media

Szklana kula CBA i wniosek o dostęp do informacji publicznej

Tak. Po opublikowaniu relacji z dzisiejszego spotkania Obywatelskiego Forum Legislacji (por. W Polsce funkcjonuje autopoietyczny system polityczny) mogę chyba również w serwisie zasygnalizować list, który wysłałem w zeszły piątek do Szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego. List przez ostatnie kilka dni funkcjonuje sobie w tzw. "mediach społecznościowych" (cokolwiek to znaczy "media społecznościowe", bo te serwisy niczym nie różnią się od mojego poza tym, że kto inny jest ich wydawcą). Zasygnalizowanie go tutaj da szansę przedstawienia intencji jego wysłania w nieco szerszym kontekście. Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że poprosiłem Szefa CBA o udostępnienie mi, obywatelowi, mojego egzemplarza szklanej kuli z logiem CBA. Ale takiej prośby nie przesłałem. W istocie złożyłem do Szefa CBA wniosek o dostęp do informacji publicznej. Przy okazji w ten sposób pragnę zwrócić uwagę CBA na istotny, jak uważam, problem w działaniu państwa. W ten sposób staram się też dać pretekst Szefowi CBA, by mógł, po pewnej refleksji, zweryfikować funkcjonujące w CBA procedury i zasady działania. Ma to istotne znaczenie zwłaszcza dlatego, że CBA jest "służbą specjalną do spraw zwalczania korupcji w życiu publicznym i gospodarczym, w szczególności w instytucjach państwowych i samorządowych, a także do zwalczania działalności godzącej w interesy ekonomiczne państwa".
Aktualizacja w górę osi czasu: Raport cząstkowy z realizacji operacji o kryptonimie "Szklana kula CBA"

Interpelacja w sprawie aktywności KPRM w serwisach "społecznościowych"

Na stronach Sejmu opublikowano treść Interpelacji nr 30638 do ministra - członka Rady Ministrów, szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w sprawie aktywności Kancelarii Prezesa Rady Ministrów na portalu społecznościowym Facebook, którą złożył poseł Przemysław Wipler. Wbrew tytułowi interpelacja dotyczy też innych serwisów nazywanych potocznie "społecznościowymi", jak Twitter, YouTube, Flickr.

Ciąg dalszy korespondencji w sprawie logo archiwów i w sprawie cyfryzacji

Następnego dnia po tym, gdy w tym serwisie apelowałem o uprzejme rozważenie zmiany polityki oznaczania logami digitalizowanych archiwaliów, otrzymałem odpowiedź odpowiedź od Naczelnego Dyrektora Archiwów Państwowych w sprawie wspomnianego tam, w tym apelu, Zarządzenia. Dowiedzieliśmy się, że aktualnie przygotowywany projekt nowelizacji tego Zarządzenia już nie wymienia znaku wodnego jako elementu kopii cyfrowej udostępnionego dokumentu. Przywołałem odpowiedź w serwisie, a korzystając z okazji opatrzyłem ją jeszcze jednym pytaniem: czy można się spodziewać, że również wcześniej udostępnione skany wraz z tymi nieszczęsnymi logami zostaną zastąpione przez materiały bez zasłony? Dziś otrzymałem odpowiedź z Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych.

Wniosek o zbadanie konstytucyjności ustawy o dostępie do informacji publicznej: nie boimy się dyskutować o ustroju państwa?

Dziś na pierwszej stronie Dziennika Gazety Prawnej pojawił się tekst na temat możliwości reprezentowania I Prezesa Sądu Najwyższego w postępowaniu przed Trybunałem Konstytucyjnym przez radcę prawnego z prywatnej kancelarii. Temat związany jest z tematyką tego serwisu, ponieważ chodzi o postępowanie z wniosku I Prezesa SN dotyczącego ustawy o dostępie do informacji publicznej. Zresztą - fakt, że zmodyfikowany wniosek złożono na papierze firmowym kancelarii odnotowałem już w poprzednim tekście: Nowe pisma procesowe w sprawie K 58/13 (zatem to kontynuacja podjętego już wcześniej tematu). Dziś w tej sprawie mamy zaś coś na kształt ustrojowej debaty publicznej. To chyba dobrze, prawda?

Loga na skanach: odpowiedź Naczelnego Dyrektora Archiwów Państwowych

Wczoraj opublikowałem tekst Apel o uprzejme rozważenie zmiany polityki oznaczania logami digitalizowanych archiwaliów. Zwróciłem się w nim do dr hab. Władysława Stępniaka, Naczelnego Dyrektora Archiwów Państwowych, z prośbą o rozważenie możliwości zliberalizowania proponowanych Archiwom zasad udostępniania "kopii użytkowych zdigitalizowanych obiektów cyfrowych". Prośbę poparłem przykładami skanów, na których umieszczono loga zakrywające w istotnej mierze treści skanowanych archiwaliów. Dziś mogę szybko donieść, że otrzymałem miły list od Naczelnego Dyrektora Archiwów Państwowych z odpowiedzią na wczorajszy apel.

Apel o uprzejme rozważenie zmiany polityki oznaczania logami digitalizowanych archiwaliów

znak wodny Biblioteki Gdańskiej na drukuTemat re-use w sferze BAM (Biblioteki, Archiwa, Muzea) jest obecnie tematem aktualnym w pracach rządowych, ale warto pochylić się nad dostrzeganą praktyką w sferze digitalizacji zasobów i ich udostępniania. W przebytych konsultacjach społecznych i komisjach uzgodnieniowych Archiwa Państwowe przedstawiane są jako lider udostępniania swoich zasobów do ponownego wykorzystania. Owszem. Wiele się zmieniło na dobre w archiwach. Warto to docenić, a doceniam jako człowiek, który bywa w archiwach i nie raz miał okazję zakładać przyjazne rękawiczki przeznaczone do obcowania z przechowywanymi tam z pietyzmem zbiorami. Już nie zakazuje mi się fotografować tych zbiorów. Korzystając z tego, że tak dobry klimat w Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych panuje dla rozumienia oczekiwań społecznych w sferze dostępu do zebranego tam dziedzictwa, pomyślałem, że może warto zasugerować Dyrekcji jeden obszar, który stale nie doczekał się właściwego, jak mniemam, rozwiązania. Chodzi o te nieszczęsne loga, które zasłaniają udostępniane przez archiwa (ale i biblioteki) zbiory.
Aktualizacja w górę osi czasu: Loga na skanach: odpowiedź od Naczelnego Dyrektora Archiwów Państwowych

Tymczasem koalicja nie dała się ograć propozycją blokowania internetu

Wypada odnotować, chociaż kilka dni od tego minęło, że Sejm w tej kadencji nie zajmie się ponoć uchwałą w sprawie blokowania pornografii w internecie. Przy okazji nie wiadomo nic o pomysłach Ministra Kapicy, który wszak równolegle z pomysłami posłów opozycji w sferze pornografii sygnalizował pomysły na blokowanie hazardu. Na razie wiadomo, że po wyborach samorządowych wypadł z listy podpisów pod uchwałą opozycji jeden z posłów, który został burmistrzem Ryk i to dało dobry powód, by marszałek sejmu odesłał projektodawcom uchwałę, wskazując na objawiający się w ten sposób brak formalny.

Pan Minister Jacek Kapica robi mi kampanię do Senatu

Otóż okazało się, że odpowiedź na "list otwarty", którą otrzymałem od Ministra Jacka Kapicy, a opublikowałem (bez skrótów) w serwisie, został też opublikowany na stronach Ministerstwa Finansów, w części poświęconej aktywności Służby Celnej. W ten sposób zrealizował się jeden z moich frywolnych postulatów, by - skoro na stronach rządowych umieszcza się logo YouTube lub Facebooka - umieszczano tam również VaGla.pl. Muszę jednak powiedzieć, że nie jestem zachwycony. Po pierwsze - www.vagla.pl nie jest aktywnym linkiem. Po drugie - mam na imię Piotr, nie zaś Wojciech. Rozumiem, że czasem, przez nieuwagę, coś gdzieś się przekręci, a sława Wojciecha Waglewskiego z VooVoo pewnie musi wpływać na percepcję mojego imienia i nazwiska, jednak jest to problem również w szerszym kontekście...

Wsparcie sądownictwa administracyjnego w walce z Twitterozą i Facebookozą

Twitteroza i Facebookoza to takie moje określenia na zjawisko, które polega na pogoni przedstawicieli organów władzy publicznej za udziałem w tzw. "mediach społecznościowych". Publikowanie rzetelnych, kompletnych i aktualnych informacji publicznych w urzędowym publikatorze teleinformatycznym jakim jest Biuletyn Informacji Publicznej, zastępowane jest często tendencją do wykorzystywania modnych nowinek, które pozwalają władzy publicznej na sprytne obejście dziennikarzy i dociekliwości obywateli, na sianiu raczej propagandy politycznej, nie zaś udostępnianiu konkretnych, źródłowych danych o działaniu państwa (por. również Jaskółka potencjalnej tamy dla informacyjno-reklamowego rozpasania państwa). Nieoczekiwanie zyskałem wsparcie ze strony Naczelnego Sądu Administracyjnego, który odniósł się do kwestii publikowania w BIP i prawa obywateli domagania się informacji w trybie wnioskowym, jeśli takie informacje w BIP nie są opublikowane.

Re-use jako narzędzie realizacji obywatelskiej władzy zwierzchniej w RP w kilku przykładach

Dobrze. To teraz połączmy wnioski z analizy procesu legislacyjnego z projektem standaryzacji udostępniania orzeczeń sądowych w RP... Do tego potrzebna jest jeszcze analiza finansów publicznych (wielu ich aspektów, począwszy od budżetu przez zamówienia publiczne), potem połączenie analizy finansów publicznych z analizą procesu legislacyjnego - wsparte analizą orzecznictwa oraz danymi z instytucjonalnej statystyki publicznej (GUS) oraz tym, co - w ramach re-use da się wydobyć z działania państwa i zaczynamy mieć podstawy do "evidence base policy", a przez to bardziej do "społeczeństwa obywatelskiego". A skoro mowa o re-use, to dwa aktualne przykłady wykorzystania danych publicznych do przyglądania się działaniu państwa i sygnał o prowadzonych postępowaniach, których celem jest wydobycie danych od państwa...