Konflikt "anonimowość" vs. "dochodzenie roszczeń" narasta

Z jednej strony oaza wolności i anonimowe, nieposkromione i rozumiane nieco opacznie realizowanie wolności słowa (por. m.in. Kim jesteś blogerze, czyje reprezentujesz interesy i jak cie osądzić?), z drugiej zaś prawo do skutecznego środka dochodzenia roszczeń. Konflikt się nasila i przyszedł już do Polski, a twarzą tego konfliktu stała się spółka z ograniczoną odpowiedzialnością "Kancelaria Prawnicza OBIG sp. z o.o.", chociaż to nie ona jest pokrzywdzonym w rozumieniu przepisów KPK. Jeden z wniosków jest taki, że spółka powiadamia o możliwości popełnienia przestępstwa ściganego z urzędu (i działa nie jako pełnomocnik, ale samodzielnie) i w ten sposób uzyskuje wgląd w akta.

Akcja spółki Kancelaria Prawnicza OBIG sp. z o.o. uzyskała spore echa w mediach. Dzisiejsza Gazeta Wyborcza przynosi kolejny artykuł pt. Operatorzy nie chcą sypać piratów. Czytamy tam m.in., że "Dostawcy internetu niechętnie ujawniają dane osób wymieniających się w sieci programami czy muzyką - uzyskanie ich imion i nazwisk może trwać nawet dwa lata. Policja obawia się paraliżu, jeśli zawiadomienia o takich przestępstwach sypną się tysiącami", cytowana jest też wypowiedź anonimowej osoby związanej z organami ścigania: "Jeśli takie zgłoszenia, jakie robi Obig, sypną się tysiącami, prokuratura i policja zostaną sparaliżowane. Dlatego powinny one dotyczyć tylko osób rozpowszechniających nielegalnie treści na masową skalę, a nie płotek, które wymieniły kilka plików z muzyką".

W materiale Wyborczej cytowany jest również prezes spółki Kancelaria Prawnicza OBIG sp. z o.o., który stał się dziś głosem walki z piractwem (chociaż nie znamy dokładnie sytuacji, co wymaga zasygnalizowania i podkreślenia, to jednak pojawiają się ważkie wątpliwości dotyczące legitymacji tej spółki do występowania w postępowaniach przeciw internautom: por. komentarz A jak się do tego ma kpk?? Chodzi mi o reprezentację... by Bartosz, a także wcześniejsze notatki, w szczególności Włoska decyzja czyli jak zdobywane są dane internautów oraz media o "ugodach" OBIG i Ciekawe "ugody z naruszycielami" praw do gier).

Dziennikarze pytają GIODO, czy się tematowi przyjrzy. Otrzymałem od Rzecznika prasowego Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych materiał, który dotyczy działań spółki:

Przetwarzanie danych osobowych w omawianym przypadku - odbywa się na podstawie innych niż ustawa o ochronie danych osobowych - przepisów prawa. I tak kancelaria prawna, pozyskując dane osoby oskarżonej o piractwo internetowe, działa na podstawie przepisów ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. kodeks postępowania karnego. W związku z powyższym, ocena czy prawo zostało naruszone czy nie, nie należy do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych.

Zgodnie bowiem z wyrokiem z dnia 2 marca 2001 r. (syg. Akt II SA401/00) Naczelny Sąd Administracyjny Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych nie jest organem kontrolującym ani nadzorującym prawidłowości stosowania prawa materialnego i procesowego w sprawach należących do właściwości innych organów, służb czy sądów, których orzeczenia podlegają ocenom toku instancji czy w inny sposób określony odpowiednimi procedurami.

To oczywiście odpowiedź, która zakłada, że faktycznie spółka (proszę pamiętać, że to spółka prawa handlowego, a nie kancelaria np. adwokacka, chociaż nazwa może wprowadzać w błąd osoby, które nie przywiązują wagi do takich szczegółów) ma legitymację do występowania w roli pełnomocnika lub wchodząc w rolę pokrzywdzonego. Analiza kodeksu postępowania karnego powoduje jednak pewne wątpliwości, które można przeczytać w podlinkowanych wyżej komentarzach i notatkach.

Jeśli jest tak, że to spółka przynosi Policji dane IP komputerów, to znaczy, że sama spółka, jeszcze przed etapem postępowania, przetwarza dane internautów. Być może po prostu GIODO odpowiada na takie pytania, które Inspektorowi przedstawią dziennikarze, a dziennikarze nie przedstawiają pytań zanurzonych zbyt szczegółowo w stanie faktycznym. Nie wiem. Dobrze byłoby wyjaśnić wszelkie wątpliwości w tej sprawie, co również - jestem o tym przekonany - leży w interesie spółki TopWare Poland (w jej imieniu ma działać spółka OBIG, chociaż pełnomocnictwa, które dostępne są w Sieci, wystawione są nie na spółkę, a na "kancelarię w osobach" - i wymienione są dwa nazwiska, nie zaś oznaczenie spółki, odrębnej od tych osób osoby prawnej). Do tego dochodzą wątpliwości dotyczące możliwości występowania spółki w imieniu pokrzywdzonego. Taka spółka nie jest ani organizacją zbiorowego zarządzania, ani sama nie jest pokrzywdzonym.

Bartosz, w podlinkowanym komentarzu, przywołuje kolejne przepisy KPK i konkluduje:

Czytając odpowiednio: pełnomocnikiem pokrzywdzonego w postępowaniu karnym (czyli np. Techlandu) może być jedynie ustanowiony przez tegoż pokrzywdzonego adwokat lub w szczególnych wypadkach radca prawny. Natomiast radca prawny lub adwokat ustanowiony przez Obig, podobnie jak sama kancelaria nie powinien w ogóle zostać dopuszczony do akt, jako że nie jest stroną postępowania karnego - bo nie jest pokrzywdzonym. Obig nie będzie również organizacją społeczną w rozumieniu 90 kpk.

Gazeta Wyborcza opisuje działania spółki w sposób następujący:

Za pomocą specjalnego programu Obig śledzi w sieci adresy IP komputerów (identyfikują one komputer tak jak tablica rejestracyjna samochód), których właściciele wymieniają się programami. Te numery firma przekazuje policji i domaga się wszczęcia postępowania. Potem policja żąda od dostawców internetu ujawnienia, kto kryje się za danymi numerami. Te informacje umieszcza w aktach sprawy, do których Obig jako reprezentant pokrzywdzonych ma dostęp. Firma bierze z akt adresy i wysyła osobie podejrzewanej o piractwo żądanie zapłaty, grożąc w przeciwnym razie procesami. W grę wchodzą kwoty od 500 zł do 3 tys. zł.

Podobny, ale nieco bardziej uproszczony opis przywołałem wcześniej w tekście Włoska decyzja czyli jak zdobywane są dane internautów oraz media o "ugodach" OBIG.

Nie wiemy o jakim przestępstwie (z jakiego artykułu) mówimy. Jeśli chodzi o przestępstwa ścigane na wniosek - spółka Obig nie będzie pokrzywdzonym, ale jeśli spółka składa doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa ściganego z urzędu?

Zgodnie z art. 305 § 4. KPK:

O wszczęciu, odmowie wszczęcia albo o umorzeniu śledztwa zawiadamia się osobę lub instytucję państwową, samorządową lub społeczną, która złożyła zawiadomienie o przestępstwie, oraz ujawnionego pokrzywdzonego, a o umorzeniu także podejrzanego - z pouczeniem o przysługujących im uprawnieniach.

I następnie w art. Art. 306. § 1. czytamy:

Pokrzywdzonemu oraz instytucji wymienionej w art. 305 § 4 przysługuje zażalenie na postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa, a stronom - na postanowienie o jego umorzeniu. Uprawnionym do złożenia zażalenia przysługuje prawo przejrzenia akt.

Z tego raczej wynika wniosek, że spółka działa nieco inaczej, niż opisuje to, cytowana powyżej, Gazeta Wyborcza - nie występuje jako pełnomocnik spółki TopWare Poland, a raczej samodzielnie składa doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa ściganego z urzędu (na podstawie art. 304 § 1. KPK) i uzyskuje wgląd w akta. Pytanie teraz jest następujące: doniesienie o możliwości jakiego przestępstwa jest przez spółkę składane?

Być może tu przydatna byłaby dyskusja prowadzona pod tekstem Śledztwo umorzono, bo nie wiadomo kto zainstalował (w szczególności komentarz ściganie na jaki wniosek?? i następne) i chodzi o art. 278. § 2 kodeksu karnego.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

się wszczyna i umarza

xpert17's picture

Mam doświadczenia związane z zupełnie inną dziedziną życia, gdzie często organizacje społeczne zgłaszają zawiadomienie o przestępstwie, ale nie są stroną w sprawie. Nagminna praktyka organów ścigania jest taka, że zamiast odmawiać wszczynania postępowania (na co instytucja składająca zawiadomienie mogłaby się zażalić i uzyskać dostęp do akt), postępowanie się najpierw wszczyna, żeby wręcz nawet po kilku dniach je umorzyć. Na umorzenie zażalenie już nie przysługuje (komuś kto nie jest pokrzywdzonym).

w "ugodzie" i wezwaniu do zapłaty jest art. 116...

VaGla's picture

Tak się wciąż zastanawiam nad tym, jak to zostało przeprowadzone i nie pasuje mi do powyżej przedstawionego obrazu element rozsyłanej (dostępnej w internecie, może jest jakaś inna?) propozycji "ugody" oraz - analogicznie - wezwania do zapłaty, gdzie (w obu przypadkach) stoi jak byk: "...co wypełnia znamiona przestępstwa art 116 ust. 1 ustawy". A to przestępstwo ścigane jest na wniosek pokrzywdzonego (art. 122. ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych)... W "wezwaniu do zapłaty" można przeczytać, że prezes zarządu spółki - jako podpisany na dokumencie z nagłówkiem zawierającym w sobie nazwę spółki z ograniczoną odpowiedzialnością - po przedstawieniu zarzutów doprowadzi - uwaga - jako oskarżyciel posiłkowy do postawienia w stan oskarżenia.

Natomiast art. 53. KPK mówi o przestępstwach ściganych z oskarżenia publicznego:

W sprawach o przestępstwa ścigane z oskarżenia publicznego pokrzywdzony może działać jako strona w charakterze oskarżyciela posiłkowego obok oskarżyciela publicznego lub zamiast niego.

Pokrzywdzony.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

A może jednak pokrzywdzony ...

Być może założenie, że OBIG nie jest pokrzywdzonym jest błędne. Możliwe, że spółka działa jednak jako pokrzywdzony.
Kto jest bowiem pokrzywdzonym w razie popełnienia przestępstwa z art. 116 prawa autorskiego? Osoba której przysługują majątkowe prawa autorskie, a jak wiadomo prawa te są zbywalne. Zatem wystarczy przenieść majątkowe prawa autorskie w jakimś zakresie na spółkę (np prawo do niektórych utworów, zawrzeć umowę terminową lub pod warunkiem rozwiązującym, ustanowić dla spółki prawo do części zysku ze sprzedaży utworów), aby zyskała ona legitymację do występowania w procesie karnym. Inną kwestią jest czy działania takiego nie należałoby oceniać jako nadużycia prawa podmiotowego.

Faktem jest jednak, że firmy windykacyjne niejednokrotnie nabywają czasowo wierzytelności, aby mieć legitymację do ich dochodzenia.

Nabycie wierzytelności to prawo cywilne, nie karne!

Faktem jest jednak, że firmy windykacyjne niejednokrotnie nabywają czasowo wierzytelności, aby mieć legitymację do ich dochodzenia.

Legitymację w procesie cywilnym - tak! Nie da się jednak nabyć "bycia pokrzywdzonym" w rozumieniu kpk. Jest to prawo niezbywalne i nie można go w żaden sposób przenieść. Można przenieść cywilną wierzytelność o naprawienie szkody z tytułu czynu zabronionego - ale to daje tylko i wyłącznie legitymację do występowania w procesie cywilnym, nie karny.

Wątek na IFP

VaGla's picture

Pokazał się również wątek na Internetowym Forum Policji: Sue'em all, w którym "Pablo M" ("Skąd: komisariat na zadupiu") twierdzi, że "bredzę". Pominę to, że odnosi się - częściowo przynajmniej - do nie moich tez, natomiast zastanawiam się jak gładko prześlizguje się on nad kwestią pokrzywdzonego, którym spółka z ograniczoną odpowiedzialnością nie jest. W każdym razie wart odnotowania cytat z powyżej wskazanego autora jest następujący:

W zasadzie od zawsze robili to wszyscy windykatorzy ścigający wyłudzenia kredytów konsumpcyjnych - którzy idąc na skróty szantazowali dłużnika policją. Jeśli dłuznik ich "zlewał" dochodziło do złożenia zawiadomienia i... w 99% dłużnik nie czekał na prokuratorską ocenę swojej sprawy, tylko zdobywał pieniądze i płacił.
Tak więc są to zwykli windykatorzy i w takiej roli wystepują, niezależnie od statusu adwokata czy radcy, których zadania są zupełnie inne.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

"Metoda rożni dyktaturę od republiki"

Herodot's picture

Panowie. Każda firma ma prawo gromadzić adresy IP osób, które łączą się z ich serwerami i innymi elementami sieci. Jeśli internauta wpadnie w sidła na przykład podstawionego serwera-dystrybutora, to swoje dane na własne życzenie dał Panom z OBIG. Czyli swój IP. Jeśli natomiast OBIG szpera po sieci instalując filtry lub nielegalne proxy tudzież kupuje informacje o IP naraża się na zarzut hackingu, co o ile wiem jest karalne. Sprawą najbardziej kontrowersyjną IMO jest to w jaki sposób następuje identyfikacja wirtualnego IP z konkretną daną teleadresową. Czyli komputera z człowiekiem o imieniu i nazwisku. Powinna istnieć na to instrukcja urzędnicza mówiąca, że taka identyfikacja jest zgodna z prawem nawet, gdy zechce tego prywatna kancelaria prawnicza. Na dzień dzisiejszy wygląda to tak, że ktoś poszedł na policję i kazał wziąć dane o "pacjentach". A taki nakaz powinien wydać z krwi i kości żywy prokurator albo organ upoważniony ministerialnie w toku prac nad ustawą o w/w działalności. Mówię to na zdrowy rozum, bo dyplomu z prawa nie posiadam.

Powinna istnieć na to

maniak713's picture

Powinna istnieć na to instrukcja urzędnicza mówiąca, że taka identyfikacja jest zgodna z prawem nawet, gdy zechce tego prywatna kancelaria prawnicza.

A dlaczemu?

Czemu jakaś spółka... a może kancelaria prawnicza... a może prawna... a może jakaś, ma dostawać dane? A jak oni, to czemu nie każdy, kto ładnie poprosi? W następnym kroku zlikwidujemy GIODO, bo komu takie coś potrzebne? Bo ja bym sobie chciał tez sprawdzić parę adresów i wysłać żądania zapłaty...

Mi się to podoba :)

Ja w auth.log mam całą masę IP co do których spokojnie mogę złożyć zawiadomienie. I jak rozumiem, korzystając z metody OBIG'a dostanę dane teleadresowe :)

To w sumie fajne. Mam próby wejścia na ssh, mogę sobie teraz zacząć rozsyłać pisemka (po ustaleniu owych danych teleadresowych) z propozycją ugody. Część ludzi się przestraszy - czysty zysk.

IP a sprawca

Już pojawiły się informacje, że da się zrobić tak, żeby "wytropione" pieczołowicie i niekoniecznie zgodnie z prawem, numery IP wskazywały na drukarkę czy punkt dostępowy.

A mnie diabelsko ciekawi - jak ma się niby IP do określenia sprawcy? To też już było - "nie wiadomo kto zainstalował". Ha. U mnie przy komputerze zmienia się nawet 5 osób. O ile wiem, IP nie tatuuje się nam nadgarstkach, tylko nadal identyfikuje tylko komputer. I co z tym fantem zrobić? Czekam na jakieś ciekawe konstrukcje, chroniące "słuszne" prawa autorskie. Może by tak jakieś małe domniemanie, że "popełnił" właściciel/posiadacz? Albo wszyscy, którzy mogli. Ewentualnie niech sąd wydrukuje sobie tarczę z nazwiskami i rzuca strzałką.

Bo chyba tyle mu pozostaje co najmniej w niektórych przypadkach. Wszędzie tam, gdzie dostęp do komputera ma więcej niż jedna osoba i te osoby wpadną na pomysł. Będzie się sypać pierze?

No bo przecież jest domniemanie niewinności, uprawnienie do nieskładania wyjaśnień, odmowy zeznań, uchylenia się od odpowiedzi... Bardzo chciałbym zobaczyć, jak Prokurator dowodzi, że spośród, powiedzmy, 3 osób, które stale korzystają z komputera - to właśnie TE dwie konkretne udostępniały pliki. Zdrowia życzę :]

Ale jak oni weszli w

Ale jak oni "weszli w posiadanie" IP?

Jeśliby patrzyli kto udostępnia dany utwór i tak zbierali dane to znamiona przestępstwa (rozpowszechnianie) nie są wypełnione...

Jedyne wyjście to nakryć taką osobę pomagając jej ściągać... Czyli muszą mieć zainstalowany program p2p :P
A o ile mi wiadomo, to to, co się ściągnie, jest od razu dalej rozpowszechniane, wiec sami popełniają przestępstwo...

Ciekawe co by było, jakby się znalazło ich IP i zlożyło zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa - jest bardzo prawdopodobne, że maja oprogramowanie p2p i sciągają :]

Tak też się nie da...

Z tego raczej wynika wniosek, że spółka działa nieco inaczej, niż opisuje to, cytowana powyżej, Gazeta Wyborcza - nie występuje jako pełnomocnik spółki TopWare Poland, a raczej samodzielnie składa doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa ściganego z urzędu (na podstawie art. 304 § 1. KPK) i uzyskuje wgląd w akta. Pytanie teraz jest następujące: doniesienie o możliwości jakiego przestępstwa jest przez spółkę składane?

No i co im to daje? Składając zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa nie stają się przecież pokrzywdzonymi! A tylko pokrzywdzony może składać zażalenie i przeglądać akta w wypadku odmowy wszczęcia postępowania - jasno to wynika z cytowanego przez Pana przepisu art. 306. Wymienione tam podmioty to: strony (czyli też pokrzywdzony który staje się stroną dopiero jak postępowanie karne zaczęło się), instytucje z 305 par 4 (na żadną się Obig nie łapie, bo to nie jest instytucja państwowa, samorządowa czy społeczna a po prostu spółka prawa handlowego), czy też pokrzywdzony (nie są właścicielami praw autorskich, bo właścicielem jest Techland).

Składającemu zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przesyłane jest tylko i wyłącznie zawiadomienie o wszęciu, odmowie wszczęcia albo umorzeniu postępowania karnego. Natomiast ja nie znalazłem w kpk przepisu (a contrario 306) który by pozwalał takiej osobie wnosić zażalenie i przeglądać akta. Zresztą to ma sens. Proszę sobie wyobrazić sytuację, że Pańska sąsiadka składa zawiadomienie o tym, że Pan bije żonę. Policja to oczywiście nawet nie wszczyna postępowania a tu nagle wścibska sąsiadka idzie, przewala od deski do deski akta na Pana temat (pesel, seria i numer dowodu osobistego, adres zameldowania na pobyt stały jak jest inny od znanego sąsiadce, zawód) i jeszcze smaruje zażalenie nie mając w tym jakiegokolwiek interesu faktycznego poza dokuczeniem...

To próba dokonania wstecznej inżynierii działań Policji

VaGla's picture

To próba dokonania wstecznej inżynierii działań Policji, ponieważ nie wiem na jakich zasadach Policja udostępnia spółce dane i nigdzie nie znalazłem przekonującego "algorytmu" próbuję zrozumieć jak te przepisy, które wszyscy czytamy mogą być odczytane przez Policję. Na razie wychodzi na to, że mogą być odczytywane nie do końca zgodnie z normą, która wynika z tych przepisów. Dane jednak były udostępnione. Czy to przynajmniej jest fakt?

Powyższa, słuszna - jak sądzę - uwaga p. Bartosza sprowadza się do stwierdzenia, że przepis brzmi: "Pokrzywdzonemu oraz instytucji wymienionej w art. 305 § 4 przysługuje zażalenie...", nie brzmi zaś: "Pokrzywdzonemu oraz osobie i instytucji..."

Być może właśnie dlatego Policja, ustami komisarza Urbańskiego, zastanawia się w mediach czy doszło do naruszenia tajemnicy postępowania.

Przeczytaj również: Spytaj policjanta, on ci prawdę powie
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

A może by tak zapytać? :)

Może wobec tego Pan jako prasa ;D (przypomina mi się fenomenalna książka "Prawda" T. Pratchetta) wystosował oficjalne zapytanie do Policji? Tylko tak w kilku precyzyjnych punktach, a potem zobaczymy co organy odpowiedzą...

Policja odpowiada

VaGla's picture

Z krótkiej historii moich kontaktów z Policją wynika, że Policja odpowiada na pytania (chociaż np. MSWiA ma jakoś ostatnio z tym kłopot):

Nawet przypisuję sobie pewien sukces - po tych pytaniach z czerwca kilka miesięcy później zmieniono stare zarządzenie Komendanta Głównego Policji :)

Chodzi tylko o to, by dobrze (tj. merytorycznie i niezłośliwie) sformułować pytania. Trzeba też od razu założyć, że uzyska się odpowiedzi nie tak precyzyjne, jak wynikałoby to z pytań (mogą być tego różne powody, łącznie z "taktyką operacyjną" i "tajemnicą postępowania przygotowawczego"...).

PS. Ciesze się, że coraz więcej miłośników Pratchetta odwiedza ten serwis :)
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Bezprawne uzyskanie danych powinno wystaraczyć

Herodot's picture

Jeśli OBIG nie miała prawa do wglądu w dane osobowe, to chyba cała sprawa powinna się zakończyć zanim się zaczęła? Czy się mylę?

Jeśli faktycznie nie miała a je dostała, to jeszcze większy problem dla niej samej i dla Inspektora.

Problem może być, jeśli OBIG ma wszystko legalnie i siedzi cicho czekając na stosowny moment do kontry.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>