Drugi wyrok po koszalińskich zatrzymaniach studentów z zeszłego roku

Zapadł wyrok przeciwko ex studentowi Politechniki Koszalińskiej. To już drugi wyrok po zatrzymaniach w akademikach (por. Policja zatrzymała 3 studentów w Koszalinie oraz Rok po nalocie w Koszalinie akt oskarżenia przeciwko 9 studentom trafił do sądu. Pierwszy wyrok zapadł 13 listopada, kiedy to Sąd Rejonowy w Koszalinie umorzył warunkowo postępowanie na rok. Tamta sprawa toczyła się przeciwko Arkadiuszowi D., którego oskarżono o "kradzież 12 programów o łącznej wartości 8 016,89 zł". Sprawa, w której teraz orzekał Sąd Okręgowy w Koszalinie, również dotyczyła ówczesnego studenta Politechniki Koszalińskiej, ale Łukasza D. Tu sąd uznał winę oskarżonego o "kradzież 49 programów o łącznej wartości 180 709,66 zł". Wyrok nie jest prawomocny.

O grudniowym wyroku pisze Onet.pl za PAP, w tekście Pół roku więzienia dla studenta za piractwo. Sąd skazał oskarżonego na karę pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Sąd ukarał oskarżonego również grzywną w wysokości 800 zł oraz - jeśli dobrze rozumiem treść depeszy PAP - zobowiązała oskarżonego do częściowego naprawienia szkody twórców oprogramowania, a to przez wypłatę im 7,2 tys zł. Chociaż - jak pisze PAP - "ze względu na wysokość szkody b. studentowi groziło do 10 lat więzienia, jednak sąd wziął pod uwagę jego postawę w śledztwie i nadzwyczajnie złagodził karę".

W depeszy PAP nie wyjaśniono kwalifikacji prawnej czynu. Mowa jest o "kradzieży". Nie wiemy zatem, czy podstawą wyroku był art. 116 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, czy też art. 278 § 2 kodeksu karnego (por. Śledztwo umorzono, bo nie wiadomo kto zainstalował). Wydaje się, że podstawą był art. 278 § 2 Kodeksu karnego oraz (ze względu na to, że PAP pisze o zagrożeniu karą do 10 lat) art. 294 § 1 Kodeksu karnego, zgodnie z którym:

§ 1. Kto dopuszcza się przestępstwa określonego w art. 278 § 1 lub 2, art. 284 § 1 lub 2, art. 285 § 1, art. 286 § 1, art. 287 § 1, art. 288 § 1 lub 3, lub w art. 291 § 1, w stosunku do mienia znacznej wartości, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.

Art. 278 § 1 i 2 kodeksu karnego:

§ 1. Kto zabiera w celu przywłaszczenia cudzą rzecz ruchomą, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

§ 2. Tej samej karze podlega, kto bez zgody osoby uprawnionej uzyskuje cudzy program komputerowy w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.
(...)

Wyrok nie jest jeszcze prawomocny, a obrońca miał stwierdzić, że nie wie jeszcze, czy będzie się od tego wyroku odwoływał. Na wszelki wypadek poprosi sad o pisemne uzasadnienie wyroku. Znamy na razie relacje z ustnych motywów uzasadnienia. Podane wyżej źródło relacjonuje:

W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Tomasz Krzemianowski powiedział, że choć większość programów potrzebna była oskarżonemu do wykonywania prac zadawanych mu przez wykładowców w ramach studiów, to stopień szkodliwości jego czynu był na tyle istotny, iż należało wymierzyć karę.

Przypomnę fragment komunikatu opublikowanego na stornach Policji w kwietniu 2007 roku:

Zatrzymani studenci byli administratorami akademickiej sieci internetowej HUB w sieci DC. działającej na terenie Domów Studenckich HUB. W ramach tej sieci funkcjonował Hub sieci DC + (jeden z klientów sieci do wzajemnej wymiany plików -P2P) w ramach której udostępniano łącznie 35 tysięcy Giga Bajtów danych, które można zmieścić na 54 tysiącach płyt CD w większości zawierające bezprawnie skopiowane utwory prawnie chronione w postaci nagrań muzycznych, gier, filmów i programów użytkowych.

Policjanci z Sekcji do Walki z Przestępczością Gospodarczą Komendy Miejskiej Policji w Koszalinie, Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie wspólnie z funkcjonariuszami Straży Granicznej z Darłowa przedstawicielami ZPAV I FOTA o godzinie 6.00 rano dokonali przeszukań u 40 ustalonych użytkowników "Huba", łącznie zabezpieczono 10 komputerów typu laptop, 1 jednostkę centralną komputera, 60 dysków twardych.
(...)

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Zwrócono mi uwagę na brak precyzji

VaGla's picture

Zwrócono mi uwagę, że sprawa odbyła się Koszalinie, a depesza podana za PAP przez Onet.pl mówi w swym tytule o "piractwie". Zarzucono mi zatem, że nie wziąłem pod uwagę kwalifikacji prawnej związanej z tym procederem. Chodzi oczywiście o przepis art. 166 Kodeksu karnego:

Art. 166.
§ 1. Kto, stosując podstęp albo gwałt na osobie lub groźbę bezpośredniego użycia takiego gwałtu, przejmuje kontrolę nad statkiem wodnym lub powietrznym, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.

§ 2. Kto, działając w sposób określony w § 1, sprowadza bezpośrednie niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3.

§ 3. Jeżeli następstwem czynu określonego w § 2 jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób, sprawca podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 5 albo karze 25 lat pozbawienia wolności.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Cielec ofiarny...

składamy cielca ofiarnego... niech Ci co śmieli splugawić swe sumienie piracąc drżą ze strachu przed nieuchronną karą...

Dziś on, wielki pirat olaboga. W wiadomościach ton jak o mordercy - pedofilu - zoofilu najgorszej maści który smażyć będzie się w piekle po kres czasów...

A tak naprawdę 75-90% właścicieli komputerów w Polsce powinno iść do paki... chociaż by za posiadanie nagrywarki, programu do hackingu "ping.exe" który jest w każdym Windowsie... no i oczywiście wszystkich tych co na pocztę się logują.

Innymi słowy nic innego jak nadęta medialna bańka podobna do tej jaką mogliśmy obserwować w USA przez ostatnie 5 lat zmagań RIAA.

P.S. Uczelnie wyższe w Polsce biorą udział w programie MSDNAA i za darmo rozdają studentom Windowsy i inne programy MS. Ja już skończyłem studia system mi pozostał i co ciekawe jest nadal legalny. Tak przynajmniej wynika z rozmowy jaką przeprowadziłem z obsługą licencyjną Microsoft Polska.

MSDN AA

"Ja już skończyłem studia system mi pozostał i co ciekawe jest nadal legalny. Tak przynajmniej wynika z rozmowy jaką przeprowadziłem z obsługą licencyjną Microsoft Polska."

Tak też wynika z warunków licencji MSDN AA, dokument chyba zniknął ze strony Microsoftu, ale można go znaleźć np. tu:
Polish_MSDNAA_EULA.pdf

Autodesk też ma podobny program, można o tym przeczytać tutaj.

Znaczy coś zniknęło z magazynów

Maciej Miąsik's picture

Producenci oprogramowania zrobili sobie remanent i okazało się, że choć na stanie wszystko zgadza, to jacyś "praci" w Koszalinie (no do morza niedaleko) jednak coś "ukradli".

Zatrzymanie za administrowanie DC czy za piractwo

Za czasów studenckich w akademiku działał HUB DC++, za cichym pozwoleniem uczelni, gdzie było około 4 TB danych (różnych, oj różnych). Teraz słyszę o tej sprawie i raz relacja dotyczy administrowania HUB'em DC, raz użytkowania oprogramowania, bez jakiego nie da się studiować, raz za piracenie (w moim mniemaniu kopiowania i rozprowadzanie z zyskiem) oprogramowania.

W pierwszym przypadku nie pochwalam, ale to że DC działało na sieci akademickiej jest w moim mniemaniu niedopuszczalne. Czemu uczelnia dopuściła do takiej sytuacji?

W drugim przypadku uczelnia powinna zrewidować zakres wymaganego oprogramowania i posiadanych licencji. Zwykle student jakoś się dowiaduje że do jakiegoś oprogramowania ma prawo. Nie spotkałem się z jasno określonymi zasadami.
W trzecim przypadku wina (jeśli udowodniona) jest ewidentna.

Oczyma wyobraźni już

Oczyma wyobraźni już widzę jak ów student dokonuje zakupu programów za kwotę 180 709,66 zł.

Poza tym jeśli dobrze pamiętam to jako stratę producenta liczono każdą nielegalną kopie (nie ważne czy zainstalowaną czy jedynie wersję instalacyjną). Jeśli więc zrzucić na dysk twardy obraz "pirackiej" płyty instalacyjnej programu kosztującego 2000 zł i powielić plik obrazu 100 razy, to automatycznie producent oszacuje swoje straty na 200 000 zł :)

Dura lex...

Można się oburzać na działania organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, ale jestem pewien, że wypowiedzi szanownych przedmówców byłyby diametralnie inne, gdyby to ich prawa zostały naruszone. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie można (i tak się nie robi) traktować identycznie osoby, która kradnie z banku 180.709,66 zł z osobą, która bezprawnie wchodzi w posiadanie programów komputerowych o takiej wartości, ale nie można tego zostawić bez reakcji.

Lex?

Gdzie w polskim systemie prawnym jest mowa o wchodzeniu w posiadanie programów do celów innych niż zarobkowe? Nie mówiąc o kryminalizacji?

I nie gdyby ktoś korzystał z pisanego przeze mnie oprogramowania bez licencji (a tanie nie jest), to najpierw wezwałbym go do opłacenia licencji. Gdyby się uchylał rozpocząłbym proces cywilny. Chyba, że sprzedawałby podróbki licencji na to oprogramowanie, wtedy mam na niego KK i zgłaszam tylko podejrzenie popełnienia przestępstwa po samodzielnym zebraniu podstawowych informacji.

lex!

USTAWA z dnia 6 czerwca 1997 r. Kodeks karny.

art. 278 § 1.
Kto zabiera w celu przywłaszczenia cudzą rzecz ruchomą, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.

§ 2.
Tej samej karze podlega, kto bez zgody osoby uprawnionej uzyskuje cudzy program komputerowy w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.
(...)

Osiągnięciem korzyści majątkowej jest także uzyskanie możliwości korzystania z programu komputerowego bez ponoszenia wydatków związanych z jego legalnym nabyciem.

korzyść majątkowa w dyskusji

VaGla's picture

Sąd Najwyższy w wyroku z 25 marca 2004 r. (sygn. II CK 90/03) wyjaśnił, co należy rozumieć przez "stosowne wynagrodzenie" na gruncie art. 79 ust. 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych: "wynagrodzenie, jakie otrzymałby autor (również autor opracowania zależnego), gdyby osoba, która naruszyła jego prawa majątkowe, zawarła z nim umowę o korzystanie z utworu w zakresie dokonanego naruszenia" (por. Stosowne wynagrodzenie za piractwo oraz Cena za utwory mojego autorstwa wynosi miliard euro za sztukę). Powyżej przywołana przez ledana teza o korzyści majątkowej pojawia się w doktrynie, ale nie znam orzeczenia, w którym wprost uznano, że "osiągnięciem korzyści majątkowej jest także uzyskanie możliwości korzystania z programu komputerowego bez ponoszenia wydatków związanych z jego legalnym nabyciem" (Nie twierdzę, że nie ma takiego orzeczenia, po prostu przydałby się jakiś przypis; Jest np. Postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 15 czerwca 2007 r. Sygn. I KZP 13/07, w którym SN odmówił podjęcia uchwały w dot. pytań prawnych, w szczególności pytania o "korzyść majątkową" w rozumieniu art. 286 § 1 k.k. i art. 115 § 4 k.k.; Są inne wyroki, w których "korzyść majątkowa" rozumiana jest szeroko: Wyrok Sądu Najwyższego z 30 sierpnia 2000 r., V KKN 267/00, OSNKW 2000, z. 9-10, poz. 85, Wyrok z dnia 21 sierpnia 2002 r., III KK 230/02, Wyrok z dnia 16 września 1982 r., I KR 157/82, OSNPG 1983, nr 3, poz. 27, Wyrok z dnia 10 marca 2004 r., II KK 381/03).

Dyskusja na temat uzyskiwania "korzyści majątkowej" w przypadku prawa autorskiego (do programu komputerowego) nie jest jednoznaczna.

Można zapoznać się z argumentacją opublikowaną w tekście Piractwo komputerowe:

(...)
Z pewnością nie można twierdzić, iż penalizowane jest tutaj każde uzyskanie programu komputerowego bez zgody osoby uprawnionej gdy istnieją tylko dowody na to, iż korzyścią sprawcy było niezapłacenie ceny. Do takiej wykładni wystarczające byłoby następujące brzmienie przepisu: kto uzyskuje program komputerowy bez zgody osoby uprawnionej podlega karze... Korzyść majątkowa z niezapłacenia ceny mieści się niewątpliwie już w samym uzyskaniu.

Z uwagi na domniemanie racjonalności ustawodawcy stwierdzić należy, że niedopuszczalnym byłoby stwierdzenie, iż ustawodawca po prostu zdublował znamiona czynu. Taką interpretację należałoby uznać za interpretację rozszerzającą. W doktrynie i judykaturze bezspornym jest, iż w prawie karnym stosowanie wykładni rozszerzającej jest niedopuszczalne.

Należy więc stwierdzić, iż korzyścią majątkową jest każda korzyść inna niż ta, która wynika z niezapłacenia ceny. Korzyścią taką będzie więc zarówno korzyść pochodząca z dalszej odsprzedaży nielegalnego programu jak też korzyść wynikająca z zastosowania programu do celów zarobkowych. Udowodnienie oskarżonemu, iż zarobkował w taki lub inny sposób za pomocą oprogramowania które uzyskał wbrew woli osoby uprawnionej jest więc niezbędnym do przypisania sprawcy popełnienia przestępstwa z art. 278 par 2 k.k.
(...)

Problem "korzyści majątkowej" można analizować na gruncie dyskusji o "fryzjerach" - np. Korzystanie z odbiorników w trakcie pracy, albo Dyskusje prawnoautorskie w Sejmie i dozwolony użytek. W tych tekstach chodzi o zakres dozwolonego użytku na gruncie przepisów prawa autorskiego (programy komputerowe są wyłączone z dozwolonego użytku). Tak czy inaczej można przywołać tu dyskusję, a w szczególności głos posła Michała Wójcika, który padł w czasie obrad połączonych Sejmowych Komisji Kultury i Środków Przekazu oraz Rozwoju Przedsiębiorczości (21 września 2006 roku). Tam na temat "korzyści majątkowej" (ale nie na gruncie art. 278 KK, a na gruncie art. 24 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych):

(...)
W moim przekonaniu te wątpliwości wynikają z bardzo nieostrego sformułowania, zawartego w ust. 2 art. 24. Chodzi o zapis mówiący o tzw. korzyści majątkowej, który nie określa, czy ta korzyść jest odnoszona bezpośrednio czy też pośrednio. W doktrynie, w praktyce najczęściej uznaje się, że obejmuje to także korzyść pośrednią. Jeżeli w zakładzie fryzjerskim ktoś słucha muzyki na swoim stanowisku pracy, to nie mamy do czynienia z dozwolonym użytkiem, ponieważ ta muzyka uatrakcyjnia pobyt klientowi w tym zakładzie. W efekcie do tego przedsiębiorcy przychodzi dużo więcej klientów i uzyskuje dużo większe przychody. To, że gra muzyka, wpływa na uzyskiwanie dużo większych przychodów przez przedsiębiorcę, czyli jest tzw. pośrednia korzyść majątkowa.

Trudno jest mi się całkowicie zgodzić z takim wnioskiem, ponieważ musielibyśmy przyjąć, że co najmniej kilkadziesiąt tysięcy przedsiębiorców, świadczących różnego rodzaju usługi (np. fryzjerskie, kosmetyczne), wykraczające także poza dziedziny czysto rzemieślnicze, w miejscu pracy nie mogłoby korzystać z muzyki, z radia, z telewizji w zakresie tzw. dozwolonego użytku osobistego. Byłoby to uznane za pośrednią korzyść majątkową, wpływającą na przychody danego przedsiębiorcy.
(...)

Przeczytaj również:

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Czy korzyść[...]z niezapłacenia ceny mieści się[...]w uzyskaniu?

Trudno zgodzić się z twierdzeniem, iż przez dodanie słów "w celu osiągnięcia korzyści majątkowej" ustawodawca chciał odróżnić korzyść majątkową wynikającą z niezapłacenia ceny od innej korzyści majątkowej, czyli argumentacją z tekstu Piractwo komputerowe.
Przepis w brzmieniu:

Tej samej karze podlega, kto bez zgody osoby uprawnionej uzyskuje cudzy program komputerowy.

obejmowałby także np. przekopiowanie przez studenta programu zaliczeniowego kolegi, bez zgody tego drugiego, w celu, powiedzmy, zapoznania się z zastosowanymi rozwiązaniami ;)

I pytanie: czy w powyższych dywagacjach jakiekolwiek znaczenie może mieć orzeczenie Izby Cywilnej Sądu najwyższego III CK 588/04?

Program to program

obejmowałby także np. przekopiowanie przez studenta programu zaliczeniowego kolegi, bez zgody tego drugiego, w celu, powiedzmy, zapoznania się z zastosowanymi rozwiązaniami ;)

A dlaczego student autor nie miałby zażądać opłaty za licencję pozwalającą na zapoznanie się z kodem źródłowym? Czyżby prace studentów były wyłączone spod prawa autorskiego? Hmm... to że piszę oprogramowanie na zlecenie i nie jest ono dostępne na półce w sklepie nie oznacza, że nie ma wartości.

Prace studentów nie są wyłączone spod prawa autorskiego.

Czym innym jest jednak odpowiedzialność cywilna a czym innym karna. Tej drugiej podlega jedynie osoba "osiągająca korzyści majątkowe". W podanym przeze mnie przykładzie trudno się takowej doszukiwać. Na upartego można by posłużyć się argumentacją: Cena za utwory mojego autorstwa wynosi miliard euro za sztukę.
Prokuratorzy potrafią uznać program komputerowy za urządzenie, więc czemu nie? ;)

Korzyść majątkowa a skopiowany program od kolegi studenta.

Witam.

Wiem, że to wywrotowe co napiszę, ale...
Kopiując od Kolegi studenta jego program zaliczeniowy celem "zapoznania się z rozwiązaniami", może być uznane za korzyść majątkową :-) Dlaczego? Z co najmniej dwóch powodów.

Jeden, to taki że niemożność "zapoznania się z rozwiązaniami", może przynieść skutek w postaci niezaliczenia egzaminu, a to w efekcie obecnie niesie konieczność zapłacenia w dziekanacie za egzamin powtórkowy. Tu mamy "korzyść majątkową" z tytułu skopiowania programu kolegi.

Drugi aspekt, to taki, że nikłym nakładem polegającym na modyfikacji programu można zaliczyć egzamin. W efekcie, Kolega Student jest stratny np. imprezę i ileś piw, bo siedział nad napisaniem programu zamiast balować! Niestety ale zawsze i wszędzie płaci się nie za produkt, ale za czas jaki poświęcono na wyprodukowanie tego produktu!

Jak widać, kopiując program, to w sumie kopiujemy cudzy czas pracy!
Jak to zmierzyć w przypadku studenta? Wystarczy policzyć koszty imprezy na jakiej się było zamiast pisać program zaliczeniowy! Przynajmniej tyle jest stratny autor programu zaliczeniowego.

Pozdrawiam.

A dlaczego student autor nie

PablO's picture

A dlaczego student autor nie miałby zażądać opłaty za licencję pozwalającą na zapoznanie się z kodem źródłowym?

<RIAA>Bo prawo ma chronić tylko Prawdziwych Twórców, tych przez wielkie T.</RIAA>

przykład orzeczenia

Przykład orzeczenia, w którym wprost uznano, że osiągnięciem korzyści majątkowej jest także uzyskanie możliwości korzystania z programu komputerowego bez ponoszenia wydatków związanych z jego legalnym nabyciem:

Należy przyjąć, że osiągnięcie korzyści majątkowej w rozumieniu komentowanego przepisu może wyrażać się już w nieodpłatnym uzyskaniu programu komputerowego. Korzyść stanowi tu uniknięcie strat w majątku i tak też przyjął Sąd I instancji, które to stanowisko Sąd Apelacyjny podziela.
Źródło: II AKa 495/12 - wyrok z uzasadnieniem Sąd Apelacyjny w Katowicach z 2013-01-24

Do teraz pomimo licznych

Do teraz, pomimo licznych recenzji tego zdarzenia i nagłośnienia całej sprawy w mediach, nie mam pojęcia co było podstawą do skazania jednego czy drugiego studenta?

Samo administrowanie hubem nie jest przestępstwem, to inni udostępniają dane. Nie wykorzystywali także oni nielegalnie posiadanego oprogramowania w celach zarobkowych.

Po prostu więc posiadali nielegalne oprogramowanie i za to zostali skazani? Takiej podstawy prawnej chyba nie ma by kogoś skazywać za to, że coś takiego posiada lub, że ściągnął to z internetu.

O ile mi wiadomo przestępstwo zaczyna się dopiero w momencie gdy te dane zaczynamy udostępniać lub co gorsza sprzedawać innym.

W czymś się tu mylę? Ktoś wie więc za co dokladnie został skazany ten student?

Proszę przeczytać jeszcze raz komentowaną notatkę

VaGla's picture

Proszę przeczytać jeszcze raz komentowaną notatkę. Pański komentarz sugeruje, że nie zapoznał się Pan z tekstem, który Pan był uprzejmy skomentować.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

System nauczania promuje piractwo

Szkolnictwo (i to wcale nie to wyższe) samo napędza piractwo sposobem i materiałem nauczania. Idąc do liceum stajemy się kryminalistą bo musimy pisać teksty w Word'zie, robić tabelki w Excell'u, prezentacje w Power Point'cie, obrabiać zdjęcia w Photo Shop'ie i można tak długo. jest to niestety przykład z własnego podwórka gdzie uczniowie na "informatyce" przerabiają taki materiał, że "muszą" posiadać na komputerach oprogramowanie za kilka tysięcy złotych (nie wspomniałem o systemie operacyjnym). Czy mają na komputerach MP3 i filmy?? Oczywiście tak, bo na "informatyce" nikt ich nie informuje jakie są konsekwencje bezkarnego buszowania po sieci.
Skoro NIKT (będę się przy tym upierał) nie uczy ludzi od najmłodszych lat odpowiedzialności w sieci to jakim prawem potem ich sądzić gdy już staną się dorosłymi??

Takim prawem sądzić...

Nieznajomość prawa, z tego co wiem, nie zwalnia od jego przestrzegania.
Co do "zarzutów" kierowanych pod adresem wszelkiego rodzaju szkół/uczelni - niestety muszę się zgodzić. Sam miałem okazję uczęszczać na uczelnię, która nie brała udziału w programie Microsoftu. Oczywiście, jest możliwość korzystania z komputerów w pracowniach, ale wymogi (czas, przepisy dotyczące wnioszenia różnych przedmiotów, itd.) skutecznie zniechęcają (pomijam też brak możliwości pomieszczenia wszystkich studentów, gdyby nagle mieli takową potrzebę). W efekcie wyjścia były trzy - kupić, ukraść, albo się "ślizgać" (tj. spędzać godziny na wyjaśnianiu wykładowcom, dlaczego używamy OpenOffice zamiast MS Office, dlaczego GCC zamiast Borlanda i inne).

Nieznajomość prawa nie

Nieznajomość prawa nie zwalnia z jego przestrzegania.

A znajomość zwalnia?

VaGla's picture

Czy każdego prawa należy przestrzegać? Nie to, że nawołuję do nieprzestrzegania; zastanawiam się raczej, czy właśnie ktoś nie zacznie kiedyś przestrzegać niektórych, przyjętych już norm (por. 18 grudnia 2008 - potwierdzenie delegalizacji internetu w Polsce).
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Nie chodzi o nienauczenie

Nie chodzi o nienauczenie odpowiedzialności, a raczej przywiązywanie uczniów i studentów do zamkniętego własnościowego oprogramowania.
Państwowe szkoły nie uczą korzystania z komputerów w określonych celach tylko używania określonych własnościowych programów. A wiele uczelni dalej "egzekwuje" używanie jedynie słusznego pakietu oprogramowania, a więc i systemu operacyjnego.

Jaki w takiej sytuacji państwo ma mandat, by sądzić kogoś kogo samo wcześniej wepchnęło - świadomego czy nie - na ścieżkę uzależnienia?
Nie piszę tego po to by usprawiedliwiać kogokolwiek, lecz by przypomnieć wagę bardzo realnego problemu dyskryminacji technologicznej.

bez przesady

xpert17's picture

"Domowy" pakiet Microsoft Office (licencja na 3 komputery, do użytku niekomercyjnego) można kupić w każdym sklepie w cenie max. 200 zł, starsze wersje (Office 2003) można kupić czasem poniżej 100 zł. Całe pakiety Corela i Adobe z licencją dla szkół można kupić za max. kilkaset złotych, poszczególne programy (np. sam Corel Draw albo sam Adobe Photoshop) jeszcze taniej. Dla organizacji pozarządowych Microsoft ma specjalne licencje, pełen pakiet Office można kupić za ok. 60 złotych. Wiele firm ma specjalne ceny na licencje dla szkół czy uczelni, niektóre także dla studentów do użytku domowego. Tyczy się to też specjalistycznego oprogramowania, np. CAD. Nie trzeba kraść, wystarczy poszukać albo zapytać.

Ceny niskie, a świadomości brak

Po pierwsze szkoły i uczelnie muszą wiedzieć, że coś takiego istnieje. Z własnego podwórka znowu mówię że nie wiedzą. Po drugie wydanie kilkudziesięciu lub kilkuset złotych na oprogramowanie w aspekcie ucznia szkoły wiejskiej to dużo. Nie wszystkich stać aby razem z zakupem podręczników wydać kolejne pieniądze na oprogramowanie, które może nie jest oficjalnie wpisane w program nauczania (jak podręczniki), ale które jest wymagane na zajęciach.

Pytanie po co kupować?

Pytanie po co kupować? Można korzystać z innego oprogramowania, które nie jest odpłatne, a powinno być używane w szkołach itd.
Druga sprawa to komentarz w tym wypadku wygląda jak reklama, wiec i ja zareklamuję co nie co.
OpenOffice.org - 0 zl + trochę chęci
Gimp.org - 0 zł + trochę chęci
Blender.org - 0 zł + trochę chęci
Inkscape.org - 0 zł + trochę chęci
itd. itd.

darmowe dla studentów

Maciej_Szmit's picture

A ja, jak już kilkukrotnie pisałem, mam odmienne zgoła doświadczenia. Miałem kiedyś przyjemność prowadzić zajęcia z programowania w Delphi w wersji 7. Po krótkich rozmowach z Borlandem dostałem licencję na używanie w szkole wersji personal (normalnie darmowa do użytku osobistego w domu) przez rok za darmo, zapewniłem studentów, że nie będziemy korzystać z żadnych opcji z wersji płatnych (Enterprise, Architect czy jak się to tam w tej wersji nazywało) ani z zawartych tamże komponentów. Słowem: darmowy personal wystarczy i w szkole (jest legalnie) i w domu. No i oczywiście w czym miałem pisane programy zaliczeniowe? skrackowanej wersji architect :/ Podobnie jest z innymi programami. Pokazuję przykład maszyny wirtualnej "VMWare: ściągamy, rejestrujemy się, dostajemy darmowy klucz do podstawowej wersji", co robią studenci? Ściągają, googlają cracka. Ćwiczymy systemy operacyjne: instalujemy 180-dniowego triala W2K8 server. Klucz jest na pudełku. A połowa (jak nie lepiej) studentów szuka seriala. System jest potrzebny na miesiąc, góra półtora, ale co tam. To jest kwestia mentalności a nie pieniędzy. Dawno dawno temu, kiedy jednostanowiskowy MS Office kosztował dwie średnie krajowe i nie bylo dlań poważnej alternatywy, argument że to "dla realizacji naturalnego prawa do rozwoju intelektualnego" mógł brzmieć jako-tako sensownie. W momencie, kiedy wersja trzystanowiskowa kosztuje jedną siedemnastą średniej krajowej a rozmaite abiwordy i openoffice'y oferują całkiem rozsądną dla przeciętnych zastosowań wydajność i możliwości, ten argument moim zdaniem, stracił zupełnie znaczenie. Ale nawyki pozostały. Usunąć ze zdjęcia czerwone oczy jakimś darmowym softem czy nawet Uleadem za 100 złotych to nie honor trzeba mieć najnowszego photoshopa i to oczywiście za darmo...

dlaczego przepuszcza Pan takie komentarze?

W momencie, kiedy wersja trzystanowiskowa kosztuje jedną siedemnastą średniej krajowej a rozmaite abiwordy i openoffice'y oferują całkiem rozsądną dla przeciętnych zastosowań wydajność i możliwości, ten argument moim zdaniem, stracił zupełnie znaczenie.

Openoffice'y i inne Abiwordy nie gwarantują 100% zgodności z formatem doc/xls, a jeżeli nie jest się akurat studentem u zoorientowanego na obniżenie kosztów studiowania Pana Macieja Szmita, to kwestia kompatybilności może mieć olbrzymie znaczenie. Mieszkańcy akademików poza nielicznymi wyjątkami zazwyczaj należą akurat do dość wrażliwej finansowo grupy społecznej i dlatego właśnie mieszkają w akademikach, a nie wynajmują sobie mieszkań za jedyne pół średniej krajowej. Natomiast twierdzenie, że ktoś naraził na niewiadomo jak wysokie straty finansowe producentów oprogramowania crackując jakiś program na wersję enterprise (cracki na wersje domowe są chyba rzadziej spotykane), a de facto nie wychodząc poza możliwości/licencję home/edu, jest dość naciągane (skąd się wzięło te 180k PLN?).

A w ogóle, to nie rozumiem Panie Piotrze, dlaczego przepuszcza Pan takie nic nie wnoszące do dyskusji komentarze ;/

nie wiem dlaczego przepuszcza :)

Maciej_Szmit's picture

Przede wszystkim nie jestem zorientowany na obniżenie kosztów, tylko staram się nauczyć studentów przynajmniej tyle, że kraść jest w ogólności nieładnie a w szczególności niebezpiecznie. Jeśli idzie o wysokość strat, na jakie został narażony producent dóbr intelektualnych w związku z ich nielegalnym pozyskaniem i rozpowszechnieniem to oczywiście przyjęte rozwiązania w zakresie wyceny oprogramowania są niewystarczające, albo raczej: jeszcze nie dojrzały do poziomu takiego jaki ma np ochrona twórczości audiowizualnej (ale to moje prywatne zdanie), natomiast staram się koncentrować na kwestii odpowiedzialności karnej a nie odszkodowawczej. W świetle tej pierwszej mało interesujące jest na jakie potrzeby było crackowanie , jeśli oczywiście przyjmiemy, że korzystanie ze scrackowanego programu wiąże się z jakąś tam korzyścią majątkową użytkownika cracka, co akurat wydaje się dość prawdopodobne w przeważającej większości przypadków.
Pisząc program akurat w Delphi Architect zamiast Personal mamy do dyspozycji na przykład parę narzędzi code insight, które pozwalają nam to zrobić szybciej ułatwiając "poruszanie się" po tworzonym kodzie. Oczywiście są i inne, bardziej istotne różnice, niemniej można by się zastanawiać czy już sama oszczędność czasu (choćby i przy banalnym projekcie studenckim) nie jest związana z korzyścią majątkową, wiadomo: czas to pieniądz ;), a poważniej: jak się ma do elementarnej uczciwości korzystanie ze zdobytego nielegalnie lepszego narzędzia po to, żeby np dostać lepsza ocenę (przeliczalną w konsekwencji np na stypendium za wyniki w nauce)?
Ale cały czas nie o tym chciałem pisać, tylko o tym, że w powszechnej świadomości (żeby nie rzec: "świadomości społecznej") funkcjonuje daleko idące przyzwolenie na nielegalne pozyskiwanie programów komputerowych nawet jeśli można legalnie pozyskać je za darmo (miałem taki przypadek, w którym student uczelni z podpisanym MSDN AA ściągał seriale do systemów operacyjnych, których miał prawo używać za darmo) albo za stosunkowo niewielką opłatą, ewentualnie jeśli można legalnie mieć coś z punktu widzenia użytkownika niewiele gorszego. IMHO tej "świadomości społecznej" nie zmieni się wyłącznie zwiększaniem opresywności państwa.
Bodaj M$ przeprowadził niedawno badania, z których wynikało że przeciętny użytkownik wykorzystuje 1% (słownie: jeden procent) możliwości oprogramowania, z którego korzysta. I proszę mi nie mówić, że studenci to znowu tacy wymagający użytkownicy oprogramowania np biurowego. Być może dla mnie kilka razy w życiu istotne było, ze Excel ma milion wierszy a Calc tylko trzydzieści dwa tysiące czy że we wspomnianym Delphi w wersji personal nie ma komponentów bazodanowych ale no właśnie: dla mnie (osoby pracującej zawodowo i to w informatyce) i być może. Przecież nie w - ze swojej natury, uproszczonych i okrojonych - projektach studenckich. Na prawdę skończmy z mitem przymierających głodem studentów przymuszanych przez wykładowców do kradzieży własności intelektualnej. Jakoś gotów byłbym w ciemno obstawiać, że na komputerach studentów znalazałbym w dużych ilościach nielegalnie pozyskane oprogramowanie slużące wyłącznie celom rozrywkowym.

Nauczyciel ma prawo wyboru

Zanim Pan cos napisze na forum warto się zastanowić, albo co bardziej prawdopodobne zapoznać z tematem. Pisze Pan, że
"...pisać teksty w Word'zie, robić tabelki w Excell'u, prezentacje w Power Point'cie, obrabiać zdjęcia w Photo Shop'ie i można tak długo..."

A więc po kolei. Nauczyciel ma prawo wyboru. W podstawie programowej zapisano jedynie że uczeń powinien umieć obsługiwać edytor tekstu, arkusz kalkulacyjny, czy też narzędzia do tworzenia prezentacji, jak również posiadać wiedzę i umiejętność obsługi systemów operacyjnych
Wybór oprogramowania zależy więc od nauczyciela
Osobiście uczę dzieci korzystając z pakietu Open Office i Gimpa.Ponadto w każdym programie nauczania tech inf przewidziany jest czas na zapoznanie uczniów szkół średnich z podstawami prawa autorskiego.

Wybiera nauczyciel, ale używają uczniowie

"Wybór oprogramowania zależy więc od nauczyciela" - owszem, ale to nie (tylko) nauczyciel później oprogramowania używa. Więc jeśli nauczyciel już posiada MS Office (bo uczelnia/szkoła mu kupiła) i ten właśnie wybierze - uczniowie też muszą wybrać (płacić/kraść, bo im uczelnia/szkoła nie kupi do domu).
Czy wnioskiem z Pani/Pana posta ma być "to nauczyciel źle wybiera, wybierając rozwiązania kosztowne"?

Wybór...

Nie tyle posiada, co został z nim zapoznany na darmowym szkoleniu dla nauczycieli informatyki, na które został wysłany.
Poznał tam solvera z programu Excel, autokorektę z Worda i zasady posługiwania się słownikami. Tam też został zapoznany z oprogramowaniem MS Visual Studio oraz z gotowymi konspektami zajęć z "zaawansowanych technologii informatycznych" (programowania).[1]

I co taki nauczyciel matematyki czy fizyki po przystosowaniu do nauczania informatyki takim szkoleniem ma wybrać?

fn1. informacje mogą być nieaktualne, pochodzą z przed 3 lat

Nic się nie zmieniło.

Lipszyc's picture

Marketing przez nauczycieli idzie jak dawniej, zazwyczaj za państwowe pieniądze.

A co z politechnika ?

Ja czegoś nie rozumiem jeśli główną linia obrony oskarżonego było to ze tak na prawdę politechnika go do tego zmusiła czy nakłoniła aby korzystał z nielegalnego oprogramowania i co więcej sad stwierdził to jako prawdę przez co wyjątkowo bardzo złagodził kare, to czemu nie jest właśnie rozpoczęte dochodzenie w sprawie pirackiego oprogramowania na politechnice albo chociaż namawiania czy zmuszania do przestępstwa ? Według mnie taka sprawa od razu powinna zostać wyjaśniona skończyło by to bezsensowne kłótnie ze studenci dostają wszystkie oprogramowania na każdej uczelni za darmo i tym podobne dyskusje ze to wszystko to tylko kradzież oprogramowania tak jak kradzież samochodu. Dla mnie sprawa jest bardziej skomplikowana ale niestety system woli pastwić sie na szarych użytkownikach z czego przychodzą większe profity np złote blachy niż rozwiązać problem do końca.

dobry pomysł :)

Maciej_Szmit's picture

Kiedyś w ramach ciekawostki zrobiliśmy wyrywkową ankietę na temat "prawa komputerowego" (w tym i autorskiego) wśród pracowników i studentów pewnej uczelni technicznej. W skrócie: wyszło, że pracownicy nieco lepiej orientują się w tych zagadnieniach ale i tak procent nieprawidłowych odpowiedzi był w okolicach 30-40%.

Czy do sprawy cos wnosi

Czy do sprawy cos wnosi nieuznany protest uczelni w kwestii nieuzgodnienia z nia przeszukan w akademikach? Nie pamietam juz w ktorym artykule, ale bodajze na onecie byl fragment o tym, ze uczelnia protestowala przeciwko nie poinformowania jej.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>