VaGla's blog

Czekoladowy rozbiór Polski w sferze symbolicznej

Jest mi tak strasznie przykro. Przez chwilę myślałem, że to taka "kaczka dziennikarska", że ktoś sobie wymyślił i puścił w Sieć mema. Ale okazuje się, że to dzieje się naprawdę. Oto w Dniu Flagi Rzeczypospolitej Polskiej ma odbyć się "społeczna akcja", która ma "przekonać Polaków do okazywania życzliwości, optymizmu i wiary we własne siły". Zaczynam być człowiekiem, którego do optymizmu należy zacząć przekonywać, chociaż wciąż staram się okazywać życzliwość i wiarę we własne siły. Jednak świadomość, że ktoś rzeczywiście uznał za dobry pomysł odsłaniania czekoladowej karykatury symbolu narodowego przed Pałacem Prezydenckim powoduje, że staję się pesymistą. Pozostaje mi jeszcze resztka wiary. Wierzę mianowicie, że może Pana Prezydenta ktoś zwyczajnie wkręcił, wmanewrował w to przedsięwzięcie. Wierze, że nikt z Kancelarii Prezydenta nie wiedział koncepcji. Bo przecież urzędnicy Kancelarii Prezydenta - tak sobie myślę - zwyczajnie nie mogliby się zgodzić na coś takiego. Ale jeśli jest inaczej, to znaczy, że jestem znacznie bardziej wyalienowany z polskiego społeczeństwa, niż istotnie myślałem.
Aktualizacja w górę osi czasu: Walka o nowoczesny branding narodowy a zarzut sztywniactwa i ponuractwa.

Kwestia ACTA nadal wprawia w zakłopotanie

Historia masowych protestów społecznych związanych z ACTA nadal nie poddaje się łatwej analizie. Owszem. Edwin Bendyk szybko wydał książkę o ACTA, która w sumie ACTA była poświęcona tylko częściowo. Pamiętam, że w czasie wydarzeń grupa socjologów robiła badanie uczestniczące i potem nawet publikowano wyniki. Od czasu do czasu ktoś czuje się zobowiązany do tego, by jakoś dostrzec lub wyróżnić tamte zdarzenia. Wielką grupę osób zaproszono w zeszłym roku na galę nagród "Gwarancje Kultury 2012", co wywołało pewne reakcje, mnie proklamowano wpływowym prawnikiem i nominowano dwa razy do nagrody TOK FM i raz do nagrody Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego, nagrodę TOK FM otrzymała Katarzyna Szymielewicz i zespół Fundacji Panoptykon, dziś, a właściwie wczoraj, "za kampanię przeciwko ACTA" statuetkę przyjmował Jarosław Lipszyc (Fundacja Nowoczesna Polska) i Michał „rysiek” Woźniak (Fundacja Wolnego i Otwartego Oprogramowania). Rząd twierdzi, że wyciągnął lekcje z ACTA. Mnie się wydaje, że wiele jest jeszcze do zrobienia, chociaż staram się pracować "u podstaw". Wiem z pewnością, że żadna z osób "nagradzanych" potem za "anty ACTA" nie czuje się komfortowo. Rozmawiamy ze sobą o tym, rozważamy, jak należy się zachować. Wiemy, że organizatorzy kolejnych gal nie za bardzo wiedzą, jak się mają odnaleźć: czują, że muszą komuś dać wyróżnienie, ale nie wiedzą komu. Chodzimy tam, przyjmujemy te statuetki, raz jedno, raz drugie, ale zawsze podkreślamy, że nie należą się one nam. W takich chwilach jak te warto pamiętać o maturzyście Jakubie Królu, który odpowiadał za organizacje protestów przed sądem, o Artku Sydze ukaranym grzywną za organizację krakowskiej demonstracji. Nie znam ani jednego, ani drugiego. Nigdy ich nie spotkałem, nie rozmawialiśmy. Ale pamiętam o tym, że mieli kłopoty. Wszyscy pamiętamy...

Miałem się nie zajmować polityką, a tymczasem...

VaGla i senatorska brodaDzisiaj dowiedziałem się, że Pan Minister Michał Boni rozważa kandydowanie do Parlamentu Europejskiego. Przeczytałem mianowicie, a to podała PAP, że "minister administracji i cyfryzacji Michał Boni powiedział, że rozważa kandydowanie w wyborach do Parlamentu Europejskiego, które odbędą się w 2014 r. Zaznaczył jednak, że dla jego ostatecznej decyzji w tej sprawie kluczowa jest akceptacja premiera Donalda Tuska". Ponieważ społecznie i - jak uważają niektórzy - jak ostatni frajer, angażuję się w te różne prace Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, to - tak sobie myślę - chyba mam prawo się wypowiedzieć w tej sprawie?

Martwię się, że zostałem ogłoszony najbardziej wpływowym prawnikiem

»

Ranking Dziennika Gazety Prawnej z tekturową maską WikingaW zeszłym roku komentowałem umieszczenie mnie na czwartej pozycji w rankingu najbardziej wpływowych polskich prawników Dziennika Gazeta Prawna słowami "gdybym był wpływowy - jeździłbym limuzyną". Dziś ukazała się II edycja tego rankingu, w której umieszczono mnie na pierwszym miejscu. Od rana dostałem wiele gratulacji. Dostałem też ostrzeżenia. Jedno z nich brzmiało: no to teraz masz 49 wrogów. Tu trzeba zauważyć, że ranking składa się z 50 pozycji. Odpisałem, że tych wrogów od dziś będę miał nawet więcej. Na inne sygnały odpowiadałem, że teraz właściwie nie mam innej drogi, niż w dół rankingu, albo tłumaczyłem, że to pierwsze miejsce to pewnie w związku z przygotowaniem na ostatkowy bal maskowy tekturowej maski Wikinga. Ale to wszystko to reakcje bez większej refleksji, ocierające się o żart lub wręcz żartobliwe. Zdecydowanie ważniejsze jest coś innego. Martwię się.

Okrągłe urodziny, czyli szesnastolecie VaGla.pl

VaGla z brodą i w tricornieMinął kolejny rok. Poprzednie urodziny serwisu obchodziłem w okolicznościach bardzo burzliwych. Dziś wypada odnotować okrągłą, bo szesnastą, rocznicę działania serwisu VaGla.pl. Cóż takiego wydarzyło się w minionym roku? Z pewnością nie mogę - jak to było w latach ubiegłych - pochwalić się znaczącym przyrostem liczby tekstów tu publikowanych. Tym razem w roku pojawiło się jedynie 278 tekstów (rok wcześniej 303, a we wcześniejszym jeszcze roku: 436). Nie dobiłem też do 10 tysięcy notatek ogółem opublikowanych w serwisie, chociaż przez chwilę wydawało mi się, że może się udać (brakuje jeszcze osiemdziesięciu trzech). Co zatem działo się w zeszłym roku? Jak uważam: zaangażowałem się "w pracę u podstaw". Postanowiłem, że będę robił swoje. Podsumowujmy zatem...

Niezła jazda (Metrem) w kampanii Prawo Kultury

Piotr Waglowski w kampanii FNPIstotnie. Biorę udział w kampanii społecznej Fundacji Nowoczesna Polska pod nazwą „Prawo Kultury”. Celem kampanii społecznej jest poszerzenie świadomości praw i wolności jakie daje użytkownikom kultury obowiązująca w Polsce ustawa o prawie autorskim. Chodzi o to, że prawo autorskie nie jest nieograniczone. Jest to prawo wyłączne, ale jednak prawodawca przewidział w systemie prawnym szereg wyjątków od wyłącznego korzystania przez twórcę z przysługujących mu praw. W dyskursie publicznym istniały już różne kampanie społeczne, które np. sugerowały, że kopiowanie książek jest grzechem ("Po siódme - NIE KSERUJ!"), dlaczego zatem nie zwrócić uwagi na to, że nawet kserowanie całych książek jest całkiem zgodnym z prawem działaniem? I właśnie na ten aspekt obiegu kultury zwracać ma uwagę prowadzona właśnie kampania. Wiem, że nie wszystkim będzie się ona podobała, ale w kampanii tej nie posługujemy się postulatami dotyczącymi prawa, a jedynie zdaniami, które już z obowiązujących w RP przepisów wynikają....

[Łamiąca wiadomość] Nominacja do Nagrody Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego 2012

Logo Radia ZetZostałem wyróżniony nominacją do Nagrody Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego 2012. To dla mnie rzeczywiście duże wyróżnienie. Po pierwsze dlatego, że nominacje do tej nagrody wyłania Kapituła, w skład której wchodzą przedstawiciele "głównych redakcji" działających w Polsce. Jest to więc nominacja pochodząca ze "środowiska dziennikarskiego praktyków", którzy reprezentują główny nurt znaczących instytucji medialnych. Po drugie dlatego, że wśród współnominowanych znalazły się postacie znane publiczności ze swej dziennikarskiej pracy. Po trzecie wreszcie: ze względu na nominowanych do tej nagrody i nagrodzonych w latach ubiegłych.

EPP Group Study days - Internet: Free and Fair, czyli o tym, jak to wziąłem udział w szczycie Europejskiej Partii Ludowej

Piotr Waglowski na szczycie Europejskiej Partii Ludowej - jem prasową kanapkę...Zaproszono mnie, bym wziął udział, obok komisarz Viviane Reding, w panelu o wolności i sprawiedliwości w Sieci. Generalnie długo się zastanawiałem, czy przyjąć zaproszenie, ponieważ nie chciałbym być wiązany z jakąkolwiek partią polityczną, a panel ów miał się odbyć w ramach EPP Study Days, czyli konferencji, w trakcie której politycy z Europejskiej Partii Ludowej dyskutują o sprawach, które potem trafiają do ich politycznej agendy. To zaproszenie rozumiałem trochę tak, że organizatorzy chcieli się dowiedzieć, co to też jest za człowiek, co tam sobie w Polsce komentuje te różne internetowo-prawne tematy. Myślałem, myślałem, i doszedłem do wniosku, że pojadę, ukłonię się ładnie. Tak też się stało: wziąłem udział w bukaresztańskim szczycie Europejskiej Partii Ludowej, chociaż nie w jego głównym nurcie politycznym, a w równolegle odbywającym się spotkaniu tematycznym "EPP Group Study days", w sesji "Internet: free and fair". Od razu napiszę, że braw nie dostałem.

Samorząd Równych Szans i Forum Dostępnej Cyberprzestrzeni - mój kij w mrowisko na gali w Karpaczu

Logo Forum Dostępnej CyberprzestrzeniWróciłem z Karpacza, gdzie odbywały się warsztaty poświęcone tworzeniu "dostępnej cyberprzestrzeni" i włączania osób niepełnosprawnych we wszystkie dziedziny życia. Prezentowano tam również dobre praktyki tych tematów dotyczące. Na zakończenie warsztatów odbyła się też gala, w trakcie której wręczono nagrody w konkursie na najlepsze praktyki samorządów w zakresie polityki na rzecz osób niepełnosprawnych - to w ramach projektu Samorząd Równych Szans. W ramach projektu Forum Dostępnej Cyberprzestrzeni wręczono nagrody za najlepsze działania na rzecz zapewnienia dostępności cyberprzestrzeni, przyznane przez organizacje członkowskie FDC. Włożenie "kija w mrowisko" polegało na tym, że publicznie oświadczyłem, iż nie interesuje mnie zupełnie zabieganie o prawa osób niepełnosprawnych.

Przygoda z DNA, czyli dlaczego mogę mówić, że jestem "ostatnim Mohikaninem"

Piotr Waglowski z brodą...Takie cząsteczki DNA (łańcuchy kwasu deoksyrybonukleinowego), to one są bardzo interesujące. Zbadanie tego tematu mieści się w sferze zainteresowań, który opisuję w tym serwisie, ponieważ łańcuchy DNA kodują w sobie informacje. Temat jest trudny dla laika i nie mam nawet zamiaru udawać, że się na tym znam. Ale - z ciekawości poznania świata - mogę podjąć studia, a studia trzeba zacząć od jakiegoś pierwszego kroku. Postanowiłem zatem przyjrzeć się swojemu DNA, przy czym nie od razu wszystkiemu, a - realizując pasje badania historii, głównie własnej rodziny - postanowiłem sprawdzić, co ma do zaoferowania genealogia DNA. Zamówiłem testy, przysłano mi zestaw do pobrania próbek, poskrobałem sobie policzki od środka i wysłałem z powrotem do USA (w ten sposób CIA, FBI, CSI i kto tam jeszcze, ma ułatwione zadanie). Laboratorium sprawdziło markery Y-DNA, których badanie ma w swojej ofercie i przedstawiło wyniki. Reszta jest interpretacją. Szczerze powiedziawszy - liczyłem, że z wyników wyjdzie, że moi przodkowie w linii męskiej (badanie Y-DNA dotyczy DNA ojców ojców ich ojców, itd) okażą się być Wikingami. Byłoby co opowiadać. Moje wyniki zaciekawiły badaczy.