Linkowanie a udostępnianie - opinia Rzecznika Generalnego w sprawie C-160/15

Pojawiła się opinia Rzecznika Generalnego w sprawie C-160/15, tj. GS Media BV przeciwko Sanoma Media Netherlands BV, Playboy Enterprises International Inc., Britt Geertruida Dekker. Chodzi o problem "linkowania" i o to, czy takie hiperłącza są "publicznym udostępnieniem" w rozumieniu art. 3 ust. 1 dyrektywy 2001/29/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 22 maja 2001 r. w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym. Ja twierdzę i twierdziłem, że linkowanie to nie udostępnianie. Tymczasem czekamy na wyrok.

Na stronie Trybunału Sprawiedliwości można tymczasem zapoznać się z dziś przedstawioną opinią rzecznika generalnego Melchiora Watheleta w sprawie C-160/15. Warto przeczytać całość, a poniżej przywołam jedynie wnioski:

W świetle powyższych rozważań proponuję, by Trybunał udzielił na pytania prejudycjalne przedstawione przez Hoge Raad der Nederlanden (sąd najwyższy Niderlandów) następujących odpowiedzi:

1) Artykuł 3 ust. 1 dyrektywy 2001/29/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 22 maja 2001 r. w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym należy interpretować w ten sposób, że nie stanowi czynności publicznego udostępnienia w rozumieniu tego przepisu udostępnienie na stronie internetowej hiperłącza do innej strony internetowej, na której utwory chronione przez prawo autorskie są ogólnie dostępne dla użytkowników bez zezwolenia podmiotu prawa autorskiego.

2) Artykuł 3 ust. 1 dyrektywy 2001/29 należy interpretować w ten sposób, że nie ma znaczenia fakt, iż podmiot, który udostępnia na pewnej stronie internetowej hiperłącze do innej strony internetowej, na której utwory chronione przez prawo autorskie są ogólnie dostępne dla użytkowników, wie lub powinien wiedzieć, że podmiot praw autorskich nie zezwolił na udostępnienie danych utworów na tej innej stronie internetowej lub że nie zostały one wcześniej publicznie udostępnione za zgodą podmiotu prawa autorskiego.

3) Artykuł 3 ust. 1 dyrektywy 2001/29 należy interpretować w ten sposób, że hiperłącze do innej strony internetowej, na której utwory chronione przez prawo autorskie są ogólnie dostępne dla użytkowników, ułatwiające lub czyniące bardziej swobodnym dostęp internautów do danych utworów, nie stanowi „publicznego udostępniania? w rozumieniu tego przepisu.

W tekście O linkowaniu i o prawie autorskim w sprawie C-466/12 pisałem: "Generalnie: wyrażałem pogląd, że linkowanie do materiałów w Sieci nie jest naruszeniem prawa autorskiego, tak jak nie jest nim umieszczanie w tekście innego dzieła przypisów dotyczących źródeł". No, ale żarna wymiaru sprawiedliwości obracają się powoli. Trzeba wiele czasu, by ustalić praktykę, zwłaszcza, gdy mówimy o praktyce stosowania prawa w całej Unii Europejskiej. To właśnie ze względu na ten problem "linkowania" pytałem kiedyś Kancelarię Prezydenta RP (wówczas Prezydentem RP był p. Lech Kaczyński) o prawa do opublikowanych przez ową Kancelarię plików MP3 i o to, czy można do nich linkować nie narażając się zarzut naruszenia prawa autorskiego (fajnie, chociaż - jak uważam - niezgodnie z art 7 Konstytucji - gdy administracja publiczna zachowuje się jak biznes, bo - przynajmniej w normalnym państwie - można liczyć na to, że przed sądami dowiemy się czegoś więcej, a to w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej): Udostępniając pieśni patriotyczne w formacie mp3 ZAiKS i Prezydent zadają zagadki prawno-autorskie.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Linkowanie

Tak czy siak niektorym bedzie nie na reke widziec linki do swoich dziel wiec zawsze beda interpretowac sprawy po swojemu i kasowac co sie tylko da.

Taka jedna...

...strona (nie podlinkuję, zaraz się wyjaśni dlaczego) pisze:

"Czworo działaczy KPP zostało skazanych 31 marca 2016 roku przez Sąd Rejonowy w Dąbrowie Górniczej za propagowanie ideologii komunistycznej na łamach pisma „Brzask” oraz partyjnej stronie internetowej na kary 9 miesięcy ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania przymusowej, nieodpłatnej pracy społecznej oraz na kary grzywny".

Strona, na której to jest napisane, zawiera niezwykle krytyczny komentarz do wyroku, na dodatek ozdobiony odpowiednią grafiką niewątpliwie kojarzącą się ze słusznie minionym ustrojem z czasów mojej burzliwej młodości (o innych ciężkich rzeczach nie wspomnę). Rodzi się pytanie, czy linkowanie do takiej strony może być propagowaniem w sensie art. 256 § 1 KK (więc powiedzmy, że nie linkuję z ostrożności przedprocesowej ;) oczywiście nie rozstrzygając, czy owa strona sama w sobie propaguje, czy nie propaguje...)?
Z drugiej strony (tj nie drugiej strony www, tylko z innego punktu widzenia) rzecz ujmując: przecież powyższy cytat wystarczy, żeby wygooglać znaleźć, o jaką stronę chodzi bez większych trudności i nawet bez konieczności dysponowania jakimiś wiadomościami specjalnymi... No więc: jak to jest? Czy powyższa opinia Rzecznika Generalnego ma/może mieć jakiś wpływ na wykładnię ustawowego znamienia czynu zabronionego z dyspozycji art 256 § 1 KK? Czy można publicznie propagować nie udostępniając publicznie? Wydaje się, że chyba nie (w przeciwnym razie należałoby zamknąć katalogi bibliotek, w których mają - powiedzmy Manifest Komunistyczny), ale może jakiś prawnik się wypowie?

masakra logiczna

obserwuję od wielu lat, że ustawodawca kompletnie nie radzi sobie z logiką i rozwojem technologii. Czytając niektóre przepisy związane z internetem itp. mam wrażenie, że ich autorami są kompletni dyletanci nie tyle technologiczni co prawni... wierzący, że dekret zmieni prawa fizyki. Mój ulubiony idiotyzm prawny to unijne "prawo do zapomnienia". Zresztą sami ludzie proszą się o takie prawo: np kolejne kuriozum logiczne w postaci dyskusji o ochronie prywatności w przestrzeni publicznej (aż oczy bola jak to piszą) .....

Linkowanie to nic innego jak poinformowanie kogoś o miejscu dostępności danej treści, innymi słowy pokazanie komuś palcem drogi do biblioteki potencjalnie grozi odsiadką, to idiotyzm.

--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl

"Osiągnąłem to przez filozofię: że bez przymusu robię to, co inni robią tylko w strachu przed prawem." (Arystoteles)

Nie wszystkie drogi prowadzą do biblioteki

pokazanie komuś palcem drogi do biblioteki potencjalnie grozi odsiadką, to idiotyzm.

Są wyraźne zapisy w KK rozróżniające pokazywanie drogi do bibliotek oraz, nazwijmy to, dziupli, np. art. 18 ust. 3:

Odpowiada za pomocnictwo, kto w zamiarze, aby inna osoba dokonała czynu zabronionego, swoim zachowaniem ułatwia jego popełnienie, w szczególności dostarczając narzędzie, środek przewozu, udzielając rady lub informacji; odpowiada za pomocnictwo także ten, kto wbrew prawnemu, szczególnemu obowiązkowi niedopuszczenia do popełnienia czynu zabronionego swoim zaniechaniem ułatwia innej osobie jego popełnienie.

...

słowo klucz "w zamiarze"

--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl

"Osiągnąłem to przez filozofię: że bez przymusu robię to, co inni robią tylko w strachu przed prawem." (Arystoteles)

Zgoda

Ale to kwestia dowodowa.

Słyszałem jednak, jak wygląda w polskich sądach kwestia dowodowa w przypadku "obchodzenia technicznych zabezpieczeń" z UPAPP (chodzi o software).

I wygląda nienajlepiej.

Pytanie jednak, czy zamiar tutaj nie może być po prostu dorozumiany (no bo jaki inny, "szerzenie kultury"?)

hm...

dorozumiana w prawie to może być co najwyżej niewinność.... ;P

--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl

"Osiągnąłem to przez filozofię: że bez przymusu robię to, co inni robią tylko w strachu przed prawem." (Arystoteles)

Ciężar dowodowy

Ja miałem tutaj na myśli ciężar dowodowy.

Co takiego można wymyślić, jako powód rozpowszechniania linków do stron z nielegalnie udostępnianymi, chronionymi treściami?

Więc dorozumiany dlatego, że doprawdy trudno wskazać inny powód niż "zamiar".

...

przede wszystkim najpierw trzeba wiedzieć, że jakieś treści są nielegalne co trudno wykazać... prawo autorskie to prawo cywilne więc wiem że mam problem dopiero jak mnie ktoś pozwie... ta ustawa narzuca nawet postępowanie: najpierw wezwanie autora do zaprzestania naruszania jego praw, dopiero zignorowanie tego wezwania daje podstawę do pozwu...

--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl

"Osiągnąłem to przez filozofię: że bez przymusu robię to, co inni robią tylko w strachu przed prawem." (Arystoteles)

Zapoznanie się z utworem a korzystanie z utworu.

O ile pamiętam, naruszenie następuje poprzez nieuprawnione z niego korzystanie i nim rozporządzanie. To ostatnie można przy linkowaniu pominąć (abstrahując od tego, na ile w myśl zasady nemo plus można rozporządzić utworem, którego się nie ma). Zostaje tak więc zestawienie: linkowanie w zamiarze ułatwienia zapoznania vs w zamiarze ułatwienia korzystania.

Zapoznanie się z utworem bez zgody dysponenta autorskich praw majątkowych poprzez np. lekturę książki czy obejrzenie filmu nie stanowi korzystania z utworu, a więc samo w sobie nie może naruszać tych praw, w przeciwieństwie do, dajmy na to, rozpowszechniania, zwielokrotniania czy utrwalania. Jeśli chodzi o związane z zapoznaniem się tymczasowe przechowywanie w pamięci urządzenia służącego do zapoznania się z utworem (RAM, cache, bez znaczenia) -- to także nie stanowi naruszenia. Dotąd nie widzę problemu.

Pozostaje pytanie, na ile linkowanie następuje w zamiarze, aby inna osoba dokonała czynu zabronionego (korzystała bez uprawnienia), a na ile, żeby się z utworem tylko zapoznała.
Sprowadzając to do pytania: czy linkuję, żeby ktoś to zobaczył, czy linkuję, żeby naruszyciel to utrwalił czy rozpowszechnił.

Zamieszczenie linku następuje w pierwszej linii w celu umożliwienia percepcji utworu, a nie korzystanie z niego przez naruszyciela (poprzez przechowywanie, udostępnianie itd.) - bo plik trafił na serwer niezależnie od tego, czy trzecia strona będzie do niego później linkować.
Sprawa może wyglądać inaczej w przypadku zorganizowanych "linkowni" utrzymujących się z reklam, którym - wbrew zapewnieniom prawnoautorskim w notkach - być może da się wykazać inny cel publikowania linków i ścisły związek z naruszeniami w warunkach czynu ciągłego...

Logotyp a podatek

Witam serdecznie,
nie wiem gdzie szukać najtrafniejszej odpowiedzi na pytanie.
To miejsce wydaje się najodpowiedniejsze - więc pytam:
" czy będąc organizatorem konferencji naukowej (uczelnia wyższa państwowa)mogę zamieścić na stronie konferencji logotyp uczestnika konferencji (nie sponsor lecz przedsiębiorstwo) na darmo.

Na stronie znajdują się logotypy patrona medialnego, patrona honorowego (minister i wojewoda) oraz uczestnicy (uczelnie, instytucje podległe ministerstwom i przedsiębiorstwa)
proszę o odpowiedz lub nakierowanie gdzie jej szukać?

Z góry dziękuję.
Dariusz.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>