Gadająca niedostępność Krakowa

Logo Magiczny KrakowEhhh... Tym razem "Magiczny Kraków" został "wzbogacony" o "gadającą przeglądarkę" pod pretekstem pomocy osobom słabo widzącym i niewidomym. A nie mogliście Państwo zrobić strony po prostu dobrze?

Informacja promowana jest przez Polską Agencję Prasową. Cytowany jest zastępca prezydenta Krakowa, Stanisław Urbaniak: "ponad 10 proc. społeczeństwa to ludzie niepełnosprawni, trzeba zapewnić im dostęp do informacji" - powiedziała podczas prezentacji serwisu". I właśnie dlatego należy robić serwisy internetowe zgodnie z zasadami web accessibility! Gadająca strona, czy gadająca przeglądarka nie ma nic wspólnego z międzynarodowymi zasadami WAI.

Proszę bardzo. Wypowiedział się również pełnomocnik prezydenta ds. osób niepełnosprawnych Bogdan Dąsal: "Internet jest tym medium, które jest najbardziej przyjazne osobom niepełnosprawnym". Tak właśnie. Internet jest przyjazny, tylko ludzie, którzy tworzą serwisy nie są...

Nie czepiam się oczywiście pomysłu na to, by osobom niepełnosprawnym udostępnić porady prawne i inne użyteczne informacje. To akurat zasługuje na wsparcie, aprobatę, pochwałę. Mówię jedynie o gadającej, niezgodnej ze standardami dostępności, "funkcjonalności", która stanowi coś na kształt protezy dobrego samopoczucia projektantów internetowych zasobów. Bo nie protezy dostępności.

Zanim przejdę do dalszego komentowania przywołam linki do podobnych tekstów, by to potem czytelnikowi nie "umknęło", a potem będę kontynuował:

Magiczny Kraków bez barier? - screenshot walidacji W3C

W dostępności nie chodzi jedynie o to, że Magiczny Kraków "bez barier" ma 126 błędów związanych z semantycznym językiem opisu dokumentów (efekt: This page is not Valid XHTML 1.0 Transitional!), to się da poprawić. Chodzi o to, by stronę zrobić zgodnie zasadami Web Accessibility Initiative (WAI), których walidacja jest jedą z podstawowych (chociaż nie jedyną) zasad (w priorytecie drugim: 3.2). Drodzy Ojcowie Miasta Krakowa. Sprawdźcie, czy serwis spełnia poszczególne punkty listy Checklist of Checkpoints for Web Content Accessibility Guidelines 1.0

Czyżby zaczęła się samorządowa kampania wyborcza w Krakowie? Wyjaśnienie ze strony KRAKÓW DOSTĘPNY: "W przypadku korzystania ze screenreadera zaleca się jego wyłączenie na czas pracy z przeglądarką Intelligent Web Reader". Hmmmmmmmm??? Ja rozumiem, że firma udostępniająca gadające przeglądarki chce mieć darmową reklamę. Każdy chce jakoś na siebie zarabiać. Nie mam nic do tego. Ale nie "sprzedawajcie" tego pod hasłem dostępnych stron internetowych.

Warto trzymać kciuki za regularne publikowanie przydatnych informacji. W komunikacie ogłaszającym "dostępne" strony, po słowach: "od dziś (25 lipca) w ramach Miejskiej Prezentacji Internetowej „Magiczny Kraków” działa zmodyfikowany serwis „Bez barier” – skierowany do osób niepełnosprawnych. „Mówiąca przeglądarka” obsługująca „Magiczny Kraków” pozwala na korzystanie z serwisu „Bez barier” osobom niewidomym i niedowidzącym" czytam również:

Na stronach serwisu zostały zamieszczone praktyczne informacje dla osób niepełnosprawnych z zakresu:
- ulg i uprawnień dla osób niepełnosprawnych,
- punktów informacji dla osób niepełnosprawnych działających na terenie Krakowa,
- organizacji pozarządowych i innych instytucji działających na rzecz osób niepełnosprawnych,
- krakowskiego szkolnictwa specjalnego i integracyjnego,
- wydarzeń kulturalnych, turystycznych i sportowych w naszym mieście,
- aktualności,
- prawa państwowego i lokalnego.

I dobrze. Tak trzymać. Publikować, redagować. Byle w sposób, który pozwoli zapoznać się każdemu ze zgromadzonymi informacjami niezależnie od tego czy zainstalował wcześniej gadającą przeglądarkę firmy IVO (na marginesie: działającą jedynie pod systemem operacyjnym Windows).

Niestety, gadająca przeglądarka nie sprawa, że strona dostępna jest dla niewidomych (mp3).

gadająca strona w Biuletynie Informacji Publicznej Krakowa

A tu proszę. Pod przykrywką dostępności dla niewidomych - reklama na stronach Biuletynu Informacji Publicznej. Na stronach, na których reklamy być nie może.

Wysłałem link do niniejszego komentarza do Pełnomocnika Prezydenta Miasta Krakowa ds. Osób Niepełnosprawnych, Bogdana Dąsala, oraz na adres redakcji BIP MK. Pewnie zostanę uznany za gościa, który się czepia. Nie będę przekonywał nikogo, by również zapytał przedstawicieli Grodu Kraka o dostępne strony internetowe.

Przeczytaj również felieton: Internet? Nie widzę problemów! z 2003 roku.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Rozmawiałem z osobami

Rozmawiałem z osobami niewidomymi na temat tego rozwiązania. Określają je jako totalną bzdurę. Czy ktoś pomyślał jak osoba niewidoma ma wejść na tę stronę od momentu włączenia komputera. Osoby niewidome korzystające z internetu posiadają programy czytające uruchamiane równocześnie ze startem komputera i czytające zarówno podpisy pod ikonami, strony internetowe, jak i pracujące w edytorach tekstu.

Pozatym omawiana przeglądarka posiada pewną wadę tzw. "nadgadatliwość" (określenie stosowane przez niewidomych) polegającą na czytaniu wszystkiego. Czyta nazwę pliku(gorny_niepieski_paseczek.jpg) zamiast jego opisu umieszczonego w znaczniku alt, czyli np. podpisu pod zdjęciem wnoszącym coś do treści, a nie będącym nieistotnym elementem graficznym.

Przekręt

Podczas rozmów w szerokim gronie osób zainteresowanych dostępnością, doszliśmy do wniosku, że ten cały Ętylidżynt Łeb Rider musi być objawem jakiegoś przekrętu na szczeblu rządowym. Jest to program zupełnie nieprzydatny, nawet na stronach, które *zapłaciły* tej firmie za możliwość odczytywania ich przez ten szajs (bez zapłacenia autorom - dana strona nie zostanie odczytana!).

Śmierdzi mi to korupcją, choć inne możliwe wyjaśnienie to po prostu imbecylizm rządzących.

Witryny mają umowy, ale nie płacą

VaGla's picture

Prosiłbym o powstrzymanie się od rzucania podobnych "oskarżeń", zwłaszcza, że na poparcie tez takich jak powyżej, autor komentarza nie przedstawia żadnego uzasadnienia. Z mojej wiedzy wynika, że podmioty realizujące serwisy internetowe podpisują umowę na korzystanie z "gadającej przeglądarki", jednak witryny, które komentowałem w niniejszym serwisie nie płacą za to dostawcy. To raczej rodzaj wirusowego marketingu: przekonaliśmy administracje publiczną i samorządy, zatem to musi być dobre, kupcie u nas również nasze komercyjne rozwiązania". Z moich obserwacji wynika również, że urzędnicy zgodzą się na instalację czegoś takiego, bo myślą, że jeśli to zainstalują, będą mogli wydać komunikat prasowy o dostosowaniu serwisu internetowego dla potrzeb osób niewidomych i słabowidzących (co jednak nie jest prawdą). Nie ma tam kadr, które mogłyby ocenić takie oferty darmowych narzędzi, które kuszą spełnieniem dodatkowo jeszcze szczytnego celu społeczenego. W mojej opinii jest to po prostu działanie skierowane na reklamę, wykorzystujące nieświadomość webową urzędników.

Dla jasności - nie mam nic przeciwko temu, by sobie takie gadające strony były w samorządach i w administracji publicznej. Przykład - strony MSWiA. Głośno krytykowałem mówienie o dostępności witryn Ministerstwa, czego dowodem miało być umieszczenie gadającej przeglądarki, jednak z aprobatą komentowałem stworzenie dostępnego serwisu MSWiA, który spełnia priorytet III (potrójnego A) dostępności. Skoro jest taki serwis dostępny dla niewidomych i niedowidzących, to gadająca przeglądarka na stronach MSWiA mi już nie przeszkadza, o ile jest oznaczona jako reklama i jasne są zasady współpracy szeroko pojętego sektora administracji publicznej z konkretnym przedsiebiorcą, chociaż w mojej opinii jest zbędna.

O ile uważam również, że jest to wykorzystanie witryny administracji publicznej w celu nieodpłatnej reklamy jakiegoś przedsiębiorstwa, to jednak od tego by kontrolować tego typu działania jest Premier, Wojewoda, UOKiK i NIK, by na to zwracać uwagę; ja zaś prywatnie uważam, że to prawie tak, jakby na stronach ministerstwa czy samorządu umieścić reklamy proszku do prania czy jogurtu (z darmową próbką); można się zastanawiać na ile można wykorzystywać witryny internetowe administracji publicznej w celu reklamy innych podmiotów działających na rynku komercyjnie i na ile jest to reklama uczciwa, zgodna z zasadami uczciwej konkurencji; rozporządzenie zaś o BIP przewiduje jakie treści mogą się w BIP znaleźć, i nie ma tam słowa o reklamowych czy promocyjnych elementrach - a administracja publiczna działa w oparciu i w ramach przepisów prawa).

Nie mam zamiaru jednak działać przeciwko jakiemukolwiek komercyjnemu przedsiębiorcy. Życzę mu sukcesów i wysokich przychodów, niskich podatków i wszystkiego co tylko może sobie przedsiębiorca wymarzyć. Mam natomiast wiele przeciwko temu, by urzędnicy głosili, że oto dzięki temu, iż od jakiegoś przedsiębiorcy otrzymali gadającą przeglądarkę, to ich serwisy są dzięki temu dostępne. Otóż, nie są. Co więcej - jeśli nagle te serwisy staną się dostępne - siłą rzeczy odpadnie całkiem argument (nieprawdziwy zresztą) za tym, by korzystać z takiej gadającej przeglądarki. Dostępność witryny nie zależy od istnienia gadającej przeglądarki. Jest albo nie jest dostępna niezależnie od tego czy ta przeglądarka IVO tam jest czy nie.

Reszta zaś to tylko uczciwa (lub nieuczciwa) konkurencja, reklama wprowadzająca w błąd i wykorzystanie publicznych środków w celu reklamy przedsiębiorstwa, gwałcąca w mojej opinii zasady ucziwej gry rynkowej. Ponadto - w mojej opinii dopuszczanie takich przeglądarek jest działaniem szkodliwym dla upowszechniania międzynarodowych standardów teleinformatycznych i dobrych praktyk w zakresie udostępniania informacji obywatelom, jest działaniem niweczącym zabiegi o reinformatyzację (ukłon w kierunku dr Iszkowskiego), jest wreszcie działaniem przeszkadzającym w budowaniu dostępności internetowych zasobów administracji publicznej i samorządów, nie zaś przeciwnie – wspieraniem takiej dostępności.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Ten przedsiębiorca wie o ułomnościach programu.

Pamięta Pan co się działo na pl.comp.www i jak nieudolne tłumaczenia grupa uzyskała?

Twierdzę, że działanie tej firmy jest podobne do pisania klauzuli małym druczkiem i dawanie dużego nagłówka: Strona dostępna dla niepełnosprawnych.
Jestem ciekaw jak to rozwiązanie jest przedstawianie przedstawicielowi ew. zleceniodawcy.

Sprawa jest dla mnie bulwersująca min. dlatego, że PFRON daje pieniądze na sprzęt i czytniki dla osób niepełnosprawnych i to moga być pieniądze marnowane właśnie dlatego, ze udaje się prywatnej firmie wmówić urzędnikowi, że dzięki jej rozwiązaniu strona stanie się dostępna.

Czy ten program do pseudo-dostępności nadal czyta tylko strony z przygotowanym przez IVO profilem? Pytam ponieważ nie mam teraz możliwości tego sprawdzić.

Wyjasnienie

Ja nie napisałem, że to jest na 100% przekręt. Napisałem, że są dwie możliwości: głupota władzy lub przekręt.

Nikt z odpowiednią wiedzą i przy zachowaniu dobrej woli nie może polecić czegoś takiego. Albo więc urzędnicy, którzy wdrażają to-to za pieniądze podatników, mają drastycznie niski poziom wiedzy i iloraz inteligencji (ergo: są zupełnie niekompetentni - wówczas firmie IVO należy pogratulować znalezienia tylu klientów-frajerów, ale zwolnić tychże urzędników), albo...

Trzeciej opcji po prostu nie widzę - choć może się mylę...

Faktem jest, że IWR nie czyta stron, które nie zostały firmie IVO zgłoszone, niezależnie od tego, czy to strona składająca się z dosłownie jednego zdania, czy coś bardziej skomplikowanego.

Ze strony http://www.ivo.pl/?page=iwr_instytucja :

W sprawie nabycia licencji na włączenie serwisu internetowego do grona stron czytanych przez mówiącą przeglądarkę Intelligent Web Reader oraz zagadnień związanych z przystosowywaniem serwisów do potrzeb osób niepełnosprawnych prosimy konktować się z działem handlowym IVO Software

Wg słownika PWN "nabyć" to "otrzymać coś na własność za pieniądze lub przez wymianę; kupić".

Jak dla mnie powyższe oznacza, że bez zapłacenia za "licencję na włączenie do grona", ta zalecana przez instytucje rządowe przeglądarka niczego nie odczyta.

Niestety nie mogę się z

Niestety nie mogę się z Tobą zgodzić. Co w tym złego że firma żąda opłaty za użytkowanie swojego programu. Nadmienię tylko, że w koszt programu wchodzi także audyt strony. Co ciekawe, bardzo ciekawy projekt: widzialni.eu, także za audyt strony żąda "grubej kasy". A przecież patronat nad tą stroną ma Polski Związek Niewidomych (Śląsk). Czy w takim razie uczciwe jest to, że organizacja (stowarzyszenie), którego celem powinno być (jest) szerzenie "dostępnego internetu" pobiera opłaty. Czy nie jest demagogią mówienie o dostępności stron i jednocześnie pobieranie (za pomoc w dostosowaniu strony do wymogów WAI) opłaty. Czy w takim razie osoby zrzeszone w tym stowarzyszeniu nie powinny robić tego nieodpłatnie? Z jednym jednak muszę się zgodzić. Nie "poprawimy" internetu dostosowując strony do konkretnych programów. Strony po prostu należy pisać poprawnie.
Pozdrawiam.
W.

Link porządkowy - odpowiedź z Magicznego Krakowa

VaGla's picture

Zapomniałem wcześniej podlinkować w tym miejscu, więc czynie to niniejszym. Otrzymałem pocztą elektroniczną odpowiedź od Pełnomocnika Prezydenta Miasta Krakowa ds. Osób Niepełnosprawnych, Bogdana Dąsala. Publikuję ją w sąsiednim wątku. Odpowiedź w sprawie dostępności Magicznego Krakowa.

Warto jeszcze rzucić okiem na Przeglądarka IVO na bazie Mozilli
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Niestety tak nadam jest

Niestety tak dalej jest. Np na Malym Rynku w Krakowie zjazd dla niepolnosprawnych juz chyba z 2 lata konczy sie schodami.Tyle kasy wydali zeby to miejsce dostosowac do norm a tu taki bubel i nikt nie zwraca na to uwagi.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>