Egzemplarz obowiązkowy: jeden, by wszystkie odnaleźć i w ciemności związać
Po "rejestracji prasy" czas się przyjrzeć ustawie z dnia 7 listopada 1996 r. o obowiązkowych egzemplarzach bibliotecznych. Ta ustawa ma raptem 11 lat. Była zmieniona raz, w 2003 roku. W ustawie, jak we wstępie do Władcy Pierścieni Tolkiena, wylicza się komu przysługuje ile egzemplarzy. I właśnie egzemplarze są tu kluczowe, bo jeśli nie ma "egzemplarza" (rozumianego jako fizyczny nośnik), to nie ma co przekazywać bibliotekom. Ale jest problem "egzemplarzy", bo pojęcie to występuje też w innych ustawach, a interpretuje się je również w taki sposób, że nie chodzi o fizyczny nośnik (bo inaczej nie byłoby dozwolonego użytku z prawa autorskiego). Na gruncie tej ustawy nie wydano żadnego spektakularnego orzeczenia, które można by zacytować. Minister właściwy ds. kultury i dziedzictwa narodowego nie wydał też rozporządzenia, które mógłby wydać na podstawie art. 4 ust. 2 ustawy. Można warto poprosić Ministra, by wydał rozporządzenie?
W pierwszej kolejności należy odesłać czytelników do treści ustawy dostępnej w Internetowym Systemie Informacji Prawnej Sejmu.
Ustawa podpowiada, jak na jej potrzeby należy interpretować pojęcie "wydawcy". Przez określenie to należy rozumieć: "osobę prawną, jednostkę organizacyjną nie posiadającą osobowości prawnej oraz osobę fizyczną, która prowadzi na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej działalność polegającą na publikowaniu dzieł; domniemywa się, że wydawcą jest osoba, której nazwę lub nazwisko uwidoczniono w tym charakterze na egzemplarzach publikacji". A więc szeroko, gdyż mowa o "publikowaniu dzieł".
Ustawa przynosi nam też wyjaśnienie pojęcia "publikacja" (art. 2 ust. 2):
Przez określenie "publikacja" należy rozumieć dzieła zwielokrotnione dowolną techniką w celu rozpowszechnienia, a w szczególności:
1) piśmiennicze, jak: książki, broszury, gazety, czasopisma i inne wydawnictwa ciągłe, druki ulotne, afisze,
2) graficzne i graficzno-piśmiennicze, jak: mapy, plakaty, plany, wykresy, tabele, rysunki, ilustracje, nuty,
3) audiowizualne utrwalające dźwięk, obraz lub obraz i dźwięk, jak: płyty, taśmy, kasety, przeźrocza, mikrofilmy, mikrofisze,
4) zapisane na nośnikach elektronicznych,
5) oprogramowanie komputerowe.
Obowiązek nieodpłatnego przekazania egzemplarzy dotyczy wydawcy, który udostępnia publicznie egzemplarze publikacji (a więc "dzieła zwielokrotnionego dowolną techniką w celu rozpowszechnienia") na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej lub za granicą. Obowiązek ten dotyczy też "bezpośredniego producenta dzieła wyprodukowanego w kraju dla wydawcy zagranicznego"...
Mamy kłopot, bo "wydawca" jest pojęciem szerokim, a i "udostępnianie publicznie egzemplarzy" nie przystaje do rzeczywistości internetowej. Oczywiście można argumentować, że w internecie nie ma "egzemplarzy" - i tu odsyłam do tego samego problemu, który pojawił się na gruncie analizy art. 23 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych - tam, w przepisach o dozwolonym użytku również mowa o "egzemplarzach" i na forum niniejszego serwisu doszliśmy do wniosku, że wprowadzając poprawkę w tym względzie racjonalny ustawodawca nie miał specjalnie pojęcia co robi (co wynika z lektury uzasadnienia i dyskusji w komisjach sejmowych) - trochę na ten temat w tekście Jeszcze o dozwolonym użytku, ale polecam komentarz: Na niczym nie polegało :-), co stanowi próbę odpowiedzi na pytanie "Na czym zatem polega wzmiankowana nowela art. 23 ust. 2 pr.aut.?".
Ustawodawca postanowił w swej racjonalności wyłączyć z obowiązku przekazywania bibliotekom np. formularzy, biletów, etykiet i opakowań. A w art. 4 ust. 2 zostawił ministrowi furtkę, stwierdzając, że "Minister Kultury i Sztuki może, w drodze rozporządzenia, wyłączyć z obowiązku przekazywania egzemplarzy obowiązkowych także inne rodzaje dzieł niż określone w ust. 1." Tam więc należałoby sięgnąć, bo może minister właściwy ds kultury coś z internetem zrobił? Otóż nie. Delegacja ustawowa mówi, że Minister Kultury i Sztuki może wyłączyć, a minister nie wyłączył żadnych dzieł (bo nie musiał). Minister nie widział potrzeby wydać rozporządzenia wyłączającego.
Jedynym aktem wykonawczym do ustawy jest rozporządzenie Ministra Kultury i Sztuki z dnia 6 marca 1997 r. w sprawie wykazu bibliotek uprawnionych do otrzymywania egzemplarzy obowiązkowych poszczególnych rodzajów publikacji oraz zasad i trybu ich przekazywania. Rozporządzenie zmienione było w 1999 roku w zakresie § 1, gdzie jest odesłanie do załącznika, a w nim jest wykaz bibliotek. Klops.
Art. 5. ustawy z dnia 7 listopada 1996 r. o obowiązkowych egzemplarzach bibliotecznych:
1. Bibliotece Narodowej w Warszawie i Bibliotece Jagiellońskiej w Krakowie przekazuje się po dwa egzemplarze obowiązkowe.
2. Bibliotece Sejmowej w Warszawie przekazuje się po jednym egzemplarzu obowiązkowym dzienników urzędowych organów administracji rządowej.
3. Pozostałym bibliotekom uprawnionym przekazuje się po jednym egzemplarzu obowiązkowym.
4. Biblioteki, o których mowa w ust. 1, mają obowiązek wieczystego archiwizowania jednego egzemplarza obowiązkowego.
"...Jeden by wszystkimi rządzić, Jeden, by wszystkie odnaleźć,
Jeden, by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać
W Krainie Mordor, gdzie zaległy cienie."
- J.R.R. Tolkien, "Władca Pierścieni" (w przekładzie Marii Skibniewskiej).
A jeśli ktoś się uchyla od przekazywania egzemplarza obowiązkowego - popełnia wykroczenie i podlega grzywnie (a więc do 5 tys złotych).
Odwiedź dział prasa niniejszego serwisu.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
W tym przypadku: jeśli wszystkich serwisów, to również BIP'
Stosując podobny zabieg do tego, który w pewnym sensie udał się w przypadku obowiązku rejestracji dziennika lub czasopisma, a który polegał na przyłożeniu problemu (stworzonego przez wyroki dwóch sądów) do administracji publicznej (por. Czy "własne" serwisy internetowe administracji publicznej działają legalnie?), warto zauważyć, że o ile ustawa o obowiązkowych egzemplarzach bibliotecznych w art. 4 ust. 1 pkt 1) przewiduje, iż obowiązek przekazywania nie dotyczy "druków przeznaczonych wyłącznie do użytku służbowego organów administracji państwowej, organów samorządu terytorialnego, wojska oraz do użytku wewnętrznego organizacji politycznych, społecznych i innych, jeżeli takie przeznaczenie zostało określone przed wykonaniem druku", to nie ma w tym przepisie zwolnienia z obowiązku w przypadku internetowych serwisów własnych administracji publicznej, a nawet w przypadku Biuletynu Informacji Publicznej (BIP).
Innymi słowy - jeśli obowiązek przekazywania egzemplarzy obowiązkowych dotyczy serwisów internetowych (a wydaje się, że dotyczy), to dotyczy wszystkich serwisów internetowych - również BIP'ów.
Analogicznie można więc zacząć pytać po kolei: czy Komenda Główna Policji przekazuje egzemplarze obowiązkowe wskazanym w rozporządzeniu i ustawie bibliotekom, czy takie egzemplarze przekazuje Kancelaria Prezydenta RP, czy przekazuje takie egzemplarze Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego (czyli ten, który mógłby wydać rozporządzenie wyłączające), czy przekazuje je Kancelaria Sejmu RP i Senatu RP (w tym przypadku nie ma wyłączenia z Konstytucji do regulacji stosownych regulaminów), etc...
Chyba zapytam w pierwszej kolejności Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Archiwizowanie stron WWW
Ja może nie całkiem w tym temacie, ale w podobnym.
Otóż otrzymaliśmy ostatnio w pracy nowe przepisy (nawet było w tej sprawie spotkanie z panią z Archiwum Państwowego) dotyczące archiwizowania poszczególnych rodzajów dokumentów powstających w trakcie pracy.
I tak oto okazuje się, że zgodnie z tymi przepisami własne strony WWW instytucji i ich jednostek organizacyjnych należą do dokumentów o najwyższej kategorii archiwalnej "A", czyli mają być archiwizowane "po wsze czasy". Interpretacja tego przepisu również nastręcza sporo trudności. Gdzie leży granica zakresu zmian na stronie, od której nalezy uznać, że mamy już do czynienia z nową wersją strony i poprzednia powinna być zarchiwizowana? Czy nawet poprawa błędu literowego na stronie już wymaga archiwizacji wersji poprzedniej? A zmiany w kodzie HTML nie wpływające na aspekt wizualny strony? Np. wstawienie lub usunięcie komentarza?
I co archiwizować? Jeżeli strona jest złożona ze statycznych plików HTML, jest to dosyć jasne. Ale w przypadku stron generowanych dynamicznie, opartych na bazach danych pojawiają się analogiczne wątpliwości, jak te, o których już tutaj poniżej mowa...
I to już nie jest problem czysto akademicki, bo jakoś ten obowiązek archiwizacji trzeba wypełnić...
Wieczna archiwizacja
Ano właśnie. Pisałem o tym w 2004 roku: Archiwizacja oceanów informacji. A sprawa dotyczy też organizacji społecznych, etc... A te przepisy "nowe", które ostatnio otrzymaliście, to jakie to są przepisy?
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Tak w tym momencie nie umiem
Tak w tym momencie nie umiem powiedziec, co to za przepisy, musialbym poszukac tego calego wielostronicowego dokumentu, z ktorym nas ostatnio zapoznawano, i doczytac... Moze zreszta nie sa one takie nowe, a tylko dopiero teraz do nas dotarly? - to tez mozliwe...
Ciekawi mnie, czy
Ciekawi mnie, czy oprogramowanie komputerowe tez jest przekazywane. Te tony nosników DVD od Microsoftu i wagony plastiku od twórców wolnego oprogramowania.
Nośnik, format - czyli z czym to jeść?
Mnie z kolei bardziej interesuje jak interpretować egzemplarz, ale w sensie nośnika i formatu.. Jeśli "dzieła" są wydawane na nośniku fizycznym, sprawa (przynajmniej na pierwszy rzut oka) jest prosta: przekazujemy kilka egzemplarzy, które wywarzamy, ale co jeśli nie ma fizycznego nośnika?
Czy przesłaniu podlega sam pogram, czy też kod źródłowy (w przypadku otwartych licencji), czy przesłania wymaga kod serwisu, czy oczekiwany efekt końcowy (w jakim formacie). I co nie mniej ważne na jakim nośniku - CD, DVD, nośniku magnetycznym, a może wystarczy mail?
Mam dziwne wrażenie, że jest to jedno z praw, które niezależnie od orzeczeń sądów stosowane jest jedynie w przypadku "tradycyjnych" wydań - i to też nie w pełnym zakresie. (Ale to tylko moje prywatne odczucie, nie poparte nawet obserwacją).
Dura lex, sed morta. Ale czy to źle?
co to jest "dzieło bez nośnika"?
Co to za byt "nie ma fizycznego nośnika"? Być może (choć na ten temat są różne teorie) dałoby się to odnieść do aniołów i innych duchów niebieskich, ale na pewno nie do strony www. Jej zapis istnieje gdzieś na dysku twardym (całkiem solidny nośnik, można nim zabić albo wbijać gwoździe w ścianę), krążku CD/DVD albo zgoła w kościach pamięci RAM (jeśli ktoś przechowuje strony na RAMdysku, co byłoby z lekka ekstrawaganckie, ale jest możliwe). Wydaje się, że mamy do czyneinia z działem wydanym w liczbie egzemplarzy zmiennej (w zależności od tego ile osób załadowało sobie akurat stronę do przeglądarki). Rzecz jasna w zalezności od przeglądarki te egzemplarze mogą sie nieco różnić (u tego kodowanie polskich znaków nie działa, tamten nie ma plugina do flasha). Najprostszą metodą dostrczenia dzieła do biblioteki wydawałoby sie dostarczenie kopii na CD/DD choć pewnie dopuszczalne byłoby dostarczenie np laptopa wyświetlająego tę stronę :)
rzecz w "domyślnym" nośniku
"Domyślnym" nośnikiem papierowej gazety jest wydrukowany egzemplarz. Ale w dzisiejszych czasach gazeta najpierw w całości jest w jakimś programie od DTP. Czy więc równie dobrze nie można przesłać kopii takiego pliku? Ale taki plik oferuje dużo więcej opcji niż dostanie czytelnik. To może przekonwertować do PDF, czy po prostu JPG? Albo można przesłać skany kolejnych wydrukowanych stron?
Jeśli chodzi o dostarczanie kodu strony... A jeśli strona korzysta z jakiegoś CMS-a ? Na php i MySQL? To przesłać wersję instalacyjną całości? Zrzut, który jakiś informatyk będzie mógł jakoś zainstalować? Zrzuty poszczególnych stron do html (ale jak wtedy oddać różne dynamiczne możliwości oferowane przez serwis)? Aby w całości oddać zamierzenia (odpowiednia konfiguracja serwera) należałoby rzeczywiście przesłać laptopa z zainstalowanymi przeglądarkami które mają to obsługiwać (zwłaszcza, jak np. wyłączymy obsługę FF, to przecież ma znaczenie).
Re: co to jest "dzieło bez nośnika"?
Bardzo słuszna uwaga, każde dzieło ma, a przynajmniej miało nośnik (ale w tym przypadku przestało już istnieć). Nawet epickie opowieści Homera w starożytności miały bardzo fizyczny nośnik - barda (aojda). Liczę na to, iż żaden sąd nie użyje takiej argumentacji, bo oznaczałoby to wysyłanie dysków/serwerów do bibliotek, co byłoby raczej mało wygodne zarówno dla osób podlegających obowiązkowi, bibliotekom, jak i bardzo nie na rękę Poczcie Polskiej. Laptop to też raczej marny sposób - drogi, zarówno w zakupie, jak i w magazynowaniu i udostępnianiu...
Nie rozwiązuje to też problemu formy przekazania stron generowanych dynamicznie, czy blogów... Skoro każdy wpis na blogu to samodzielny numer, to czy do biblioteki należy za każdym razem przekazywać sam wpis (txt?), czy razem z całą obudową blogu (układ strony, poprzednie wpisy)?
Oczywiście jest to szukanie granic i interpretacji istniejącego prawa, a nie szukanie praktycznych metod jego wypełnienia - innymi słowy dyskusja akademicka ;) i liczę na to, że nią pozostanie.
;)
A to nie wystarczy podać adresu url strony?
Z ciekawości
ktoś dzwonił do BN? :)
Wojciech