - interesuję się prawem, jedną z bardziej "systemowych" dziedzin społecznych. Usiłuję dowiedzieć się czegoś na temat tego systemu, analizuję zjawiska w nim występujące (są tacy, którzy twierdzą, że moja aktywność jest formą sztuki). Głęboko wierzę, że system taki powinien dawać gwarancję pewności obrotu, nie powinien zaskakiwać obywateli pułapkami, powinien próbować równoważyć czasem sprzeczne interesy i oczekiwania różnych uczestników relacji społecznych (por. Są różne interesy, a "kto nie jest z nami, jest przeciwko nam", Trudna materia, sprzeczne interesy czyli o prawie telekomunikacyjnym, Publiczna dyskusja na temat wyborów "przez internet" - interesy v. cele (społeczne?)). Jak w tym wszystkim się odnaleźć? Doszedłem do wniosku, że - poza systemem prawnym - istotna jest też edukacja medialna. Do podobnych wniosków doszli również inni - socjologowie, antropologowie kultury, medioznawcy (pisałem o tym w tekście Czy telewizja zagraża demokracji? Fragmenty wystąpień; por. również Gdybym przyznawał wyróżnienia...). Taka edukacja medialna, to również element pracy organicznej w pewnym systemie.
Po wtóre - jestem przedsiębiorcą. Od kilku lat prowadzę działalność gospodarczą. Zajmuje się szkoleniami i doradztwem, współpracuje z kilkoma spółkami i innymi instytucjami (pełniejsza lista afiliacji opublikowana jest w tym serwisie). W ramach aktywności związanej z pracą zawodową zaangażowany jestem w prace Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji (por. Po Walnym PIIT), która - jako izba gospodarcza, a więc podmiot funkcjonujący w ramach istniejącego systemu prawnego - podejmuje działania w sprawach ważnych dla działalności gospodarczej członków izby oraz rozwoju rynku informatycznego i telekomunikacyjnego. Rozwój całego rynku, aktywność zmierzającą do tworzenia przejrzystych "zasad gry", tworzenie platformy dialogu społecznego i budowanie w ten sposób podstaw społeczeństwa obywatelskiego (przedsiębiorcy to również obywatele, współczesny marketing musi oznaczać również szanowanie konsumentów, także obywateli), uważam zresztą za jedne z ważniejszych spraw, które warto wspierać.
Po trzecie wreszcie - działam również w trzecim sektorze, chociaż udział w pracach różnych organizacji pozarządowych nie oznacza walki z systemem. Wręcz przeciwnie - organizacje te funkcjonują w ramach systemu i stanowią często forum (czasem aktywnej) dyskusji na jego temat (por. również Społeczna e-partycypacja oraz dobra legislacja). To m.in. dzięki aktywności organizacji społecznych możliwa była dyskusja na temat Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych, w wyniku której przedstawiciele rządu ogłosili publicznie, że to nie rząd projektuje społeczeństwo informacyjne, tylko "jesteśmy już w samym środku tego społeczeństwa informacyjnego", a rząd to zrozumiał ostatni.
Po debacie z Panem Premierem napisałem, że "wszystko zależy od Was". Budowa społeczeństwa obywatelskiego jest również elementem funkcjonowania "w ramach systemu", ale nie konstruuję ładunków wybuchowych, nie przebijam urzędnikom opon w ich limuzynach. Używanie dziś możliwych, technicznych form ataku na infrastrukturę teleinformatyczną (również infrastrukturę instytucji publicznych) uważam za głupotę i nieodpowiedzialność. Generalnie nie jestem rewolucjonistą.
Z powyższych powodów muszę przyznać, że jestem człowiekiem systemu.
PS
Być może wiele osób mi nie uwierzy, ale nie interesuję się jakoś szczególnie poglądami politycznymi osób, które pracują ze mną naukowo, społecznie lub zawodowo. W tym serwisie mało liberalnie podchodzę do prób agitacji politycznej. Jeśli jednak ktoś chciałby kulturalnym językiem porozmawiać o prawie, to jego komentarze z pewnością są mile widziane.
- VaGla's blog
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Nie sposob polemizowac z faktami
Piotrze, kazda osoba publiczna jest czlowiekiem systemu, czy tego chcesz, czy nie chcesz. Przyjmujesz nagrody, dajesz twarz.
Wcale tego nie oceniam, tylko stwierdzam fakt.
Ależ jestem
Ależ jestem człowiekiem systemu. Poza publicznymi wypowiedziami, poza innymi aktywnościami - płacę także podatki (chociaż na zajęciach z prawa finansowego w czasie studiów dowiedziałem się, że "jeśli ktoś płaci podatki, to najprawdopodobniej źle je obliczył"). Może tylko czasem sobie myślę, że fajnie byłoby być lepszym hackerem... systemu prawnego :)
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
A więc to tak!
Zaraz pośpieszę na forum libertarian donieść że widziałem Cię z kuflem w dłoni w pewnej anarchistycznej knajpie, teraz rozumiem że zapewne był to rekonesans! ;].
Widziałeś mnie w anarchistycznej knajpie
Widziałeś mnie w anarchistycznej knajpie, ale po pierwsze - gdy byłem tam zwabiany nie wiedziałem, że jest anarchistyczna, po drugie - nie mogłeś mnie widzieć z kuflem w dłoni, po trzecie - zapytałem w tej knajpie, czy mogę tam kupić smażonego kurczaka, a knajpa była wegańska. Chyba, że mówisz o innej knajpie i o innej sytuacji, ale też w ostatnich kilku latach nie mógłbyś mnie widzieć z kuflem. Musiałbyś mnie znać w czasach studenckich, lub niedługo po ich zakończeniu.
Rozumiem też, że Twoja ewentualna akcja dezinformacyjna wiąże się z tym, że nie napisałem artykułu do Przeglądu anarchistycznego, o którym rozmawialiśmy. Oczywiście doceniam to, że wcześniej redaktorzy nie proponowali napisania tekstu żadnemu prawnikowi i taka publikacja mogłaby w moim portfolio tekstów wybijać się dość znacznie, ale inne obowiązki nie pozwalają mi teraz na zbyt aktywną działalność publicystyczną.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Rozumiem, że postanowiłeś
Rozumiem, że postanowiłeś odpowiedzieć na ich teksty, ale czy przypadkiem nie poświęciłeś zbyt dużo czasu i wysiłku komuś, kto na to nie zasługuje? Psy szczekają, karawana idzie dalej... ;)
Nie odpowiedziałem "im"
Nie odpowiedziałem "im". Napisałem ten tekst, by wyjaśnić osobom, z którymi współpracuję, jak postrzegam charakter swojej aktywności. To element budowy zaufania, które wszak jest potrzebne przy wspólnym budowaniu fundamentów systemu. Komentarz na forum Libertarian stał się ku temu jedynie wygodnym pretekstem.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Piotrze
Piotrze, wiesz że jesteś moim niedoścignionym wzorem jeśli chodzi o serwis www-prawo, czemu (chyba) wielokrotnie dawałem wyraz, także u Ciebie, ale od krytyki się nie odgonisz. tym bardziej od krytyki medialnej, która zawsze (!) Twoje słowa przeinaczy, wyrwie z kontekstu itp. Sam to dobrze wiem, choć o wile mniej gościłem na łamach prasy niźli Ty, to jednak zawsze była to relacja, co najmniej, mało mająca wspólnego z rzeczywistością. TO tyle tytułem wstępu. Teraz czas na obronę atakujących. I to nie tylko dla tego, że blisko mi do libertarian (choć tego forum nie znam i nie śledzę). Po pierwsze, trzeba liczyć się z tym, że choćby Krystian Legierski jest osobą dość jednoznacznie kojarzoną, w tym w kontekście politycznym. Nie oceniając słuszności Jego poglądów i wyborów, nie można mieć pretensji do tych, którzy wszelkie przedsięwzięcia w Nim widzą jednokierunkowo (tu: negatywnie). To Twój wybór i musisz się z nim liczyć. Po drugie, z wypowiedzi na owym forum, o ile faktycznie część wypowiedzi o Tobie jest nie do końca zgodna prawdą, w większości wyłania się obraz raczej nie krytyki, co żalu, że za organizację Panoptykon'a biorą się "lewacy"zamiast libertarian właśnie (co zresztą chyba najbardziej widać w ostatnim jak dotychczas poście - http://libertarianizm.net/thread-780-post-8695.html#pid8695). Po trzecie wreszcie, mimo mej sympatii do libertarian (choć nie do forum, bo go nie znam), to jednak Twój tekst de facto przyznaje im więcej uwagi, niż na to zasługują....
PS. szkoda Urugwaju, i to jest problem;)
Nic nie wiem
Nic nie wiem na temat tego, abym miał lewicowe (lub prawicowe) poglądy. Fundację Panoptykon wspieram zaś w pracach Rady Programowej. Chętnie biorę udział w takich forach, gdzie prowadzona jest dyskusja na tematy, którymi się interesuję. Cieszę się, jeśli moje argumenty przekonują rozmówców, cieszę się również wówczas, jeśli ich tezy potrafią zainspirować mnie. Przedstawiciele środowiska związanego z nurtem libertariańskim komentują czasem na tym forum, czasem jestem linkowany z serwisów deklarujących przynależność do tych nurtów. Linkuje i komentuje mnie czasem środowisko Frondy, ale też Krytyki politycznej (dobrze rozumuję, że można je przypisać odpowiednio do nurtu prawicowego i lewicowego?). Swego czasu ktoś uznał, że stała obecność linku do tego serwisu na stronach Zielonych również jest dobrym pomysłem. Jeśli to mnie (lub moje poglądy) w jakiś sposób definiuje, to mam problem z przynależnością do określonego kierunku sceny politycznej. Ale nie spędza mi to snu z powiek. Nadal robię swoje.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
poglądy są nieistotne
ja wcale nie twierdzę, że masz poglądy lewicowe lub prawicowe (szczere mówiąc nie mam pojęcia jakie one są i niewiele mnie to obchodzi). chciałem za to napisać o czym innym, że mianowicie rozumiem taką a nie inną reakcję ludzi. wyobraźmy bowiem sobie, że zasiadasz w fundacji założonej przez - dajmy na to - dr. Gontarczyka, albo red. Pospieszalskiego. fundacja ma szczytne, całkowicie apolityczne cele i doskonale je realizuje. ale i tak Gazeta Wyborcza, nawet za 10 lat wypomni Ci, kiedy to będzie potrzebne, że współdziałałeś z "dzikim lustratorem", czy że jesteś powiązany z fundamentalistami pisowskimi albo coś podobnego. innymi słowy zawsze będziesz postrzegany przez pryzmat tego z kim współpracujesz. tylko tyle i aż tyle
Nie rozumiem przed kim się
Nie rozumiem przed kim się tłumaczysz? Jeden vlimek nie czyni stanowiska libertarian wobec twojej osoby.
Większość i tak wie że Vagla to Big Lebowski :D
Tak przy okazji - jest na te miliony linków które wklejasz do każdego tekstu jakis prosty sposób? - tez bym tak chciał móc.
True Neutral z D&D
Z tego co napisał wnioskuję, że vlimek nie do końca ściśle słownikowo pojmuje na czym polega koncepcja libertarianizmu. Wydaje mi się, że to kolejne konto gościa, który stara się wciąż promować onion forum i w tym celu od czasu do czasu publikuje na forum Libertarian. Mogę się wszak mylić. A tekst napisałem raczej jako zaznaczenie, podkreślenie mojej filozofii działania. vlimek stał się - jak wspomniałem - tylko pretekstem (w rzeczywistości nie publikuję sążnistego tekstu zawsze, gdy ktoś gdzieś postanowi odnieść się krytycznie do mojego działania, lub w inny sposób dokonuje jego oceny). Rola True Neutral z D&D (Druid?) mi odpowiada i mogę się z nią utożsamiać. Wydaje się, że jest zgodna z moim typem osobowości i obraną drogą zawodową (dobrze rokuje również wówczas, gdy w pewnym momencie opowiem się po którejś ze stron - będzie pole do negocjacji :)
Co do linków - nie za bardzo zrozumiałem pytanie. Jeśli chodzi o możliwość ich umieszczania w komentarzach - działa tu składnia html (zgodnie ze wskazówkami w linku "Format wprowadzania danych"). Każdy z linków, który umieszczam w tekście opatruję ręcznie tagiem... Właściwie to pisząc tekst mam to już w pamięci mięśniowej: ostry nawias a href równa się dwa cudzysłowy zamknięcie ostrego nawiasu otwarcie ostrego nawiasu slash a zamkniecie nawiasu strzałki - przejście do linku, link, strzałki - treść linku... Taki automat trochę. Linków jest sporo, ponieważ ważne jest, by móc dotrzeć do źródła.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
co do linków
Co do tych linków - to chodziło mi jedynie o to że zawsze wrzucasz ich tak dużo. Osobiście mam wielki problem z dodaniem kilku linków do tekstów które kiedys tam pisałem - przeważnie mi sie nie chcesz szukać gdzie coś jest i więcej czasu bym stracił na szukanie niż napisanie konkretnego tekstu.
No i zawsze mnie zachwyca jak wrzucasz po kilkaniaście linków w jednym tekście do rzeczy które kiedys, kiedys napisałeś.
pozdr
ISTJ ;-}
"Fictional ISTJs:
[...]
Eeyore (Winnie the Pooh)"
To czemu nie poprawisz
To czemu nie poprawisz swojego opisu w Wikipedii?
Ale
Ale ja nigdy nie byłem doradcą prezydenta :> A co do hasła, to... nie wypada chyba samodzielnie poprawiać historii :)
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Paradygmat konstruktywiczny
Poważnie jesteś "badaczem procesów komunikacyjnych w paradygmacie konstruktywicznym"? (z pierwszej linijki hasła w Wiki). Kojarzy się trochę z Transgressing boundaries :)
--
Paweł Krawczyk
IPSec.pl - Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
Nie zwracajmy uwagi na próby zawłaszczenia VaGli
Panie Piotrze,
Nie wiem po co i dlaczego próbują zawłaszczyć Pana pomysły, komentarze oraz opracowania różne ugrupowania ideowe. Ich sprawa. Pan po prostu komentuje zmiany w przepisach dotyczące technologi teleinformatycznych, zadaje Pan wiele pytań. To wszystko jest bardzo inspirujące, zmusza do myślenia, dyskutowania na temat bliski każdemu użytkownikowi internetu. Bez przesady mogę stwierdzić, że jest Pan nawigatorem pośród gąszczu pomysłów ustawodawcy. Nie ma co oglądać się na libertarian itp. Pozdrawiam
--
Nie ma w pełni przejrzystego otwartego standardu lub programu. Pamiętajmy, że zawsze może gdzieś być zaszyty kod, który dla użytkownika jest niepożądany.
Nikt chyba nic nie zawłaszcza
Przynajmniej tak mi się wydaje. Jeden człowiek, na publicznie i swobodnie dostępnym forum, wyraził swoją, dość negatywną opinię na temat Fundacji Panoptykon i przy okazji działalności Piotra. Ani to zawłaszczenie, ani też reprezentatywny głos libertarian.
A samych libertarian warto czasem posłuchać.
dygresja
wszystko przeczytałam
dobrze się zastanowiłam :) i zmoderowałam, się
jest Pan bardzo męski i magnetyczny, także intelektualnie
miłego
Wpis ten zrozumiałem w ten
Wpis ten zrozumiałem w ten sposób: Pan Piotr udzieli swojego poparcia każdej organizacji, z której statutem i celami będzie się zgadzał, organizacji monitorującej prawo dotyczące internetu, telekomunikacji i prywatności. Nie ma zaś żadnego znaczenia dla Pana Piotra jacy ludzie zasiadają w danej organizacji. Liczy się co organizacja robi i jakie stawia sobie cele. Jeśli tak, to bardzo ryzykowna postawa. Zarzuty podniesione na forum libertarian przez jednego z użytkowników, pomijając, że są częściowo nietrafne i powielają fałszywe informacje, mogą być uzasadnione, jeśli rzeczywiście owa fundacja nie będzie w praktyce bezstronna. Pożyjemy, zobaczymy.
Osoba a instytucja.
Otóż to...
Dla przeciętnego czytelnika nie istnieje NAJCZĘŚCIEJ pan reporter "Łukasz Pismarczykowski", czy "Janusz Bazgroła" etc, istnieje za to "Gazeta Wybiórcza", czy inna. I to ta gazeta "pisze" felietony, a nie wyżej wspomniani reporterzy. Niesie to oczywiście konsekwencje i często niesłuszne zarzuty dla wyżej wspomnianych (tym razem fikcyjnych) postaci wysnuwane najczęściej przez mniejszych bądź większych ignorantów, gdy gazeta "coś napisze źle".
Próbując usprawiedliwić powyższe, przychodzi mi do głowy tylko fakt, że "panta rhei". Zaiste, czasy się zmieniają i trudno jest dokładnie śledzić całą gazetę, która zawiera w sobie tyle informacji, co dostępna wiedza ludzka sprzed ledwie kilku stuleci, nie wspominając o śledzeniu wszystkich (przynajmniej kilku mainstreamowych) gazet, a już nawet nie popełniając myślozbrodni o tym, że można się zainteresować twórczością jednego tylko felietonisty. Rodzące się przez tę niemożność frustracje znajdują właśnie taki upust. Czy słusznie...?
Taki już ludzki umysł jest, że sobie szufladkuje to i owo. Taka jest cena społeczności masowych, że do wielkich szuflad ląduje cały miks kultur, języków, poglądów...
Dodatkowo personifikujemy instytucje czy wydawnictwa, co (jak - wydaje mi się - słusznie) zauważył kiedyś F. Bastiat było przyczyną wielu nieszczęść...
Cóż...
Jak pisał Ś.P. R. Kapuściński:
"Boję się tłumu. Rzadko boję się pojedynczego człowieka, natomiast zawsze boję się tłumu, nawet kiedy jest ogromny i radosny. Bo wiem, jak łatwo, jak momentalnie, w ułamku sekundy, rozbawiona, wesoła zbiorowość może przemienić się w bestię i eksplodować furią."
Jednak w ogólnym rozrachunku mimo wszystko chyba jest ciut lepiej, gdy w tłum rzuca hasła 0.015 promila społeczności, niż jedna osoba. Przynajmniej jest jakiś tam (fikcyjny, czy nie...) ale jednak wybór. ;-)
--
Pozdrawiam, Michał G.