Niebezpieczne ideologie i nawoływanie do waśni
Internet jest pełen nienawiści, mimo że społeczność międzynarodowa uznaje za podstawę wolności, sprawiedliwości i pokoju na świecie godność oraz równe i niezbywalne prawa wszystkich członków wspólnoty ludzkiej. Gdzie wyznaczyć granice wolności słowa?...
Wobec tego, że opublikować w Internecie można (w zasadzie) dowolne treści, oraz propagować różne ideologie - Sieć pełna jest witryn ociekających jadem nienawiści do innych. Wyimaginowany wróg może być różny, a to wskazany ze względu na przynależność narodową, etniczną, rasową. Nie brak w Internecie ataków na przedstawicieli innych poglądów politycznych czy wyznawców poszczególnych religii, czy ateistów. Ma to również drugą stronę medalu. Dowolna osoba na świecie jest celem ataków jakiejś grupy innych osób. Wszyscy przeciwko wszystkim. Jak w "Śnie" Dezertera: "A potem do góry powoli i stanowczo unosiła się pięść zaciśnięta bardzo mocno. Opadała wściekle i miarowo. To jakiś młody człowiek chciał stworzyć świat na nowo". Tyle, że to nie dotyczy tylko ludzi młodych.
W październiku 2000 roku PAP poinformowała, iż Sąd Rejonowy w Kielcach skazał dwudziestosiedmioletniego Krzysztofa N. na 10 miesięcy więzienia (w zawieszeniu na 3 lata) i 1 tys. zł grzywny za znieważenie ludności żydowskiej w internetowej korespondencji skierowanej do Radia Szalom. Rok później, paryski sąd zdecydował, iż jeden z użytkowników Internetu winny jest nawoływania do waśni na tle rasowym oraz dyskryminacji poprzez rozsyłanie komunikatów na czacie. Sąd orzekł karę w wysokości 18 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata, 70 euro grzywny, oraz 1500 euro zadośćuczynienia dla każdego z dwóch pokrzywdzonych.
Powszechna Deklaracja Praw Człowieka z 1948 roku stwierdza, że "uznanie przyrodzonej godności oraz równych i niezbywalnych praw wszystkich członków wspólnoty ludzkiej jest podstawą wolności, sprawiedliwości i pokoju świata". Zdaniem twórców tej deklaracji, uznawanych za jedno z największych i najtrwalszych osiągnięć ONZ, "nieposzanowanie i nieprzestrzeganie praw człowieka doprowadziło do aktów barbarzyństwa, które wstrząsnęły sumieniem ludzkości..." Celem ludzkości powinno być dążenie do zbudowania takiego świata, w którym ludzie korzystać będą jednocześnie z wolności słowa i przekonań, ale także z wolności od strachu i nędzy. Każdy człowiek posiada wszystkie prawa i wolności deklarowane przez Zgromadzenie Ogólne ONZ, bez względu na jakiekolwiek różnice rasy, koloru, płci, języka, wyznania, poglądów politycznych i innych, narodowości, pochodzenia społecznego, majątku, urodzenia lub jakiegokolwiek innego stanu. To właśnie ze względu na prawa człowieka polski kodeks karny przewiduje, że ten, kto stosuje przemoc lub groźbę bezprawną wobec grupy osób lub poszczególnej osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub z powodu jej bezwyznaniowości, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. To właśnie ze względu na prawa człowieka, taka sama kara przewidziana jest dla tych wszystkich, którzy publicznie nawołują do popełniania takich przestępstw. Dodatkowo, systemy prawa cywilnego chronią prawa jednostek.
Mimo deklaracji i szczegółowych rozwiązań przewidzianych przez prawo poszczególnych krajów współczesnego świata - Internet stał się wygodnym narzędziem do szerzenia nienawistnych ideologii. Niemieckie Ministerstwo Sprawiedliwości już od 2000 roku zaczęło dokonywać przeglądu niemieckich adresów domenowych o wydźwięku neonazistowskim, takich jak nsdap.de, oraz zaczęło domagać się ich usunięcia. Niektóre z serwisów znajdujących się pod tymi domenami kwestionuje fakty. Niemieckie prawo, zabraniające kwestionowania holokaustu i szerzenia propagandy nazistowskiej, rozciąga się także na Internet, nawet, jeśli takie treści powstają za granicą - uznał w tym samym roku Sąd Najwyższy Niemiec. Wedle komentarzy - takie orzeczenie umożliwia prokuratorom ściganie neonazistów i tych, którzy zaprzeczają holokaustowi, gdziekolwiek się oni znajdują i bez względu na obywatelstwo, o ile tylko ich strony internetowe są dostępnie w Niemczech. Orzeczenie Niemieckiego Sądu Najwyższego dotyczyło tych "kłamców oświęcimskich", którzy dysponują własnymi stronami internetowymi, co oznacza wykluczenie odpowiedzialności dostawców usług internetowych za to, że umożliwiają dostęp do takich treści. W innej części świata, bo w Australii, w sprawie Jones v. Toben sąd zdecydował w 2002 roku, że autor serwisu internetowego nie działa zgodnie z prawem (a chodziło o australijską ustawę Racial Discrimination Act), jeśli w serwisie kwestionuje fakt Holocaustu. Sąd nakazał usunąć Fredrickowi Tobenowi sporne materiały z jego witryny.
Wróćmy do Niemiec. Rok po orzeczeniu Sądu Najwyższego media poinformowały, że niemiecka policja dokonała przeszukań w domach ponad 100 użytkowników nielegalnych nazistowskich oraz neo-nazistowskich serwisów www. Użytkownicy ci zostali wyselekcjonowani ze względu na to, iż "wymieniali się" poprzez Sieć piosenkami neonazistowskimi. W roku następnym Fritz Behrens, minister spraw wewnętrznych Nadrenii Północnej-Westfalii, poinformował, że radykalna prawica w Niemczech coraz częściej wykorzystuje Internet w celu upowszechniania neonazistowskiej ideologii. Liczba stron internetowych o treści radykalno-prawicowej wzrosła w Niemczech z 800 w 2001 roku do 1300 w roku 2002.
Władze tego niemieckiego landu nakazały zresztą w tym czasie osiemnastu działającym tam dostawcom Internetu, aby ci zablokowali dostęp do dwóch amerykańskich serwisów internetowych "głoszących" nazistowskie idee. Dostawcy, odwołujący się od administracyjnego nakazu, argumentowali, że nie mogą ponosić odpowiedzialności za treści publikowane na różnych, niebędących pod ich kontrolą stronach www. Powracają pytania o rolę operatorów infrastruktury teleinformatycznej, jaką odgrywają w dostępie do treści publikowanych w Sieci. Takie pytania postawiło również francuskie stowarzyszenie J'Accuse, zajmujące się działalnością na rzecz usunięcia rasizmu z Internetu. W czerwcu 2001 roku stowarzyszenie pozwało 13 francuskich firm typu ISP, w związku z tym, iż umożliwiały one dostęp do amerykańskiego portalu zawierającego rasistowskie i nazistowskie treści.
Ileż tu zawiłości natury prawnej! Wszak, bez najmniejszego problemu znalazłem w Internecie (za pomocą popularnej wyszukiwarki) niesamowitą wręcz ilość odnośników kierujących do stron poświęconych "Mein Kampf", książce napisanej przez Adolfa Hitlera podczas jego pobytu w więzieniu w Landsbergu. Hitler zawarł w tej publikacji podstawy swoich teorii antysemickich i narodowo faszystowskich. Treść tej książki w tłumaczeniu na różne języki jest bez problemu dostępna online. Jednak w wielu krajach rozpowszechnianie tej książki jest uznane za przestępstwo. W sierpniu 2001 roku praski sąd apelacyjny ukarał grzywną 60 000 koron (ok. 6 600 zł) internetowego sprzedawcę. Zanim czeska policja skonfiskowała nakład, oskarżony sprzedał przez Internet około 20 egzemplarzy. Rozpowszechnienie książki Hitlera jest zakazane również w Niemczech. Podobnie jak innych pamiątek nazistowskich. Również w 2001 roku Sąd w Berlinie skazał na grzywnę 2100 marek właściciela domu aukcyjnego, który w Internecie oferował na sprzedaż proporzec z samochodu Adolfa Hitlera, a także odznaki z czasów Trzeciej Rzeszy.
Na początku 2003 roku paryski sąd odrzucił oskarżenie złożone przez francuskich aktywistów broniących praw człowieka. Domagali się oni symbolicznego odszkodowania od amerykańskiego serwisu aukcyjnego Yahoo! Oskarżyciele wskazywali na odpowiedzialność serwisu internetowego za to, że na jego stronach, zostały wystawione na licytację nazistowskie pamiątki. W ten sposób do końca zbliżał się proces rozpoczęty w 2000 roku. Wcześniej francuski sąd orzekł, że Francuzi nie powinni mieć dostępu do aukcji organizowanych na stronach amerykańskiego giganta, gdyż francuskie prawo zakazuje prezentowanie lub sprzedaż pamiątek nazistowskich. Po tym orzeczeniu serwis Yahoo! starał się uniemożliwić Francuzom dostęp do takich aukcji. Zresztą wiele serwisów aukcyjnych zmodyfikowało w tym czasie swoje regulaminy, zakazując sprzedaży przedmiotów (w tym "pamiątek") związanych z niemieckim nazizmem, Ku Klux Klanem, a nawet notorycznymi kryminalistami. Jednak problem jest znacznie szerszy i dotyczy stosowania norm prawa krajowego wobec transgraniczności Internetu. Oto niejako równolegle sąd federalny USA zdecydował, że Yahoo! nie musi spełniać wymogów francuskiego prawa. Konsekwencją tego orzeczenia było właśnie wspomniane wyżej postępowanie przed sądem we Francji, w którym trzy niezależne organizacje oskarżały Tima Koogle (szefa Yahoo!) o usprawiedliwianie przestępstw wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości. Sąd w Paryżu stwierdził, że usprawiedliwianie takie oznaczałoby "wychwalanie, albo co najmniej prezentację przestępstwa w korzystnym świetle". Działalność portalu oraz jego szefa nie spełniało zdaniem sądu znamion tego przestępstwa.
Mając to na względzie trudno jest ocenić turecki wyrok z listopada 2004 roku. Turecki sąd skazał redaktora Open Directory Projekt (DMOZ.org), H. Ertasa, na 10 miesięcy pozbawienia wolności, oraz grzywnę 416 milionów lirów (293 dolarów). DMOZ.org to jeden z największych na świecie katalog internetowy, tworzony przez międzynarodową społeczność wolontariuszy. Skazany redagował kategorie poświęconą Kurdom i umieścił w niej linki poświęcone Kurdyjskiej Partii Pracy (PKK), organizacji uznawanej za terrorystyczną, odpowiedzialną za zabicie ponad 30 tysięcy osób, w tym dzieci i kobiet. Człowiek umieszczając wpisy w katalogu zostaje oskarżony i skazany za publikowanie propagandy terrorystycznej... Czy umieszczenie linków w internetowym katalogu może być uznane za wspieranie takiej organizacji? A co z linkami do stron poświęconych nazizmowi, komunizmowi, rasizmowi?
Smuci, że ideologia waśni rozpowszechniana jest przez ludzi wykształconych. W Polsce, w 2002 roku, wrocławscy policjanci zatrzymali dwóch studentów politologii. Mężczyźni prowadzili strony internetowe zawierające treści satanistyczne i faszystowskie. Na stronie znajdował się opis przygotowanie satanistycznej mszy. Obecnie nawoływanie do waśni przybiera coraz nowsze formy. Warto wspomnieć o "Dirty Kuffar" - to tytuł angielskojęzycznej rapowej melorecytacji nagranej przez londyńską grupę sympatyzującą z Al Qaidą i Osamą bin Ladenem. Hip-hopowy kawałek dystrybuowany jest w Internecie i stanowić ma (wedle doniesień agencji informacyjnych) nową broń przeciwko zachodowi. Utwór niesie ze sobą przesłanie mające na celu zjednoczenie Muzułmanów we wspólnej Świętej Wojnie... Czas pokaże, co będzie dalej. Rasizm, totalitaryzm, szowinizm i ksenofobia. Internet jest pełen nienawiści, frustracji i ekstremów. Truizmem jest, że w różnych systemach prawnych różne wartości są przez prawo różnie chronione. W społeczeństwie globalnym konieczny jest globalny system prawa, zwłaszcza dotyczący takiej dziedziny jak prawa człowieka. A Internet, chociaż transgraniczny, jak na razie nie jest jednolity. Gdzie wobec tego wyznaczyć granice wolności słowa w skali globalnej?
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Pytanie o Mein Kampf
Moje pytanie brzmi tak: czy napisanie recenzji książki "Mein Kampf" i opublikowanie jej w sieci jest naruszeniem prawa?
Dla jasności, nie mówię o promowaniu w sensie pozytywnym treści nazistowskich, nawoływaniu do nienawiści, ale o obiektywnym (w ramach recenzji) podejściu do książki.
"niebezpieczne tematy"
Nie tak dawno, dr. Ratajczak został znaleziony martwy. Po opublikowaniu swojej książki "niebezpieczne tematy" stał się celem nagonki za tzw. "kłamstwo oświęcimskie", chociaż w swojej książce przedstawiał stanowiska niezgodne z oficjalną linią. Książki nie czytałem, a tłumaczenia autora, że on tylko przedstawił inne poglądy. Części dziennikarzy opiniotwórczych to tłumaczenie nie przekonało i obwołali go piewcą holocaustu. Autor został wyrzucony z pracy i nigdzie nie mógł znaleźć nowej. Zgodnie z prawem jak powiadają.